sobota, 28 września 2013

Będziesz tatą



Obudziły mnie mdłości. Pobiegłam do ubikacji. Wiedziałam co to znaczy, przynajmniej wiedziałam że taka jest możliwość.
Przemyłam twarz i umyłam zęby a potem wróciłam do sypialni
Harry ciągle spał, a ja cieszyłam się że go nie obudziłam. Już nie długo miał nastąpić ten wielki dzień.
Sama denerwowałam się coraz bardziej. Możliwość że jestem w ciąży rozpierała mnie od środka. Ubrałam się w sukienkę i uśmiechając się zbiegłam na dół.
Zrobiłam śniadanie i usiadłam przy stole. Po chwili jednak znowu znalazłam się w ubikacji.
Poczułam jak ktoś trzyma moje włosy na karku.
Kiedy wszystko się skończyło znowu umyłam żeby i odwróciłam się do Harrego.
- Zrobiłam śniadanie. - zaczęłam.
-Które wylądowało tu. Źle się czujesz?- był zaniepokojony
- Nie, już jest dobrze.
-Chodź. Połoz się- objął mnie prowadząc na kanapę. Całe południe koło mnie chodził aż wpadł mój brat w odwiedziny
- Cóż za zaszczyt - powiedziałam do niego.
-A tobie o co chodzi?- Mike usiadł na fotelu
- Dawno cię nie było.
-No widzisz a teraz jestem.
- Co u Marcy? - spytałam.
-Wszystko dobrze. Super. Świetne sprawę mam
- Wiedziałam. Słucham... - do pokoju wszedł Harry który się śmiał.
-Aleee mam sprawę do mojego kochanego najukochańszego wujka
- O boże.... - mężczyzna usiadł obok mnie.
-Co Boże.co Boże...
- Czego ty znowu ode mnie chcesz chłopię? - tym razem ja zaczęłam się śmiać.
-A widzisz. Pamiętasz to super auto które mi kupiłeś?
- Rozwaliłeś? -zgadłam.
-Siedź cicho i nie. A więc wujku jak się ma auto to wypadałoby mieć garaż ...
- Do czego zmierzasz?
-A żeby był garaż musi być dom...
- Mam ci kupić dom?
-Niee. Tylko zastanawiam się po co ci dwa domy. Jej dałeś jeden ... a mi mógłbyś może ten albo wynająć albo pożyczyć. I tak tam nie mieszkasz
- Mike ale pomyśl. Za chwilę urodzi ci się dziecko. Sam sobie nie poradzisz. - zaczęłam
-No właśnie urodzi mi się dziecko i muszę mieć dom a u nas już miejsca brak. No proszę chociaż pożycz.
- Wiesz,  jak dla mnie to ty sobie tam mieszkaj
- I ty chcesz tam z nią mieszkać? - spytałam, mordując Hazze wzrokiem.
-Jak się wujek zgodzi. Ten drugi wujek
- Do tego braciszku zmierzam. On się w życiu nie zgodzi.
-I to jest druga sprawa- spojrzał znacząco na Harry’ego.
- Ty mi będziesz musiał nie wiem co zrobić kiedyś żeby się jakoś odwdzięczyć.
-Oj no to ci...ci ogród skoszę
- Ogród? Za to co ja dla ciebie robię? Poza tym Caroline ma rację, Zayn się nie zgodzi.
-No coś wymysłę. Od tego jesteś wujek. Zadanie za sto punktów przekonać wujka
- To się cud nazywa. - mój brat miał nadąsaną minę. - Sam pomyśl....ile ona ma lat? 15? To nawet legalne nie jest.
-rujnujesz mój cały idealny plan w 5 minut- burknął w stronę mężczyzny
- Ty ją w ogóle pytałeś o zdanie? - spytałam.
-Tak... no tak tak a no i jeszcze jedno. Ojciec chciał z tobą gadać wujku
- Pojadę do niego później. Co do tego domu to w razie czego jest do twojej dyspozycji.
-Dziękuję. Kocham cię normalnie
- Materialista. I tak ci się nie uda. - powiedziałam
-Spadaj. Uda się uda . O jak dobrze że ty z nami nie mieszkasz. Chyba bym cię już zabił siostra.
- Jasne, jasne. Mam pytanie do ciebie
-Słucham?
- W którym miesiącu jest Marcy?
-Yyy...
- Jak to? Nie wiesz? - odstawiłam kubek na stół.
-Żebym ja się orientował we wszystkim..ja nie pamiętam kiedy mam urodziny
- Czyli o moich też nie pamiętasz? Ja nie wiem co ona w tobie widzi. Jak ty nie wiesz za ile ci się dziecko urodzi..
-Oj dobra tam.
- Jesteś niemożliwy - schowałam twarz w ramieniu Harrego
-O dobra tam- machnął ręką- Koncert jutro masz, pamiętaj.
-Poczekaj młody dam ci kluczę-Harry wstał i podszedł do szafki a zaraz podał rzecz Mikeiemu.
- Dzięki. - mój brat szczerzył się jak głupi.
-Proszę...- Harry usiadł obok.
