Obudziły
mnie mdłości. Pobiegłam do ubikacji. Wiedziałam co to znaczy, przynajmniej wiedziałam
że taka jest możliwość.
Przemyłam twarz i umyłam zęby a potem wróciłam do sypialni
Harry ciągle spał, a ja cieszyłam się że go nie obudziłam. Już nie długo miał nastąpić ten wielki dzień.
Sama denerwowałam się coraz bardziej. Możliwość że jestem w ciąży rozpierała mnie od środka. Ubrałam się w sukienkę i uśmiechając się zbiegłam na dół.
Zrobiłam śniadanie i usiadłam przy stole. Po chwili jednak znowu znalazłam się w ubikacji.
Poczułam jak ktoś trzyma moje włosy na karku.
Kiedy wszystko się skończyło znowu umyłam żeby i odwróciłam się do Harrego.
- Zrobiłam śniadanie. - zaczęłam.
-Które wylądowało tu. Źle się czujesz?- był zaniepokojony
- Nie, już jest dobrze.
-Chodź. Połoz się- objął mnie prowadząc na kanapę. Całe południe koło mnie chodził aż wpadł mój brat w odwiedziny
- Cóż za zaszczyt - powiedziałam do niego.
-A tobie o co chodzi?- Mike usiadł na fotelu
- Dawno cię nie było.
-No widzisz a teraz jestem.
- Co u Marcy? - spytałam.
-Wszystko dobrze. Super. Świetne sprawę mam
- Wiedziałam. Słucham... - do pokoju wszedł Harry który się śmiał.
-Aleee mam sprawę do mojego kochanego najukochańszego wujka
- O boże.... - mężczyzna usiadł obok mnie.
-Co Boże.co Boże...
- Czego ty znowu ode mnie chcesz chłopię? - tym razem ja zaczęłam się śmiać.
-A widzisz. Pamiętasz to super auto które mi kupiłeś?
- Rozwaliłeś? -zgadłam.
-Siedź cicho i nie. A więc wujku jak się ma auto to wypadałoby mieć garaż ...
- Do czego zmierzasz?
-A żeby był garaż musi być dom...
- Mam ci kupić dom?
-Niee. Tylko zastanawiam się po co ci dwa domy. Jej dałeś jeden ... a mi mógłbyś może ten albo wynająć albo pożyczyć. I tak tam nie mieszkasz
- Mike ale pomyśl. Za chwilę urodzi ci się dziecko. Sam sobie nie poradzisz. - zaczęłam
-No właśnie urodzi mi się dziecko i muszę mieć dom a u nas już miejsca brak. No proszę chociaż pożycz.
- Wiesz, jak dla mnie to ty sobie tam mieszkaj
- I ty chcesz tam z nią mieszkać? - spytałam, mordując Hazze wzrokiem.
-Jak się wujek zgodzi. Ten drugi wujek
- Do tego braciszku zmierzam. On się w życiu nie zgodzi.
-I to jest druga sprawa- spojrzał znacząco na Harry’ego.
- Ty mi będziesz musiał nie wiem co zrobić kiedyś żeby się jakoś odwdzięczyć.
-Oj no to ci...ci ogród skoszę
- Ogród? Za to co ja dla ciebie robię? Poza tym Caroline ma rację, Zayn się nie zgodzi.
-No coś wymysłę. Od tego jesteś wujek. Zadanie za sto punktów przekonać wujka
- To się cud nazywa. - mój brat miał nadąsaną minę. - Sam pomyśl....ile ona ma lat? 15? To nawet legalne nie jest.
-rujnujesz mój cały idealny plan w 5 minut- burknął w stronę mężczyzny
- Ty ją w ogóle pytałeś o zdanie? - spytałam.
-Tak... no tak tak a no i jeszcze jedno. Ojciec chciał z tobą gadać wujku
- Pojadę do niego później. Co do tego domu to w razie czego jest do twojej dyspozycji.
