Louis
Siedziałem
na dole z synami i tłumaczyłem im rezultaty i konsekwencje narkotyków i innych
nałogów. Alice natomiast rozmawiała z Caroline w jej pokoju o Harrym
- Tato
ja na prawdę nie mam zamiaru brać. - powiedział znudzony Fabian.
-Dobra,
ale nie rozmawiamy tylko o narkotykach, ale i o papierosach ... Chris-
zaznaczyłem patrząc na drugiego syna
- No
mówiłem że już tego nie zrobię.
-I masz
słowa dotrzymać, a z tobą- wskazałem na Mike'a- to już nawet nie gadam.
-
Bo....?
-Bo
masz 17 lat i sam powinieneś myśleć nad swoim życiem i sam sobie radzić.
- Taki
mam zamiar. - powiedział twardo.
-No i
świetnie.... to była jakaś aluzja?- podniosłem brew.
- Nie,
mogę już iść?
-Gdzie?
- Stąd.
- młodsze bliźniaki zaczęły się śmiać
-Z tatusiem
nie posiedzisz?
- No ja
cię błagam..
-No co,
co?
- Jeśli
mogę to bym jednak poszedł do siebie.
-Jezu a
idź... kogo ja wychowałem
- Ja
mogę pograć w piłkę. Grasz? - spytał mnie Chris
-zawsze.
Fabian ruszaj tyłek- zwróciłem się do drugiego bliźniaka.
- Ej w
piłkę to ja też chce! - usłyszałem jak starszy syn zbiega znowu ze schodów.
-Jezuu,
ty jednak nam nie wyszedłeś- poczochrałem mu włosy
- Nie
rozpędzaj się tak. - zaśmiał się Mike
-Ale ja
mówię to na różnych przykładach- wskazałem na Chrisa i Fabiana- Oni są
normalni.
-
Powiedzmy.... - popatrzył na braci bijących się na trawie
-No
dobra to córkę mam udaną i na tym pozostańmy- westchnąłem obracając w dłoni
piłkę.
- Ale
za to głupia. - powiedział Chris siedząc na Fabianie.
-Możesz
z niego zejść?
- No
właśnie. Spadaj. - Fabian zrzucił brata i zaczęliśmy grać
Po
godzinie do ogrodu zeszły dziewczyny i dołączyły do nas.To były te chwilę które
tak uwielbiałem. Wszyscy razem. Nie kłócący się, a dobrze bawiący.
Nikt
nie szedł to siebie, tylko całą rodziną wymyślaliśmy zajęcie. To naprawdę było
wspaniałe w byciu ojcem, mężem.
-
Kopnąłeś mnie! - krzyknęła Caroline i już po chwili czułem że na mnie
wskoczyła.
-Ja? No
ja proszę cię...
- Tak
tato to była twoja noga
-Niemożliwe.
No co ty- śmiałem się wywracając się z nią na trawę.
Chłopcy
zaczęli się niecierpliwić więc wróciliśmy do gry.
Oczywiście
wygrała moja drużyna czyli ja Fabian i Christopher.
-
Miałam zadzwonić do Toma ! - dziewczyna rzuciła się biegiem do domu.
-Wróć!-
krzyknąłem za nią.
- No
co? - spytała już w drzwiach.
-Musisz?
dobra idź... Alice chodź pogadamy.
-
Dzięki! - usłyszałem córkę. Alice poszła ze mną, a chłopcy zostali jeszcze w
ogrodzie.
-Rozmawiałaś
z nią o Harrym?- zapytałem gdy byliśmy w naszej sypialni
- Tak.
To znaczy nie chciałam jej mówić to co powiedział nam Harry. Spytałam czy go
lubi i czy mu ufa. Takie rzeczy żeby się nie domyśliła. Wydaje mi się że tak
będzie lepiej.
- I?
- Dalej
jest na niego zła, ale wiesz że od zawsze miała do niego zaufanie.
-Alice
ale domyślasz się czegoś? Uważasz, że może go kochać ... inaczej?
- Myślę
że nawet jeśli tak jest to ona nie zdaje sobie z tego sprawy.