- Teraz jeszcze tylko wujek ci został. - dokuczałam mu.
-O zamknij się...
- Tak tylko mówię....
-Ide paa.
- Powodzenia - powiedział Harry.
-Ty z nim gadasz.
- Nie uważasz że jednak jeśli pójdziesz do niego sam potraktuje cię poważniej?
-O Boże gadasz jak ojciec.
- Dobrze radzę
Jęknął i wyszedł.
- No widzisz? On jest....- mocno gestykulowałam.
-Widzę...
- A ty mu jeszcze pomagasz.
-bo dobrze chlopak chce, tylko głupi jest
- Tu się zgodzę - zaśmiałam się.
Posłał mi uśmiech i wstał z kanapy niosąc mnie do ogrodu.
- Ja nie jestem taka lekka żebyś mnie cały czas nosił.
-Jesteś, moje pióreczko-pocałował mnie w czoło i usiedliśmy znów na huśtawce.
Usiadłam bokiem do niego kładąc nogi na jego kolana
-Gdzie gracie ten koncert?
- Na stadionie chyba.  Matko nie wiem. Tata mi nie mówił
-Aa to dobrze. Więcej osób. Zawiozę cię
- Ale będziesz na koncercie?
-Jeśli chcesz to zostanę
- Jasne że chce. - uśmiechnęłam się. - Właśnie muszę skoczyć na chwilę do sklepu.
-Po co?
- Po takie tam różne drobiazgi. Nic szczególnego.
-No dobrze. To ja idę bawić się w kuchni
- Trzeba ci coś?
-Nie- pocałował mnie w policzek i udał się do kuchni
Poszłam się ubrać i wyszłam. Wzięłam samochód i pojechała do apteki
Weszłam do środka.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- Poproszę test, test ciążowy, albo niech pani da dwa.
Aptekarka podała mi dwa pudełeczka
Zapłaciłam i wróciłam do samochodu. A nim zaraz skierowałam się do domu
- Już jestem! - zamknęłam za sobą drzwi.
- To dobrze kochanie- usłyszałam Harryego
- Ładnie pachnie.
- Chodz na obiad- stanął w holu biorąc mnie za rękę
Razem zjedliśmy danie które przygotował. Później uparł się że posprząta więc ja poszłam na górę do łazienki. Byłam tak strasznie ciekawa. Trochę się też bałam.Po 10 minutach trzymałam w dłoni patyczek z wynikiem. Ledwo powstrzymałam się żeby nie zacząć krzyczeć. Myślałam o dziecku ale teraz czułam się jak nigdy.
Wybiegłam z łazienki zbiegając na dół
- Harry! Harry! Haaaarry! - szukałam go.
- W salonie jestem.
- Matko szukam cię wszędzie. - powiedziałam zdyszana. Ciągle się uśmiechałam.
- Tak? Co się stało?
- Stało się, stało. - skakałam w miejscu jak dziecko.
- No to mów
- No nie wiem....
- Czego nie wiesz?
- czy ci powiedzieć.
- Mi nie powiesz?- w jego policzkach pojawiły się dołeczki
- Oby miało uśmiech po tobie... - powiedziałam cicho. - No właśnie się zastanawiam. - powiedziałam do niego.
Objął mnie w tali przyciągając do siebie
- Nie wytrzymam długo. - zaczęłam się wiercić. Dostałam jakiegoś ADHD.
-Caroline mów co się stało bo widzę że rozpiera cię radość
- Cicho. - położyłam obie dłonie na jego ustach. - Będziesz tatą.
-Co?- był totalnie zaskoczony
- Będziesz tatą. - powtórzyłam wyraźnie.
Mężczyzna oparł się o tył kanapy.
- Nie cieszysz się? - mój zapał momentalnie się ulotnił.
-Co?- spojrzał na mnie-Właśnie o to chodzi że się bardzo cieszę tylko to do mnie nie dochodzi- uśmiechnął się
- Uff...już myślałam. - cmoknęłam jego usta.
-Jezu będziemy mieć dziecko- przytulił mnie.
- Dokładnie tak.
Po jego policzku popłynęła łza
Starłam ją szybko i się do niego uśmiechnęłam.
-Kocham cię. Dajesz mi tyle szczęścia
- Też cię kocham.
Pocałował mnie czule w usta.
-wiesz że to jest cud?
- Dlaczego? - nie rozumiałam.
-Bo przypuszczalnie ja nie mogę mieć dzieci. Tak stwierdził lekarz
- No jak nie możesz? Musieli się pomylić.
-Najwidoczniej.
- Na pewno. Niby czyje to jest? - pokazałam palcem na swój brzuch.
Uśmiechnął się szeroko.
- Dobrze że ślub już niedługo.
-No tak jeszcze nic nie będzie widać.
- Chodzi mi o sukienkę.
-No wiem. Ale jak nie będzie widać to i sukienka będzie pasować. Na to samo wychodzi
- No o to. – uśmiechnęłam się.
Razem usiedliśmy na sofie wtuleni w siebie