-Dziękuję. Kocham cię normalnie
- Materialista. I tak ci się nie uda. - powiedziałam
-Spadaj. Uda się uda . O jak dobrze że ty z nami nie mieszkasz. Chyba bym cię już zabił siostra.
Przemyłam twarz i umyłam zęby a potem wróciłam do sypialni
Harry ciągle spał, a ja cieszyłam się że go nie obudziłam. Już nie długo miał nastąpić ten wielki dzień.
Sama denerwowałam się coraz bardziej. Możliwość że jestem w ciąży rozpierała mnie od środka. Ubrałam się w sukienkę i uśmiechając się zbiegłam na dół.
Zrobiłam śniadanie i usiadłam przy stole. Po chwili jednak znowu znalazłam się w ubikacji.
Poczułam jak ktoś trzyma moje włosy na karku.
Kiedy wszystko się skończyło znowu umyłam żeby i odwróciłam się do Harrego.
- Zrobiłam śniadanie. - zaczęłam.
-Które wylądowało tu. Źle się czujesz?- był zaniepokojony
- Nie, już jest dobrze.
-Chodź. Połoz się- objął mnie prowadząc na kanapę. Całe południe koło mnie chodził aż wpadł mój brat w odwiedziny
- Cóż za zaszczyt - powiedziałam do niego.
-A tobie o co chodzi?- Mike usiadł na fotelu
- Dawno cię nie było.
-No widzisz a teraz jestem.
- Co u Marcy? - spytałam.
-Wszystko dobrze. Super. Świetne sprawę mam
- Wiedziałam. Słucham... - do pokoju wszedł Harry który się śmiał.
-Aleee mam sprawę do mojego kochanego najukochańszego wujka
- O boże.... - mężczyzna usiadł obok mnie.
-Co Boże.co Boże...
- Czego ty znowu ode mnie chcesz chłopię? - tym razem ja zaczęłam się śmiać.
-A widzisz. Pamiętasz to super auto które mi kupiłeś?
- Rozwaliłeś? -zgadłam.
-Siedź cicho i nie. A więc wujku jak się ma auto to wypadałoby mieć garaż ...
- Do czego zmierzasz?
-A żeby był garaż musi być dom...
- Mam ci kupić dom?
-Niee. Tylko zastanawiam się po co ci dwa domy. Jej dałeś jeden ... a mi mógłbyś może ten albo wynająć albo pożyczyć. I tak tam nie mieszkasz
- Mike ale pomyśl. Za chwilę urodzi ci się dziecko. Sam sobie nie poradzisz. - zaczęłam
-No właśnie urodzi mi się dziecko i muszę mieć dom a u nas już miejsca brak. No proszę chociaż pożycz.
- Wiesz, jak dla mnie to ty sobie tam mieszkaj
- I ty chcesz tam z nią mieszkać? - spytałam, mordując Hazze wzrokiem.
-Jak się wujek zgodzi. Ten drugi wujek
- Do tego braciszku zmierzam. On się w życiu nie zgodzi.
-I to jest druga sprawa- spojrzał znacząco na Harry’ego.
- Ty mi będziesz musiał nie wiem co zrobić kiedyś żeby się jakoś odwdzięczyć.
-Oj no to ci...ci ogród skoszę
- Ogród? Za to co ja dla ciebie robię? Poza tym Caroline ma rację, Zayn się nie zgodzi.
-No coś wymysłę. Od tego jesteś wujek. Zadanie za sto punktów przekonać wujka
- To się cud nazywa. - mój brat miał nadąsaną minę. - Sam pomyśl....ile ona ma lat? 15? To nawet legalne nie jest.
-rujnujesz mój cały idealny plan w 5 minut- burknął w stronę mężczyzny
- Ty ją w ogóle pytałeś o zdanie? - spytałam.
-Tak... no tak tak a no i jeszcze jedno. Ojciec chciał z tobą gadać wujku
- Pojadę do niego później. Co do tego domu to w razie czego jest do twojej dyspozycji.
