http://alicehoran-album.blogspot.com/
Trzy lata później
Harry
Wszedłem do domu gdzie słyszałem śmiech córki i głos.żony.
Kiedy przekroczyłem próg przed oczami mignął mi mały skrzat który biegał na golasa. Z łazienki wyszła Caroline i mnie zobaczyła.
- Zrobię jej zaraz krzywdę, trzeci raz mi ucieka.
-Poczekaj.- zdjąłem marynarkę i podwinąłem rękawy koszuli.-Darcey skarbie chodź tu do taty.- kucnąłem .
Dziewczynka zatrzymała się i na mnie popatrzyła. Po chwili wbiegła prosto w moje ramiona.
Przytuliłem i uniosłem. Moje słoneczko kochane. Pocałowałem ją w policzek i skierowałem się do łazienki .Woda była ciepła więc włożyłem dziewczynkę do środka wanny.
-Teraz mama cię wykapie ale masz być grzeczna .
- Jeśtem.
-Kąp się smyku.- zaśmiałem się i poszedłem odgrzać obiad dla nas
- Darcy powiem tacie, zobaczysz! - usłyszałem i się zaśmiałem.
Pokręciłem głową rozbawiony i usiadłem na kanapie z wishkey .
Po chwili do pokoju weszła Caro z naszą córką na rękach.
-Pachnąca księżniczka przytuli się do taty?
- Zdladziłeś mnie
-Cioo?
- Daleś mie mamie. - usiadła plecami do mnie. Miała na sobie za duży szlafrok.
-No tak żebyś teraz pięknie pachniała
Wystawiła mi język i wróciła na swoje miejsce.
Przygarnąłem ją do siebie sadzając na kolanach.
-Na tatę będziesz się obrażać? Oj aniołku.
Zaczęła się śmiać i przytuliła do mnie.
Pocałowałem ją we włosy. Kurczę była taka słodka i dość podobna do mnie.
- Masz, proszę ubrać córkę. - Caroline dała mi ubrania małej.
Postawiłem małą na kanapie i łatwo ubrałem . Nie kręciła się tylko bawiła moimi włosami .
- Bawimy się?
-Pewnie. Co tym razem? Tylko nie lalki.- zaśmiałem się.
- W restauracje. Będziesz gotować? -
-Będę.
- Dobla! - pobiegła po coś.
Chodziła z naczyniami i zbierała zamówienia od Caroline. Potem zmieniliśmy restauracje na sklep i na zmianę coś kupowaliśmy .
- Chce bajki teraz!
-Dobrze.- wziąłem ją na ręce i posadziłem na dywanie puszczając bajkę
Siedziała patrząc w telewizor i tyle ją było widać.
-Jak tam minął wam dzien?- spytałem siadając przy stole z żoną na kolanach.
- Ona jest za bardzo rozpieszczona. - powiedziała poważnie.
-Jak się ma jedno dziecko to się je rozpieszcza kotku .
- No tak najłatwiej. Pewnie dlatego przed mną ucieka do ciebie.
- Bo mnie dzieci kochają. Cała filozofia - pocałowałem ją w policzek .-A tak na poważnie to myślałaś nad rodzeństwem dla Darcy?
- A ty coś wymyśliłeś? - podniosła jedną brew.
- No wiesz. Ona ma trzy lata
- Ma trzy lata. - powtórzyła.
- Nie chcesz drugiego dziecka?
- Nie myślałam, ale tak jak o tym mówisz....
- Nie fajnie być jedynakiem.
- Ale ty kąpiesz.
- Haha.- wybuchnąłem śmiechem .
Cmoknęła mnie w usta i wstała napić się zrobionej kawy. Spojrzałem na nią i się uśmiechnąłem. Była jeszcze piękniejsza .
- A tobie jak minął dzień?
-Nudno. Bez was jest nudno.
- Możesz ją sobie brać. - zaśmiała się.
-No tak wejdzie, wyjdzie a gabinet będę miał do góry nogami. A może zapiszemy ją do przedszkola?
- Za dobrze jej w domu.
-No widzisz. Darcey chodź tu!
- Oglondam!
-No chodź na moment.
- Co? - wczłapała do kuchni z miną łaskawcy.
-Idziesz do przedszkola i będziesz miała rodzeństwo. Możesz iść oglądać.
- Gdzie?
-Do przedszkola
- Co to?
-Weź jej wytłumacz .
- Tam są dzieci w twoim wieku i takie panie co będą się z wami bawić. - mówiła do niej.
Zrobiła głupią minkę i pokręciła głową
.-Tu zostaje .
- Ale to nie dzisiaj kochanie - wytłumaczyła Caroline.
Pobiegła się bawić dalej.
- Jak coś to do prywatnego ją zapiszemy
- Dobrze proszę pana. - włożyła kubek do zmywarki.
-Idziemy na górę proszę pani.- przerzuciłem ją przez ramię.-Darcy skarbie oglądaj bajeczki.
Powiedziałem idąc przez salon
- Cego niesiesz mamę? - popatrzyła na nas.
-Bo lubię. Oglądaj grzecznie.- skierowałem się na schody a potem do sypialni .
- Harry do cholery dziecko jest na dole.
-Ogląda .
- A jak jej się znudzi?
-To usłyszymy to przecież.- położyłem ją na łóżku całując .
- Nie wytrzymasz do wieczora - śmiała się.
-Nie za bardzo.- przyznałem zdejmując jej bluzkę .
- To podpada pod erotomanizm. .- ona pozbyła się mojej koszuli.
- Przesadzasz. Nie robiliśmy tego od kilku miesięcy,
- Mamy dziecko, potrzebuje dużo uwagi.
- Zaniedbujesz stosunki małżeńskie. - odparłem całując ją i ściągając jej spodnie.
- Jasne, wszystko moja wina.
-No twoja, ja tam nie nalegam.- rzuciłem materiał gdzieś na podłogę i podłożyłem rękę po jej plecy.
- Trzeba się upominać o swoje. - śmiała się w moje usta. Zaczęła odpinać moje spodnie.
Rozpięła mi pasek, a ja pozbyłem się jeansów. Całując jej szyję i zostawiając na niej trzy czerwone ślady, ściągnąłem jej bieliznę.
Ona pozbyła się mojej garderoby chwilę później.
Zaczęliśmy się kochać. Zamykałem jej usta swoimi ustami, bo była za głośno.
Oplotła mnie nogami w pasie, a ręce miała owinięte w okól mojego karku.
Gdy skończyliśmy opadłem obok niej wyrównując oddech.
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i wstała idąc pod prysznic.
Ja zrobiłem to zaraz po niej i ubrani zeszliśmy na dół.
Mała spała na podłodze oparta o kanapę. Caroline wzięła ją na ręce i zaniosła na górę do jej pokoju.
Ja zająłem się kolacją. Wyjąłem jakieś składniki i robiłem lasagne. Żona po chwili do mnie dołączyła.
- Wiesz co? Mam pomysł. Założymy restaurację.
- Słucham? - zaczęła się śmiać.
- Mówię serio. I wyprowadzimy się do Rzymu.
- Harry przecież to szalone, przestań.
- Życie jest jedno.- stanąłem przed nią opierając ręce o blat.- Trzeba szaleć.
- Zobaczymy co czas przyniesie. - pocałowała mnie.
Alice
Siedziałam w ogrodzie z Mattem i Nathanem i czekałam na starszych synów. Byli u Mike' a pomagać mu z meblami.
-Ała, ała, ała...- usłyszałam Louisa. Wpadł na taras kuśtykając.
-Wypierdolę te deskorolki zaraz.
- Co zrobiłeś?
- Zabiłem się na tym kurewstwie.
- Nie przeklinaj! - powiedziałam kiedy zobaczyłam jak chłopcy na niego patrzą uważnie.
- Przepraszam,- mruknął i rozmasował nogę.
Po chwili usłyszeliśmy huk.
- Kurwa! - krzyknął Chris. - Nathan twoja deskorolka ląduje w koszu!
- Kurwa?- powtórzył Nathan.
- Nie synku, nie wolno tak mówić. Biegnij bo ci brat wywali tą deskę.
Zsunął się z ławki i pobiegł do środka a my zostaliśmy z jednym 5-latkiemm. Lou wziął go na ręce i zrobił samolot.
- Oddaj! - zaczyna się.
- Nie oddam! W całym domu macie złomowisko zabawek!
- Oni mają 17 lat, jeszcze rok, jeszcze tylko rok.- mówił do siebie mój mąż.
- Chris, daj mu ją - powiedziałam błagalnie
- Nie! - po chwili przyszedł trzymając brata za ramię. - I w ogóle niech oni nam nie włażą do pokoju. To jest tylko tak " Mogę na chwilę? "Nie!" "Czyli mogę" i wchodzą, podchodzą do komputer i reset...
- Też taki byłeś.
- Ja?! Ja byłem aniołek.
- Oczywiście, daj mu to.
- Niech się buja.
- Mamo! - mały zaczął płakać.
- Christopher! - krzyknął Louis. - Oddaj mu to, albo mi kluczyki od samochodu.
- Masz gnojku.
Mały przestał płakać. Poszedł bawić się na trawie.
- Możemy dziś zrobić tu imprezę?
- O matko..
Lou spiorunował go wzrokiem.
- Zejdź mi z oczu.
- No proszę
- Z oczu!
- ja pierdole.
- Słucham?
- Nic..
- To panuj nad słownictwem. Gdzie jest ten drugi?
- U brata
- A właśnie. Trzeba dziś wszystkich tu zebrać kochanie. - mąż zwrócił się do mnie.
- Już dzwoniłam. Będą koło 18.
- Caro i Harry chcą nam coś powiedzieć.
- Zobaczymy.
Chris wziął bliźniaki i poszedł się z nimi bawić. Louis pociągnął mnie do domu i pocałował.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też - uśmiechnął się.
Wieczorem zebrali się tu wszyscy nasi najbliższy. Zayn z rodziną, Liam, Niall z rodzinami. Caroline, Harry i Darcy. Mike i Marcy. Wszyscy.
- No...to ten. Jestem w ciąży. - Przerwała wszystkim caro.
Zamilkliśmy na chwilę, a później każdy zaczął im gratulować. Widziałam, że Caroline jest bardzo szczęśliwa z tego powodu. Uśmiechała się, a Harry mówił coś małej na ucho.
- Babcia będę mieć blata! - podbiegła do mnie i przytuliła się
- Świetnie kochanie.
- ale będziesz mnie kochać?
- Maluszku ty jesteś moim skarbem.
Przytuliła się a ja pocałowałam jej policzek. Wszystko było jak trzeba. Miałam wspaniałą rodzinę, przyjaciół i wielkie szczęście. A to właśnie była historia mojego życia.
Alice
~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Oto już koniec tej historii. Była ona naszą pierwszą i uważamy że wspaniałą. Zawsze wracamy do niej i się śmiejemy z różnych fragmentów. Cieszyło nas to ile Was czytało historię Alice oraz Caroline. Dobra zaraz się popłaczę...
Po prostu dziękujemy, że byliście.
niedziela, 15 grudnia 2013
piątek, 25 października 2013
Witaj Darcy!
NOWE ZDJĘCIA W ALBUMIE
Caroline
Dwa miesiące później
Chodziłam po salonie sprzątając. Przed chwilą była mama z małymi bliźniakami i Mike z Thomasem. Harry był w tym czasie w pracy.
Mój brat nie spuszcza oka z małego. Ledwo mi pozwolił go potrzymać
Traktuję go jak oczko w głowie i sprawdza się w roli ojca. mama jest z niego dumna.
Chociaż kiedy powiedział jej że źle go trzyma to się wkurzyła.
Wychowała 6 dzieci, więc raczej nie lubi być pouczana. Drzwi się otworzyły i wrócił mój mąż. Zdjął marynarkę i odłożył stertę teczek na szafkę
- Widziałeś kiedyś moją mamę kiedy była wkurzona? - spytałam całując go na powitanie.
- Zdarzyło się.- oddał pocałunek. - A co?
- Mike ją uczył jak się dzieci chowa. - śmiałam się.
- Mike?- też się zaśmiał.- no tak, on ma staż. - pocałował mnie w czoło, objął i położył dłoń do brzucha
- Też masz zamiar pouczać Alice Tomlinson ?
- Nie, ja jej chętnie posłucham, bo się nie znam na dzieciach.- zaśmiał się kucając aby ucałować mój spory brzuszek.
- chodź dam ci obiad.
Poszedł ze mną do kuchni. Zjadł posiłek i włożył naczynia do zmywarki. Razem usiedliśmy na kanapie.
- za niedługo będziemy siedzieć tu we trójkę.
- Już siedzimy. Nie do końca ale prawie. Co tam Darcey?- położył dłoń.-Tata cię bardzo kocha skarbie .
Zaśmiałam się i położyłam głowę na jego ramieniu.
Wziął mnie na kolana i przytulił
-Ciebie też kocham.
- Uff...już się robiłam zazdrosna
Wybuchnął śmiechem i czule pocałował . Potem wziął na ręce i zaniósł na górę kładąc na łóżku .
- Kocham cię. - uśmiechnęłam się do niego.
Pocałował mnie w czoło i zaczął się przebierać. Położył się obok mnie i przytulił. Wtulona w niego zasnęłam.
Mijały kolejne dwa miesiące a ja ledwo chodziłam .
Czułam się w miarę dobrze lecz moje możliwości były na prawdę bardzo ograniczone.
-Kochanie.- na dół zbiegł Harry który cały dzień siedział w jednym z pokoi
- Tak?
-Chodź.- pomógł mi wstać i poprowadził na schody
Otworzył przed mną drzwi i to co zobaczyłam było cudowne. Piękny różowy pokoik dla naszej córeczki. Na ścianie nad łóżeczkiem wisiały białe literki tworzące imię Darcy. Podłoga była wyłożona puszystym miękkim dywanem .
- Tym się zajmowałeś się cały dzień. Jest śliczny.
-Uff .. ale to nie koniec.- wziął mnie do sypialni. Tam stała biała kolyska
- Mała chyba też chciałaby zobaczyć. - położyłam dłoń na miejsce gdzie poczułam kopnięcie
Mężczyzna objął mnie od tyłu i tak staliśmy .
- Harry...ona na prawdę chce już to zobaczyć! - krzyknęłam.
-Co?- zlustrował mnie wzrokiem.-O cholera....eee idziemy na dół.
Nie dałam rady iśc więc zaniósł mnie do auta i szybko ruszył. Strasznie bolało, skurcze były coraz częstsze.
-Musisz głęboko oddychać. Wiem że boli.- mówił patrząc raz na mnie raz na drogę.
- Ok. Oddycham. - auto się zatrzymało i zostałam zaniesiona do środka.
Harry zawołał jakiegoś lekarza i zabrali mnie na porodówkę. On byl ze mną
Miałam rodzić naturalnie. Wokół mnie było sporo ludzie no i jeszcze przed szpitalem podobno pojawili się dziennikarze. Krzyczałam i zaciskałam zęby. Nawet klęłam i groziłam Harry’emu że go zabije jak będzie po wszystkim . Już wiedziałam dlaczego Marcy zabraniała się dotykać mojemu bratu. Moje myśli mordercze przerwał płacz dziecka. Złapałam oddech a na mojej klatce ułożono maleńką córeczkę .
Uśmiechnęłam się do siebie.
- Cześć maleństwo.
Była śliczna. Chwilę później zabrali ją na badania. Byłam zmęczona, ale i szczęśliwa.Usnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej... To już 69 część tego opowiadania:) Zaraz będzie się kończyć. Możemy liczyć na jakieś większe komentarze?
Caroline
Dwa miesiące później
Chodziłam po salonie sprzątając. Przed chwilą była mama z małymi bliźniakami i Mike z Thomasem. Harry był w tym czasie w pracy.
Mój brat nie spuszcza oka z małego. Ledwo mi pozwolił go potrzymać
Traktuję go jak oczko w głowie i sprawdza się w roli ojca. mama jest z niego dumna.
Chociaż kiedy powiedział jej że źle go trzyma to się wkurzyła.
Wychowała 6 dzieci, więc raczej nie lubi być pouczana. Drzwi się otworzyły i wrócił mój mąż. Zdjął marynarkę i odłożył stertę teczek na szafkę
- Widziałeś kiedyś moją mamę kiedy była wkurzona? - spytałam całując go na powitanie.
- Zdarzyło się.- oddał pocałunek. - A co?