~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Do końca jeszcze trochę :) To moge zdradzić, ale epilog już od dwóch miesięcy napisany.

wtorek, 17 września 2013

Ważne

Ponieważ nasze 4 historie są już skończone i tylko trzeba je skopiować i dodać ( Caroline, Caroline, Camille i Annabel) to powstały dwie kolejne.
Możecie już zapoznać się z bohaterami, a nie długo i rozdziałami. zapraszamy.
Moja dziewczyna wychodzi za mąż
Przerzuć kartkę zaryzykuj

piątek, 13 września 2013

A łzy płyną

Czarne chmury przecinały potężne błyskawice. Harry pojechał do miasta załatwić jakieś sprawy i miał zaraz wrócić. Mijały godziny a go nie było. Telefon był niedostępny
Denerwowałam się strasznie. Przecież nie było go bardzo długo. Pogłaskałam się po sporym już brzuchu i usiadłam na kanapie chowając twarz w dłoniach.
W telewizorze został przerwany film dla nadania jakiejś informacji."Przez Londyn przeszło potężne tornado. Oprócz licznych ofiar został zniszczony pałac Buckingham. Jedną z ofiar był książę William. Masę osób zginęło na ulicach miasta porwane przez silną trąbę powietrzną. Wszystkim rodziną składamy kondolencje ...
- O boże.... Harry gdzie ty do cholery jesteś?
Minęły kolejne godziny. Nie wrócił a mój telefon zaczął wibrować. Spojrzałam na wyświetlacz-tata.
- Halo? Dodzwoniłeś się do niego?
-Caroline ... przykro mi...
- Co? Jak to?
 -Harry ... Harry zginął i to dokładnie przed naszym domem. Zawirował autem.
- Nie, nie, nie....- zaczęłam płakać.
-Caro caro - ktoś zaczął mną postrząsać.
Usiadłam cała zdyszana i spocona.
-Co się dzieję?
Zobaczyłam Harrego tuż obok mnie. To tylko zły sen. - pomyślałam.
Odgarnął mi włosy z czoła patrząc na mnie zatroskany
Rzuciłam się mu na szyję co bardzo go zdziwiło.
-Hej Caroline co się stało?
- Sen...- powiedziałam jedynie.
-Zły tak? Już dobrze..-Przytulał mnie
- Nigdy więcej...- mocno go do siebie tuliłam. Potrzebowałam czuć jego obecność.
-Co się takiego śniło kochanie?
- To było straszne....byłeś ty....to znaczy nie było cię bo...wypadek ......no i jeszcze dziecko...tata zadzwonił, burza.
-Jestem tutaj. Cichutko-kołysał mnie w swoich ramionach
- Jesteś... - powtórzyłam za nim.
-I jeszcze zostanę- ujął moją twarz i spojrzał w moje oczy-Nigdzie się nie wybieram.
Patrzyłam w jego oczy. Pokiwałam głową na znak że rozumiem.
Pocałował mnie czule w usta znowu układając na łóżku. Przytulona do ukochanego zasnęłam. Po śniadaniu usiadłam przed telewizorem owinięta w koc z kubkiem herbaty. Było dzisiaj zimno i deszczowo. Harry chodził po domu
- Co ci? Usiądź że. - nie wytrzymałam. Niech powie co mu jest.
-Nic mi. Zaraz usiądę i pewnie znowu zasnę bo mam za wysoki cukier a poza tym szukam czegoś.
- Czego szukasz?
-Dokumentów. Muszę jechać do urzędu
- O nie. Nie jedziesz nigdzie.
-Co?- spojrzał w moją stronę-Przecież zaraz wrócę.
- Nie ma mowy, nie zgadzam się. - mówiłam pewnie.
-No ale dlaczego? Caroline przecież nie długo wrócę.
- To pojadę z tobą, tylko muszę się ubrać.
-Zostań. Zimno jest. Naprawdę zaraz wrócę
- Nie, rozumiesz? Jeszcze ten cukier... Nie i kropka. - założyłam ręce na piersi.
-Nie rozumiem. Przecież nie zasnę za kierownicą
Podeszłam do niego.
- Patrz się tu - wskazałam na swoje usta. - Nie. Nie dzień po tym jak mi się śniło to co śniło, nie przy takiej pogodzie.
Przewrócił oczami i poszedł do kuchni. Wróciłam na swoje miejsce i znowu przykryłam kocem.
-Brytyjskie media donoszą że królewska para spodziewa się trzeciego dziecka- usłyszałam ale zaraz przełączyłam na jakiś film. Potem wrócił do mnie Harry.
- Będziesz teraz zły? - spytałam a on na mnie popatrzył.
-Nie jestem zły- lekko się uśmiechnął
- Ja się po prostu boję...
-Rozumiem- wziął mnie za rękę.
- To się cieszę. - cmoknęłam go w policzek.
Ten dzień spędziliśmy razem w domu.
                                                                                ~~~*~~~~
Hej. I znowu liczba komentarzy spadła...Super. Eh dobra ja się nie denerwuje, ja się nie denerwuję..
Mamy nowego bloga. Premiera już w tą sobotę.
Everlasting