-Dziękuję. Kocham cię normalnie
- Materialista. I tak ci się nie uda. - powiedziałam
-Spadaj. Uda się uda . O jak dobrze że ty z nami nie mieszkasz. Chyba bym cię już zabił siostra.
-
Jasne, jasne. Mam pytanie do ciebie
-Słucham?
- W którym miesiącu jest Marcy?
-Yyy...
- Jak to? Nie wiesz? - odstawiłam kubek na stół.
-Żebym ja się orientował we wszystkim..ja nie pamiętam kiedy mam urodziny
- Czyli o moich też nie pamiętasz? Ja nie wiem co ona w tobie widzi. Jak ty nie wiesz za ile ci się dziecko urodzi..
-Oj dobra tam.
- Jesteś niemożliwy - schowałam twarz w ramieniu Harrego
-O dobra tam- machnął ręką- Koncert jutro masz, pamiętaj.
-Poczekaj młody dam ci kluczę-Harry wstał i podszedł do szafki a zaraz podał rzecz Mikeiemu.
- Dzięki. - mój brat szczerzył się jak głupi.
-Proszę...- Harry usiadł obok.
- Teraz jeszcze tylko wujek ci został. - dokuczałam mu.
-O zamknij się...
- Tak tylko mówię....
-Ide paa.
- Powodzenia - powiedział Harry.
-Ty z nim gadasz.
- Nie uważasz że jednak jeśli pójdziesz do niego sam potraktuje cię poważniej?
-O Boże gadasz jak ojciec.
- Dobrze radzę
Jęknął i wyszedł.
- No widzisz? On jest....- mocno gestykulowałam.
-Widzę...
- A ty mu jeszcze pomagasz.
-bo dobrze chlopak chce, tylko głupi jest
- Tu się zgodzę - zaśmiałam się.
Posłał mi uśmiech i wstał z kanapy niosąc mnie do ogrodu.
- Ja nie jestem taka lekka żebyś mnie cały czas nosił.
-Jesteś, moje pióreczko-pocałował mnie w czoło i usiedliśmy znów na huśtawce.
Usiadłam bokiem do niego kładąc nogi na jego kolana
-Gdzie gracie ten koncert?
-Słucham?
- W którym miesiącu jest Marcy?
-Yyy...
- Jak to? Nie wiesz? - odstawiłam kubek na stół.
-Żebym ja się orientował we wszystkim..ja nie pamiętam kiedy mam urodziny
- Czyli o moich też nie pamiętasz? Ja nie wiem co ona w tobie widzi. Jak ty nie wiesz za ile ci się dziecko urodzi..
-Oj dobra tam.
- Jesteś niemożliwy - schowałam twarz w ramieniu Harrego
-O dobra tam- machnął ręką- Koncert jutro masz, pamiętaj.
-Poczekaj młody dam ci kluczę-Harry wstał i podszedł do szafki a zaraz podał rzecz Mikeiemu.
- Dzięki. - mój brat szczerzył się jak głupi.
-Proszę...- Harry usiadł obok.
- Teraz jeszcze tylko wujek ci został. - dokuczałam mu.
-O zamknij się...
- Tak tylko mówię....
-Ide paa.
- Powodzenia - powiedział Harry.
-Ty z nim gadasz.
- Nie uważasz że jednak jeśli pójdziesz do niego sam potraktuje cię poważniej?
-O Boże gadasz jak ojciec.
- Dobrze radzę
Jęknął i wyszedł.
- No widzisz? On jest....- mocno gestykulowałam.
-Widzę...
- A ty mu jeszcze pomagasz.
-bo dobrze chlopak chce, tylko głupi jest
- Tu się zgodzę - zaśmiałam się.
Posłał mi uśmiech i wstał z kanapy niosąc mnie do ogrodu.
- Ja nie jestem taka lekka żebyś mnie cały czas nosił.