- Mike ją uczył jak się dzieci chowa. - śmiałam się.
- Mike?- też się zaśmiał.- no tak, on ma staż. - pocałował mnie w czoło, objął i położył dłoń do brzucha
- Też masz zamiar pouczać Alice Tomlinson ?
- Nie, ja jej chętnie posłucham, bo się nie znam na dzieciach.- zaśmiał się kucając aby ucałować mój spory brzuszek.
- chodź dam ci obiad.
Poszedł ze mną do kuchni. Zjadł posiłek i włożył naczynia do zmywarki. Razem usiedliśmy na kanapie.
- za niedługo będziemy siedzieć tu we trójkę.
- Już siedzimy. Nie do końca ale prawie. Co tam Darcey?- położył dłoń.-Tata cię bardzo kocha skarbie .
Zaśmiałam się i położyłam głowę na jego ramieniu.
Wziął mnie na kolana i przytulił
-Ciebie też kocham.
- Uff...już się robiłam zazdrosna
Wybuchnął śmiechem i czule pocałował . Potem wziął na ręce i zaniósł na górę kładąc na łóżku .
- Kocham cię. - uśmiechnęłam się do niego.
Pocałował mnie w czoło i zaczął się przebierać. Położył się obok mnie i przytulił. Wtulona w niego zasnęłam.
Mijały kolejne dwa miesiące a ja ledwo chodziłam .
Czułam się w miarę dobrze lecz moje możliwości były na prawdę bardzo ograniczone.
-Kochanie.- na dół zbiegł Harry który cały dzień siedział w jednym z pokoi
- Tak?
-Chodź.- pomógł mi wstać i poprowadził na schody
Otworzył przed mną drzwi i to co zobaczyłam było cudowne. Piękny różowy pokoik dla naszej córeczki. Na ścianie nad łóżeczkiem wisiały białe literki tworzące imię Darcy. Podłoga była wyłożona puszystym miękkim dywanem .
- Tym się zajmowałeś się cały dzień. Jest śliczny.
-Uff .. ale to nie koniec.- wziął mnie do sypialni. Tam stała biała kolyska
- Mała chyba też chciałaby zobaczyć. - położyłam dłoń na miejsce gdzie poczułam kopnięcie
Mężczyzna objął mnie od tyłu i tak staliśmy .
- Harry...ona na prawdę chce już to zobaczyć! - krzyknęłam.
-Co?- zlustrował mnie wzrokiem.-O cholera....eee idziemy na dół.
Nie dałam rady iśc więc zaniósł mnie do auta i szybko ruszył. Strasznie bolało, skurcze były coraz częstsze.
-Musisz głęboko oddychać. Wiem że boli.- mówił patrząc raz na mnie raz na drogę.
- Ok. Oddycham. - auto się zatrzymało i zostałam zaniesiona do środka.
Harry zawołał jakiegoś lekarza i zabrali mnie na porodówkę. On byl ze mną
Miałam rodzić naturalnie. Wokół mnie było sporo ludzie no i jeszcze przed szpitalem podobno pojawili się dziennikarze. Krzyczałam i zaciskałam zęby. Nawet klęłam i groziłam Harry’emu że go zabije jak będzie po wszystkim . Już wiedziałam dlaczego Marcy zabraniała się dotykać mojemu bratu. Moje myśli mordercze przerwał płacz dziecka. Złapałam oddech a na mojej klatce ułożono maleńką córeczkę .
Uśmiechnęłam się do siebie.
- Cześć maleństwo.
Była śliczna. Chwilę później zabrali ją na badania. Byłam zmęczona, ale i szczęśliwa.Usnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej... To już 69 część tego opowiadania:) Zaraz będzie się kończyć. Możemy liczyć na jakieś większe komentarze?
Autor:
Polecam Goodbook
piątek, 18 października 2013
Dopełnienie rozdziały Szybki poród
Gdzieś w archiwum gg zagubił mi się fragment i dopiero teraz go znalazłam. Jest on od rozmowy Harry- Louis o dziecko Caro.
- Ja przesadzam?!
- Ja przesadzam?!
- tak nie
wiem dlaczego robisz w tego taką aferę.
-Zajmiesz się nimi? Poniesiesz te konsekwencję?
-Przecież to oczywiste
-Ona miała iść na studia, a nie siedzieć w domu z dzieckiem.
- Jeśli tylko będzie chciała to pójdzie.
-Idź i mnie nie wnerwiaj tym swoim spokojem.
Przewróciłem oczami i wróciłem do dziewczyn. Siedziały na kanapie rozmawiając. Alice wyglądała na zadowoloną.
- Widzę że jeszcze żyjesz . - Zaśmiała się.
- Ale dostałem wykład. - pokręciłem głową i usiadłem przy żonie.
- Biedny...- powiedziała Caroline
Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w skroń.
-Tylko ty Alice nie zaczynaj.- poprosiłem.
- Ja tam się cieszę. - Powiedziała.
-O, no jedyna. - zaśmiałem się, a na dół zbiegł Mike z Fabianem na plecach. Do domu wszedł też Chris i cała trójka wylądowała na dywanie.
- Siema chłopaki.
-O cześć wujek! złaź ze mnie kretynie, idioto jeden!- krzyknął mike podnosząc się.- Cześć siostra.
- Hej. - odpowiedziała mu dziewczyna. - Co tam. ?
-Dobrze. A co to rodzinne spotkanie?- rozejrzał się i do salonu wrócił Louis.
- Można powiedzieć że ci pozazdrościłem ci Mike.
-Że jak?- spojrzał na mnie zdziwiony
- Jestem w ciąży tępoto. - Wtrąciła caro.
-Że co?- teraz spojrzał na Caroline.
-Ale że jak?- dodał zaraz
- Ty wiesz chyba najlepiej skąd się biorą dzieci.
-Wow ...- wydusił z siebie.-aa to nie za wcześnie ?
- Tak nie żeby coś ale Marcy nie ma jeszcze nawet 16. - Powiedział chris.
-Zamknij się debilu.- warknął rzucając w niego poduszką
Wszyscy wybuchli śmiechem zaczęła się rodzinna pogawędka. Potem Alice zniosła młodsze bliźniaki które sporo urosły. Były słodkie. Lou na końcu się już poddał i nam pogratulował Na dworze było ciemno więc zaczęliśmy się zbierać do domu. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i zawiozłem Caroline do domu
Następny dzień. Mike.
Z samego rana obudził mnie Fabian żebym poszedł z nim kupić sprzęt do piłki.
-Zabije cię...zabije kiedyś.- mówiłem pod nosem ubierając się
W sklepie zeszło nam ok 2 godzin. Na szczęście udało nam się wszystko kupić. Gdy wracaliśmy pod domem kręcił się jakiś mężczyzna w wieku taty. Wyglądał dziwnie podejrzanie. Jak koles z więzienia.
Wyszedłem z auta i podszedłem do mężczyzny.
- Dzień dobry. Mogę q czymś panu pomóc ?
-Dzień dobry. Czy tu mieszka Alice Horan?
- A o co chodzi ? - Ten gość wydawał się podejrzany.
-A chciałem z nią porozmawiać. Uczyłem ją kiedyś
- O to miło. Jestem mike. Jej syn.
-Marc. Jej były wykładowca. Mógłbyś ją poprosić ?
- Może pan wejdzie do środka.
- Jeśli mogę .
- Jasne. - We trzech weszliśmy do środka.
- Mamo!- zawołałem.
- Jestem w kuchni! - krzyknęła - kupiliście wszystko?
-Tak! Chodź masz gościa!
Po chwili w drzwiach pojawiła się mama . Zdziwiłem się gdy na jej twarzy pojawiło się przerażenie.
- Witaj Alice.
Mama chyba nie bardzo wiedziała do ma zrobić
- Co ty tu robisz? - Spytała po chwili.
-Przyszedłem cię odwiedzić. W końcu byłaś bardzo dobrą studentką..zwłaszcza na dodatkowych zajęciach
To wszystko wydawało się bardzo dziwne. Mój brat chyba też to zauważył i zapytał
- Gdzie tata ?
- Jestem w salonie. Co chcesz?
- Nie nic lou wszystko w porządku. - Krzyknęła szybko mama.
I tak tata pojawił się w holu. Wyglądał jakby ducha zobaczył.
-Zajmiesz się nimi? Poniesiesz te konsekwencję?
-Przecież to oczywiste
-Ona miała iść na studia, a nie siedzieć w domu z dzieckiem.
- Jeśli tylko będzie chciała to pójdzie.
-Idź i mnie nie wnerwiaj tym swoim spokojem.
Przewróciłem oczami i wróciłem do dziewczyn. Siedziały na kanapie rozmawiając. Alice wyglądała na zadowoloną.
- Widzę że jeszcze żyjesz . - Zaśmiała się.
- Ale dostałem wykład. - pokręciłem głową i usiadłem przy żonie.
- Biedny...- powiedziała Caroline
Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w skroń.
-Tylko ty Alice nie zaczynaj.- poprosiłem.
- Ja tam się cieszę. - Powiedziała.
-O, no jedyna. - zaśmiałem się, a na dół zbiegł Mike z Fabianem na plecach. Do domu wszedł też Chris i cała trójka wylądowała na dywanie.
- Siema chłopaki.
-O cześć wujek! złaź ze mnie kretynie, idioto jeden!- krzyknął mike podnosząc się.- Cześć siostra.
- Hej. - odpowiedziała mu dziewczyna. - Co tam. ?
-Dobrze. A co to rodzinne spotkanie?- rozejrzał się i do salonu wrócił Louis.
- Można powiedzieć że ci pozazdrościłem ci Mike.
-Że jak?- spojrzał na mnie zdziwiony
- Jestem w ciąży tępoto. - Wtrąciła caro.
-Że co?- teraz spojrzał na Caroline.
-Ale że jak?- dodał zaraz
- Ty wiesz chyba najlepiej skąd się biorą dzieci.
-Wow ...- wydusił z siebie.-aa to nie za wcześnie ?
- Tak nie żeby coś ale Marcy nie ma jeszcze nawet 16. - Powiedział chris.
-Zamknij się debilu.- warknął rzucając w niego poduszką
Wszyscy wybuchli śmiechem zaczęła się rodzinna pogawędka. Potem Alice zniosła młodsze bliźniaki które sporo urosły. Były słodkie. Lou na końcu się już poddał i nam pogratulował Na dworze było ciemno więc zaczęliśmy się zbierać do domu. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i zawiozłem Caroline do domu
Następny dzień. Mike.
Z samego rana obudził mnie Fabian żebym poszedł z nim kupić sprzęt do piłki.
-Zabije cię...zabije kiedyś.- mówiłem pod nosem ubierając się
W sklepie zeszło nam ok 2 godzin. Na szczęście udało nam się wszystko kupić. Gdy wracaliśmy pod domem kręcił się jakiś mężczyzna w wieku taty. Wyglądał dziwnie podejrzanie. Jak koles z więzienia.
Wyszedłem z auta i podszedłem do mężczyzny.
- Dzień dobry. Mogę q czymś panu pomóc ?
-Dzień dobry. Czy tu mieszka Alice Horan?
- A o co chodzi ? - Ten gość wydawał się podejrzany.
-A chciałem z nią porozmawiać. Uczyłem ją kiedyś
- O to miło. Jestem mike. Jej syn.
-Marc. Jej były wykładowca. Mógłbyś ją poprosić ?
- Może pan wejdzie do środka.
- Jeśli mogę .
- Jasne. - We trzech weszliśmy do środka.
- Mamo!- zawołałem.
- Jestem w kuchni! - krzyknęła - kupiliście wszystko?
-Tak! Chodź masz gościa!
Po chwili w drzwiach pojawiła się mama . Zdziwiłem się gdy na jej twarzy pojawiło się przerażenie.
- Witaj Alice.
Mama chyba nie bardzo wiedziała do ma zrobić
- Co ty tu robisz? - Spytała po chwili.
-Przyszedłem cię odwiedzić. W końcu byłaś bardzo dobrą studentką..zwłaszcza na dodatkowych zajęciach
To wszystko wydawało się bardzo dziwne. Mój brat chyba też to zauważył i zapytał
- Gdzie tata ?
- Jestem w salonie. Co chcesz?
- Nie nic lou wszystko w porządku. - Krzyknęła szybko mama.
I tak tata pojawił się w holu. Wyglądał jakby ducha zobaczył.
- Co ty tu
kurwa robisz?!- złapał za koszulę Marca
Kompletnie nie rozumiałem zachowania ojca. Popatrzyłam pytająco na mamę.
Rodzicielka miała łzy w oczach.
Kompletnie nie rozumiałem zachowania ojca. Popatrzyłam pytająco na mamę.
Rodzicielka miała łzy w oczach.
-Wypierdalaj
,nie pojąłeś wcześniej! Jeszcze raz zbliżysz się do niej albo do mojej rodziny
to tak ci wpierdolę, że nie wstaniesz !-
krzyknął ojciec otwierając drzwi od domu
Fabian podszedł do mamy.
- Wszystko ok?
Przytuliła go i rozpłakała się. Tata wrócił wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. Wrócił dopiero po godzinie nadal wkurzony
- Powiesz o co chodzi? - spytałem skołowany
- Ten pan zrobił kiedyś przykrość mamie. Nie ważne
- Ej no powiedz mi! To przecież nie było normalne!
nie odpowiedział wziął alkohol i usiadł na tarasie. Wkurzony wziąłem klucze i pojechałem do mojej dziewczyny. Stanąłem przed jej domem pukając. Otworzył mi wujek z Mayka na rękach
- Cześć młody. - wpuścił mnie do środka.
-Jest Marcy?- spytałem wciąż poddenerwowany
- Tak. Chyba poszła do łazienki. Lata tam co chwilę. .
Pokiwałem głową i poszedłem na górę
Rzeczywiście w pokoju jej nie było. Usiadłem na jej łóżku czekając na nią.W końcu przyszła. Na sobie miała moją koszulkę i spodnie od dresu.
- Hej. - uśmiechnęła się jak mnie zobaczyła
- Cześć skarbie.
- Nie wiedziałem że przyszedłeś. - chowała coś do szafki.
- Niespodzianka.- mruknąłem -Jak ty się czujesz?
- Bywało lepiej ale nie narzekam
Wziąłem ją na kolana przytulając. Zawsze przy niej się wyciszałem. Działała na mnie strasznie kojąco
-Moja siostra jest w ciąży - powiedziałem już uspokojony.
- To chyba dobrze ,prawda?
- A bo ja wiem - wzruszyłem ramionami.-Może i dobrze. Kiedy masz termin?
- 20 listopada. - skrzywiła się
-Co się krzywisz?- uśmiechnąłem się i pocałowałem jej brzuszek
- Boję się - powiedziała cicho
- Skarbie wszystko będzie dobrze naprawdę. Urodzisz nam synka.
Uśmiechnęła się delikatnie i mocno do mnie przytuliła
-Thomas. Mały Tom hmm?
- Mike...a co z nazwiskiem? - spytała niepewnie
- To mój syn. Nazwisko może mieć tylko jedno.
- Będziesz miał do niego prawa. W przeciwieństwie do mnie....
-Dostaniesz prawa jak tylko skończysz pełnoletność. Maleńka jeśli twój tata pozwoli do się tu wprowadzę abyś miała go przy sobie
- Sam pytał mnie co dalej. Miejsca jest dużo
-Chodź porozmawiamy z nim - wziąłem ją za rękę schodząc do salonu
Mamrotała coś pod nosem. Była strasznie urocza Pocałowałem ją w policzek i stanęliśmy przed wujkiem
- Dzidzia śpi.? - spytała mnie mała
-Wiesz co?- wziąłem ją na ręce.-Wydaje mi się że śpi. Chyba zmęczyła się kopaniem.
- Szkoda- zrobiła smutną minkę.
- No szkoda. Wujku możemy pogadać ?
- Jasne. O co chodzi ?
-Bo nie chcę aby mały był z dala od Marcy a to ja będę miał prawa. Może lepiej byłoby gdybym mógł z wami zamieszkać
- Hmm....wydaje mi się że to dobre rozwiązanie. Rozumiem że oboje chcielibyście być przy dziecku. Tylko muszę wam o czymś powiedzieć
-Tak?- zapytaliśmy równo .
- Bo... Możliwe że..to znaczy bo ja...