środa, 4 września 2013

O co się staramy?


Rano narzeczony zabrał mnie do studia na próbę. Byli tam moi bracia i tata. Od samego początku dobrze nam szło. Chris z Fabianem oczywiście się wygłupiali, a Mike im tylko przypieprzał. Ojciec dawał kazania, a my z Hazzą mieliśmy ubaw. Mój ukochany też śpiewał. Byłam zaskoczona, gdy zaczął nową piosenkę. Jak się okazało była ona dla mnie. W pewnym momencie pociągnął mnie, dał kartkę i śpiewaliśmy razem.
Kiedy skończyliśmy śpiewać Harry odpiął się od swojego mikrofonu a ja za cholerę nie mogłam sobie poradzić.
Zaśmiał się i objął mnie robiąc to za mnie.
- Dziękuję. - cmoknęłam go w usta i zeszłam z podestu.
-Brawo, genialna piosenka- powiedział tata
- No, jest śliczna. - przyznałam.
-Jedziecie do nas na obiad?
Popatrzyłam na Harry’ego pytająco.
- Masz jakieś plany?
-Nie mam- odparł odwracając się do chłopaków bo coś chcieli
- No to ok.
Razem ruszyliśmy do rodziców.
Pod domem zobaczyłam mamę z chłopcami w wózku.
-Cześć- uśmiechnęła się
- Hej. Cześć chłopaki. - powiedziałam do braci.
Oczywiście mi nie odpowiedzieli. reszta do nas dołączyła i weszliśmy do domu
Razem zjedliśmy pyszny obiad. Dużo rozmawialiśmy i się śmialiśmy.
I bardzo dużo wspominaliśmy. Do domu wróciliśmy późno wieczorem
- Prawie w ogóle nie zmienił ci się głos. - powiedziałam chowając buty.
-Co?- spojrzał na mnie- no może
- Poważnie. - usiadłam obok niego na kanapie.
-Skoro tak mówisz- zaczął coś pisać w laptopie i nie pozwalał mi zobaczyć- Jesteś zmęczona?
- Sama nie wiem. A co? Jakieś plany? - spytałam go do ucha lekko się śmiejąc.
-Nie no tak pytam- pocałował mnie w policzek- Chciałem coś dokończyć, a ty bys poszła spać ale jak chcesz.
- Delikatnie starasz się mnie pozbyć?
-Nie przeszkadzasz mi, jeśli chcesz to siedź ze mną
- Idę pod prysznic. - zdecydowałam.
Nie odpowiedział mi zbyt zajęty. Skierowałam się na górę do łazienki
Rozebrałam się i weszłam pod gorącą wodę. Totalnie się odprężyłam.
Moja kąpiel trwała długo, aż w końcu wyszłam zakładając na siebie koszulę nocną.
Zeszłam na dół jeszcze się napić.
Przeszłam do kuchni i wzięłam szklankę soku
- Nad czym ty tak pracujesz? - spytałam opierając się o framugę drzwi.
-Nad niczym
- Jak chcesz. Ja się idę położyć. - powiedziałam zdziwiona jego brakiem reakcji.
-Caroline...-spojrzał na mnie-Wiesz że przed tym wszystkim jednak się denerwuje?
- O co ci chodzi? - zatrzymałam się.
-O ślub.