-Jesteś, moje pióreczko-pocałował mnie w czoło i usiedliśmy znów na huśtawce.
Usiadłam bokiem do niego kładąc nogi na jego kolana
-Gdzie gracie ten koncert?
-
Na stadionie chyba. Matko nie wiem. Tata
mi nie mówił
-Aa to dobrze. Więcej osób. Zawiozę cię
- Ale będziesz na koncercie?
-Jeśli chcesz to zostanę
- Jasne że chce. - uśmiechnęłam się. - Właśnie muszę skoczyć na chwilę do sklepu.
-Po co?
- Po takie tam różne drobiazgi. Nic szczególnego.
-No dobrze. To ja idę bawić się w kuchni
- Trzeba ci coś?
-Nie- pocałował mnie w policzek i udał się do kuchni
Poszłam się ubrać i wyszłam. Wzięłam samochód i pojechała do apteki
Weszłam do środka.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- Poproszę test, test ciążowy, albo niech pani da dwa.
Aptekarka podała mi dwa pudełeczka
Zapłaciłam i wróciłam do samochodu. A nim zaraz skierowałam się do domu
- Już jestem! - zamknęłam za sobą drzwi.
- To dobrze kochanie- usłyszałam Harryego
- Ładnie pachnie.
- Chodz na obiad- stanął w holu biorąc mnie za rękę
Razem zjedliśmy danie które przygotował. Później uparł się że posprząta więc ja poszłam na górę do łazienki. Byłam tak strasznie ciekawa. Trochę się też bałam.Po 10 minutach trzymałam w dłoni patyczek z wynikiem. Ledwo powstrzymałam się żeby nie zacząć krzyczeć. Myślałam o dziecku ale teraz czułam się jak nigdy.
Wybiegłam z łazienki zbiegając na dół
- Harry! Harry! Haaaarry! - szukałam go.
- W salonie jestem.
- Matko szukam cię wszędzie. - powiedziałam zdyszana. Ciągle się uśmiechałam.
- Tak? Co się stało?
- Stało się, stało. - skakałam w miejscu jak dziecko.
- No to mów
- No nie wiem....
- Czego nie wiesz?
- czy ci powiedzieć.
- Mi nie powiesz?- w jego policzkach pojawiły się dołeczki
- Oby miało uśmiech po tobie... - powiedziałam cicho. - No właśnie się zastanawiam. - powiedziałam do niego.
Objął mnie w tali przyciągając do siebie
- Nie wytrzymam długo. - zaczęłam się wiercić. Dostałam jakiegoś ADHD.
-Caroline mów co się stało bo widzę że rozpiera cię radość
- Cicho. - położyłam obie dłonie na jego ustach. - Będziesz tatą.
-Co?- był totalnie zaskoczony
- Będziesz tatą. - powtórzyłam wyraźnie.
Mężczyzna oparł się o tył kanapy.
- Nie cieszysz się? - mój zapał momentalnie się ulotnił.
-Co?- spojrzał na mnie-Właśnie o to chodzi że się bardzo cieszę tylko to do mnie nie dochodzi- uśmiechnął się
- Uff...już myślałam. - cmoknęłam jego usta.
-Jezu będziemy mieć dziecko- przytulił mnie.
- Dokładnie tak.
Po jego policzku popłynęła łza
Starłam ją szybko i się do niego uśmiechnęłam.
-Kocham cię. Dajesz mi tyle szczęścia
- Też cię kocham.
Pocałował mnie czule w usta.
-Aa to dobrze. Więcej osób. Zawiozę cię
- Ale będziesz na koncercie?
-Jeśli chcesz to zostanę
- Jasne że chce. - uśmiechnęłam się. - Właśnie muszę skoczyć na chwilę do sklepu.
-Po co?
- Po takie tam różne drobiazgi. Nic szczególnego.
-No dobrze. To ja idę bawić się w kuchni
- Trzeba ci coś?