-Nie
wiem już... Jest ten Tom, a lepiej żeby się nie spotykali a z drugiej strony
jest Harry.
- Ja na
prawdę nie wiem co robić. - powiedziała załamana.
-Kochanie-
przygarnąłem ją- Harry nie odpuści.
- Wiem,
a co ty masz zamiar zrobić?
-A co
ja mogę zrobić? Ja go z miłości nie wyleczę.
- On
jej nie skrzywdzi. Nie chce żebyś cię się kłócili
-Wiem i
wiem, ale on jest za STARY,
Nic nie
powiedziała tylko się do mnie przytuliła. Do pokoju weszła Caro.Spojrzała na
nas i usiadła na kanapie.
- Tak
bardzo proszę....Mogę wyjść?
-Nie. Z
nim nie wyjdziesz
- No
proszę. On naprawdę nie jest zły
-Mama
będzie z tobą gadać- dałem żonie wolną rękę.
-
Kochanie....zrozum my nie znamy tego chłopaka. A to co o nim słyszeliśmy jakoś nas do niego nie przekonuje.
-No
kurde... ale jakbym poszła z wujkiem Harry'm to by było okay.
- Jego
znamy. Louis no wytłumacz jej.
-Co ja
jej mam wytłumaczyć?- podniosłem głowę którą opierałem na łokciu- Nie możesz
iść nigdzie z tym chłopcem i na ten temat dyskutować już nie będziemy.
- Tato,
ale to jest mój chłopak! Co on ci takiego zrobił!
-Powiedziałem
coś.
- To
mogę go zaprosić tutaj? - spytała z nadzieją.
Wskazałem
na Alice znowu opuszczając głowę na rękę.
-
Możesz. - powiedziała a dziewczyna przytuliła ją. Była zła na mnie.
-Idź
się przygotować, bo przecież jak przyjdzie i cię zobaczy bez makijażu to z
krzykiem wybiegnie- mruknąłem.
Wystawiła
mi język i wyszła z pokoju. Wziąłem moją żonę na kolana
-
Trzeba go poznać. - powiedziała.
-Mi się
nie śpieszy, ale Mike się ucieszy jak będzie mógł energię wyładować.
-Na
kim? Co, jak? Już mogę!- wszedł do pokoju i od razu się ożywił.
- Jak
ty to usłyszałeś? - zdziwiła się Alice.
-No szedłem
nie? A tato głośno mówi. To jak?
- Na
nikim synku. - powiedziała szybko.
-Za
chwilę będziemy mieć gościa- odparłem znudzony.
- i
dobrze ci radzę, zachowuj się.
-Kto
przyłazi?
- Tom
ma przejść. Ja cię Mike ostrzegam. Nie wyjdziesz w domu przez rok jak zrobisz
coś głupiego. - mówiła patrząc na syna.
-Ja?
Tatoo weźź noo
- Mike!
- Alice podniosła głos. Ja chciałbym mu pozwolić.
-Tak
mamo, tak mnie nazwałaś.
- Może
po prostu nie wychodź z pokoju co?
-Na to
ja nie pozwalam. ma tu siedzieć, bo ja nie ręczę za siebie
-
Dobra, ale jedno głupie słowo i po tobie
Mrugnąłem
porozumiewawczo do syna. Wiedziałem jak przekonać żonę. po chwili ktoś
zadzwonił do drzwi.
-Mike,
idź otwórz masz ten zaszczyt -poprosiłem
- O
nie! - w drzwiach stanęła Caro. - Ja to zrobię. - słyszałam jak zbiega po
schodach.
-Śnisz!-
zaczęli się ścigać
Po
chwili oboje też zeszliśmy na dół
W holu
stał młody lalusiowaty chłopak
- Dzień
dobry. - usłyszałem chłopaka.
-
Cześć. - Alice podała mu rękę.
-Cześć-
również się przywitałem. Mike stał obok śmiejąc się cicho
Alice
skarciła go wzrokiem.
- No to
jest właśnie Tom - powiedziała Caroline biorąc go za rękę.
-No to
ja właśnie widzę- mruknąłem
- To
może my pójdziemy do mnie.
-Gdzie?
Nie wróć. Do salonu. Już
- O
matko.... Tak tatusiu?