- O to. Może pocieszy cię to że ja myślę o tym praktycznie cały czas. Misiak ważne że razem. - stanęłam za kanapa i objęłam jego szyję ramionami.
Podniósł głowę do góry i musnął moje wargi.
Uśmiechnęłam się i też go pocałowałam a potem jeszcze jego nos i czoło. Cały czas bawiłam się jego włosami.Odłożył laptopa obok i zaczął wstawać. Odsunęłam się żeby mu to umożliwić. Wziął mnie za rękę i szliśmy w stronę schodów
- Byłeś zajęty. - śmiałam się.
-Jutro to skończę - uśmiechnął się do mnie
- Dobra. - powiedziałam żywo.
Wziął mnie na ręce idąc do sypialni.
Zaczęłam całować jego szyję kiedy ten wchodził do pokoju.
Postawił mnie na łóżku zbliżając swoje usta do moich
- Kochasz mnie? - spytałam kiedy nasze usta już prawie się stykały.
-Bardzo cię kocham.
- To dobrze. - pocałowałam go.
Położył dłonie na moich biodrach wkradając się językiem do moich ust . Przyciągnęłam go bliżej siebie łapiąc za kark.Odsunęliśmy się dopiero jak zabrało nam powietrza
Popatrzyłam w jego oczy i kiedy znowu nachylił się w moim kierunku ściągnęłam jego koszulkę. Położył mnie na łóżku pozbywając się sam swoich spodni. Ręce wsunął pod moją krótką koszulę. Po jego dłoniach na moim ciele zostawała gęsia skórka. Po chwili do rąk dołączyły i usta.
Pieścił moje ciało swoimi wargami
- Harry....- wiłam się pod nim.
-Tak skarbie - spojrzał w moje oczy na chwilę przerywając pieszczoty
- Kocham cię. - podciągnęłam go do siebie i złączyłam nasze usta ze sobą
Mruczał coś pozbywając mnie koszulki. Jeździłam rękami po jego torsie podziwiając jego muskularność. Mężczyzna obrócił nas tak że to ka byłam na nim. Jego dłonie błądziły po moich nagich plecach
- Harry nie biorę tabletek już jakiś czas...
-Wiem mówiłaś mi.
- Jak zrobisz syna to cię chyba zabije. - zaśmiałam się.
-Postaram się o córkę- uśmiechnął się
- Ja myślę. - pocałowałam jego klatkę.
Gdy byliśmy nadzy czułam jak łączymy się w jedność. Mając wspólny rytm razem doszliśmy do najwyższego poziomu przyjemności. Było mi z nim tak dobrze. Szczęśliwa że go mam i lekko zmęczona opadłam na jego tors. Objął mnie ręką całując we włosy. Wyrównywaliśmy oddechy
Wtuliłam się w niego mocno. Przykrył nas kołdrą szepcząc kocham cię. Czując jego rękę oplatającą moją talie zasnęłam.
~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~
Cześć! Jest więcej komentarzy jest rozdział. Widzicie jednak jest Was dużo i ktoś to czyta.
Cieszę się. Mam nadzieję, że znów nie będe się musiała wkurzać. Dziękujemy za komentarze :)