-Nie- pocałował mnie w policzek i udał się do kuchni
Poszłam się ubrać i wyszłam. Wzięłam samochód i pojechała do apteki
Weszłam do środka.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- Poproszę test, test ciążowy, albo niech pani da dwa.
Aptekarka podała mi dwa pudełeczka
Zapłaciłam i wróciłam do samochodu. A nim zaraz skierowałam się do domu
- Już jestem! - zamknęłam za sobą drzwi.
- To dobrze kochanie- usłyszałam Harryego
- Ładnie pachnie.
- Chodz na obiad- stanął w holu biorąc mnie za rękę
Razem zjedliśmy danie które przygotował. Później uparł się że posprząta więc ja poszłam na górę do łazienki. Byłam tak strasznie ciekawa. Trochę się też bałam.Po 10 minutach trzymałam w dłoni patyczek z wynikiem. Ledwo powstrzymałam się żeby nie zacząć krzyczeć. Myślałam o dziecku ale teraz czułam się jak nigdy.
Wybiegłam z łazienki zbiegając na dół
- Harry! Harry! Haaaarry! - szukałam go.
- W salonie jestem.
- Matko szukam cię wszędzie. - powiedziałam zdyszana. Ciągle się uśmiechałam.
- Tak? Co się stało?
- Stało się, stało. - skakałam w miejscu jak dziecko.
- No to mów
- No nie wiem....
- Czego nie wiesz?
- czy ci powiedzieć.
- Mi nie powiesz?- w jego policzkach pojawiły się dołeczki
- Oby miało uśmiech po tobie... - powiedziałam cicho. - No właśnie się zastanawiam. - powiedziałam do niego.
Objął mnie w tali przyciągając do siebie
- Nie wytrzymam długo. - zaczęłam się wiercić. Dostałam jakiegoś ADHD.
-Caroline mów co się stało bo widzę że rozpiera cię radość
- Cicho. - położyłam obie dłonie na jego ustach. - Będziesz tatą.
-Co?- był totalnie zaskoczony
- Będziesz tatą. - powtórzyłam wyraźnie.
Mężczyzna oparł się o tył kanapy.
- Nie cieszysz się? - mój zapał momentalnie się ulotnił.
-Co?- spojrzał na mnie-Właśnie o to chodzi że się bardzo cieszę tylko to do mnie nie dochodzi- uśmiechnął się
- Uff...już myślałam. - cmoknęłam jego usta.
-Jezu będziemy mieć dziecko- przytulił mnie.
- Dokładnie tak.
Po jego policzku popłynęła łza
Starłam ją szybko i się do niego uśmiechnęłam.
-Kocham cię. Dajesz mi tyle szczęścia
- Też cię kocham.
Pocałował mnie czule w usta.
-wiesz
że to jest cud?
- Dlaczego? - nie rozumiałam.
-Bo przypuszczalnie ja nie mogę mieć dzieci. Tak stwierdził lekarz
- No jak nie możesz? Musieli się pomylić.
-Najwidoczniej.
- Na pewno. Niby czyje to jest? - pokazałam palcem na swój brzuch.
Uśmiechnął się szeroko.
- Dobrze że ślub już
niedługo.- Dlaczego? - nie rozumiałam.
-Bo przypuszczalnie ja nie mogę mieć dzieci. Tak stwierdził lekarz
- No jak nie możesz? Musieli się pomylić.
-Najwidoczniej.
- Na pewno. Niby czyje to jest? - pokazałam palcem na swój brzuch.
Uśmiechnął się szeroko.
-No tak jeszcze nic nie będzie widać.
- Chodzi mi o sukienkę.
-No wiem. Ale jak nie będzie widać to i sukienka będzie pasować. Na to samo wychodzi
- No o to. – uśmiechnęłam się.
Razem usiedliśmy na sofie wtuleni w siebie
~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Do końca jeszcze trochę :) To moge zdradzić, ale epilog już od dwóch miesięcy napisany.