niedziela, 2 czerwca 2013

Historia szykuje niespodzianki

Dwa tygodnie później
Czas w Barcelonie minął przyjemnie i szybko a teraz lecieliśmy znów do Norwegii.
- Ile będziemy w Norwegii? - spytałam.
-Również dwa tygodnie. Pamiętasz że niespodzianka na ciebie czeka?
- Właśnie co to takiego? - spytałam patrząc na niego.
-Poczekasz- pocałował mnie w skroń.
- No proszę.
-Niet
- Ale ja cię bardzo, bardzo ładnie proszę
-A ja ci mówię że poczekasz
- Bałwan. - powiedziałam i założyłam ręce na piersi.
-No tak. Zawsze jak ci czegoś nie powiem to jestem bałwan
- Głupek. Lepiej? - spytałam, a on się tylko uśmiechnął. Nie wytrzymam z nim
Dolecieliśmy w ciszy czasem wymieniając zdania. Wziął mnie za rękę i wprowadził na platformę lotniska
- Gdzie ci się tak spieszy? - spytałam ledwo za nim nadążając.
Nie odpowiedział. Podbiegł do jakiegoś chłopaka stojącego do nas tyłem. Kiedy podeszłam bliżej zobaczyłam że był to Harry. Mało z tego. Przed nim stał wózek, a w nim moje dwa skarby.
-Patrz Mike mama i tatuś.- Odezwał się Harry
- Moje maleństwa. - przytuliłam Harry’ego i kucnęłam przy dzieciach.
Wystawiały do mnie rączki gaworząc. Jeju nie mogę uwierzyć że to już prawie 7 miesięcy. Wyjęłam Caroline z wózeczka i przytuliłam.
- Moje słoneczko. Tęskniłam za wami. Ale jesteś duża.
-Tak tak. No jasne- Hazza gadał pod nosem- Mogę już ją?
- Nie - powiedziałam szybko. - Skąd się tu wzięliście?
-Przylecieliśmy na dwa dni ale jesteśmy. No weź daj mi ją.
Zignorowałam go.
- Moje kotki małe. Tęskniłeś za mamą. - spytałam Mike'a którego trzymał jego tata.
Uśmiechnął się i pociągnął mnie lekko za włosy. Louis pocałował go w policzek i wyszliśmy z lotniska.
- Sam z nimi jesteś? - spytałam chyba obrażonego na mnie chłopaka.
-No.
- Masz i już się nie fochaj - podałam mu Caro
-Taak. Moja królewna- poprawił ją i cmoknął w czółko. Dojechaliśmy taksówką pod hotel ten sam co wcześniej.
Weszliśmy do wynajętego pokoju i usiadłam na fotelu. Kładąc sobie swojego synka na kolanach. Bawiłam się z nim kiedy Louis i Harry o czymś rozmawiali. Położyłam oba maluchy na łóżku i po prostu na nie patrzyłam.
- Louis, wiesz że twoja córka jest do ciebie bardziej podobna niż syn?
-Tak ? Mówiłaś w szpitalu. No ale widzisz on jest blondynem. Mały Niall rośnie.
- Tylko że Niall jest farbowanym blondynem kochanie.
-Wiem wiem ale się przyzwyczaiłem. Mimo wszystko będzie śliczny. Po mamie
- Ale słodki jesteś. - pocałowałam go kiedy usiadł obok mnie. - Harry co robiliście jak nas nie było?
-Ymm to i owo.
- A konkretniej? - spytałam kiedy ten znowu patrzył z góry na nasze dzieci, albo raczej córkę, a oczy mu się aż świeciły.
-Noo nic konkretnego. Pomagali mi podrywać Norweżki
- Podryw na dzieci, niegłupie. - przybili sobie piątki.
- Idioci... - skwitowałam.
-No wiesz. Ja im tam pieluchy zmieniam to oni się do czegoś przysłużą
- Nie dość że głupi to jeszcze materialista.