poniedziałek, 2 września 2013

Przymiarki

WAŻNA INFORMACJA POD ROZDZIAŁEM

Caroline
Stałam przed lustrem i patrzyłam na siebie. Nie wiem dlaczego ale miałam wrażenie że strasznie się zmieniłam. Na pewno nie byłam już dziewczynką. Co raz bardziej przypominałam kobietę. Przeczesałam ręką włosy i przełożyłam je na lewe ramię.
Do pokoju po cichu wszedł Harry.Popatrzyłam na niego w lustrze i się uśmiechnęłam.
-Zapraszam na kolację- podał mi dłoń.
- Już idę... - wzięłam go za rękę.
Zeszliśmy na dół do jadalni, gdzie był pięknie przygotowany stół.
- Ale wiesz że wystarczyłyby kanapki?
-Wiem. Ale zrób raz odmienny wieczór- odsunął mi krzesło.
Wieczór był cudowny. Kolacja pyszna i jakieś nowe wino, którego wcześniej nie miałam okazji skosztować. Siedzieliśmy na kanapie z kieliszkami. Mężczyzna obejmował mnie ramieniem.
- To wino jest genialne...
Uśmiechnął się do mnie całując w policzek.
- Jakby ktoś pytał to ja nie jestem kreatywna. Jak zrobiłam to serce to pióra miałam wszędzie.
-Haha. Jesteś urocza- posiedzieliśmy jeszcze trochę i położyliśmy się spać.
Sobota
Rano obudziły mnie czułe pocałunki w usta
- Mmm....Cześć. - wymamrotałam między pocałunkami.
-Dzień dobry skarbie.
- Długo nie śpisz?
-Około godziny
- A która jest tak w ogóle? - otworzyłam oczy.
-10- przyciągnął mnie do siebie- Dzisiaj załatwiasz bardzo ważną sprawę
- Suknia... - przypomniałam sobie.
-Tak- całował moją szyję.
- A której ma przyjść ta kobieta?
-O 12. Wiesz ja zaraz wychodzę- wstał idąc do garderoby
- Dokąd? - usiadłam przecierając oczy.
-Nie będę ci przeszkadzał- wyszedł do mnie zapinając spodnie.
- Nie przeszkadzasz, ale sukni zobaczyć ci nie pozwolę.
-Domyślam się. Jadę z .. z Lou jadę po garnitur czy tam smoking.
- Dobra. To powodzenia, tata nie cierpi zakupów.
-Nie będziemy chodzić po sklepach. Miarę będą mi ściągać.
- Ale jednak chyba nie weźmiesz pierwszego lepszego, coś trzeba będzie wybrać, a do tego Louis Tomlinson się nie nadaje.
-Twój tata uznał, że sam mnie nie puści bo takiej okazji nie przepuści chociaż dla niego to męczarnie. Tak jak tobie będą suknie szyć mi garnitur
- Dobra, dobra...- wstałam rozwiązując koka na włosach.
-Zjesz ze mną śniadanie?- spytał wyjmując dwie koszule- Która?
- Błękitna. Pójdę wziąć prysznic i zaraz zejdę.
Pocałował mnie i weszłam do łazienki.
Umyta i gotowa zeszła na dół i razem z Harrym zjedliśmy śniadanie które zrobił.
-W takim razie ja już idę- powiedział gdy posprzątał
- Pa. - pocałowałam go.
Wyszedł a nie długo później pojawiła się projektantka .Zrobiłam nam herbaty i się zaczęło.
Kobieta rysowała różne kroje i proponowała różne materiały aż w końcu zdecydowałam się na koronkę.
- Tak będzie idealnie. - zdecydowałam w końcu.
-Wykonam ją i przywiozę na przymiarkę. hmm ile mam czasu?
- Lipiec... - kobieta lekko się skrzywiła
-Czyli muszę głównie zając się tym zamówieniem. Mam miesiąc- zaczęła zbierać swoje teczki
- Dziękuje i przepraszam że tak wyszło....
-Nic się nie stało. Ten ślub będzie wspaniały...- uśmiechnęła się rozmarzona
- Taką mam nadzieje.... - uśmiechnęłam się do niej.
Wyszła zostawiając mnie samą. Nie mogłam doczekać się aż będę mogła ubrać ją na siebie.
Czułam, że to będzie coś cudownego. Że raz będę mogła wyglądać jak księżniczka. Usiadłam na kanapie i zauważyłam album ze zdjęciami na stoliku, który ktoś przeglądał.