-Wujek sobie kogoś znalazł i zamieszka z nami wujka ukochana- dokończyłem widząc jak się zacina - To znaczy najpierw ją poznacie oczywiście. Jest bardzo miła i ciepła
-Fajnie. - uśmiechnęła się Marcy.
Zobaczyłem że wujkowi ulżyło
-Mogę zabrać ją na spacer?- zapytałem.
- Możesz - odpowiedziała Marcy i wstała
Ubrała bluzę i razem wyszliśmy.
Fabian podszedł do mamy.
- Wszystko ok?
Przytuliła go i rozpłakała się. Tata wrócił wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. Wrócił dopiero po godzinie nadal wkurzony
- Powiesz o co chodzi? - spytałem skołowany
- Ten pan zrobił kiedyś przykrość mamie. Nie ważne
- Ej no powiedz mi! To przecież nie było normalne!
nie odpowiedział wziął alkohol i usiadł na tarasie. Wkurzony wziąłem klucze i pojechałem do mojej dziewczyny. Stanąłem przed jej domem pukając. Otworzył mi wujek z Mayka na rękach
- Cześć młody. - wpuścił mnie do środka.
-Jest Marcy?- spytałem wciąż poddenerwowany
- Tak. Chyba poszła do łazienki. Lata tam co chwilę. .
Pokiwałem głową i poszedłem na górę
Rzeczywiście w pokoju jej nie było. Usiadłem na jej łóżku czekając na nią.W końcu przyszła. Na sobie miała moją koszulkę i spodnie od dresu.
- Hej. - uśmiechnęła się jak mnie zobaczyła
- Cześć skarbie.
- Nie wiedziałem że przyszedłeś. - chowała coś do szafki.
- Niespodzianka.- mruknąłem -Jak ty się czujesz?
- Bywało lepiej ale nie narzekam
Wziąłem ją na kolana przytulając. Zawsze przy niej się wyciszałem. Działała na mnie strasznie kojąco
-Moja siostra jest w ciąży - powiedziałem już uspokojony.
- To chyba dobrze ,prawda?
- A bo ja wiem - wzruszyłem ramionami.-Może i dobrze. Kiedy masz termin?
- 20 listopada. - skrzywiła się
-Co się krzywisz?- uśmiechnąłem się i pocałowałem jej brzuszek
- Boję się - powiedziała cicho
- Skarbie wszystko będzie dobrze naprawdę. Urodzisz nam synka.
Uśmiechnęła się delikatnie i mocno do mnie przytuliła
-Thomas. Mały Tom hmm?
- Mike...a co z nazwiskiem? - spytała niepewnie
- To mój syn. Nazwisko może mieć tylko jedno.
- Będziesz miał do niego prawa. W przeciwieństwie do mnie....
-Dostaniesz prawa jak tylko skończysz pełnoletność. Maleńka jeśli twój tata pozwoli do się tu wprowadzę abyś miała go przy sobie
- Sam pytał mnie co dalej. Miejsca jest dużo
-Chodź porozmawiamy z nim - wziąłem ją za rękę schodząc do salonu
Mamrotała coś pod nosem. Była strasznie urocza Pocałowałem ją w policzek i stanęliśmy przed wujkiem
- Dzidzia śpi.? - spytała mnie mała
-Wiesz co?- wziąłem ją na ręce.-Wydaje mi się że śpi. Chyba zmęczyła się kopaniem.
- Szkoda- zrobiła smutną minkę.
- No szkoda. Wujku możemy pogadać ?
- Jasne. O co chodzi ?
-Bo nie chcę aby mały był z dala od Marcy a to ja będę miał prawa. Może lepiej byłoby gdybym mógł z wami zamieszkać
- Hmm....wydaje mi się że to dobre rozwiązanie. Rozumiem że oboje chcielibyście być przy dziecku. Tylko muszę wam o czymś powiedzieć
-Tak?- zapytaliśmy równo .
- Bo... Możliwe że..to znaczy bo ja...
-Wujek sobie kogoś znalazł i zamieszka z nami wujka ukochana- dokończyłem widząc jak się zacina - To znaczy najpierw ją poznacie oczywiście. Jest bardzo miła i ciepła
-Fajnie. - uśmiechnęła się Marcy.
Zobaczyłem że wujkowi ulżyło
-Mogę zabrać ją na spacer?- zapytałem.
- Możesz - odpowiedziała Marcy i wstała
Ubrała bluzę i razem wyszliśmy.
-Może my zamieszkany w wilii Harryego ?
- Tata w życiu się nie zgodzi.
- Zgodzi się. Jak chce mieć dom dla siebie to się zgodzi a Mayka i tak nic nie rozumie
Dziewczyna zaczęła się śmiać i walnęła mnie w ramię
Objąłem ją i ruszyliśmy do parku. Potem poszliśmy na jakiś obiad i dopiero wieczorem wróciliśmy.
Harry miesiąc później
Wróciłem z wytwórni odkładając marynarkę na sofe. Caroline jest w 3 miesiącu
- Głodny? - usłyszałem głos Caroline
-Trochę.- przyznałem idąc do kuchni. Objąłem ją i pocałowałem w szyję.:)
- Zaraz ci nałożę. - uśmiechnęła się do mnie.
-kocham cię.- popatrzyłem na nią. Ślicznie wyglądała a jej brzuszek był już widoczny .
- No ja myślę. - pocałowała mnie krótko.
- Co dziś robiłaś?- spytałem.
- Wstałam jak ciebie już nie było, zjadłam śniadanie, potem przyszła do mnie twoja siostra i robiłam obiad.
- Moja siostra ...- powiedziałem do siebie odbierając talerz od dziewczyny
- Tak, była akurat w Londynie i wpadła.
Pokiwałem tylko głową i zjadłem obiad. Wziąłem insulinę i poszedłem z Caroline na spacer.
- Zastanawiałeś się nad chrzestnym dla dziecka?
- Nie. Możesz coś zaproponować. Może Fabian ? Bo chris ma być u Mikea chrzestnym.
- Tak to dobry pomysł, myślę że się zgodzi.
- A.matka?
- Może Gemma?
- Może.- uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w skron.-Kiedy masz wizytę?
- W przyszłym tygodniu, pójdziesz ze mną?
-Jeśli chcesz.- poprowadziłem ją na naszą łąkę.-Będziesz chciała poznać płeć maleństwa?
- Nie myślałam nad tym. - przyznała.
-Zobaczymy. Kopnęło cię już?
- Powiedziałabym ci gdyby tak było.
-Nie wiesz nawet jak bardzo jestem szczęśliwy. Zawsze marzyłem o ojcostwie a ty to spełniasz
- Będziesz wspaniałym tatą.
-Będziesz wspaniałą mamą.- ująłem jej twarz aby pocałować
ObjęłA mój kark rękami i pocałowała
Uśmiechnąłem się przez pocałunek. Po jakiejś godzinie wracaliśmy
- Tata w życiu się nie zgodzi.
- Zgodzi się. Jak chce mieć dom dla siebie to się zgodzi a Mayka i tak nic nie rozumie
Dziewczyna zaczęła się śmiać i walnęła mnie w ramię
Objąłem ją i ruszyliśmy do parku. Potem poszliśmy na jakiś obiad i dopiero wieczorem wróciliśmy.
Harry miesiąc później
Wróciłem z wytwórni odkładając marynarkę na sofe. Caroline jest w 3 miesiącu
- Głodny? - usłyszałem głos Caroline
-Trochę.- przyznałem idąc do kuchni. Objąłem ją i pocałowałem w szyję.:)
- Zaraz ci nałożę. - uśmiechnęła się do mnie.
-kocham cię.- popatrzyłem na nią. Ślicznie wyglądała a jej brzuszek był już widoczny .
- No ja myślę. - pocałowała mnie krótko.
- Co dziś robiłaś?- spytałem.
- Wstałam jak ciebie już nie było, zjadłam śniadanie, potem przyszła do mnie twoja siostra i robiłam obiad.
- Moja siostra ...- powiedziałem do siebie odbierając talerz od dziewczyny
- Tak, była akurat w Londynie i wpadła.
Pokiwałem tylko głową i zjadłem obiad. Wziąłem insulinę i poszedłem z Caroline na spacer.
- Zastanawiałeś się nad chrzestnym dla dziecka?
- Nie. Możesz coś zaproponować. Może Fabian ? Bo chris ma być u Mikea chrzestnym.
- Tak to dobry pomysł, myślę że się zgodzi.
- A.matka?
- Może Gemma?
- Może.- uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w skron.-Kiedy masz wizytę?
- W przyszłym tygodniu, pójdziesz ze mną?
-Jeśli chcesz.- poprowadziłem ją na naszą łąkę.-Będziesz chciała poznać płeć maleństwa?
- Nie myślałam nad tym. - przyznała.
-Zobaczymy. Kopnęło cię już?
- Powiedziałabym ci gdyby tak było.
-Nie wiesz nawet jak bardzo jestem szczęśliwy. Zawsze marzyłem o ojcostwie a ty to spełniasz
- Będziesz wspaniałym tatą.
-Będziesz wspaniałą mamą.- ująłem jej twarz aby pocałować
ObjęłA mój kark rękami i pocałowała
Uśmiechnąłem się przez pocałunek. Po jakiejś godzinie wracaliśmy
Autor:
Polecam Goodbook
niedziela, 13 października 2013
Szybki poród
Kiedy obudziłam się rano Harry jeszcze spał. Przeciągnęłam się i ziewnęłam. Ubrałam coś co było pod ręką i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam kilka jajek lodówki i zaczęłam robić śniadanie kiedy Poczułam jak ktoś mnie obejmuje Od tyłu.
- Głodny? - spytałam.
-Glodny. A ty tak musisz z rana uciekać?
- Nie muszę. Chciałam zrobić śniadanie
-Ładnie wyglądasz w tej koszuli- zaśmiał się
- Tak uważasz?
- We wszystkim ci ładnie ale w tym seksownie
- Seksownie powiadasz? Cieszę się że ci się podoba.
- Kocham cię .- pocałował mnie
- Ja ciebie też ale puść mnie bo twoje śniadanie się spali.
Posłusznie wykonał polecenie a ja nałożyłam śniadanie
- Smacznego kochanie.
Uśmiechnął się i zjedliśmy posiłek
- Wygodne masz te koszule
-Nie przebieraj się nawet
- Dlaczego? - zaczęłam się śmiać
- Bo tak ci ślicznie
- Mogę tak chodzić. Jak już mówiłam wygodnie mi. No i nie gorąco. W końcu mam na sobie tylko tą koszule. - zerknęłam na niego ciekawa reakcji na ostatnie słowa.
Zlustrował mnie wzrokiem i uśmiechnął się.
- Nic więcej nie mów bo skończymy w sypialni
- Ale ja bardzo lubię mówić. Sam wiesz jaka jestem gadatliwa......
-Kochanie- jęknął ostrzegawczo
- No i jak już mówiłam są też praktyczne. Wolę twoje niż moje. Są takie przyjemne dla skóry....
Walnął głową o blat nic nie mówiąc
- Ale kocie ja jestem tutaj. - podniosłam jego głowę.
Wziął mnie na swoje kolana całując w usta
- Będę ci teraz kraść te koszule
-Nie ma sprawy.
Posiedzieliśmy jeszcze Trochę i poszliśmy na spacer. Dni mijały aż w musieliśmy wrócić
Lądowaliśmy już Londynie. Chcieliśmy od razu pojechać do Louisa powiedzieć o ciąży Caroline
Jak on mnie nie zabije to będzie cud. Wsiedliśmy w podstawione auto i ruszyliśmy do rodziców Caroline. Przed domem zobaczyłem Chrisa.
Wyszedłem z auta otwierając żonie.
-Hej młody- przywitałem się z chłopakiem.
- Siema. Macie szczęście rodzice właśnie wrócili
-Widzę to Szczęście..- prychnąłem
- Chodź już. - pociągnęła mnie dziewczyna
Weszliśmy do domu kierując się do salonu
- Już wróciliśmy. - powiedziałem kiedy zobaczyłem zdziwioną Alice
-No cześć. Stęskniliśmy się za wami. Siadajcie i mówcie jak było
- Nie. Najpierw jedna ważna sprawa..... .- zaczęła Caro
-Jaka ważna ?- do salonu wszedł Louis ze szklanką whisky
- Hej tato. No więc pamiętam jak się cieszyliście kiedy myśleliście że jestem w ciąży, więc teraz możecie się cieszyć bo tak właśnie jest.
Mężczyzna zakrztusił się alkoholem a Alice Patrzyła na nas Zaskoczona
- Powiecie coś? - spytałem
-Na taras. Już.- Lou pociągnął mnie za ramię
- O matko....- usłyszałem za sobą.
-Ona ma 18 lat. Ślub nie oznaczał zaraz zrób jej dziecko
- Ale....ten. No bo ona to ten.....już przed ślubem....
-Co?!- dopiero teraz podniósł głos a szklanka rozbiła się na kafelkach
- No mówię chyba wyraźnie. - nie będę się przed nim płaszczył cały czas.
Przeczesał nerwowo włosy i wypuścił powietrze.
-Ona ....BOZE
- Nie rozumiem. Ona się cieszy. Chciała mieć dziecko. - wyjaśniłem. - To była jej decyzja
-Ona ona ..ona jest za młoda. Nie dacie rady
- Przesadzasz.
-Ja przesadzam?- Spojrzał na mnie wrogo Dwa miesiące później
Wchodziłem z braćmi i Caroline na scenę. Zaraz miał zacząć się nasz koncert.
-Boże siostra ale ty duża jesteś.
- Spadać, bo moje hormony mogą wam przypadkiem oddać. - burknęła.
-Oh jaka drażliwa.- odparł Fabian zapinając mikrofon.
- Nie możesz się denerwować...- gadała pod nosem, a my zaczęliśmy się śmiać.
Zauważyłem opartego o ścianę Harry'ego. Moja Mercy tak nie marudziła.
-Współczuję mu.- powiedziałem do chłopaków mając na myśli Stylesa.
- Ma gość cierpliwość. - odpowiedział Chris.
-Caroline nie wzięła go już cholera przy tobie?- zadrwiłem,
Wystawiła mi język i wtedy Harry nie wytrzymał i zaczął się śmiać.
Podszedł do nas rozbawiony.
-Mike... wzięła mnie cholera, a szlag jasny trafił.
- Ej! I ty przeciwko mnie? - oburzyła się.
-Kochanie. - pocałował ją w policzek.- nie denerwuj się. A i nie biegaj po scenie. Stój w miejscu, albo damy ci jakieś krzesło.
- Łóżko Harry. Nie jestem głupia, nie będę się męczyć.
-Nie jest głupia.- powtórzyliśmy śmiejąc się.
Tupnęła nogą i sobie poszła kawałek od nas. Uwielbiam ją wkurzać. Nadeszła pora rozpocząć koncert.
Weszliśmy na scenę i występ się zaczął. Gdzieś tak w połowie na scenę wbiegł wujek podchodząc do mnie.
- To tatusiek zbieraj się.
-Co?- spojrzałem na niego zdezorientowany
- Ja obstawiam że Marcy rodzi. - powiedział Chris który stał obok.
-CO kurwa?!- wykrzyknąłem do mikrofonu
- Jedziesz czy nie? - zapytał wujek a brat zabrał mi mikrofon
-No jadę, ale ty ze mną.- pociągnąłem go za koszulę.
Wybiegłem z areny i pojechaliśmy do szpitala. Strasznie byłem zdenerwowany. Martwiłem się. Na recepcji powiedzieli że Marcy jest na sali porodowej.
-Ja tam nie wchodzę.- powiedziałem od razu
- Chyba za bardzo nie masz już po co. - usłyszałem płacz dziecka.
-A! Mój syn!
Po chwili wyszedł z sali lekarz.
- Któryś z panów jest ojcem.
-No ja.- powiedziałem.
- Więc zapraszam. - poszedłem za nim. Wprowadził mnie do sali gdzie było kilka inkubatorów. - Zdrowy syn. - pokazał na jeden z nich.
Patrzyłem na niego uśmiechając się. Moje maleństwo.
-A co z Marcy?- spytałem.
-Skończyło się na paru szwach. Odpoczywa.
-Mogę do niej iść?
- Pielęgniarka pana zaprowadzi.
Poszedłem za kobietą i wszedłem do sali ukochanej. Usiadłem obok biorąc ją za rękę.
- Jesteś. - uśmiechnęła się.