-Idziemy
się integrować. Kanapa. Raz.
- Tato
proszę cię ... - posłała Alice błagalne spojrzenie.
-Siadać-powtórzylem.
Mike zrobił to pierwszy
Caro z
Tomem usiedli na jednym z foteli. Widziałem że córka jest na mnie zła.
-To
czym się interesujesz?- zapytała Alice.
-Zdobywaniem
nowych zabawek- mruknął rozbawiony Mike
Alice
usiadła koło syna i coś powiedziała mu na ucho.
-Oj
weź. Ja tylko mu pomagam bo się chłopak wysłowić nie może
-
Mamo.... - Caro jęknęła.
-Dobra
cicho. Tom mów- uciszyłem ich
-
No..więc....motory. Tak, lubię się przy
nich bawić
-Ciekawie-odpowiedziałem .Spojrzałem na syna. Kiwał głową
powstrzymując się od jakiejś uwagi-A powiesz nam coś o
sobie ?
- Nie
na chyba o czym mówić.
-No
powiedz coś. Jak w szkole. Co lubisz robić.
- Tato,
proszę...
-Czekaj
zabawnie jest- wtrącił mike
-
Jesteś martwy - powiedziała do brata.
-A co
ja robię? No Tom pochwal się że dzisiaj z chęcią przeleciałeś Megan w toalecie
- Co?!
- Caroline popatrzyła na swojego chłopaka. - O czym on do cholery gada?
-No Yyy
noo wiesz..on kłamie
- Mike
co ty odwalasz? - była na niego wściekła.
-Nie
wierzysz mi?!- on też był zły. Wiedziałem że.nie kłamie
- Nie
wierzę. Jesteś podłym kłamcą. Cały czas chcesz mi dopiec! Mam cię dość! -
wstała wzięła tego całego Toma i wyszła z domu za nim ktokolwiek zdążył się
chociażby odezwać.
-Mówiłeś
prawdę?- zwróciłem się do syna .Alice też czekała na odpowiedz
- Serio
pieprzył dzisiaj tą panienkę.
-Zabije
skurwysyna!
-
Córeczce do mózgu przemów. - powiedział i poszedł do siebie.
-Mówiłem
?- powiedziałem do zony
- Skąd
miałam wiedzieć? Matko ona z nim poszła. - Alice schowała twarz w dłoniach.
-Chodz
idziemy tam Mike nam pomoże.
Będzie wiedział gdzie są
- Tylko
nie krzycz na nią. - prosiła mnie.
-Dobra
nie martw się. Mike!
-
Chwila!
-Szybciej
Po
chwili chłopak zszedł na dół.
- Co
jest?
-Gdzie
mogli pójść?
- A ja
wiem? Jest dużo klubów. Zostaw ją, sama przyjdzie. On jest taki tępy że sam się
wkopie i wtedy wróci do domu.
-Mike!
On ją ... no wiesz co
- Młoda
się nie da. Nie jest taka niewinna jak myślicie. Ale jak chcecie to mogę iść ją
poszukać.
-Tak.
Czekaj wezmę jeszcze Harryego i idziemy
- Ej
ale ja mogę iść sam powiem wam jak ją znajdę. Niech Harry przyjedzie do nas. A
ja dam wam znać. Weź to będzie dziwnie wyglądać jak....no wiesz.
-Haha
dobra ogarniam. Idz
Chłopak
wyszedł, a ja zadzwoniłem do przyjaciela
-Haloo?-
odebrał
-
Cześć. - zacząłem niepewnie. - Jesteś zajęty?
-Nie.
Czytam.
-
Mógłbyś przyjechać?
-Tak a
po co?
- Mamy
taki mały problem. Mike poszedł szukać Caro.
-Słucham?!
Moją Caro ? Już jadę
Rozłączył
się.
- Zaraz
będzie. - powiedziałem do żony.
Pokiwała
głową i usiedliśmy na kanapie kiedy przyłączyli się bliźniacy
- Z
czego taka afera?
-Tom
wkroczył od akcji- odparłem przytulając ukochaną
- Ja
mówiłem że to gnój. - zastrzegał Chris
-Ja się
z tobą zgadzałem- dorzucił Fabian do brata
- To
teraz nie jest ważne.