Wzięłam go do ręki wygodnie usiadłam w fotelu i zaczęłam oglądać
Trochę zdjęć jak byłam młodsza. Dużo fotografii było z odwiedzin mojego rodzeństwa u Harry'ego. Sporo robił nam zdjęć. Śmiałam się sama do siebie wspominając.
Potem zobaczyłam fotografię z naszych wakacji. Ja i Harry na plaży.. my w Rzymie, na jachcie..Przy nim byłam szczęśliwa. Zawsze uśmiechnięta.
Dobrze, że to zrozumiałam. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do taty.
-Halo?- rzucił odbierając.
- Dzwonię się upewnić , że jeszcze żyjesz.... - śmiałam się.
-Prawie umieram- wziął głęboki oddech
- Załatwiliście już wszystko?
-No już.. kończymy. Ja nie wiem jak on wytrzymał gdy ja się żeniłem.
- No widzisz to teraz mu się odwdzięczaj...
-Pfff... do mnie nie dochodzi że to ty będziesz za niego wychodziła. Ja nie wiem czy ty dobrze robisz- usłyszałam cichy śmiech taty- Bo wiesz Harry.... Zamknij się i oddaj mi ten telefon!- usłyszałam narzeczonego
- Co?! - chciałam żeby dokończył.
-Oj nic mała ... żartuję.
- Obaj jesteście siebie warci. - zaśmiała się.
-Tak, tak. No a teraz idę z nim pogadać.. Bardzo poważnie.
- Chyba nie chce wiedzieć więcej...
-Louis cholera przymkniesz się czy ci wpierdolić?!
- Hahaha... - zaczęłam się głośno śmiać. Oni dwaj byli poza wszelkimi normami.
-no ten muszę kończyć. Swoją drogą nie widziałem nigdy aby przyszły zięć zwracał się tak do teścia.. to nie etyczne
- Tato proszę cię..... - ktoś zapukał do drzwi. - Muszę kończyć.
-dobra pa. A ty jeszcze do mnie tato będziesz mówił- usłyszałam jeszcze zanim się rozłączyłam.
Śmiejąc się poszłam w kierunku drzwi. Odłożyłam telefon i otworzyłam drzwi. Stała w nich moja mama z Fabianem i Chrisem.
- Hej. Wchodźcie....
-Cześć.
Zaprosiłam ich do salonu.
-Ci panowie mają do ciebie prośbę
- Słucham...
-Pomóż nam- odezwali się równo.
- Nie robię żadnych serc, to od razu.
-Co? Nie, nie. Chodzi o Maybelly.
-I Melanie.
- O matko...Coście zrobili?
-nic. Potrzebujemy pomocy. zorganizujesz miejscówkę w której możemy zrobić podwójną randkę- Chris chyba celowo rozejrzał się po pomieszczeniu
- Przepraszam?
-No co?-spojrzeli na mnie równo
- Dlaczego ja mam to robić?
-Bo ty jesteś fajna- znowu równa odpowiedź- Jakbyś tak hmm pojechała do domu wujka w centrum a nam zostawiła tu wolną chatę co?
- Ale ja lubię ten dom.... - powiedziałam,
-A co to ma wspólnego?- zapytał Fabian, kiedy do salonu wszedł Harry odkładając granatową marynarkę na kanapę.
-Cześć.
- A o to najprzystojniejszy mężczyzna na świecie, no zaraz po mnie oczywiście. - zaczął Chris.
Harry zmrużył oczy siadając obok mnie i mamy.
-Co zrobiłeś albo co kombinujesz?
- Nic. Bo ja cię po prostu tak bardzo lubię.
-Tak mnie lubisz? aha- pokiwał głową i przelotnie spojrzał na mnie a potem znów na bliźniaków.
- Chłopcy chcą żebyśmy im zostawili dom. - wyjaśniałam mu.
-Co proszę?-zwrócił się zaskoczony do moich braci
- Oj wujek, no weź.....
-Po co?
- Bo zaprosilibyśmy tu dziewczyny i wszyscy byliby szczęśliwi.
-Nie. Możecie wziąć ten w Londynie na jeden wieczór.
- Ale ten jest lepszy! - oburzył się Fabian.
Mężczyzna rozparł się na kanapie nic nie mówiąc.
Chciało mi się śmiać z chłopców ale udało mi się powstrzymać.
- No dobra, dasz nam klucze?