-Oczywiście.- pocałowałem jej dłoń.- Mam ślicznego syna.
- Nie dam ci się palcem tknąć, nigdy więcej dzieci. - mówiła, a ja się cicho zaśmiałem, oczywiście miałem nadzieję że żartuje z tym zakazem.
-Bardzo bolało?
- Bolało.
-Oj skarbie.- pocałowałem ją w czoło.- Ale byłaś dzielna
- Miałeś koncert. - przypomniała sobie.
-A teraz mam syna
- No masz. - znowu się uśmiechnęła.
-Pójdę wypisać akt i zaraz wracam.- pocałowałem jej i wyszedłem.
Po chwili znów byłem z powrotem, a Marcy trzymała Thomasa. Wziąłem Harry'ego żeby się pochwalić pierworodnym. Potem przyszli dziadkowie. Mama i Perie powiedziały żeby dziewczyna się nie martwiła, że wszystkiego ją nauczą, pomogą.
Dużo się działo. Później pożegnałem się z dziewczyną i synkiem i ojciec zabrał mnie do domu. Byłem szczęśliwy. Dojechaliśmy do domu gdzie moi bracia na wejściu zaczęli mnie wkurwiać.
-Po prostu się zamknijcie!- wydarłem się w końcu.
- Ale ja ci mówię podobno dziewczyny mają uraz po porodzie. Buzi na dobranoc, to wszystko stary.
Walnąłem się w czoło.
-Mamooooo.- jęknąłem.
- Nic nie widzę, nic nie słyszę! - powiedziała czytając gazetę.
-Tata czy ty też miałeś celibat?
- Mama jest łaskawsza. - powiedział tak żeby nie usłyszała.
-A dajcie wy mi święty spokój. Wracam do siebie.
Wziąłem kluczyki do swojego auta i pojechałem.Wróciłem do domu. Wziąłem prysznic, zjadłem coś i poszedłem spać.
~~~~*~~~~
Hej...
Nie rozumiem. Ślub Hazzy i Caro skomentowało 4 osoby... I znowu mam pisać to samo co kiedyś? powtarzać się? A potem prosicie o rozdzial. My też prosimy i efektów nie ma
- Głodny? - spytałam.
-Glodny. A ty tak musisz z rana uciekać?
- Nie muszę. Chciałam zrobić śniadanie
-Ładnie wyglądasz w tej koszuli- zaśmiał się
- Tak uważasz?
- We wszystkim ci ładnie ale w tym seksownie
- Seksownie powiadasz? Cieszę się że ci się podoba.
- Kocham cię .- pocałował mnie
- Ja ciebie też ale puść mnie bo twoje śniadanie się spali.
Posłusznie wykonał polecenie a ja nałożyłam śniadanie
- Smacznego kochanie.
Uśmiechnął się i zjedliśmy posiłek
- Wygodne masz te koszule
-Nie przebieraj się nawet
- Dlaczego? - zaczęłam się śmiać
- Bo tak ci ślicznie
- Mogę tak chodzić. Jak już mówiłam wygodnie mi. No i nie gorąco. W końcu mam na sobie tylko tą koszule. - zerknęłam na niego ciekawa reakcji na ostatnie słowa.
Zlustrował mnie wzrokiem i uśmiechnął się.
- Nic więcej nie mów bo skończymy w sypialni
- Ale ja bardzo lubię mówić. Sam wiesz jaka jestem gadatliwa......
-Kochanie- jęknął ostrzegawczo
- No i jak już mówiłam są też praktyczne. Wolę twoje niż moje. Są takie przyjemne dla skóry....
Walnął głową o blat nic nie mówiąc
- Ale kocie ja jestem tutaj. - podniosłam jego głowę.
Wziął mnie na swoje kolana całując w usta
- Będę ci teraz kraść te koszule
-Nie ma sprawy.
Posiedzieliśmy jeszcze Trochę i poszliśmy na spacer. Dni mijały aż w musieliśmy wrócić
Lądowaliśmy już Londynie. Chcieliśmy od razu pojechać do Louisa powiedzieć o ciąży Caroline
Jak on mnie nie zabije to będzie cud. Wsiedliśmy w podstawione auto i ruszyliśmy do rodziców Caroline. Przed domem zobaczyłem Chrisa.
Wyszedłem z auta otwierając żonie.
-Hej młody- przywitałem się z chłopakiem.
- Siema. Macie szczęście rodzice właśnie wrócili
-Widzę to Szczęście..- prychnąłem
- Chodź już. - pociągnęła mnie dziewczyna
Weszliśmy do domu kierując się do salonu
- Już wróciliśmy. - powiedziałem kiedy zobaczyłem zdziwioną Alice
-No cześć. Stęskniliśmy się za wami. Siadajcie i mówcie jak było
- Nie. Najpierw jedna ważna sprawa..... .- zaczęła Caro
-Jaka ważna ?- do salonu wszedł Louis ze szklanką whisky
- Hej tato. No więc pamiętam jak się cieszyliście kiedy myśleliście że jestem w ciąży, więc teraz możecie się cieszyć bo tak właśnie jest.
Mężczyzna zakrztusił się alkoholem a Alice Patrzyła na nas Zaskoczona
- Powiecie coś? - spytałem
-Na taras. Już.- Lou pociągnął mnie za ramię
- O matko....- usłyszałem za sobą.
-Ona ma 18 lat. Ślub nie oznaczał zaraz zrób jej dziecko
- Ale....ten. No bo ona to ten.....już przed ślubem....
-Co?!- dopiero teraz podniósł głos a szklanka rozbiła się na kafelkach
- No mówię chyba wyraźnie. - nie będę się przed nim płaszczył cały czas.
Przeczesał nerwowo włosy i wypuścił powietrze.
-Ona ....BOZE
- Nie rozumiem. Ona się cieszy. Chciała mieć dziecko. - wyjaśniłem. - To była jej decyzja
-Ona ona ..ona jest za młoda. Nie dacie rady
- Przesadzasz.
-Ja przesadzam?- Spojrzał na mnie wrogo Dwa miesiące później
Wchodziłem z braćmi i Caroline na scenę. Zaraz miał zacząć się nasz koncert.
-Boże siostra ale ty duża jesteś.
- Spadać, bo moje hormony mogą wam przypadkiem oddać. - burknęła.
-Oh jaka drażliwa.- odparł Fabian zapinając mikrofon.
- Nie możesz się denerwować...- gadała pod nosem, a my zaczęliśmy się śmiać.
Zauważyłem opartego o ścianę Harry'ego. Moja Mercy tak nie marudziła.
-Współczuję mu.- powiedziałem do chłopaków mając na myśli Stylesa.
- Ma gość cierpliwość. - odpowiedział Chris.
-Caroline nie wzięła go już cholera przy tobie?- zadrwiłem,
Wystawiła mi język i wtedy Harry nie wytrzymał i zaczął się śmiać.
Podszedł do nas rozbawiony.
-Mike... wzięła mnie cholera, a szlag jasny trafił.
- Ej! I ty przeciwko mnie? - oburzyła się.
-Kochanie. - pocałował ją w policzek.- nie denerwuj się. A i nie biegaj po scenie. Stój w miejscu, albo damy ci jakieś krzesło.
- Łóżko Harry. Nie jestem głupia, nie będę się męczyć.
-Nie jest głupia.- powtórzyliśmy śmiejąc się.
Tupnęła nogą i sobie poszła kawałek od nas. Uwielbiam ją wkurzać. Nadeszła pora rozpocząć koncert.
Weszliśmy na scenę i występ się zaczął. Gdzieś tak w połowie na scenę wbiegł wujek podchodząc do mnie.
- To tatusiek zbieraj się.
-Co?- spojrzałem na niego zdezorientowany
- Ja obstawiam że Marcy rodzi. - powiedział Chris który stał obok.
-CO kurwa?!- wykrzyknąłem do mikrofonu
- Jedziesz czy nie? - zapytał wujek a brat zabrał mi mikrofon
-No jadę, ale ty ze mną.- pociągnąłem go za koszulę.
Wybiegłem z areny i pojechaliśmy do szpitala. Strasznie byłem zdenerwowany. Martwiłem się. Na recepcji powiedzieli że Marcy jest na sali porodowej.
-Ja tam nie wchodzę.- powiedziałem od razu
- Chyba za bardzo nie masz już po co. - usłyszałem płacz dziecka.
-A! Mój syn!
Po chwili wyszedł z sali lekarz.
- Któryś z panów jest ojcem.
-No ja.- powiedziałem.
- Więc zapraszam. - poszedłem za nim. Wprowadził mnie do sali gdzie było kilka inkubatorów. - Zdrowy syn. - pokazał na jeden z nich.
Patrzyłem na niego uśmiechając się. Moje maleństwo.
-A co z Marcy?- spytałem.
-Skończyło się na paru szwach. Odpoczywa.
-Mogę do niej iść?
- Pielęgniarka pana zaprowadzi.
Poszedłem za kobietą i wszedłem do sali ukochanej. Usiadłem obok biorąc ją za rękę.
- Jesteś. - uśmiechnęła się.
-Oczywiście.- pocałowałem jej dłoń.- Mam ślicznego syna.
- Nie dam ci się palcem tknąć, nigdy więcej dzieci. - mówiła, a ja się cicho zaśmiałem, oczywiście miałem nadzieję że żartuje z tym zakazem.
-Bardzo bolało?
- Bolało.
-Oj skarbie.- pocałowałem ją w czoło.- Ale byłaś dzielna
- Miałeś koncert. - przypomniała sobie.
-A teraz mam syna
- No masz. - znowu się uśmiechnęła.
-Pójdę wypisać akt i zaraz wracam.- pocałowałem jej i wyszedłem.
Po chwili znów byłem z powrotem, a Marcy trzymała Thomasa. Wziąłem Harry'ego żeby się pochwalić pierworodnym. Potem przyszli dziadkowie. Mama i Perie powiedziały żeby dziewczyna się nie martwiła, że wszystkiego ją nauczą, pomogą.
Dużo się działo. Później pożegnałem się z dziewczyną i synkiem i ojciec zabrał mnie do domu. Byłem szczęśliwy. Dojechaliśmy do domu gdzie moi bracia na wejściu zaczęli mnie wkurwiać.
-Po prostu się zamknijcie!- wydarłem się w końcu.
- Ale ja ci mówię podobno dziewczyny mają uraz po porodzie. Buzi na dobranoc, to wszystko stary.
Walnąłem się w czoło.
-Mamooooo.- jęknąłem.
- Nic nie widzę, nic nie słyszę! - powiedziała czytając gazetę.
-Tata czy ty też miałeś celibat?
- Mama jest łaskawsza. - powiedział tak żeby nie usłyszała.
-A dajcie wy mi święty spokój. Wracam do siebie.
Wziąłem kluczyki do swojego auta i pojechałem.Wróciłem do domu. Wziąłem prysznic, zjadłem coś i poszedłem spać.
~~~~*~~~~
Hej...
Nie rozumiem. Ślub Hazzy i Caro skomentowało 4 osoby... I znowu mam pisać to samo co kiedyś? powtarzać się? A potem prosicie o rozdzial. My też prosimy i efektów nie ma
Autor:
Polecam Goodbook
niedziela, 6 października 2013
czwartek, 3 października 2013
Harry i Ja na zawsze i na wieczność
ALBUM
Lipiec
Już jutro miał nadejść ten wspaniały dzień. Wszystko było gotowe. O ciąży wiedzieliśmy tylko my. Na razie nikomu nic nie mówiliśmy. Nie chcieliśmy. Siedziałam na łóżku ubrana w koszulę Harr’yego i patrzyłam w okno. Jutro już nie będę tomlinson
Wczoraj nawet ćwiczyłam swój nowy podpis na co Harry zaczął się śmiać.
Poczułam ciepły oddech na swojej szyi.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam Harrego. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
-Co robisz kotku?- spytał kładąc głowę na moich kolanach
- Tak sobie siedzę.
-A mogę posiedzieć z tobą?
- Będzie mi bardzo miło. - bawiłam się jego włosami.
-Mi również. - pocałował mój brzuch
- Nasze dzieci się pozabijają jeśli będą różnej płci. - zaśmiałam się mówiąc o dziecku brata.
-Uuu masz rację może być nie ciekawie
Poprawiłam się a włosy mężczyzny połaskotały mnie po nogach.
-Wiesz jaka jesteś piękna?- spojrZał do góry w moje oczy
- Dosyć często mi to mówisz.
- Bo tak jest- uśmiechnął się.
- Twoja opinia nie jest obiektywna mój drogi.
- Uwierz jest- zamknął oczy
Jeździłam palcem po jego twarzy bacznie go obserwując.
Był taki spokojny.
Pochyliłam się lekko dotknęła jego usta swoimi. Też lekko musnął moje wargi.
Zaczęłam go całować kładąc dłoń na jego policzku. On cały czas miał zamknięte oczy.
Zobaczyłam że się uśmiecha. Tak uroczo
- Tak strasznie lubię te twoje dołeczki. Są takie......takie twoje.
- Haha- zaśmiał się patrząc już na mnie
Przeciągnęłam się mocno chcąc rozprostować się.
Nie zauważyłam a znalazłam się w silnych ramionach mężczyzny niesiona do łazienki.
Otworzył drzwi wchodząc do środka i mnie tam stawiając.
- Kąpiel gotowa- pocałował mnie w usta
- Dziękuję. Wchodzisz ze mną?
- Nie . Dzisiaj dla ciebie jest ta przyjemność
- Ale z tobą to największą przyjemność. - uśmiechnęłam się do niego. - Jak chcesz.
- Kusisz mała kusisz
- Ja tylko mówię. - wzruszyłam ramionami.
Zostawił mnie samą całując jeszcze raz.
Zdjęłam ubrania i weszłam do wanny. Mogłam się zrelaksować i zapomnieć na chwilę o wszystkim
Obudził mnie rano namiętny pocałunek w usta.
- Kochanie śniadanie...- usłyszałam.
- Która godzina? - spytałam przeciągając się.
- Dziewiąta.-
- Późno - otworzyłam gwałtownie oczy. Powinnam wstać dużo wcześniej w tak ważny dzień
- Zjesz śniadanie, przyjdzie twoja mama, Mercy, Maybelly i jeszcze ta no... eee czekaj... Melanie!
- A ty długo nie śpisz? - spytałam siadając.
-Trochę. Nie mogłem spać.- uśmiechnął się podając mi tacę z naleśnikami.
- Mniam. Czuje że przypodobałeś się swojemu dziecku. - położyłam rękę na brzuchu i popatrzyłam na wspaniałe śniadanie.
-Taką miałem nadzieję. - zaśmiał się całując mnie w policzek.- Spotkamy się za jakieś 3 godziny.
- Denerwujesz się? - przeniosłam na niego wzrok.
-Trochę. - przyznał.- Chociaż nie mam powodu.
- I nie zostawisz mnie?
-Raczej powinienem zapytać ciebie. Nie nie zostawię.- pocałował mnie jeszcze raz i wyszedł a potem pojechał do mojego taty.
- To co? jemy? - spytałam swojego malucha i zaczęłam pochłaniać jedzenie
Zadowolona zniosłam naczynia do kuchni i nie zdążyłam się ubrać a przyjechały dziewczyny. Mama to cała promieniała radością i płakała.
- Przestań już płakać. - prosiłam chyba setny raz. - Bo ja też zaraz zacznę
-Ale moja jedyna córcia wychodzi za mąż. Potem dzieci itd...dorosłaś .
- Matko jakoś nie może do mnie dotrzeć że wychodzisz za mąż. - usłyszałam Marcy
-Właśnie.- usłyszałam babcię.-Moja wnusia.- przytuliła mnie. Ogarnęłam je trochę bo ryczały i ryczały i poszłyśmy mnie szykować
Trwało to strasznie długo lecz kiedy pozwoliły mi zobaczyć w lustrze efekt końcowy to chciałam dziękować każdej z osobna.
-Jesteś piękna córcia.- usłyszałam tatę który obejmował mamę
- Jak zacznę płakać to się rozmarzę. - mówiła patrząc na nich.
-Mój skarb.- pocałował mnie we włosy.-Teść będzie świadkiem zięcia. Tego jeszcze nie było ...
- Tak to dosyć nietypowe.
Uśmiechnął się i wystawił mi rękę abym ją ujęła.
-Gotowa?
