Kiedy obudziłam się rano Harry jeszcze spał. Przeciągnęłam się i ziewnęłam. Ubrałam coś co było pod ręką i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam kilka jajek lodówki i zaczęłam robić śniadanie kiedy Poczułam jak ktoś mnie obejmuje Od tyłu.
- Głodny? - spytałam.
-Glodny. A ty tak musisz z rana uciekać?
- Nie muszę. Chciałam zrobić śniadanie
-Ładnie wyglądasz w tej koszuli- zaśmiał się
- Tak uważasz?
- We wszystkim ci ładnie ale w tym seksownie
- Seksownie powiadasz? Cieszę się że ci się podoba.
- Kocham cię .- pocałował mnie
- Ja ciebie też ale puść mnie bo twoje śniadanie się spali.
Posłusznie wykonał polecenie a ja nałożyłam śniadanie
- Smacznego kochanie.
Uśmiechnął się i zjedliśmy posiłek
- Wygodne masz te koszule
-Nie przebieraj się nawet
- Dlaczego? - zaczęłam się śmiać
- Bo tak ci ślicznie
- Mogę tak chodzić. Jak już mówiłam wygodnie mi. No i nie gorąco. W końcu mam na sobie tylko tą koszule. - zerknęłam na niego ciekawa reakcji na ostatnie słowa.
Zlustrował mnie wzrokiem i uśmiechnął się.
- Nic więcej nie mów bo skończymy w sypialni
- Ale ja bardzo lubię mówić. Sam wiesz jaka jestem gadatliwa......
-Kochanie- jęknął ostrzegawczo
- No i jak już mówiłam są też praktyczne. Wolę twoje niż moje. Są takie przyjemne dla skóry....
Walnął głową o blat nic nie mówiąc
- Ale kocie ja jestem tutaj. - podniosłam jego głowę.
Wziął mnie na swoje kolana całując w usta
- Będę ci teraz kraść te koszule
-Nie ma sprawy.
Posiedzieliśmy jeszcze Trochę i poszliśmy na spacer. Dni mijały aż w musieliśmy wrócić
Lądowaliśmy już Londynie. Chcieliśmy od razu pojechać do Louisa powiedzieć o ciąży Caroline
Jak on mnie nie zabije to będzie cud. Wsiedliśmy w podstawione auto i ruszyliśmy do rodziców Caroline. Przed domem zobaczyłem Chrisa.
Wyszedłem z auta otwierając żonie.
-Hej młody- przywitałem się z chłopakiem.
- Siema. Macie szczęście rodzice właśnie wrócili
-Widzę to Szczęście..- prychnąłem
- Chodź już. - pociągnęła mnie dziewczyna
Weszliśmy do domu kierując się do salonu
- Już wróciliśmy. - powiedziałem kiedy zobaczyłem zdziwioną Alice
-No cześć. Stęskniliśmy się za wami. Siadajcie i mówcie jak było
- Nie. Najpierw jedna ważna sprawa..... .- zaczęła Caro
-Jaka ważna ?- do salonu wszedł Louis ze szklanką whisky
- Hej tato. No więc pamiętam jak się cieszyliście kiedy myśleliście że jestem w ciąży, więc teraz możecie się cieszyć bo tak właśnie jest.
Mężczyzna zakrztusił się alkoholem a Alice Patrzyła na nas Zaskoczona
- Powiecie coś? - spytałem
-Na taras. Już.- Lou pociągnął mnie za ramię
- O matko....- usłyszałem za sobą.
-Ona ma 18 lat. Ślub nie oznaczał zaraz zrób jej dziecko
- Ale....ten. No bo ona to ten.....już przed ślubem....
-Co?!- dopiero teraz podniósł głos a szklanka rozbiła się na kafelkach
- No mówię chyba wyraźnie. - nie będę się przed nim płaszczył cały czas.
Przeczesał nerwowo włosy i wypuścił powietrze.
-Ona ....BOZE
- Nie rozumiem. Ona się cieszy. Chciała mieć dziecko. - wyjaśniłem. - To była jej decyzja
-Ona ona ..ona jest za młoda. Nie dacie rady
- Przesadzasz.
-Ja przesadzam?- Spojrzał na mnie wrogo Dwa miesiące później
Wchodziłem z braćmi i Caroline na scenę. Zaraz miał zacząć się nasz koncert.
-Boże siostra ale ty duża jesteś.
- Spadać, bo moje hormony mogą wam przypadkiem oddać. - burknęła.
-Oh jaka drażliwa.- odparł Fabian zapinając mikrofon.
- Nie możesz się denerwować...- gadała pod nosem, a my zaczęliśmy się śmiać.
Zauważyłem opartego o ścianę Harry'ego. Moja Mercy tak nie marudziła.
-Współczuję mu.- powiedziałem do chłopaków mając na myśli Stylesa.
- Ma gość cierpliwość. - odpowiedział Chris.
-Caroline nie wzięła go już cholera przy tobie?- zadrwiłem,
Wystawiła mi język i wtedy Harry nie wytrzymał i zaczął się śmiać.
Podszedł do nas rozbawiony.
-Mike... wzięła mnie cholera, a szlag jasny trafił.
- Ej! I ty przeciwko mnie? - oburzyła się.
-Kochanie. - pocałował ją w policzek.- nie denerwuj się. A i nie biegaj po scenie. Stój w miejscu, albo damy ci jakieś krzesło.
- Łóżko Harry. Nie jestem głupia, nie będę się męczyć.
-Nie jest głupia.- powtórzyliśmy śmiejąc się.
Tupnęła nogą i sobie poszła kawałek od nas. Uwielbiam ją wkurzać. Nadeszła pora rozpocząć koncert.