-Dobra.
Mówiłem że głupia jest
Do domu
wszedł Harry patrząc na nas wszystkich po kolei.
- Hej
Harry - pierwszy odezwał się Fabian.
-Cześć
młody- rzucił bezbarwnie
Alice
wszystko mu powiedziała i teraz siedzieliśmy i czekaliśmy na Mike'a
Syn
wrócił po godzinie z zapłakana Caroline którą od razu objął
Styles. Dziewczyna chwilę płakała w jego ramię, a potem po prostu uciekła
do siebie do pokoju i tylko słyszeliśmy jak zamyka drzwi.
-Mike-
zwróciłem się do chłopaka
- No?
-Może
powiesz o co chodzi
-
Powiedział jej o wszystkich panienkach. On chciał żeby poszła z nim do łóżka,
ona nie chciała to jej zaczął wyliczać. No i się dziewczyna załamała. Szybko to
jej nie przejdzie.
-Zabije
go-.powiedzieliśmy równo z Harrym
-
Podwójna śmierć. Super...- Mike rozłożył się na kanapie.
-A ty
po co tan byłeś? Miałeś się wyżyć
- No
przywaliłem mu parę razy, ale musiałem biec za tamtą.
-Dobra.
Moje biedactwo...
- Jest
głupia to niech teraz cierpi. Ja jej mówiłem.
-Mike
zlituj się nad nią- odezwał się harry
Chłopak
wzruszył ramionami.
- Pójdę
do niej. - powiedziała zmartwiona Alice.
-A będę
mógł potem ja?- zapytał styles
Alice
popatrzyła na mnie dając mi tym znak że mam odpowiedzieć i poszła na górę.
Alice
Caroline
siedziała na łóżku płacąc
Usiadłam
na łóżku obok niej. To było ok okropne patrzeć tak na nią i nie móc nic zrobić.
- No
dalej powiedz a nie mówiłam.
-Co ci
mam mówić? Przestań
- Jaka
ja jestem głupia...
-Nie
jesteś. Jesteś naiwna. Nie płacz nic się nie stało
- To
koniec...to za dużo. Nie mam siły. - trochę martwiły mnie jej słowa.
-Co? O
czym ty mówisz ?
Popatrzyła
na mnie szklanymi oczami i po chwili znowu spuściła wzrok.
-Caroline
mów bo zawołałam ojca
- Nie
chce rozmawiać. Zostaw mnie samą. Proszę. To nie na sensu.
-Co nie
ma sensu?- nie mogłam odpuscis
-
Wszystko. - powiedziała normalnie. Nie było dobrze..
-No
chyba nie. Jest osoba która kocha cię ta jedyna
- Chce
spać. Dajcie mi wszyscy święty spokój. - przykryła się kocem tak że jej nie
widziałam.
Pocałowałam
ja w czoło i wyszłam
Było mi
jej tak strasznie szkoda. Zeszłam na dół gdzie byli wszyscy.
- Jeśli
któryś z was - zwróciłam się do synów. - zrobi kiedykolwiek coś takiego
jakieś dziewczynie to normalnie osobiście uduszę.
-My?
Mamo my mamy taki przykład mężczyzny że nie popełnia się takiego błędu-.odparł
Mike
- Ja
myślę. Niech jutro żaden nie waży się jej wypominać że ją uprzedzaliście czy
coś podobnego
-Luz ..
- Moi
chłopcy. - usiadłam między Mike'iem, a Chrisem.
-No
raczej twoi...ty weź bo my przegłosowaliśmy że fajnie by było mieć młodszą siostrę
-
Słucham? - nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.
-Chcemy
mieć młodszą siostrę. Tata się zgodził
- Jedną
wam nie wystarcza?
-Ale
młodszą!- krzyknął Chris
- Nie
zgadzam się. Za chwilę będziecie mieć własne dzieci.
-Nooo
weź
- Nie
będziemy o tym dzisiaj rozmawiać
-Dobra
weźcie dajcie mamie spokój. Tata sobie poradzi- odezwał się najstarszy
z braci.