- Tak. - podeszłam do niego i poszliśmy
Zeszliśmy na dół a później do ogrodu. W przygotowanych ławkach stali goście a na końcu alejki na białym kobiercu stał ubrany w garnitur Harry. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się, a ja byłam pewna że to właśnie przy nim będę szczęśliwa. Tata oddał moją dłoń jemu i stanął obok. Ksiądz wypowiedział parę słów aż przyszła czas na przysięgę.
Harry uśmiechając się ujął mój podbródek i złożył na moich wargach czuły pocałunek a po ogrodzie rozległy się brawa Oderwaliśmy się od siebie i przeszliśmy między gośćmi. Następnie każdy mam gratulował. Ucieszyło mnie jak zobaczyłam Mike'a razem z Marcy
-Gratuluję siostra.- uśmiechnął się do mnie.
- Dzięki. - uścisnęłam ich oboje. Harry powiedział coś do mojego brata na co oboje się zaśmiali.
Zaraz po nich podeszli do nas moi rodzice
-Masz o nią dbać i pilnować. I nie skrzywdzić. Pamiętaj to - ostrzegł Harryego tata
- Jasna sprawa. - uśmiechnął się i przytulił mnie do siebie.
-A tak poza tym to gratuluję stary. Lepszej żony nie mogłeś znaleźć.- poklepał go po ramieniu
- Jaki komplement. Dziękuję tato. - zaśmiałam się.
-Proszę śliczna córciu.- pocałował mnie w czoło i poszli gdzieś z mamą. Kelnerzy chodzący po ogrodzie wręczyli nam dwa kieliszki szampana aby wnieść pierwszy toast
- Nie mogę pić na własnym weselu ale jakoś bardzo mi to nie przeszkadza.
-Myślę że ten symboliczny kieliszek nie zaszkodzi naszemu maleństwu - objął mnie w talii i pocałował w skroń. Po chwili uniósł rękę z kieliszkiem.-Kochani dziękujemy wam że ten ważny dla nas dzień możemy spędzić wśród was. Dziękuję tobie Lou że oddałeś mi rękę Caroline. Nie masz o co się martwić. Jest całym moim światem dla której zrobię wszystko. Caroline tobie chciałbym tylko powiedzieć że Kocham. Kocham Cię skarbie .- zwrócił się do mnie patrZąc mi w oczy.
- ja ciebie też - powiedziała tylko do niego i po raz kolejny tego dnia pocałowałam go.
Znów rozległy się brawa a po chwili mój mąż zabrał mnie na parkiet .
To był nasz pierwszy taniec. Prowadził mnie a ja czułam się przy nim bezpieczna. Oparłam głowę o jego tors a on pocałował mnie we włosy. Było tak wspaniale. Zaraz dołączyli nasi pozostali goście a my nadal kołysaliśmy się wtuleni w siebie. Czas leciał wszystkim na dobrej zabawie i wspólnych rozmowach.
- Kochanie teraz musisz się przebrać.- szepnął do mnie Harry po północy.
- Tak wiem. - puściłam go i udałam się razem z moją mamą.
Weszłyśmy do sypialni gdzie kobieta podała mi czerwoną sukienkę.
- Dziękuje ci za wszystko- przytuliłam kobietę.
-Nie masz za co słoneczko.- pocałowała mnie w policzek.-Baw się świetnie .
Wróciłam do Harrego który od razu zaczął mi słodzić jak to ślicznie wyglądam.
Pożegnaliśmy się z gośćmi i wsiedliśmy do auta prowadzonego przez wujka. Liama. Miał nas zawieźć na lotnisko. W aucie Harry poluzował swój krawat i rozpiął dwa guziczki koszuli.
- Poczekaj aż zostawię was samych. - zaśmiał się wujek a ja poczułam że robię się czerwona.
- Kieruj jak kierujesz.- zaśmiał się Hazz splatając nasze dłonie .
Do końca drogi żadne z nas nie odzywało się już prawie w ogóle.
Wujek odwiózł nas na samolot który jak się okazało był prywatny
Nasze bagaże zostały wniesione na pokład i po chwili my też zajmowaliśmy juz swoje miejsca. Mężczyzna odgarnął mi kosmyk włosów i założył je za mój płatek ucha. Uśmiechnął się do mnie nic nie mówiąc Odwzajemniłam gest i w tym momencie poczułam że samolot rusza. Harry przyłożył mi rękę do brzucha i oparł głowę o moje ramię.
- Było cudownie. - powiedziałam do niego.
- Ty jesteś cudowna.
- Dziękuje.
- Kotku wszystko jest w porządku? Dobrze się czujesz
- Tak, jest ok. - oparłam głowę o oparcie fotela.
Zamknęłam oczy i zasnęłam. Obudził mnie standardowo pocałunek.
- Kocham jak mnie budzisz....
- Kocham jak na mnie patrzysz - zaśmiał się. Chwilę później wylądowaliśmy w Rzymie. Dotarliśmy na jacht.
- Kocham to miasto. - zaśmiałam się.
- Czy jest coś czego nie kochasz?- uśmiechnął się odpalając silnik jachtu
- Dzisiaj chyba nie.
- Masz na coś ochotę?- spytał patrząc na morze.
- Chyba nic konkretnego......
Odszedł od steru podając mi szklankę soku.
- Dziękuję. - wzięłam od niego napój.
Usiadł obok mnie obejmując ramieniem.
- Kocham cię.
- Ja ciebie również.
- Tak w ogóle to w garniturze wyglądasz strasznie sexownie.
- Och dziękuję za komplement. Żebyś ty wiedziała jak pociągająco wyglądasz w tej sukience.
- No jak?
- Bardzo.- powiedział poważnie.
- Mi też się podoba. - udałam poważny ton.
- Haha.- roześmiał się i mnie pocałował ale zaraz odsunął się i poszedł do steru
- Gdzie płyniemy? - nie wytrzymałam.
- Na wyspę.
- Wyspę? Daleko?
- Skarbie pamiętasz może taką wyspę nazwaną Caro?
Wtedy dotarło do mnie.
- Kocham cię, kocham... - podbiegłam do niego.
- Haha też cię kocham.- przytulił mnie jedną ręką. Nie długo później byliśmy na miejscu. Harry wziął mnie na ręce i wniósł do domu
Cały czas składam krótkie pocałunki na jego ustach.
Wniósł mnie do sypialni i tam postawił.
- Zaraz wrócę - poszedł po nasze bagaże które ustawił pod ścianą. podszedł do mnie obejmując
- No i co teraz? - spytałam oplatając rękami jego kark.
- A co byś chciała ?- pocałował mnie delikatnie w usta.
- No nie wiem.... - udałam żę się zastanawiam. - Aty?
- Teraz mam może ochotę na kąpiel w morzu ze swoją żoną.
- Twoją żoną....jak to ładnie brzmi.
- również mi się podoba
- To idziemy? - spytałam odsuwając się trochę od niego
- Tak- wziął, mnie za rękę.
- No ale strój....
-W takim razie Przebierz się a ja poczekam w wodzie
- ok. - wzięłam strój i poszłam do łazienki
Stanęłam na chwilę przed lustrem i spojrzałam na swoje odbicie
Brzucha jeszcze nie było widać ale i tak położyłam na nim swoją dłoń
Uśmiechnęłam się. Ta świadomość ze nosi się pod sercem Maleństwo
Po chwili wyszłam z łazienki i poszłam szukać Harrego.
Tak jak mówił. Był w wodzie a na piasku leżał jego garnitur
- Powiedziałbyś że jestem w ciąży? - spytałam głośnio żeby mnie usłyszał.
-Nie.- odparł wyciągając do mnie rękę
Podeszłam do niego uważnie stawiając każdy krok.
Objął mnie w talii całując po szyi. Odchyliłam głowę do tyłu oddając się pieszczocie.. Jak ja go kocham...Jest cudowny
- Mieliśmy pływać.- zaśmiałam się.
-Pływać...możemy pływać- pociągnął mnie na głębszą wodę
Odwróciłam się na plecy i patrzyłam w niebo.
Było Piękne gwieździste.
Po chwili poczułam jak ktoś ciągnie mnie za nogę i znajduje się pod wodą.
- Zabije cię! - to były pierwsze słowa po wypłynięciu na powierzchnię.
-Spróbuj.
Wskoczyłam mu na plecy i próbowałam zanurzyć.
Nie udało mi się bo był silniejszy. Wyniósł mnie z wody i zaniósł do sypialni
- Dałam ci fory....
-Powiedzmy.- pocałował mnie kładąc na lóżku.
Uśmiechnęłam się i przyciągnęłam bliżej. Przesunął ustami po całym moim brzuchu. Moje ciało od razu zaczęło reagować na jego dotyk. Zadrżałam. Mężczyzna zaczął zdejmować mój strój. Szybko usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam składać pocałunki na jego torsie.
Uśmiechał się gładząc moje plecy. Po chwili wróciłam do jego ust bawiąc się jego włosami
Całowaliśmy się nadzy. Było gorąco i namiętnie. Czułam że mężczyzna uśmiech się zresztą ja robiłam dokładnie to samo. Oparł ręce o zagłówek łóżka łącząc nasze ciała.
- Kocham cię. - wyszeptałam
-A ja ciebie.- wpił się w moje usta
Było cudownie. Okazywaliśmy sobie całą swoją miłość. Rozpaleni i jeszcze bardziej zakochani w sobie zasnęliśmy nad ranem po bardzo upojnej nocy
Po pierwsze zaczęłyśmy pisać trzy nowe opowiadania. Jeden ma zwiastun ale nie ma jeszcze bloga drugi nie ma ani tego ani tego, a trzeci ma blog :) Wszystko podobam tu
http://moj-czarny-aniol.blogspot.com/
http://you-i-and-he.blogspot.com/
http://dotknij-marzenia.blogspot.com/
Lipiec
Już jutro miał nadejść ten wspaniały dzień. Wszystko było gotowe. O ciąży wiedzieliśmy tylko my. Na razie nikomu nic nie mówiliśmy. Nie chcieliśmy. Siedziałam na łóżku ubrana w koszulę Harr’yego i patrzyłam w okno. Jutro już nie będę tomlinson
Wczoraj nawet ćwiczyłam swój nowy podpis na co Harry zaczął się śmiać.
Poczułam ciepły oddech na swojej szyi.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam Harrego. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
-Co robisz kotku?- spytał kładąc głowę na moich kolanach
- Tak sobie siedzę.
-A mogę posiedzieć z tobą?
- Będzie mi bardzo miło. - bawiłam się jego włosami.
-Mi również. - pocałował mój brzuch
- Nasze dzieci się pozabijają jeśli będą różnej płci. - zaśmiałam się mówiąc o dziecku brata.
-Uuu masz rację może być nie ciekawie
Poprawiłam się a włosy mężczyzny połaskotały mnie po nogach.
-Wiesz jaka jesteś piękna?- spojrZał do góry w moje oczy
- Dosyć często mi to mówisz.
- Bo tak jest- uśmiechnął się.
- Twoja opinia nie jest obiektywna mój drogi.
- Uwierz jest- zamknął oczy
Jeździłam palcem po jego twarzy bacznie go obserwując.
Był taki spokojny.
Pochyliłam się lekko dotknęła jego usta swoimi. Też lekko musnął moje wargi.
Zaczęłam go całować kładąc dłoń na jego policzku. On cały czas miał zamknięte oczy.
Zobaczyłam że się uśmiecha. Tak uroczo
- Tak strasznie lubię te twoje dołeczki. Są takie......takie twoje.
- Haha- zaśmiał się patrząc już na mnie
Przeciągnęłam się mocno chcąc rozprostować się.
Nie zauważyłam a znalazłam się w silnych ramionach mężczyzny niesiona do łazienki.
Otworzył drzwi wchodząc do środka i mnie tam stawiając.
- Kąpiel gotowa- pocałował mnie w usta
- Dziękuję. Wchodzisz ze mną?
- Nie . Dzisiaj dla ciebie jest ta przyjemność
- Ale z tobą to największą przyjemność. - uśmiechnęłam się do niego. - Jak chcesz.
- Kusisz mała kusisz
- Ja tylko mówię. - wzruszyłam ramionami.
Zostawił mnie samą całując jeszcze raz.
Zdjęłam ubrania i weszłam do wanny. Mogłam się zrelaksować i zapomnieć na chwilę o wszystkim
Obudził mnie rano namiętny pocałunek w usta.
- Kochanie śniadanie...- usłyszałam.
- Która godzina? - spytałam przeciągając się.
- Dziewiąta.-
- Późno - otworzyłam gwałtownie oczy. Powinnam wstać dużo wcześniej w tak ważny dzień
- Zjesz śniadanie, przyjdzie twoja mama, Mercy, Maybelly i jeszcze ta no... eee czekaj... Melanie!
- A ty długo nie śpisz? - spytałam siadając.
-Trochę. Nie mogłem spać.- uśmiechnął się podając mi tacę z naleśnikami.
- Mniam. Czuje że przypodobałeś się swojemu dziecku. - położyłam rękę na brzuchu i popatrzyłam na wspaniałe śniadanie.
-Taką miałem nadzieję. - zaśmiał się całując mnie w policzek.- Spotkamy się za jakieś 3 godziny.
- Denerwujesz się? - przeniosłam na niego wzrok.
-Trochę. - przyznał.- Chociaż nie mam powodu.
- I nie zostawisz mnie?
-Raczej powinienem zapytać ciebie. Nie nie zostawię.- pocałował mnie jeszcze raz i wyszedł a potem pojechał do mojego taty.
- To co? jemy? - spytałam swojego malucha i zaczęłam pochłaniać jedzenie
Zadowolona zniosłam naczynia do kuchni i nie zdążyłam się ubrać a przyjechały dziewczyny. Mama to cała promieniała radością i płakała.
- Przestań już płakać. - prosiłam chyba setny raz. - Bo ja też zaraz zacznę
-Ale moja jedyna córcia wychodzi za mąż. Potem dzieci itd...dorosłaś .
- Matko jakoś nie może do mnie dotrzeć że wychodzisz za mąż. - usłyszałam Marcy
-Właśnie.- usłyszałam babcię.-Moja wnusia.- przytuliła mnie. Ogarnęłam je trochę bo ryczały i ryczały i poszłyśmy mnie szykować
Trwało to strasznie długo lecz kiedy pozwoliły mi zobaczyć w lustrze efekt końcowy to chciałam dziękować każdej z osobna.
-Jesteś piękna córcia.- usłyszałam tatę który obejmował mamę
- Jak zacznę płakać to się rozmarzę. - mówiła patrząc na nich.
-Mój skarb.- pocałował mnie we włosy.-Teść będzie świadkiem zięcia. Tego jeszcze nie było ...
- Tak to dosyć nietypowe.
Uśmiechnął się i wystawił mi rękę abym ją ujęła.
-Gotowa?
- Tak. - podeszłam do niego i poszliśmy
Zeszliśmy na dół a później do ogrodu. W przygotowanych ławkach stali goście a na końcu alejki na białym kobiercu stał ubrany w garnitur Harry. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się, a ja byłam pewna że to właśnie przy nim będę szczęśliwa. Tata oddał moją dłoń jemu i stanął obok. Ksiądz wypowiedział parę słów aż przyszła czas na przysięgę.
-Ja Harry biorę ciebie Caroline Tomlison za żonę i ślubuję i miłość wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż panie Boże Wszechmogący i wszyscy święciPo chwili kapłan ogłosił nas małżeństwem. Był mój. Był już tylko mój.
-Ja Caroline biorę ciebie Harry Stylesie za męża i ślubuję ci miłość wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż panie Boże wszechmogący i wszyscy święci.
Po słowach przysięgi tata podał nam obrączki
-Caroline przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności w imię Ojca i Syna i ducha świętego.
Na moją dłoń nasunął złoty krążek.
-Harry przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności w imię Ojca i Syna i ducha świętego.
Harry uśmiechając się ujął mój podbródek i złożył na moich wargach czuły pocałunek a po ogrodzie rozległy się brawa Oderwaliśmy się od siebie i przeszliśmy między gośćmi. Następnie każdy mam gratulował. Ucieszyło mnie jak zobaczyłam Mike'a razem z Marcy
-Gratuluję siostra.- uśmiechnął się do mnie.
- Dzięki. - uścisnęłam ich oboje. Harry powiedział coś do mojego brata na co oboje się zaśmiali.