Weszliśmy na scenę i występ się zaczął. Gdzieś tak w połowie na scenę wbiegł wujek podchodząc do mnie.
- To tatusiek zbieraj się.
-Co?- spojrzałem na niego zdezorientowany
- Ja obstawiam że Marcy rodzi. - powiedział Chris który stał obok.
-CO kurwa?!- wykrzyknąłem do mikrofonu
- Jedziesz czy nie? - zapytał wujek a brat zabrał mi mikrofon
-No jadę, ale ty ze mną.- pociągnąłem go za koszulę.
Wybiegłem z areny i pojechaliśmy do szpitala. Strasznie byłem zdenerwowany. Martwiłem się. Na recepcji powiedzieli że Marcy jest na sali porodowej.
-Ja tam nie wchodzę.- powiedziałem od razu
- Chyba za bardzo nie masz już po co. - usłyszałem płacz dziecka.
-A! Mój syn!
Po chwili wyszedł z sali lekarz.
- Któryś z panów jest ojcem.
-No ja.- powiedziałem.
- Więc zapraszam. - poszedłem za nim. Wprowadził mnie do sali gdzie było kilka inkubatorów. - Zdrowy syn. - pokazał na jeden z nich.
Patrzyłem na niego uśmiechając się. Moje maleństwo.
-A co z Marcy?- spytałem.
-Skończyło się na paru szwach. Odpoczywa.
-Mogę do niej iść?
- Pielęgniarka pana zaprowadzi.
Poszedłem za kobietą i wszedłem do sali ukochanej. Usiadłem obok biorąc ją za rękę.
- Jesteś. - uśmiechnęła się.
-Oczywiście.- pocałowałem jej dłoń.- Mam ślicznego syna.
- Nie dam ci się palcem tknąć, nigdy więcej dzieci. - mówiła, a ja się cicho zaśmiałem, oczywiście miałem nadzieję że żartuje z tym zakazem.
-Bardzo bolało?
- Bolało.
-Oj skarbie.- pocałowałem ją w czoło.- Ale byłaś dzielna
- Miałeś koncert. - przypomniała sobie.
-A teraz mam syna
- No masz. - znowu się uśmiechnęła.
-Pójdę wypisać akt i zaraz wracam.- pocałowałem jej i wyszedłem.
Po chwili znów byłem z powrotem, a Marcy trzymała Thomasa. Wziąłem Harry'ego żeby się pochwalić pierworodnym. Potem przyszli dziadkowie. Mama i Perie powiedziały żeby dziewczyna się nie martwiła, że wszystkiego ją nauczą, pomogą.
Dużo się działo. Później pożegnałem się z dziewczyną i synkiem i ojciec zabrał mnie do domu. Byłem szczęśliwy. Dojechaliśmy do domu gdzie moi bracia na wejściu zaczęli mnie wkurwiać.
-Po prostu się zamknijcie!- wydarłem się w końcu.
- Ale ja ci mówię podobno dziewczyny mają uraz po porodzie. Buzi na dobranoc, to wszystko stary.
Walnąłem się w czoło.
-Mamooooo.- jęknąłem.
- Nic nie widzę, nic nie słyszę! - powiedziała czytając gazetę.
-Tata czy ty też miałeś celibat?
- Mama jest łaskawsza. - powiedział tak żeby nie usłyszała.
-A dajcie wy mi święty spokój. Wracam do siebie.
Wziąłem kluczyki do swojego auta i pojechałem.Wróciłem do domu. Wziąłem prysznic, zjadłem coś i poszedłem spać.
~~~~*~~~~
Hej...
Nie rozumiem. Ślub Hazzy i Caro skomentowało 4 osoby... I znowu mam pisać to samo co kiedyś? powtarzać się? A potem prosicie o rozdzial. My też prosimy i efektów nie ma
Świetny rozdział, jak zawszę nie umiem pisać nawet komentarzy długo nie spałam a już zasypiam przy klawiaturze. kocham i czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńA więc tak: po pierwsze PRZEPRASZAM!!! Nie, żebym się usprawiedliwiała, czy coś, ale miałam drobne problemy z internetem. Po drugie ŚLUB BYŁ WSPANIAŁY. Potem troszeczkę zaleciało mi "Zmierzchem", ale oj tam oj tam. Po trzecie: OOO, a już myślałam, że poród Caro... A po czwarte kocham to opowiadanie. Bardzo bardzo i coraz bardziej. No jak tak można, że wszystko wychodzi Ci tak genialnie? Też bym tak chciała... Po piąte Haha, jestem pierwsza. No i po szóste, to mam ważne życiowe pytanie. Jak koś jest geniuszem, to znaczy, że ma geny w uszach?
OdpowiedzUsuńTak, zapewne tak :) I nie ja tylko MY :p Dzięki za komentarz
UsuńUps... :)
UsuńBoskie.Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
OdpowiedzUsuńSuper. Ale się w tym rozdziale zadziało. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńMuszę Cię pozwać za zbyt zaje*biste pisanie opowiadań... Hahaa a tak na serio to jest genialne.... Normalnie Kocham Cię... I wszystkie twoje opowiadania kocham, nie mogę doczekać się kolejnej części.. Przesyłam całusy ^_^=D ;***
OdpowiedzUsuńO bosh w końcu wszystko nadrobiłam ostatnio za dużo na głowie. Więc wszystkie rozdziały są świetne. Ślub i teraz poród awwwww. Nie mogę się doczekać nn ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne to! Na początku myślałam że chodzi o Caro :) Czekam na następny
OdpowiedzUsuńO matko to jest takie idealne. Jak wy to robicie *-* myslalam juz ze porid caro hahah ale nie haha ;) ale chyba kazdy tak pomyslal ;) @JMSster
OdpowiedzUsuń