-Nie jestem głupi. A materializm mam po bracie .
- Przepraszam po którym? - zdziwiłam się.
-Po nim- wskazał na Lou.
- Hahahaha.....- nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. nawet dzieci dziwnie na mnie patrzyły.
-Z czego się śmiejesz?
- Z niczego, już się ogarniam. - jednak kiedy przypomniałam sobie momenty kiedy Lou pokazywał jakim jest materialistą i mnie szantażował to znowu się roześmiałam.
-Aa. Dobra stary jej chodzi oto że ja na niej wymuszam pocałunki i parę innych rzeczy za coś Jak mnie o coś prosi.
- Czyli w skrócie materializm. To też trochę podpada pod molestowanie.... - udałam że się zastanawiam i teatralnie podrapałam się po brodzie.
-Tak no oczywiście a do ślubu cię zmusiłem abyś nie poszła do sądu. Nie słuchaj mamy. Dosypali jej czegoś do jedzenia-chłopak zwrócił się do Mike’a którego wziął na ręce.
-Alice nie wierzę że cię zmusza. . - odezwał się Harry
- Ja bym raczej powiedziała że on mi udowadnia że ja chce.
-To znaczy?- loczek drążył temat.
- Co się tak interesujesz? Znajdź sobie lepiej dziewczynę
-Interesujesz się. To poważna sprawa. Wiesz Louis to mój przyjaciel . Zeznania zbieram.
- Ja ci dam zeznania... - rzuciłam w niego poduszką.
-Nie źle się wyraziłem. Doświadczenie. On to ma pewne doświadczenie. Czegoś się nauczę.
- Louis! Zdajesz mu relacje z ....TEGO?! - spojrzałam na męża.
-Nie. No serio. Przecież on miał więcej dziewczyn w łóżku. O wiele więcej.
-No tak tak. Ale ją jestem ciekawy jak zrobić za pierwszym razem dwójkę dzieciaków. Ciekawi mnie to jaką trzeba mieć w prawe
- Geny mój drogi, to kwestia genów. - poklepałam go po policzku trochę mocno, ale żeby nie bolało.
-Dobra ale jakieś sposoby ma bo zawsze jesteś zadowolona
- Nie wytrzymam! - włożyłam dzieci do wózka. - Idę na spacer bo tu się zaraz krew poleje. I nie, nie idziecie ze mną. - dodałam szybko kiedy chcieli coś powiedzieć. - Idziemy od tych wariatów. - powiedziałam jeszcze do dzieci.
-ej no-sprzeciwił się Louis
- Siadaj natyłku i pogadaj sobie z tym zboczeńcem. Pouczcie się nawzajem. - zachichotałam trochę. - No. Bez gadania.
-A więc opowiadaj -zaczął Harry kiedy wychodziłam
- Zabraniam wam z problemami chodzić do wujka Harry’ego. - powiedziałam do maluchów i wyszłam z hotelu.
Poszliśmy do pobliskiego parku który już znałam
Było bardzo spokojnie. Od czasu do czasu mijały mnie inne panie z wózkami lub zakochane pary. Jednak moją uwagę przykuł dziwnie znajomy dla mnie mężczyzna. Po chwili dotarło do mnie że to tato Fabiana. Bardzo się ucieszyłam kiedy zobaczyłam chłopczyka stojącego tuż obok niego. Postanowiłam podejść i się przywitać może mnie pamięta.
- Dzień dobry. - powiedziałam niepewnie.
-o dzień dobry. Miło panią widzieć. Oo widzę że pani również dorobiła się pociech. Zobacz Fabianek ciocia.
- Czyli pamięta mnie pan. Hej mały, ale urosłeś.
Chłopczyk schował się za nogą taty. Pan Daniel wziął go na ręce i szepnął coś na co tam ten się uśmiechnął.
- No tak przecież ty nie możesz mnie pamiętać. Jestem Alice. - wyciągnęłam do niego rękę.