-Dam- wstał z sofy i podszedł do szklanego stolika pod ścianą później oddając klucze Fabianowi- A będzie tam coś zdemolowane czy zepsute to z tatusiem będziecie rozmawiać.
- Spoko luz. Wszystko będzie cacy panie Styles. - powiedział Chris.
-Nie denerwuj mnie młody...A tak bo bym zapomniał- zwrócił się do mojej mamy- Jesteście może jutro w domu?
- Nigdzie się nie wybieramy....- powiedziała mama.
-Możemy na chwilę wpaść?
- Tak, jasne. - uśmiechnęła się.
-no to będziemy. Chcecie coś do picia?- spytał.
- Nie, my za chwile będziemy się zbierać.
Posiedzieli jeszcze trochę i wrócili do domu
- Moi bracia są po prostu niemożliwi. - powiedziałam krojąc pomidory do sałatki którą robiliśmy
-Tak masz rację, ale ich rozumiem. Co nie oznacza że na wszystko pozwalam- uśmiechnął się- Starają się o dziewczyny.
- To się dobrze nie skończy, tyle ci powiem. - powiedziałam zjadając plaster warzywa.
-Eh.. no to będę konsekwencje- wlał sos do szklanej miski z warzywami
Wzięłam łyżki i wszystko wymieszałam. Harry cały czas próbował podjadać i dostawał ode mnie po rękach.
-Jutro jedziemy do mojej mamy- oznajmił stawiając na stół talerze.
- Domyślam się że po to po co i do moich rodziców....
-Tak.
- No dobra. - zrezygnowana usiadłam przy stole.
Zjedliśmy obiad po czym Harry posadził mnie na kanapie a sam posprzątał. Nie długo później pojawił się obok.
-Pocałuj- poprosił.
Posłusznie wykonałam polecenie, nic nie mówiąc.
-wiesz że jesteś najważniejsza? I nie wiem co bym zrobił gdybyś odeszła.
- Nie mam zamiaru.
-Nawet gdybym był chory?
- Głupi jesteś? Myślisz że bym cię zostawiła? - zezłościł mnie tym pytaniem, myślałam że to dla niego oczywiste.
Pokiwał głową.
-Bo ja ci muszę coś powiedzieć...
Popatrzyłam na niego pytająco.
-Ostatnio z wyników badań wyszło u mnie, że mam cukrzycę i nadciśnienie. Jak wiadomo często cukrzyca jest genetyczna... ja mam tą słabszą
- Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?
-nie wiem.. nie chciałem ci mówić w ogóle.
- No to super! - wkurzyłam się. - To teraz ci coś powiem! Nie wiem czy kojarzysz, ale za miesiąc przed paroma osobami mam ci coś ślubować i gwarantuje ci że to nie maja być puste słowa.
-Wiem, Caroline uspokój się. Nie chciałem Cię denerwować przed tym wydarzeniem.
- Nie jesteś fair.... - powiedziałam cicho.
Posadził mnie na kolanach.
-Przepraszam- pocałował mnie w czoło.
Wtuliłam się w niego mocno, uspokajając się. Kołysał mnie gładząc po ramionach.
-Nie jest ci zimno?- spytał szeptem
- Jest dobrze.
Wziął mnie na ręce powoli idąc na schody. Wszedł do naszej sypialni i położył na łóżku. Przykrył mnie białym kocem siadając obok i patrząc na mnie swoich zielonymi oczami w których nie raz się zakochałam.
~~~~~~~*~~~~~~~~
Nie wiem co się dzieje, ale co raz bardziej mi się to nie podoba. Jest masakrycznie dużo obserwatorów a komentarz z 5-6. Dziękuję, że robicie łaskę czytając to co piszemy. Przepraszam, ale jestem zdenerwowana.  Wiem, że nie macie czasem czasu na napisanie tego, ale nie przesadzajmy. Ponad 50 czytelników i takie rzeczy ... Przykro nam. Po prostu przykro. Nie wiemy czy Wam się to podoba, czy musimy coś poprawić, zmienić. Nic nie wiemy. Unoszę się, bo mnie już cholera bierze. Po co ja to będę kopiować... Proszę sami decydujcie. CHCECIE NASTĘPNE ROZDZIAŁY? POKAŻCIE, ŻE CZYTACIE.- chociaż tyle.