wtorek, 18 czerwca 2013

Historia powołuje nowe życie


Dwa miesiące później
Przez ostatni czas dogadywaliśmy się z Louisem. Chłopak rozmawiał z menagerem i ten zgodził się na trasy jakie zaproponował mu chłopak. Caroline zaczęła dobrze mówić i teraz oboje są sobie równie przy kłótniach.   
Siedzieliśmy w czwórkę w salonie. Dzieci się bawiły a my na nie patrzyliśmy. Nagle Mike popchnął Caroline na podłogę
 -Nie lubię cię!-krzyknął i zaczął uciekać   
- Mike! - krzyknęłam za nim. - Mały cwaniak.
- Mama! - krzyczała Caro. Szybko podbiegł do niej jej brat.
- Cicho. - powiedział do niej. - nie mów.           
-Ziostiaw mnie!
- Przestaniecie wreszcie? - spytałam patrząc na nich groźnie.          
Mały wystawił mi język zakładając ręce na.klatkę      
- Przesadzasz. ' ostrzegłam go.    
-Mike w tej chwili przeproś siostrę i mamę-Louis podszedł do nas
- Tata.... - podszedł do niego.       
-Mike...już . 
- Przeplasam. - powiedział obrażony.    
-Grzeczny chłopak- pocałował go w czółko-Teraz się bawcie normalnie . Nie dokuczaj Caroline
- I nie krzyczcie tak. Proszę was. - powiedziałam do dzieci.
-Tata. Odejdź ode mnie - chłopczyk usiadł na dywanie odganiając od siebie siostrę
- Idę bo cię nie lubię. - wspięła się na krzesło w kuchni i patrzyła co robię.
-Idziesz bo jesteś gupia !
- Ty jesteś !
- Nie krzycz kochanie. Nic nie poradzisz. Wszyscy chłopcy tacy są i już. - powiedziałam do niej i się zaczęła śmiać.         
-Kotku ja to słyszę wiesz?!- dobiegł mnie krzyk Louisa        
- Musisz się z tym pogodzić. - powiedziałam jej do ucha. - Pomożesz mi?
-Mamo ja nie mam nawet duh lat          
- Hahaha. Moje kochanie. - pocałowałam ją w czoło i wróciłam do kuchenki.     
Po chwili usłyszałam że coś się zbiło     
- Co się stało?! - krzyknęłam do chłopców.
-Niic. Mike siedź cicho bo nas matka zabije     
- Mam się tam przejść?!   
-Nie wysilaj się !     
- Mamo, tam jest dużo kawauków na podłodze. - powiedziała Caro która stała w drzwiach.     
-Dziecko kochane chcesz mieć jeszcze ojca!- odezwał się Lou.
Powycierałam ręce i weszłam do salonu. Szkło było wszędzie. Cała witryna i jej zawartość były na całej podłodze.
- Co wyście zrobili? - wzięłam szybko Mike'a i postawiłam koło siostry żeby się nie skaleczył.
-Ee .. noo      
- no słucham.          
-Bo to ja!-krzyknął Mike  
- Tylko co ty zrobiłeś synku? Bo ja tego jestem ciekawa.       
-Kopnąłem pilke     
- Prosiłam żebyś nie robił tego w domu. No nic. Weź ich a ja to posprzątam. - powiedziałam do Louisa.  
-No tak tak... ymm tylko ta piłka wylądowała w ogrodzie
- Jak tam wyleciała? - spytałam przestraszona.
-Nie patrz na szybę- mruknął Louis biorąc bliźniaki na ręce
- Boże.... Przecież trzeba to naprawić.    
-Noo. Trzeba tyle że dzisiaj jest niedziela         
- To może to zakleić.          
-Oj dobra. Jak się gra to się ma. - mrugnął do mnie. Czyli miałam rozumieć że przekupi człowieka aby w niedziele nam szybę naprawiał    
- No maluchy idźcie z tatem bo tu się skaleczycie. Weź je
-Mogę je zawieźć do chłopaków ?
-Takk! Do Hallego! Kocham Hallego !l krzyczała Caro          
- Teraz to musisz ich zawieść      
-Dobra. To jedziemy do wujków tylko was ubiorę
Tydzień później
Louis
Układałem nową piosenkę w pokoju muzycznym kiedy dzieciaki spały. Męczący był ten dzień. Pobili się nawet. Przez pół godziny uspokajałem Caroline. Alice w tym czasie była w pracy 
Ostatnio dziwnie się czują więc po długich błaganiach zgodziła się pójść do lekarza. Miała to zrobić kiedy będzie wracać z przedszkola.    