Zaraz po nich podeszli do nas moi rodzice
-Masz o nią dbać i pilnować. I nie skrzywdzić. Pamiętaj to - ostrzegł Harryego tata
- Jasna sprawa. - uśmiechnął się i przytulił mnie do siebie.
-A tak poza tym to gratuluję stary. Lepszej żony nie mogłeś znaleźć.- poklepał go po ramieniu
- Jaki komplement. Dziękuję tato. - zaśmiałam się.
-Proszę śliczna córciu.- pocałował mnie w czoło i poszli gdzieś z mamą. Kelnerzy chodzący po ogrodzie wręczyli nam dwa kieliszki szampana aby wnieść pierwszy toast
- Nie mogę pić na własnym weselu ale jakoś bardzo mi to nie przeszkadza.
-Myślę że ten symboliczny kieliszek nie zaszkodzi naszemu maleństwu - objął mnie w talii i pocałował w skroń. Po chwili uniósł rękę z kieliszkiem.-Kochani dziękujemy wam że ten ważny dla nas dzień możemy spędzić wśród was. Dziękuję tobie Lou że oddałeś mi rękę Caroline. Nie masz o co się martwić. Jest całym moim światem dla której zrobię wszystko. Caroline tobie chciałbym tylko powiedzieć że Kocham. Kocham Cię skarbie .- zwrócił się do mnie patrZąc mi w oczy.
- ja ciebie też - powiedziała tylko do niego i po raz kolejny tego dnia pocałowałam go.
Znów rozległy się brawa a po chwili mój mąż zabrał mnie na parkiet .
To był nasz pierwszy taniec. Prowadził mnie a ja czułam się przy nim bezpieczna. Oparłam głowę o jego tors a on pocałował mnie we włosy. Było tak wspaniale. Zaraz dołączyli nasi pozostali goście a my nadal kołysaliśmy się wtuleni w siebie. Czas leciał wszystkim na dobrej zabawie i wspólnych rozmowach.
- Kochanie teraz musisz się przebrać.- szepnął do mnie Harry po północy.
- Tak wiem. - puściłam go i udałam się razem z moją mamą.
Weszłyśmy do sypialni gdzie kobieta podała mi czerwoną sukienkę.
- Dziękuje ci za wszystko- przytuliłam kobietę.
-Nie masz za co słoneczko.- pocałowała mnie w policzek.-Baw się świetnie .
Wróciłam do Harrego który od razu zaczął mi słodzić jak to ślicznie wyglądam.
Pożegnaliśmy się z gośćmi i wsiedliśmy do auta prowadzonego przez wujka. Liama. Miał nas zawieźć na lotnisko. W aucie Harry poluzował swój krawat i rozpiął dwa guziczki koszuli.
- Poczekaj aż zostawię was samych. - zaśmiał się wujek a ja poczułam że robię się czerwona.
- Kieruj jak kierujesz.- zaśmiał się Hazz splatając nasze dłonie .
Do końca drogi żadne z nas nie odzywało się już prawie w ogóle.
Wujek odwiózł nas na samolot który jak się okazało był prywatny
Nasze bagaże zostały wniesione na pokład i po chwili my też zajmowaliśmy juz swoje miejsca. Mężczyzna odgarnął mi kosmyk włosów i założył je za mój płatek ucha. Uśmiechnął się do mnie nic nie mówiąc Odwzajemniłam gest i w tym momencie poczułam że samolot rusza. Harry przyłożył mi rękę do brzucha i oparł głowę o moje ramię.
- Było cudownie. - powiedziałam do niego.
- Ty jesteś cudowna.
- Dziękuje.
- Kotku wszystko jest w porządku? Dobrze się czujesz
- Tak, jest ok. - oparłam głowę o oparcie fotela.
Zamknęłam oczy i zasnęłam. Obudził mnie standardowo pocałunek.
- Kocham jak mnie budzisz....
- Kocham jak na mnie patrzysz - zaśmiał się. Chwilę później wylądowaliśmy w Rzymie. Dotarliśmy na jacht.
- Kocham to miasto. - zaśmiałam się.
- Czy jest coś czego nie kochasz?- uśmiechnął się odpalając silnik jachtu
- Dzisiaj chyba nie.
- Masz na coś ochotę?- spytał patrząc na morze.
- Chyba nic konkretnego......
Odszedł od steru podając mi szklankę soku.
- Dziękuję. - wzięłam od niego napój.
Usiadł obok mnie obejmując ramieniem.
- Kocham cię.
- Ja ciebie również.
- Tak w ogóle to w garniturze wyglądasz strasznie sexownie.
- Och dziękuję za komplement. Żebyś ty wiedziała jak pociągająco wyglądasz w tej sukience.
- No jak?
- Bardzo.- powiedział poważnie.
- Mi też się podoba. - udałam poważny ton.
- Haha.- roześmiał się i mnie pocałował ale zaraz odsunął się i poszedł do steru
- Gdzie płyniemy? - nie wytrzymałam.
- Na wyspę.
- Wyspę? Daleko?
- Skarbie pamiętasz może taką wyspę nazwaną Caro?
Wtedy dotarło do mnie.
- Kocham cię, kocham... - podbiegłam do niego.
- Haha też cię kocham.- przytulił mnie jedną ręką. Nie długo później byliśmy na miejscu. Harry wziął mnie na ręce i wniósł do domu
Cały czas składam krótkie pocałunki na jego ustach.
Wniósł mnie do sypialni i tam postawił.
- Zaraz wrócę - poszedł po nasze bagaże które ustawił pod ścianą. podszedł do mnie obejmując
- No i co teraz? - spytałam oplatając rękami jego kark.
- A co byś chciała ?- pocałował mnie delikatnie w usta.
- No nie wiem.... - udałam żę się zastanawiam. - Aty?
- Teraz mam może ochotę na kąpiel w morzu ze swoją żoną.
- Twoją żoną....jak to ładnie brzmi.
- również mi się podoba
- To idziemy? - spytałam odsuwając się trochę od niego
- Tak- wziął, mnie za rękę.
- No ale strój....
-W takim razie Przebierz się a ja poczekam w wodzie
- ok. - wzięłam strój i poszłam do łazienki
Stanęłam na chwilę przed lustrem i spojrzałam na swoje odbicie
Brzucha jeszcze nie było widać ale i tak położyłam na nim swoją dłoń
Uśmiechnęłam się. Ta świadomość ze nosi się pod sercem Maleństwo
Po chwili wyszłam z łazienki i poszłam szukać Harrego.
Tak jak mówił. Był w wodzie a na piasku leżał jego garnitur
- Powiedziałbyś że jestem w ciąży? - spytałam głośnio żeby mnie usłyszał.
-Nie.- odparł wyciągając do mnie rękę
Podeszłam do niego uważnie stawiając każdy krok.
Objął mnie w talii całując po szyi. Odchyliłam głowę do tyłu oddając się pieszczocie.. Jak ja go kocham...Jest cudowny
- Mieliśmy pływać.- zaśmiałam się.
-Pływać...możemy pływać- pociągnął mnie na głębszą wodę
Odwróciłam się na plecy i patrzyłam w niebo.
Było Piękne gwieździste.
Po chwili poczułam jak ktoś ciągnie mnie za nogę i znajduje się pod wodą.
- Zabije cię! - to były pierwsze słowa po wypłynięciu na powierzchnię.
-Spróbuj.
Wskoczyłam mu na plecy i próbowałam zanurzyć.
Nie udało mi się bo był silniejszy. Wyniósł mnie z wody i zaniósł do sypialni
- Dałam ci fory....
-Powiedzmy.- pocałował mnie kładąc na lóżku.
Uśmiechnęłam się i przyciągnęłam bliżej. Przesunął ustami po całym moim brzuchu. Moje ciało od razu zaczęło reagować na jego dotyk. Zadrżałam. Mężczyzna zaczął zdejmować mój strój. Szybko usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam składać pocałunki na jego torsie.
Uśmiechał się gładząc moje plecy. Po chwili wróciłam do jego ust bawiąc się jego włosami
Całowaliśmy się nadzy. Było gorąco i namiętnie. Czułam że mężczyzna uśmiech się zresztą ja robiłam dokładnie to samo. Oparł ręce o zagłówek łóżka łącząc nasze ciała.
- Kocham cię. - wyszeptałam
-A ja ciebie.- wpił się w moje usta
Było cudownie. Okazywaliśmy sobie całą swoją miłość. Rozpaleni i jeszcze bardziej zakochani w sobie zasnęliśmy nad ranem po bardzo upojnej nocy
~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~~~~Hejka :) Wreszcie jest ślub! Już drugi w tym opowiadaniu i powiem, że ostatni. więcej nie będzie heh. Jeszcze trochę przed nami jak mówiłam. Na razie mam same niespodzianki.
Po pierwsze zaczęłyśmy pisać trzy nowe opowiadania. Jeden ma zwiastun ale nie ma jeszcze bloga drugi nie ma ani tego ani tego, a trzeci ma blog :) Wszystko podobam tu
http://moj-czarny-aniol.blogspot.com/
http://you-i-and-he.blogspot.com/
http://dotknij-marzenia.blogspot.com/
Autor:
Polecam Goodbook
sobota, 28 września 2013
Będziesz tatą
Obudziły
mnie mdłości. Pobiegłam do ubikacji. Wiedziałam co to znaczy, przynajmniej wiedziałam
że taka jest możliwość.
Przemyłam twarz i umyłam zęby a potem wróciłam do sypialni
Harry ciągle spał, a ja cieszyłam się że go nie obudziłam. Już nie długo miał nastąpić ten wielki dzień.
Sama denerwowałam się coraz bardziej. Możliwość że jestem w ciąży rozpierała mnie od środka. Ubrałam się w sukienkę i uśmiechając się zbiegłam na dół.
Zrobiłam śniadanie i usiadłam przy stole. Po chwili jednak znowu znalazłam się w ubikacji.
Poczułam jak ktoś trzyma moje włosy na karku.
Kiedy wszystko się skończyło znowu umyłam żeby i odwróciłam się do Harrego.
- Zrobiłam śniadanie. - zaczęłam.
-Które wylądowało tu. Źle się czujesz?- był zaniepokojony
- Nie, już jest dobrze.
-Chodź. Połoz się- objął mnie prowadząc na kanapę. Całe południe koło mnie chodził aż wpadł mój brat w odwiedziny
- Cóż za zaszczyt - powiedziałam do niego.
-A tobie o co chodzi?- Mike usiadł na fotelu
- Dawno cię nie było.
-No widzisz a teraz jestem.
- Co u Marcy? - spytałam.
-Wszystko dobrze. Super. Świetne sprawę mam
- Wiedziałam. Słucham... - do pokoju wszedł Harry który się śmiał.
-Aleee mam sprawę do mojego kochanego najukochańszego wujka
- O boże.... - mężczyzna usiadł obok mnie.
-Co Boże.co Boże...
- Czego ty znowu ode mnie chcesz chłopię? - tym razem ja zaczęłam się śmiać.
-A widzisz. Pamiętasz to super auto które mi kupiłeś?
- Rozwaliłeś? -zgadłam.
-Siedź cicho i nie. A więc wujku jak się ma auto to wypadałoby mieć garaż ...
- Do czego zmierzasz?
-A żeby był garaż musi być dom...
- Mam ci kupić dom?
-Niee. Tylko zastanawiam się po co ci dwa domy. Jej dałeś jeden ... a mi mógłbyś może ten albo wynająć albo pożyczyć. I tak tam nie mieszkasz
- Mike ale pomyśl. Za chwilę urodzi ci się dziecko. Sam sobie nie poradzisz. - zaczęłam
-No właśnie urodzi mi się dziecko i muszę mieć dom a u nas już miejsca brak. No proszę chociaż pożycz.
- Wiesz, jak dla mnie to ty sobie tam mieszkaj
- I ty chcesz tam z nią mieszkać? - spytałam, mordując Hazze wzrokiem.
-Jak się wujek zgodzi. Ten drugi wujek
- Do tego braciszku zmierzam. On się w życiu nie zgodzi.
-I to jest druga sprawa- spojrzał znacząco na Harry’ego.
- Ty mi będziesz musiał nie wiem co zrobić kiedyś żeby się jakoś odwdzięczyć.
-Oj no to ci...ci ogród skoszę
- Ogród? Za to co ja dla ciebie robię? Poza tym Caroline ma rację, Zayn się nie zgodzi.
-No coś wymysłę. Od tego jesteś wujek. Zadanie za sto punktów przekonać wujka
- To się cud nazywa. - mój brat miał nadąsaną minę. - Sam pomyśl....ile ona ma lat? 15? To nawet legalne nie jest.
-rujnujesz mój cały idealny plan w 5 minut- burknął w stronę mężczyzny
- Ty ją w ogóle pytałeś o zdanie? - spytałam.
-Tak... no tak tak a no i jeszcze jedno. Ojciec chciał z tobą gadać wujku
- Pojadę do niego później. Co do tego domu to w razie czego jest do twojej dyspozycji.
-Dziękuję. Kocham cię normalnie
- Materialista. I tak ci się nie uda. - powiedziałam
-Spadaj. Uda się uda . O jak dobrze że ty z nami nie mieszkasz. Chyba bym cię już zabił siostra.
Przemyłam twarz i umyłam zęby a potem wróciłam do sypialni
Harry ciągle spał, a ja cieszyłam się że go nie obudziłam. Już nie długo miał nastąpić ten wielki dzień.
Sama denerwowałam się coraz bardziej. Możliwość że jestem w ciąży rozpierała mnie od środka. Ubrałam się w sukienkę i uśmiechając się zbiegłam na dół.
Zrobiłam śniadanie i usiadłam przy stole. Po chwili jednak znowu znalazłam się w ubikacji.
Poczułam jak ktoś trzyma moje włosy na karku.
Kiedy wszystko się skończyło znowu umyłam żeby i odwróciłam się do Harrego.
- Zrobiłam śniadanie. - zaczęłam.
-Które wylądowało tu. Źle się czujesz?- był zaniepokojony
- Nie, już jest dobrze.
-Chodź. Połoz się- objął mnie prowadząc na kanapę. Całe południe koło mnie chodził aż wpadł mój brat w odwiedziny
- Cóż za zaszczyt - powiedziałam do niego.
-A tobie o co chodzi?- Mike usiadł na fotelu
- Dawno cię nie było.
-No widzisz a teraz jestem.
- Co u Marcy? - spytałam.
-Wszystko dobrze. Super. Świetne sprawę mam
- Wiedziałam. Słucham... - do pokoju wszedł Harry który się śmiał.
-Aleee mam sprawę do mojego kochanego najukochańszego wujka
- O boże.... - mężczyzna usiadł obok mnie.
-Co Boże.co Boże...
- Czego ty znowu ode mnie chcesz chłopię? - tym razem ja zaczęłam się śmiać.
-A widzisz. Pamiętasz to super auto które mi kupiłeś?
- Rozwaliłeś? -zgadłam.
-Siedź cicho i nie. A więc wujku jak się ma auto to wypadałoby mieć garaż ...
- Do czego zmierzasz?
-A żeby był garaż musi być dom...
- Mam ci kupić dom?
-Niee. Tylko zastanawiam się po co ci dwa domy. Jej dałeś jeden ... a mi mógłbyś może ten albo wynająć albo pożyczyć. I tak tam nie mieszkasz
- Mike ale pomyśl. Za chwilę urodzi ci się dziecko. Sam sobie nie poradzisz. - zaczęłam
-No właśnie urodzi mi się dziecko i muszę mieć dom a u nas już miejsca brak. No proszę chociaż pożycz.
- Wiesz, jak dla mnie to ty sobie tam mieszkaj
- I ty chcesz tam z nią mieszkać? - spytałam, mordując Hazze wzrokiem.
-Jak się wujek zgodzi. Ten drugi wujek
- Do tego braciszku zmierzam. On się w życiu nie zgodzi.
-I to jest druga sprawa- spojrzał znacząco na Harry’ego.
- Ty mi będziesz musiał nie wiem co zrobić kiedyś żeby się jakoś odwdzięczyć.
-Oj no to ci...ci ogród skoszę
- Ogród? Za to co ja dla ciebie robię? Poza tym Caroline ma rację, Zayn się nie zgodzi.
-No coś wymysłę. Od tego jesteś wujek. Zadanie za sto punktów przekonać wujka
- To się cud nazywa. - mój brat miał nadąsaną minę. - Sam pomyśl....ile ona ma lat? 15? To nawet legalne nie jest.
-rujnujesz mój cały idealny plan w 5 minut- burknął w stronę mężczyzny
- Ty ją w ogóle pytałeś o zdanie? - spytałam.
-Tak... no tak tak a no i jeszcze jedno. Ojciec chciał z tobą gadać wujku
- Pojadę do niego później. Co do tego domu to w razie czego jest do twojej dyspozycji.
-Dziękuję. Kocham cię normalnie
- Materialista. I tak ci się nie uda. - powiedziałam
-Spadaj. Uda się uda . O jak dobrze że ty z nami nie mieszkasz. Chyba bym cię już zabił siostra.
-
Jasne, jasne. Mam pytanie do ciebie
-Słucham?
- W którym miesiącu jest Marcy?
-Yyy...
- Jak to? Nie wiesz? - odstawiłam kubek na stół.
-Żebym ja się orientował we wszystkim..ja nie pamiętam kiedy mam urodziny
- Czyli o moich też nie pamiętasz? Ja nie wiem co ona w tobie widzi. Jak ty nie wiesz za ile ci się dziecko urodzi..
-Oj dobra tam.
- Jesteś niemożliwy - schowałam twarz w ramieniu Harrego
-O dobra tam- machnął ręką- Koncert jutro masz, pamiętaj.
-Poczekaj młody dam ci kluczę-Harry wstał i podszedł do szafki a zaraz podał rzecz Mikeiemu.
- Dzięki. - mój brat szczerzył się jak głupi.
-Proszę...- Harry usiadł obok.
- Teraz jeszcze tylko wujek ci został. - dokuczałam mu.
-O zamknij się...
- Tak tylko mówię....
-Ide paa.
- Powodzenia - powiedział Harry.
-Ty z nim gadasz.
- Nie uważasz że jednak jeśli pójdziesz do niego sam potraktuje cię poważniej?
-O Boże gadasz jak ojciec.
- Dobrze radzę
Jęknął i wyszedł.
- No widzisz? On jest....- mocno gestykulowałam.
-Widzę...
- A ty mu jeszcze pomagasz.
-bo dobrze chlopak chce, tylko głupi jest
- Tu się zgodzę - zaśmiałam się.
Posłał mi uśmiech i wstał z kanapy niosąc mnie do ogrodu.
- Ja nie jestem taka lekka żebyś mnie cały czas nosił.
-Jesteś, moje pióreczko-pocałował mnie w czoło i usiedliśmy znów na huśtawce.
Usiadłam bokiem do niego kładąc nogi na jego kolana
-Gdzie gracie ten koncert?
-Słucham?
- W którym miesiącu jest Marcy?
-Yyy...
- Jak to? Nie wiesz? - odstawiłam kubek na stół.
-Żebym ja się orientował we wszystkim..ja nie pamiętam kiedy mam urodziny
- Czyli o moich też nie pamiętasz? Ja nie wiem co ona w tobie widzi. Jak ty nie wiesz za ile ci się dziecko urodzi..
-Oj dobra tam.
- Jesteś niemożliwy - schowałam twarz w ramieniu Harrego
-O dobra tam- machnął ręką- Koncert jutro masz, pamiętaj.
-Poczekaj młody dam ci kluczę-Harry wstał i podszedł do szafki a zaraz podał rzecz Mikeiemu.
- Dzięki. - mój brat szczerzył się jak głupi.
-Proszę...- Harry usiadł obok.
- Teraz jeszcze tylko wujek ci został. - dokuczałam mu.
-O zamknij się...
- Tak tylko mówię....
-Ide paa.
- Powodzenia - powiedział Harry.
-Ty z nim gadasz.
- Nie uważasz że jednak jeśli pójdziesz do niego sam potraktuje cię poważniej?
-O Boże gadasz jak ojciec.
- Dobrze radzę
Jęknął i wyszedł.
- No widzisz? On jest....- mocno gestykulowałam.
-Widzę...
- A ty mu jeszcze pomagasz.
-bo dobrze chlopak chce, tylko głupi jest
- Tu się zgodzę - zaśmiałam się.
Posłał mi uśmiech i wstał z kanapy niosąc mnie do ogrodu.
- Ja nie jestem taka lekka żebyś mnie cały czas nosił.
-Jesteś, moje pióreczko-pocałował mnie w czoło i usiedliśmy znów na huśtawce.
Usiadłam bokiem do niego kładąc nogi na jego kolana
-Gdzie gracie ten koncert?
-
Na stadionie chyba. Matko nie wiem. Tata
mi nie mówił
-Aa to dobrze. Więcej osób. Zawiozę cię
- Ale będziesz na koncercie?
-Jeśli chcesz to zostanę
- Jasne że chce. - uśmiechnęłam się. - Właśnie muszę skoczyć na chwilę do sklepu.
-Po co?
- Po takie tam różne drobiazgi. Nic szczególnego.
-No dobrze. To ja idę bawić się w kuchni
- Trzeba ci coś?
-Nie- pocałował mnie w policzek i udał się do kuchni
Poszłam się ubrać i wyszłam. Wzięłam samochód i pojechała do apteki
Weszłam do środka.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- Poproszę test, test ciążowy, albo niech pani da dwa.
Aptekarka podała mi dwa pudełeczka
Zapłaciłam i wróciłam do samochodu. A nim zaraz skierowałam się do domu
- Już jestem! - zamknęłam za sobą drzwi.
- To dobrze kochanie- usłyszałam Harryego
- Ładnie pachnie.
- Chodz na obiad- stanął w holu biorąc mnie za rękę
Razem zjedliśmy danie które przygotował. Później uparł się że posprząta więc ja poszłam na górę do łazienki. Byłam tak strasznie ciekawa. Trochę się też bałam.Po 10 minutach trzymałam w dłoni patyczek z wynikiem. Ledwo powstrzymałam się żeby nie zacząć krzyczeć. Myślałam o dziecku ale teraz czułam się jak nigdy.
Wybiegłam z łazienki zbiegając na dół
- Harry! Harry! Haaaarry! - szukałam go.
- W salonie jestem.
- Matko szukam cię wszędzie. - powiedziałam zdyszana. Ciągle się uśmiechałam.
- Tak? Co się stało?
- Stało się, stało. - skakałam w miejscu jak dziecko.
- No to mów
- No nie wiem....
- Czego nie wiesz?
- czy ci powiedzieć.
- Mi nie powiesz?- w jego policzkach pojawiły się dołeczki
- Oby miało uśmiech po tobie... - powiedziałam cicho. - No właśnie się zastanawiam. - powiedziałam do niego.
Objął mnie w tali przyciągając do siebie
- Nie wytrzymam długo. - zaczęłam się wiercić. Dostałam jakiegoś ADHD.
-Caroline mów co się stało bo widzę że rozpiera cię radość
- Cicho. - położyłam obie dłonie na jego ustach. - Będziesz tatą.
-Co?- był totalnie zaskoczony
- Będziesz tatą. - powtórzyłam wyraźnie.
Mężczyzna oparł się o tył kanapy.
- Nie cieszysz się? - mój zapał momentalnie się ulotnił.
-Co?- spojrzał na mnie-Właśnie o to chodzi że się bardzo cieszę tylko to do mnie nie dochodzi- uśmiechnął się
- Uff...już myślałam. - cmoknęłam jego usta.
-Jezu będziemy mieć dziecko- przytulił mnie.
- Dokładnie tak.
Po jego policzku popłynęła łza
Starłam ją szybko i się do niego uśmiechnęłam.
-Kocham cię. Dajesz mi tyle szczęścia
- Też cię kocham.
Pocałował mnie czule w usta.
-Aa to dobrze. Więcej osób. Zawiozę cię
- Ale będziesz na koncercie?
-Jeśli chcesz to zostanę
- Jasne że chce. - uśmiechnęłam się. - Właśnie muszę skoczyć na chwilę do sklepu.
-Po co?
- Po takie tam różne drobiazgi. Nic szczególnego.
-No dobrze. To ja idę bawić się w kuchni
- Trzeba ci coś?
-Nie- pocałował mnie w policzek i udał się do kuchni
Poszłam się ubrać i wyszłam. Wzięłam samochód i pojechała do apteki
Weszłam do środka.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- Poproszę test, test ciążowy, albo niech pani da dwa.
Aptekarka podała mi dwa pudełeczka
Zapłaciłam i wróciłam do samochodu. A nim zaraz skierowałam się do domu
- Już jestem! - zamknęłam za sobą drzwi.
- To dobrze kochanie- usłyszałam Harryego
- Ładnie pachnie.
- Chodz na obiad- stanął w holu biorąc mnie za rękę
Razem zjedliśmy danie które przygotował. Później uparł się że posprząta więc ja poszłam na górę do łazienki. Byłam tak strasznie ciekawa. Trochę się też bałam.Po 10 minutach trzymałam w dłoni patyczek z wynikiem. Ledwo powstrzymałam się żeby nie zacząć krzyczeć. Myślałam o dziecku ale teraz czułam się jak nigdy.
Wybiegłam z łazienki zbiegając na dół
- Harry! Harry! Haaaarry! - szukałam go.
- W salonie jestem.
- Matko szukam cię wszędzie. - powiedziałam zdyszana. Ciągle się uśmiechałam.
- Tak? Co się stało?
- Stało się, stało. - skakałam w miejscu jak dziecko.
- No to mów
- No nie wiem....
- Czego nie wiesz?
- czy ci powiedzieć.
- Mi nie powiesz?- w jego policzkach pojawiły się dołeczki
- Oby miało uśmiech po tobie... - powiedziałam cicho. - No właśnie się zastanawiam. - powiedziałam do niego.
Objął mnie w tali przyciągając do siebie
- Nie wytrzymam długo. - zaczęłam się wiercić. Dostałam jakiegoś ADHD.
-Caroline mów co się stało bo widzę że rozpiera cię radość
- Cicho. - położyłam obie dłonie na jego ustach. - Będziesz tatą.
-Co?- był totalnie zaskoczony
- Będziesz tatą. - powtórzyłam wyraźnie.
Mężczyzna oparł się o tył kanapy.
- Nie cieszysz się? - mój zapał momentalnie się ulotnił.
-Co?- spojrzał na mnie-Właśnie o to chodzi że się bardzo cieszę tylko to do mnie nie dochodzi- uśmiechnął się
- Uff...już myślałam. - cmoknęłam jego usta.
-Jezu będziemy mieć dziecko- przytulił mnie.
- Dokładnie tak.
Po jego policzku popłynęła łza
Starłam ją szybko i się do niego uśmiechnęłam.
-Kocham cię. Dajesz mi tyle szczęścia
- Też cię kocham.
Pocałował mnie czule w usta.
-wiesz
że to jest cud?
- Dlaczego? - nie rozumiałam.
-Bo przypuszczalnie ja nie mogę mieć dzieci. Tak stwierdził lekarz
- No jak nie możesz? Musieli się pomylić.
-Najwidoczniej.
- Na pewno. Niby czyje to jest? - pokazałam palcem na swój brzuch.
Uśmiechnął się szeroko.
- Dobrze że ślub już
niedługo.- Dlaczego? - nie rozumiałam.
-Bo przypuszczalnie ja nie mogę mieć dzieci. Tak stwierdził lekarz
- No jak nie możesz? Musieli się pomylić.
-Najwidoczniej.
- Na pewno. Niby czyje to jest? - pokazałam palcem na swój brzuch.
Uśmiechnął się szeroko.
-No tak jeszcze nic nie będzie widać.
- Chodzi mi o sukienkę.
-No wiem. Ale jak nie będzie widać to i sukienka będzie pasować. Na to samo wychodzi
- No o to. – uśmiechnęłam się.
Razem usiedliśmy na sofie wtuleni w siebie
~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Do końca jeszcze trochę :) To moge zdradzić, ale epilog już od dwóch miesięcy napisany.
Autor:
Polecam Goodbook
wtorek, 17 września 2013
Ważne
Ponieważ nasze 4 historie są już skończone i tylko trzeba je
skopiować i dodać ( Caroline, Caroline, Camille i Annabel) to powstały
dwie kolejne.
Możecie już zapoznać się z bohaterami, a nie długo i rozdziałami. zapraszamy.
Moja dziewczyna wychodzi za mąż
Przerzuć kartkę zaryzykuj
Możecie już zapoznać się z bohaterami, a nie długo i rozdziałami. zapraszamy.
Moja dziewczyna wychodzi za mąż
Przerzuć kartkę zaryzykuj
Autor:
Polecam Goodbook
piątek, 13 września 2013
A łzy płyną
Czarne chmury przecinały potężne błyskawice. Harry pojechał do miasta załatwić jakieś sprawy i miał zaraz wrócić. Mijały godziny a go nie było. Telefon był niedostępny
Denerwowałam się strasznie. Przecież nie było go bardzo długo. Pogłaskałam się po sporym już brzuchu i usiadłam na kanapie chowając twarz w dłoniach.
W telewizorze został przerwany film dla nadania jakiejś informacji."Przez Londyn przeszło potężne tornado. Oprócz licznych ofiar został zniszczony pałac Buckingham. Jedną z ofiar był książę William. Masę osób zginęło na ulicach miasta porwane przez silną trąbę powietrzną. Wszystkim rodziną składamy kondolencje ...
- O boże.... Harry gdzie ty do cholery jesteś?
Minęły kolejne godziny. Nie wrócił a mój telefon zaczął wibrować. Spojrzałam na wyświetlacz-tata.
- Halo? Dodzwoniłeś się do niego?
-Caroline ... przykro mi...
- Co? Jak to?
-Harry ... Harry zginął i to dokładnie przed naszym domem. Zawirował autem.
- Nie, nie, nie....- zaczęłam płakać.
-Caro caro - ktoś zaczął mną postrząsać.
Usiadłam cała zdyszana i spocona.
-Co się dzieję?
Zobaczyłam Harrego tuż obok mnie. To tylko zły sen. - pomyślałam.
Odgarnął mi włosy z czoła patrząc na mnie zatroskany
Rzuciłam się mu na szyję co bardzo go zdziwiło.
-Hej Caroline co się stało?
- Sen...- powiedziałam jedynie.
-Zły tak? Już dobrze..-Przytulał mnie
- Nigdy więcej...- mocno go do siebie tuliłam. Potrzebowałam czuć jego obecność.
-Co się takiego śniło kochanie?
- To było straszne....byłeś ty....to znaczy nie było cię bo...wypadek ......no i jeszcze dziecko...tata zadzwonił, burza.
-Jestem tutaj. Cichutko-kołysał mnie w swoich ramionach
- Jesteś... - powtórzyłam za nim.
-I jeszcze zostanę- ujął moją twarz i spojrzał w moje oczy-Nigdzie się nie wybieram.
Patrzyłam w jego oczy. Pokiwałam głową na znak że rozumiem.
Pocałował mnie czule w usta znowu układając na łóżku. Przytulona do ukochanego zasnęłam. Po śniadaniu usiadłam przed telewizorem owinięta w koc z kubkiem herbaty. Było dzisiaj zimno i deszczowo. Harry chodził po domu
- Co ci? Usiądź że. - nie wytrzymałam. Niech powie co mu jest.
-Nic mi. Zaraz usiądę i pewnie znowu zasnę bo mam za wysoki cukier a poza tym szukam czegoś.
- Czego szukasz?
-Dokumentów. Muszę jechać do urzędu
- O nie. Nie jedziesz nigdzie.
-Co?- spojrzał w moją stronę-Przecież zaraz wrócę.
- Nie ma mowy, nie zgadzam się. - mówiłam pewnie.
-No ale dlaczego? Caroline przecież nie długo wrócę.
- To pojadę z tobą, tylko muszę się ubrać.
-Zostań. Zimno jest. Naprawdę zaraz wrócę
- Nie, rozumiesz? Jeszcze ten cukier... Nie i kropka. - założyłam ręce na piersi.
-Nie rozumiem. Przecież nie zasnę za kierownicą
Podeszłam do niego.
- Patrz się tu - wskazałam na swoje usta. - Nie. Nie dzień po tym jak mi się śniło to co śniło, nie przy takiej pogodzie.
Przewrócił oczami i poszedł do kuchni. Wróciłam na swoje miejsce i znowu przykryłam kocem.
-Brytyjskie media donoszą że królewska para spodziewa się trzeciego dziecka- usłyszałam ale zaraz przełączyłam na jakiś film. Potem wrócił do mnie Harry.
- Będziesz teraz zły? - spytałam a on na mnie popatrzył.
-Nie jestem zły- lekko się uśmiechnął
- Ja się po prostu boję...
-Rozumiem- wziął mnie za rękę.
- To się cieszę. - cmoknęłam go w policzek.
Ten dzień spędziliśmy razem w domu.
~~~*~~~~
Hej. I znowu liczba komentarzy spadła...Super. Eh dobra ja się nie denerwuje, ja się nie denerwuję..
Mamy nowego bloga. Premiera już w tą sobotę.
Everlasting
Denerwowałam się strasznie. Przecież nie było go bardzo długo. Pogłaskałam się po sporym już brzuchu i usiadłam na kanapie chowając twarz w dłoniach.
W telewizorze został przerwany film dla nadania jakiejś informacji."Przez Londyn przeszło potężne tornado. Oprócz licznych ofiar został zniszczony pałac Buckingham. Jedną z ofiar był książę William. Masę osób zginęło na ulicach miasta porwane przez silną trąbę powietrzną. Wszystkim rodziną składamy kondolencje ...
- O boże.... Harry gdzie ty do cholery jesteś?
Minęły kolejne godziny. Nie wrócił a mój telefon zaczął wibrować. Spojrzałam na wyświetlacz-tata.
- Halo? Dodzwoniłeś się do niego?
-Caroline ... przykro mi...
- Co? Jak to?
-Harry ... Harry zginął i to dokładnie przed naszym domem. Zawirował autem.
- Nie, nie, nie....- zaczęłam płakać.
-Caro caro - ktoś zaczął mną postrząsać.
Usiadłam cała zdyszana i spocona.
-Co się dzieję?
Zobaczyłam Harrego tuż obok mnie. To tylko zły sen. - pomyślałam.
Odgarnął mi włosy z czoła patrząc na mnie zatroskany
Rzuciłam się mu na szyję co bardzo go zdziwiło.
-Hej Caroline co się stało?
- Sen...- powiedziałam jedynie.
-Zły tak? Już dobrze..-Przytulał mnie
- Nigdy więcej...- mocno go do siebie tuliłam. Potrzebowałam czuć jego obecność.
-Co się takiego śniło kochanie?
- To było straszne....byłeś ty....to znaczy nie było cię bo...wypadek ......no i jeszcze dziecko...tata zadzwonił, burza.
-Jestem tutaj. Cichutko-kołysał mnie w swoich ramionach
- Jesteś... - powtórzyłam za nim.
-I jeszcze zostanę- ujął moją twarz i spojrzał w moje oczy-Nigdzie się nie wybieram.
Patrzyłam w jego oczy. Pokiwałam głową na znak że rozumiem.
Pocałował mnie czule w usta znowu układając na łóżku. Przytulona do ukochanego zasnęłam. Po śniadaniu usiadłam przed telewizorem owinięta w koc z kubkiem herbaty. Było dzisiaj zimno i deszczowo. Harry chodził po domu
- Co ci? Usiądź że. - nie wytrzymałam. Niech powie co mu jest.
-Nic mi. Zaraz usiądę i pewnie znowu zasnę bo mam za wysoki cukier a poza tym szukam czegoś.
- Czego szukasz?
-Dokumentów. Muszę jechać do urzędu
- O nie. Nie jedziesz nigdzie.
-Co?- spojrzał w moją stronę-Przecież zaraz wrócę.
- Nie ma mowy, nie zgadzam się. - mówiłam pewnie.
-No ale dlaczego? Caroline przecież nie długo wrócę.
- To pojadę z tobą, tylko muszę się ubrać.
-Zostań. Zimno jest. Naprawdę zaraz wrócę
- Nie, rozumiesz? Jeszcze ten cukier... Nie i kropka. - założyłam ręce na piersi.
-Nie rozumiem. Przecież nie zasnę za kierownicą
Podeszłam do niego.
- Patrz się tu - wskazałam na swoje usta. - Nie. Nie dzień po tym jak mi się śniło to co śniło, nie przy takiej pogodzie.
Przewrócił oczami i poszedł do kuchni. Wróciłam na swoje miejsce i znowu przykryłam kocem.
-Brytyjskie media donoszą że królewska para spodziewa się trzeciego dziecka- usłyszałam ale zaraz przełączyłam na jakiś film. Potem wrócił do mnie Harry.
- Będziesz teraz zły? - spytałam a on na mnie popatrzył.
-Nie jestem zły- lekko się uśmiechnął
- Ja się po prostu boję...
-Rozumiem- wziął mnie za rękę.
- To się cieszę. - cmoknęłam go w policzek.
Ten dzień spędziliśmy razem w domu.
~~~*~~~~
Hej. I znowu liczba komentarzy spadła...Super. Eh dobra ja się nie denerwuje, ja się nie denerwuję..
Mamy nowego bloga. Premiera już w tą sobotę.
Everlasting
Autor:
Polecam Goodbook
środa, 4 września 2013
O co się staramy?
Rano narzeczony zabrał mnie do studia na próbę. Byli tam moi bracia i tata. Od samego początku dobrze nam szło. Chris z Fabianem oczywiście się wygłupiali, a Mike im tylko przypieprzał. Ojciec dawał kazania, a my z Hazzą mieliśmy ubaw. Mój ukochany też śpiewał. Byłam zaskoczona, gdy zaczął nową piosenkę. Jak się okazało była ona dla mnie. W pewnym momencie pociągnął mnie, dał kartkę i śpiewaliśmy razem.
Kiedy skończyliśmy śpiewać Harry odpiął się od
swojego mikrofonu a ja za cholerę nie mogłam sobie poradzić.
Zaśmiał się i objął mnie robiąc to za mnie.
- Dziękuję. - cmoknęłam go w usta i zeszłam z podestu.
-Brawo, genialna piosenka- powiedział tata
- No, jest śliczna. - przyznałam.
-Jedziecie do nas na obiad?
Popatrzyłam na Harry’ego pytająco.
- Masz jakieś plany?
-Nie mam- odparł odwracając się do chłopaków bo coś chcieli
- No to ok.
Razem ruszyliśmy do rodziców.
Pod domem zobaczyłam mamę z chłopcami w wózku.
-Cześć- uśmiechnęła się
- Hej. Cześć chłopaki. - powiedziałam do braci.
Oczywiście mi nie odpowiedzieli. reszta do nas dołączyła i weszliśmy do domu
Razem zjedliśmy pyszny obiad. Dużo rozmawialiśmy i się śmialiśmy.
I bardzo dużo wspominaliśmy. Do domu wróciliśmy późno wieczorem
- Prawie w ogóle nie zmienił ci się głos. - powiedziałam chowając buty.
-Co?- spojrzał na mnie- no może
- Poważnie. - usiadłam obok niego na kanapie.
-Skoro tak mówisz- zaczął coś pisać w laptopie i nie pozwalał mi zobaczyć- Jesteś zmęczona?
- Sama nie wiem. A co? Jakieś plany? - spytałam go do ucha lekko się śmiejąc.
-Nie no tak pytam- pocałował mnie w policzek- Chciałem coś dokończyć, a ty bys poszła spać ale jak chcesz.
- Delikatnie starasz się mnie pozbyć?
-Nie przeszkadzasz mi, jeśli chcesz to siedź ze mną
- Idę pod prysznic. - zdecydowałam.
Nie odpowiedział mi zbyt zajęty. Skierowałam się na górę do łazienki
Rozebrałam się i weszłam pod gorącą wodę. Totalnie się odprężyłam.
Moja kąpiel trwała długo, aż w końcu wyszłam zakładając na siebie koszulę nocną.
Zeszłam na dół jeszcze się napić.
Przeszłam do kuchni i wzięłam szklankę soku
- Nad czym ty tak pracujesz? - spytałam opierając się o framugę drzwi.
-Nad niczym
- Jak chcesz. Ja się idę położyć. - powiedziałam zdziwiona jego brakiem reakcji.
-Caroline...-spojrzał na mnie-Wiesz że przed tym wszystkim jednak się denerwuje?
- O co ci chodzi? - zatrzymałam się.
-O ślub.
- O to. Może pocieszy cię to że ja myślę o tym praktycznie cały czas. Misiak ważne że razem. - stanęłam za kanapa i objęłam jego szyję ramionami.
Podniósł głowę do góry i musnął moje wargi.
Uśmiechnęłam się i też go pocałowałam a potem jeszcze jego nos i czoło. Cały czas bawiłam się jego włosami.Odłożył laptopa obok i zaczął wstawać. Odsunęłam się żeby mu to umożliwić. Wziął mnie za rękę i szliśmy w stronę schodów
- Byłeś zajęty. - śmiałam się.
-Jutro to skończę - uśmiechnął się do mnie
- Dobra. - powiedziałam żywo.
Wziął mnie na ręce idąc do sypialni.
Zaczęłam całować jego szyję kiedy ten wchodził do pokoju.
Postawił mnie na łóżku zbliżając swoje usta do moich
- Kochasz mnie? - spytałam kiedy nasze usta już prawie się stykały.
-Bardzo cię kocham.
- To dobrze. - pocałowałam go.
Położył dłonie na moich biodrach wkradając się językiem do moich ust . Przyciągnęłam go bliżej siebie łapiąc za kark.Odsunęliśmy się dopiero jak zabrało nam powietrza
Popatrzyłam w jego oczy i kiedy znowu nachylił się w moim kierunku ściągnęłam jego koszulkę. Położył mnie na łóżku pozbywając się sam swoich spodni. Ręce wsunął pod moją krótką koszulę. Po jego dłoniach na moim ciele zostawała gęsia skórka. Po chwili do rąk dołączyły i usta.
Pieścił moje ciało swoimi wargami
- Harry....- wiłam się pod nim.
-Tak skarbie - spojrzał w moje oczy na chwilę przerywając pieszczoty
- Kocham cię. - podciągnęłam go do siebie i złączyłam nasze usta ze sobą
Mruczał coś pozbywając mnie koszulki. Jeździłam rękami po jego torsie podziwiając jego muskularność. Mężczyzna obrócił nas tak że to ka byłam na nim. Jego dłonie błądziły po moich nagich plecach
- Harry nie biorę tabletek już jakiś czas...
-Wiem mówiłaś mi.
- Jak zrobisz syna to cię chyba zabije. - zaśmiałam się.
-Postaram się o córkę- uśmiechnął się
- Ja myślę. - pocałowałam jego klatkę.
Gdy byliśmy nadzy czułam jak łączymy się w jedność. Mając wspólny rytm razem doszliśmy do najwyższego poziomu przyjemności. Było mi z nim tak dobrze. Szczęśliwa że go mam i lekko zmęczona opadłam na jego tors. Objął mnie ręką całując we włosy. Wyrównywaliśmy oddechy
Wtuliłam się w niego mocno. Przykrył nas kołdrą szepcząc kocham cię. Czując jego rękę oplatającą moją talie zasnęłam.
Zaśmiał się i objął mnie robiąc to za mnie.
- Dziękuję. - cmoknęłam go w usta i zeszłam z podestu.
-Brawo, genialna piosenka- powiedział tata
- No, jest śliczna. - przyznałam.
-Jedziecie do nas na obiad?
Popatrzyłam na Harry’ego pytająco.
- Masz jakieś plany?
-Nie mam- odparł odwracając się do chłopaków bo coś chcieli
- No to ok.
Razem ruszyliśmy do rodziców.
Pod domem zobaczyłam mamę z chłopcami w wózku.
-Cześć- uśmiechnęła się
- Hej. Cześć chłopaki. - powiedziałam do braci.
Oczywiście mi nie odpowiedzieli. reszta do nas dołączyła i weszliśmy do domu
Razem zjedliśmy pyszny obiad. Dużo rozmawialiśmy i się śmialiśmy.
I bardzo dużo wspominaliśmy. Do domu wróciliśmy późno wieczorem
- Prawie w ogóle nie zmienił ci się głos. - powiedziałam chowając buty.
-Co?- spojrzał na mnie- no może
- Poważnie. - usiadłam obok niego na kanapie.
-Skoro tak mówisz- zaczął coś pisać w laptopie i nie pozwalał mi zobaczyć- Jesteś zmęczona?
- Sama nie wiem. A co? Jakieś plany? - spytałam go do ucha lekko się śmiejąc.
-Nie no tak pytam- pocałował mnie w policzek- Chciałem coś dokończyć, a ty bys poszła spać ale jak chcesz.
- Delikatnie starasz się mnie pozbyć?
-Nie przeszkadzasz mi, jeśli chcesz to siedź ze mną
- Idę pod prysznic. - zdecydowałam.
Nie odpowiedział mi zbyt zajęty. Skierowałam się na górę do łazienki
Rozebrałam się i weszłam pod gorącą wodę. Totalnie się odprężyłam.
Moja kąpiel trwała długo, aż w końcu wyszłam zakładając na siebie koszulę nocną.
Zeszłam na dół jeszcze się napić.
Przeszłam do kuchni i wzięłam szklankę soku
- Nad czym ty tak pracujesz? - spytałam opierając się o framugę drzwi.
-Nad niczym
- Jak chcesz. Ja się idę położyć. - powiedziałam zdziwiona jego brakiem reakcji.
-Caroline...-spojrzał na mnie-Wiesz że przed tym wszystkim jednak się denerwuje?
- O co ci chodzi? - zatrzymałam się.
-O ślub.
- O to. Może pocieszy cię to że ja myślę o tym praktycznie cały czas. Misiak ważne że razem. - stanęłam za kanapa i objęłam jego szyję ramionami.
Podniósł głowę do góry i musnął moje wargi.
Uśmiechnęłam się i też go pocałowałam a potem jeszcze jego nos i czoło. Cały czas bawiłam się jego włosami.Odłożył laptopa obok i zaczął wstawać. Odsunęłam się żeby mu to umożliwić. Wziął mnie za rękę i szliśmy w stronę schodów
- Byłeś zajęty. - śmiałam się.
-Jutro to skończę - uśmiechnął się do mnie
- Dobra. - powiedziałam żywo.
Wziął mnie na ręce idąc do sypialni.
Zaczęłam całować jego szyję kiedy ten wchodził do pokoju.
Postawił mnie na łóżku zbliżając swoje usta do moich
- Kochasz mnie? - spytałam kiedy nasze usta już prawie się stykały.
-Bardzo cię kocham.
- To dobrze. - pocałowałam go.
Położył dłonie na moich biodrach wkradając się językiem do moich ust . Przyciągnęłam go bliżej siebie łapiąc za kark.Odsunęliśmy się dopiero jak zabrało nam powietrza
Popatrzyłam w jego oczy i kiedy znowu nachylił się w moim kierunku ściągnęłam jego koszulkę. Położył mnie na łóżku pozbywając się sam swoich spodni. Ręce wsunął pod moją krótką koszulę. Po jego dłoniach na moim ciele zostawała gęsia skórka. Po chwili do rąk dołączyły i usta.
Pieścił moje ciało swoimi wargami
- Harry....- wiłam się pod nim.
-Tak skarbie - spojrzał w moje oczy na chwilę przerywając pieszczoty
- Kocham cię. - podciągnęłam go do siebie i złączyłam nasze usta ze sobą
Mruczał coś pozbywając mnie koszulki. Jeździłam rękami po jego torsie podziwiając jego muskularność. Mężczyzna obrócił nas tak że to ka byłam na nim. Jego dłonie błądziły po moich nagich plecach
- Harry nie biorę tabletek już jakiś czas...
-Wiem mówiłaś mi.
- Jak zrobisz syna to cię chyba zabije. - zaśmiałam się.
-Postaram się o córkę- uśmiechnął się
- Ja myślę. - pocałowałam jego klatkę.
Gdy byliśmy nadzy czułam jak łączymy się w jedność. Mając wspólny rytm razem doszliśmy do najwyższego poziomu przyjemności. Było mi z nim tak dobrze. Szczęśliwa że go mam i lekko zmęczona opadłam na jego tors. Objął mnie ręką całując we włosy. Wyrównywaliśmy oddechy
Wtuliłam się w niego mocno. Przykrył nas kołdrą szepcząc kocham cię. Czując jego rękę oplatającą moją talie zasnęłam.
~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~
Cześć! Jest więcej komentarzy jest rozdział. Widzicie jednak jest Was dużo i ktoś to czyta.
Cieszę się. Mam nadzieję, że znów nie będe się musiała wkurzać. Dziękujemy za komentarze :)
Autor:
Polecam Goodbook
Subskrybuj:
Posty (Atom)