-Fabian- odparł nieśmiało. Miał chyba już dwa lata.
- O tak przepraszam, Niech pan pozna no i ty Fabianie. To Mike i Caroline. - pokazałam na swoje dzieci.
-Cześć maluszki. Fabian podaj rączkę .Słodkie dzieci. A gdzie pani mąż?
- W hotelu, odwiedził nas przyjaciel i zostali pogadać.
-Rozumiem. Przepraszam ale może my przejdziemy na ty? Jestem od pani nie dużo starszy. Tak mi się wydaję.
-Alice. - powiedziałam uśmiechając się.
-Daniel. Dasz się zaprosić na kawę?
- Jasne, maluchy śpią więc nie będzie problemu.
Uśmiechnął się i poszliśmy do kawiarni gdzie trochę porozmawialiśmy. Kiedy popatrzyłam przez okno zobaczyłam że na polu powoli się ściemnia.
- Chyba będziemy się zbierać, Louis będzie się martwił.
-Dobrze. Odprowadzić cię?
- Nie trzeba to nie daleko. Miło było cię znowu spotkać Fabian, no i ciebie, Dziękuje za kawę i do widzenia.
-Do widzenia- usłyszałam i wyszłam pchając wózek w stronę hotelu. Przyznam że ciężkie te moje dzieci i wózek. Byłam już blisko swojego celu, kiedy zadzwonił mój telefon.
- Halo?
-Alice gdzie jesteś?
- Praktycznie pod hotelem. - powiedziałam.
-To chodź. Mów następnym razem gdzie idziesz- poprosił i się rozłączył.
Weszłam do hotelu. Recepcjonistka przywitała mnie uśmiechem. Już po chwili wchodziłam do naszego pokoju. Harry leżał na podłodze i oglądał telewizję a Louis składał ubranka dzieci
- Hej chłopaki.
-Carolinka!- wykrzyknął Hazz zbierając się z ziemi i wyjmując z wózka naszą córkę.
- Gdyby mogła robiłaby z tobą co tylko by chciała. - powiedziałam. - Owinęła cię sobie wokół palca.
-I bardzo dobrze. Moje kochanie- pocałował ją w policzek
- Zobaczymy czy twoja dziewczyna będzie z tego taka zadowolona, jak już ją będziesz miał oczywiście.
-To jest moja dziewczyna- oburzył się.
- Tak, tak jasne. - widząc minę Louisa trochę się przestraszyłam, on nie brał tego jako żart , tak jak ja. - Daj pójdę ją wykąpać póki Mike śpi.
Harry oddał mi ją krzywiąc się a Louis nadal nie odzywał się słowem. Wzięłam córeczkę i poszłam ją wykąpać. Kiedy niosłam małą owiniętą w ciepły ręcznik. Usłyszałam że Mike już nie śpi. Położyła Caro na łóżku i zaczęłam ją smarować oliwką.
- Wykąpiesz go? - spytałam Louisa.
Spojrzał na mnie jak na pomyloną.
- Żartujesz?
- Dlaczego? - zdziwiłam się.
-Przecież ja mu zrobię krzywdę. Nie Alice. Mogę zrobić coś innego ale go nie wykąpie.
- Louis przestań. W takim razie chodź ze mną. Będę mówić ci co masz robić. Popatrzysz na Caroline chwilkę ? - spytałam Harry’ego.
-Oczywiście- uśmiechnął się od razu ale lou ani drgnął.
- No to bierz szyna i chodź
-Tak tak to go wykapiesz ja popatrzę
- Nie, to ty go będziesz kąpał.
-Nie bo się boję. Nic się nie stanie jak tu to zrobisz
- No dobra. - westchnęłam zrezygnowana. - W takim razie ubierz małą.
Odwrócił się i zaczął zakładać śpioszki Caro. Wzięłam Mike'a i poszłam do łazienki. Już po chwili on też był czysty i gotowy do spania. Ubrałam go w śpioszki i położyłam obok Caro na łóżku.