- Mike
ja cię.....nie mam do ciebie siły. - Harry słysząc to cicho się zaśmiał.
-No co?
Dyplomatycznie ojciec do ciebie podejdzie jak książki w bibliotece będziecie
układać
- Ja
zdecydowanie nie chce piątego dziecka. - zaśmiałam się.
-No ale
patrz jaka to perspektywa. My ci pomagamy a ty masz taką niunie
- Już
ja widzę jak wy mi pomagacie..... - usłyszałam że ktoś na górze chodzi. Pewnie
mała szła do łazienki.
-Nooo
weź
-
Dajcie wy mi spokój. - nie miałam siły z nimi dyskutować
-Oj
kochanie- westchnął Louis
-
Kolejny...- opuściłam ręce. - Późno się robi, do łóżek.
-No nie
słyszycie. Do ŁÓŻEK- roześmiał się Mike
- Ty
też. - powiedziałam do niego. - Mam was dość. ....- powiedziałam zamykają oczy
-Dobra
już zejść matce z.oczu
- Może
zostaniesz na noc? - spytałam Harrego
-Jak
mogę.
-
Jasne. Zaraz dam ci czystą pościel. - wstałam i poszłam przygotować dla
chłopaka spanie.
Pościeliłam
Harremu w wolnym pokoju i sama poszłam się umyć. Położyłam się do łóżka i po
chwili dołączył do mnie Louis. Cały czas myślałam o Caroline. Martwiłam się o
nią i ta jej obojętność budziła we mnie niepokój. Miałam nadzieję że nic jej do głowy nie strzeli
-
Chłopcy poszli do swoich pokoi? - spytałam męża.
-Tak.
Ymm powinni.
- Ok.
Martwię się o nią.
-Ja
też. Pogadamy z nią. Wszystko będzie dobrze- pocałował mnie we włosy
- Mam
nadzieję...- wtuliłam się w Louisa i zasnęłam.
~~~~*~~~~~~
Wreszcie więcej komentarzy, Dzięki.
genialny rozdział! *o*
OdpowiedzUsuńkocham moment, gdy ten cały Tom wtargnął do domu. przesłuchanie, itd. xd
ale spodziewałam się, że będzie dupkiem. w końcu to dziecko pani Swift. grr. wdał się w mamusię, nie ma co. xd
szkoda mi Caro i mam nadzieję, że nic głupiego nie przyjdzie jej do głowy...
co do wizji jej i Harry'ego to nie wiem jak bym zareagowała na miejscu Alice i Louis'a, ale podejrzewam, że nie chciałabym, żeby moje dziecko umawiało się ze swoim chrzestnym. Boże. lepiej nie.
do następnego! ;*
Harry i Caro muszą być razem :) a ten tom to świnia
OdpowiedzUsuńAWWW <3 zajebisty mam nadzieje że kolejny pojawi się szybko mam nadzieje że Caro. szybo będzie z Hazzą <3
OdpowiedzUsuńLouis jaki stanowczy i groźny. Caro dała im popalić w tym rozdziale. Czekam na ciąg dalszy, pozdrawiam Asiek :*
OdpowiedzUsuńAle się porobiło... Hahaha kolejną siostrę żeby się na niej wyżywać chyba. :D Czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;> Niech Harry będzie z Caro :D Rozdział BOSKI *.*
OdpowiedzUsuńKocham!!!
OdpowiedzUsuń<3<3<3
Proszę szybko next.
Caroline i Harry
OdpowiedzUsuńJest mega
Cudowny rozdział : )
OdpowiedzUsuńCzekam na nn : )
Z okazji wakacji dodasz dzisiaj?
OdpowiedzUsuńProszę ;-)
Ohohohoooo..!
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam, że z tego całego Tom'a to takie niezłe źółko, ale żebybyć takim dupkiem?!
*ziółko ;D
UsuńJuż nie mogę sie doczekać następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńA to IDIOTA!!! Biedna Caro... Weź niech oni się jakoś zemszczą, czy coś, bo po prostu nie mogę. Wrrr, zabiję... A tak ogólnie, to nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Weny :)
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z osoba wyżej
OdpowiedzUsuńProsze dodaj szybko następny:)