Ciekaw byłem co jej było. Miałem nadzieję że nic poważnego. Dopisałem ostatni wers zwrotki i zszedłem na dół zaglądając najpierw do maluchów 
Spały spokojnie więc poszedłem do kuchni się czegoś napić.           
Jak ja bym się chciał napić czegoś mocniejszego - pomyślałem. Wyjąłem sok który Alice piła od kilku dni bez przerwy. Przecież jestem sam z dziećmi. Może wieczorem zadzwonię do chłopców. Jeśli Alice nie będzie miała planów.          
Tyle że ja alkoholu pić nie mogę- to zgasiło wszystkie moje nadzieję. Westchnąłem i usiadłem przy wyspie        
Siedziałem tak do póki do domu nie weszła Alice.Moja żona była dziwnie radosna chociaż w oczach widziałem że się czegoś bała.           
- Hej. - powiedziała całując mnie w policzek.
-Cześć kochanie. Byłaś u lekarza ?         
- Tak - powiedziała pewnie.         
-I co ci jest? 
- No jest. Znaleźli mi tam coś. - mówiła to bardzo spokojnie.
-Co? Gdzie? Alice no         
- I nie da się tego usunąć, ani wyleczyć 
-Matko aniołku no mów   
- Jestem w ciąży!    
-W czym?!- myślałem że się przesłyszałem      
- Tu - wskazała swój brzuch. - Jest małe coś.   
-Mówiłaś że tego się nie da usunąć... Oh Jezu malutka- wziąłem ją w ramiona-Strasznie się cieszę. Który tydzień ?       
- Drugi.         
-Kocham cię!- wykrzyknąłem kręcąc nią podnosząc.
 -Co ty się tak drzesz?- do kuchni wszedł Niall z Harrym     
- Jestem w ciąży - usłyszałem to drugi raz.      
-W czym przepraszam?!- Niall od razu zbladł a Harry z wrażenia oparł się o ścianę
- Drugi się znalazł. Powiedz mu proszę Harry bo ja nie mam siły. - śmiała się.
-Co ja mam mu tłumaczyć? Jak do mnie ledwo dochodzi-Styles potarł ręką czoło           
- No i to chyba tyle
-Ale czekajcie czekajcie. To jest dobry pomysł? Dziecko w takiej chwili?- zapytał nas Harry. Może miał trochę racji. Nie wiem co uważała Alice
- To jest bardzo dobry pomysł. - powiedziała.
-Po prostu się martwimy czy dacie radę. Louis ...- spojrzał na mnie.
- Na pewno da. Będzie dobrze więc przestańcie mi psuć humor. - powiedziała już trochę zła.                
-Okay. Spokojnie. Gratuluję ale gdzie jest moje małe kochanie ?-zmienił temat
- Śpią oboje. - powiedziała Alice. - Chcecie coś do picia?      
-Nie. Dzięki. Idę do nich
- Obudzisz je. - powiedziałem. I w tym samym czasie usłyszałem. - Mama!        
-No widzisz. Mam wyczucie-powiedział dumnie
- Mama.! - na szczęście Harrego to Caro krzyczała, ale byłem pewny że obudziła już swojego brata.
Alice
-Idę do niej. Niall chodź- wziął mojego brata i poszli
Chłopcy poszli, a ja usiadłam na wysepce i popatrzyłam na Louisa.
-Co?  
- Nic. Tak sobie patrzę.      
-Nigdy tego nie robisz       
- A teraz robię. Mam przestać? Przeszkadza ci to?      
-Nie. Ale to dosyć dziwne. Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Pewnie tak jak ja. 
-Chciałbym syna- westchnął
- Nasza córka była by bardzo biedna.     
-Nie przesadzaj kotku- zaśmiał się
- Już ten mały gad nim daje jej żyć.
-To rodzeństwo. Tak ma.
Louis
- W każdym razie trzeba urządzić kolejny pokój. - powiedziała, a ja usłyszałem że po schodach schodzą chłopcy.          
-Zobacz kochanie mama już jest-Harry mówił do małej-Moje zaspane oczka- pocałował ją w główkę       
Dziewczynka przetarła oczy rączkami i położyła głowę na ramię Harrego.
- Ile spała? - spytała mnie Alice. 
-Dwie godzinki. Mike krócej bo ją musiałem uspokajać.       
- Hej malutka nie śpij już bo w nocy nie będziesz.
-Daj mi ją- poprosiłem przyjaciela         
Ten o dziwo nic nie gadał tylko mi ją dał. Nie chciał mnie wkurwić i dobrze.      
Przytuliłem córeczkę do siebie głaskając po pleckach. Mike w tym czasie spojrzał na mnie obrażony
Alice
Widziałam jak Mike patrzył jak Louis przytula małą.
- Mike'i nie możesz być ciągle zazdrosny. Chodź do mnie coś ci pokaże.
-Cio?- wydął usteczka
Wzięłam go na ręce.
- Nie wiem jeszcze czy to będzie braciszek, ale będzie dzidziuś. Będziesz starszym bratem
-Tak? Supiel! Ja będę blatem a ty nie!- wystawił język Caroline
- Ona będzie siostrą. - powiedziałam mu.         
-Nie! Ona jest gupia i się nie nadaję!- skąd on znał takie słowa ?   
- Przestań ja ci dobrze radzę.       
-Niee. Ja się będę bawił z blaciszkiem a ona nie         
- Nie będziesz! - Caro krzyknęła.
-Cicho bądź! Kletynka..
- Ja się teraz nie mnie denerwować więc nie możecie się kłócić.     
-Mike synu odczep się od siostry-dodał znużonym głosem Louis  
- Tata jest smutny? - Caro spytała się Harrego  który stał koło nich.          
-Nie, jest zły trochę.
- Nie jest zły. - powiedziała dotykając palcem jego oka.        
-Córciu...- westchnął Lou kręcąc głową.
- Jesteś?
-Na ciebie? Nie- pocałował ją w policzek
- Nie jest. - wystawiła Harremu język.   
-Nie kochasz mnie- powiedział smutno
- Kośam....- wyciągnęła do niego rączki a ja zaczęłam się śmiać.
-Oh ja też cię kocham- wziął ją do siebie napotykając wściekły wzrok mojego męża
- Daj spokój Lou - powiedziałam.
-Patrz jacy my podobni-Niall wziął Mikea.
~~~~*~~~~~~
No hey. Uprzejmie informuję że jest to przed ostatni rozdział tej części ;P 
BĘDZIE II CZĘŚĆ

8 komentarzy:

  1. Harry i Caro . Mrrrr ;p
    Szkoda ,że już kończysz :c
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dopiero zaczęłam nadrabiać rozdziały a ty już kończysz? :c
    smutno mi :'(


    zapraszam do mnie na prolog
    http://extraordinary-fanfiction.blogspot.com/ xx

    OdpowiedzUsuń
  3. OO jak przeczytałam że to przed ostatnia część to było mi smutno, ale jeszcze przecież II część. super rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Będzie kolejna słodka dzidzia, albo dwie : p
    Rozdział jest wspaniały : )
    Najbardziej podoba mi się końcówka : )
    Czekam na nn i na następną część : )
    Masz talent do pisania : )

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojapierdolekurwamać!
    Jak jak kocham to opowiadanie.
    Zawsze się na nim śmieje i jakoś mi tak humor zawsze poprawia.
    BĘDZIE 2 CZĘŚĆ...- Tak! *tańczy taniec radości*
    Hahaha!! :D

    Dangerous Darkness

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny. <3
    Do poprzed.iego rozdziału:
    Ech, nie lubię w tym opowiadaniu Louisa coraz bardziej i nic na to nie poradzę. Historia sama w sobie jest świetna i na pewno nie przestanę jej czytać, ale ten Lou.... Ja się już do niego nie przekonam, wiem to. Jego postać po prostu mnie drażni... No nic. Czekam na następny rozdział i dużo weny życzę. xx ;)
    Do tego rozdziału:
    Już po tytule byłam pewna, co się święci. Awww, będzie kolejne maleństwo. *.* Ale będzie słodko. <3
    Ale ten Mike wygadany. ^^ Trochę to dziwne, że niespełna dwulatek używa słów "głupia" i "kretynka"... Czasem robi mi się żal Caro, że jej brat ją tak traktuje, ale rodzeństwo musi się ze sobą kłócić, wiem z doświadczenia. Także tego... Czekam na następnt, czy coś. ;)
    Pozdrawiam. xx

    PS Ale długi komentarz wyszedł. xd

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział. Z resztą jak każdy. Jest taki uroczy i bhchcfjdxb :D haha

    OdpowiedzUsuń