-No i super. Jak je uśpisz skoro dopiero spali?
- Chwilę się pobawią i pójdą spać
-No to fajnie- Harry rzucił się na łóżko obok dzieci.
- Uważaj - powiedziałam.
-Fajny ten apartament. Tylko czemu kanapa stoi w sypialni? No trudno darmowe praktyki będą ...
-Chyba nie rozumiem.... - powiedziałam robiąc ciepłą herbatę dla dzieci.
-On śpi tu- mruknął Louis stojąc przy oknie
- Oj chłopaki..
-Coo?- zainteresował się Harry podając butelkę małej.
- Nic, nic ... - dałam drugą butelkę Mike'owi
-Harry chcesz spać z dzieciakami?
- Nie to żebym ci nie ufała czy coś Harry, ale może lepiej ja będę z nimi spać? - spytałam z niepokojem chłopców.
-Jasne. Kurde ona płacze.
- Moje maleństwo. - wzięłam córkę na ręce.
Kołysałam ją aż histeria przeszła w szloch. Pocałowałam ją w główkę i podałam ją jej tacie. Pośpiewał małej i zasnęła. Zaraz za nią jej brat.
Kiedy dzieci już spały chłopcy znowu zaczęli jakieś głupie gadki. Czasami mnie wkurzali a czasami po prostu się z nich śmiałam.
- Idę wziąć prysznic. - powiedziałam.
-Mogę z tobą?- zapytał Hazz po czym dostał w łeb od Louisa.
- Możesz po mnie. - wystawiłam mu język. - Właśnie masz pozdrowienia od Daniela, to znaczy taty Fabiana, Louis.
-To z nim byłaś?
- Spotkałam go w parku.
-Aha. No idź się kąpać.
~~~~~*~~~~~~
No wreszcie było więcej niż 12 komentarzy. Dziękujemy. Jakbyście i teraz tak zrobili to byłoby super. :*

16 komentarzy:

  1. Ale fajna niespodzianka, kochany Loui. *.*
    Fajny ten Daaniel, hehe. ;) Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się pojawi. Coś czuję, że to nie było takie jednorazowe spotkanie.
    A o Harrym i jego "rozmowach" z Louisem to już nawet nie wspominam. xd
    Pozdrawiam i czekam na następny. xx ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zarombise z niecierpliwością czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś czuję że Lou nie spodobał się ten daniel.... Hazza, biedaku ona jest za młoda! Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam ten blog!!! Aż brak mi słów aby opisać ten rozdział, jest taki dobry, że wręcz nie ma się do czego przyczepić.Lou chyba nie był za bardzo zadowolony z spotkania Alice z Danielem. Ten facet tak mi się zdaje, że może coś namiesza, ale to tylko moje przemyślenia. Harry zakochał się w Caro, strach się bać, czy jak ona podrośnie to nie poczuje czegoś więcej do Harrego. Oby wena dalej się ciebie trzymała, bo piszesz świetnie. Uwielbiam twojego bloga.
    Wierna czytelniczka!

    OdpowiedzUsuń
  5. coś czuję, że Louis nie jest zbyt zadowolony z tego całego Daniela.
    z resztą tak samo jak nie jest zadowolony widząc Harry'ego i Caroline.
    hhahahahaha. xd
    kocham to opowiadanie. *,*
    czekam na następny. <3

    truth-can-be-cruel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział, czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  7. świetne <3 iza :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaki boski wyglad bloga!
    Po prostu cudo! <3
    Przeczytam gdy tylko skończę czytać inne opowiadanie,OBIECUJĘ :))

    Tym czasem zapraszam do mnie [pisze opowiadanie, ma dopiero 2 rozdziały]
    i zachęcam do zostawienie komentarza! ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. Super! Jezu to jest zajebiste! Czekam na kolejną część! ;D

    Dangerous Darkness

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam na nexta super rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń