niedziela, 7 kwietnia 2013

Historia ma swój początek


Siedziałam w małym pokoju swojego równie małego mieszkania. Trzeba było przyznać, że było stare. Drzwiczki od szafek skrzypiały, a panele podłogowe miały drzazgi. Tylko na to było mnie stać jak na razie.
Bo czego więcej mogłam żądać za pieniądze jakie zarabiałam w Milk Shake City. Jestem studentką psychologii i mieszkam w Londynie od zawsze. Mój tata mieszka ze swoją żoną w Irlandii, a moja mama przeprowadziła się do Doncaster, gdy zaczęłam studiować. Pomagają mi nadal, przysyłają pieniądze, mama często wysyła mi jedzenie. Można powiedzieć, że żyje jak przeciętny student. Nie powiem jest mi dobrze. Cały dzień mam zajęty, wstaje wcześnie rano, idę na uczelnie, a potem prosto do pracy. Do domu wracam pod wieczór, uczę się i zazwyczaj zasypiam.
Przewracałam kolejne strony podręcznika i myślałam, że zaraz wyrzucę go przez te stare okno. Miałam już dosyć nauki, a mój mózg musiał odpocząć. Ubrałam płaszcz, trampki i wyszłam na londyńskie ulicę. Oczywiście jak to w tym mieście musiało zacząć padać. nie przejmując się tym wsunęłam ręce w kieszenie i przemierzałam park. Mój brat, który nawet nie wie, że istnieje jest w każdej gazecie, na każdym kanale, znany przez cały świat.
To nie to jestem zazdrosna o to co on ma, a ja nie mam. Po prostu jestem ciekawa jakby to było gdyby on jednak wiedział o moim istnieniu. Zawsze chciałam mieć brata. Mam, nawet dwóch, tylko, że oni o tym nie wiedzą. Usiadłam na ławeczce w parku i zamyśliłam się nad swoim życiem. Skończę studia i co dalej. Psychologia. Będę nauczycielką albo psychologiem w jakiejś klinice. Bardzo lubię dzieci i na pewno praca z nimi sprawiałaby mi przyjemność.
Sama pragnęłabym mieć takie maleństwo. Nawet teraz, kiedy uczęszczam na uczelnię. Kochałabym je i opiekowałabym się nim. Zawsze dzieci dawały mi tyle radości. Są takie wesołe i beztroskie.
Z zamyślenia wyrwał mnie jakiś mały chłopczyk, który usiadł obok mnie i zaczął płakać.
- Co się stało mały?
- .....- dalej płakał.
Kucnęłam przed nim, wyciągnęłam chusteczkę i zaczęłam wycierać łzy z jego zapłakanej, drobnej twarzyczki.
- Ja ce do mamy....
- Ale gdzie jest twoja mama? Powiedz, zaprowadzę cię do niej.
- Ja ce do mamy...
Czułam że nie będzie mi łatwo się z nim dogadać.
-Ja przyszedłem z wujkiem- wyznał w końcu.
- To gdzie zgubiłeś tego wujka co?- mały dalej płakał. Uśmiechnęłam się do niego - Nie płacz, proszę zaraz go znajdziemy ok? Będzie dobrze, zobaczysz. Teraz uśmiech proszę.
-No bo...bo jego spotkało kilka dziewczyn i zniknął mi z oczek iii potem goo nie widziałem- wyjąkał przecierając oczka.
- Nie ma co, wujek na medal - powiedziałam do siebie cicho.
-On ma takie ciemne włosy i ii jest taki Mulat.
-to chodź poszukamy go - chwyciłam malca za rękę i poszłam szukać 'troskliwego wujka '
-gdzie ostatnio widziałeś wujka ?
-Tam- wskazał na parking.
- No to chodźmy. – wzięłam chłopca na ręce bo był już senny i ruszyłam we wcześniej wskazanym kierunku
To prawda. Stał tam tłumek nastolatek krzycząc cały czas Zayn albo daj mi autograf.
Skąd ja kolarze to imię? Podeszłam bliżej. Próbowałam się przecisnąć przez głośne dziewczyny lecz nie było to takie łatwe. Postanowiłam że poczekam aż tłum się rozejdzie. Nie chciałam żeby obudziły chłopczyka który przed chwilą zasnął na moich rękach.
-Dajcie mi już spokój! Szukam dziecka!- zaprotestował chłopak, który stał w samym środku,
Nie widziałam go ale czułam że jest nieźle wkurzony.
-Po co szukać? Wystarczy, że nas o to poprosisz- odezwała jedna z dziewczyn. No nieźle bezczelna.
- Nie rozumiecie?! To jest małe dziecko, a jest już ciemno. Pewnie gdzieś siedzi, płacze i strasznie się boi! Idźcie już, proszę.
Tym razem widziałam że dziewczęta zaczęły go słuchać i się rozchodzić.
-Zayn!- odezwałam się. Słyszałam jak ma na imię przecież
Chłopak odwrócił się w moją stronę.
- Znalazłam twoją zgubę.
-Jezu- odetchnął z ulgą odbierając ode mnie chłopczyka- Dziękuję ci. Bardzo ci dziękuję. Co mogę dla ciebie zrobić?
- Zabierz go jutro na lody. Sporo przeżył jak na swój wiek. No wiesz to był dla niego szok. - uśmiechnęłam się do chłopaka i dopięłam bluzę małego żeby się nie przeziębił.
-Dobrze. Jak masz na imię?
- Jestem Alice. Wiem już jak ty masz mi imię, więc może przedstaw mi swojego....
-siostrzeńca. Ten mały to Christopher. Miło mi cię poznać, Alice, ale ja ci nie odpuszczę. Odwdzięczę się. Wiesz co? Masz trzymaj- sięgnął  do tylnej kieszeni spodni i wyjął z niej dwa bilety.
- Ale serio nie musisz nic dla mnie robić ani mi dawać. Cieszę się że mogłam pomóc.
-Ciii- uciszył mnie i wręczył te dwa świstki- Zabierz kogoś czy zrób co chcesz. Sprzedaj jak nie lubisz One Direction, ale weź.
- W takim razie dziękuję, a co do tego czy was lubię to i owszem, często was słucham. Fajnie śpiewacie.
-Już cię lubię- zaśmiał się i zaczął wpinać Christophera do fotelika.
- Miło mi. No to co, do zobaczenia na koncercie. Miłych snów maluszku - powiedziałam do Chrisa - Masz naprawdę extra siostrzeńca.
-Bardzo ci dziękuję jeszcze raz. Do zobaczenia- przytulił mnie i wsiadł do auta odjeżdżając.
- Pa - powiedziałam już do siebie bo chłopak odjechał.
Czyli idę na koncert. Fajnie, Tylko kogo mam zabrać ze sobą. STOP! Przecież tam będzie Niall, który jest moim bratem i nic o tym nie wie.
Ale jeżeli on nic o tym nie wie to chyba nie ma problemu- pomyślałam zdejmując z siebie mokry płaszcz.
Poszłam się umyć i zrobiłam sobie kakao. Trochę zmarzłam w tym parku.
Jutro miałam krótkie wykłady i całe szczęście, bo byłam tak zmęczona, że nie miałam siły ponownie otwierać książki.
Sobota. W tym dniu nie mam zajęć. Normalnie dla mnie święto. Wstałam dosyć wcześnie a może nie wstałam a się obudziłam. Wzięłam ciekawa książkę i zatopiłam się w lekturze.
Bardzo lubiłam czytać. Przenosiłam się wtedy do innego świata. Nie jestem zbyt kreatywna, a mimo to bardzo interesuje się literaturą. To zainteresowanie skierowało nie też na studia. Przez połączenie tej pasji i miłości do dzieci wylądowałam na psychologii. No i tak to wszystko się łączy. Zaprzestałam czytać gdy mój brzuch zaczął domagać się jedzenia. Poszłam do kuchni i zastanowiłam się na co mam ochotę. Po namyśle doszłam do wniosku że zrobię sobie tosty. Kurczę miałam jeszcze 8 godzin do koncertu. Zdałam  sobie sprawę że mogłabym się wybrać na jakieś zakupy. W końcu nie codziennie chodzi się na koncert 1D. Wyjęłam kanapki z tostera i zrobiłam sobie kawę. Jestem uzależniona od tego napoju. Mama często mi powtarza że powinnam przestać pić jej takie ilości. Dobra i tak już zmusiła mnie abym nie piła tak mocnej więc coś tam osiągnęła. Zjadłam moje skromne śniadanie i poszłam się ogarnąć aby zaraz udać się do centrum. Gotowa do wyjścia ruszyłam w stronę galerii. Miałam zamiar kupić sobie jakieś spodnie i może buty. Ewentualnie jakąś bluzkę. Przez pierwsza godzinę chodziłam po sklepach nie mogą.nc wybrać. Jakie za drogie to brzydkie. Zrezygnowana weszłam do kolejnego sklepu i to okazało się sukcesem. Znalazłam odpowiednie spodnie i do tego idealnie pasująca tunikę. W ręce wpadła mi jeszcze ładna koszula w kratę. Z wielkim bananem na twarzy poszłam do kasy. Wychodząc ze sklepu postanowiłam wstąpić jeszcze na kawę. Znowu. Tak wiem ale co ją poradzę. Gdy już odwiedziłam starbukcsa wróciłam do mieszkania. Zobaczyłam że zostało mi jeszcze pięć godzin do koncertu. Liczę że będę musiała wyjść dwie godziny wcześniej. Miałam zamiar zasiąść przed tv kiedy zadzwonił tata.
- Słucham? - powiedziałam idąc do kuchni że-by wziąć jabłko
-co tam? Żyjesz jeszcze?- Zaśmiał się.
- Jakoś żyje, nie jest źle. Wiesz chyba powinnam ci o czymś powiedzieć - zaczęłam niepewnie.
-mi?-zdziwił się-no co się stało córciu.
- Bo ja dzisiaj idę na koncert. Tylko że to będzie koncert Nialla i mam wejściówki vip. Mówię ci ty tylko dlatego bo uważam że powinieneś wiedzieć.
.-dobrze słonko. Powiemy mu ale nie teraz . Na razie przygotowuje do tego grega
- tato ale mi nie chodzi o to. Nie chce cię do niczego zmuszać. Po prostu chciałam żebyś wiedział.
-do niczego mnie nie zmuszasz. Alice przecież jesteście rodzeństwem.
- tak wiem. Po prostu nie chce żebyś myślał że cię do czegoś zmuszam. Rób jak chcesz a ja się dostosuje.
-dobrze. Pa myszko trzymaj się tam.
- Poczekaj...
-tak?
- Powiedz co u was słychać.
-aa wszystko dobrze. Greg nie długo się żeni. Przyjedziesz ?
- Jeśli dostanę zaproszenie to oczywiście. Tato? - coś sobie właśnie uświadomiłam
-tak?
- Co jeśli oni mnie nie zaakceptują. Nie będą chcieli mnie znać? Przecież będą mieć do tego pełne prawo
-uspokój się. Oni tacy nie są. Robin nad wszystkim panuje.
- Mam nadzieję że jakoś się ułoży.
-ułoży. No muszę kończyć Robin ciągnie mnie do sklepu przymierzyć garnitur.
- Powodzenia. Pa tatku.
-no pa- połączenie zostało przerwane.
Zjadłam jabłko które trzymałam przez całą rozmowę z tatą. Poszłam się umyć żeby móc zacząć szykować się na koncert. Nie chciałam się spóźnić. Jeszcze raz przejrzałam się w lustrze zagrałam torebkę i wyszłam udając się pod london arenę. Kiedy doszłam na miejsce mimo tak wczesnej pory miałam już kłopot z przedostaniem się do wejścia. Ponieważ my z vipow w środku przechodzimy inaczej później tłum się rozluźnił.  Miałam już dużo lepszą widoczność. Kiedy zajęłam już swoje miejsce, zdałam sobie sprawę jak blisko jestem sceny. Będę musiała podziękować Zaynowi jeszcze raz. Najpierw na scenę wszedł suport chłopaków a godzinę później wbiegli oni sami. Rozległ się wielki krzyk i piski. Sama byłam wniebowzięta. Zaczęli up all night a potem już szły piosenki z take me home . Świetnie się bawiłam. Po chwili jednak dotarło do mnie że nie wiem czy tato rozmawiał z Niallem o mnie. Trochę się denerwowałam poza tym dziwnie się czułam z myślą że to mój brat śle o tym nie wie. Byłam jednak ciekawa jak przebiegnie nasze spotkanie. Koncert dobiegał końca kiedy rozległ się huk. Nie wiedziałam co się dzieje. Byłam przerażona. Potem zrobiło się zamieszanie kolejny strzał. Ochroniarze kręcili się koło chłopaków ale musieli chronić też parę innych osób. Wszyscy biegali. Sytuacja wydawała się nie do opanowania. Rozglądałam się sama nie wiem za czym. Kolejny strzał był wymierzony w louisa. Akurat jego nikt nie osłaniał. Stał tam całkiem bezbronny i chyba nie zdawał sobie sprawy z niebezpieczeństw​a jakie mu właśnie groziło. To wszystko działo się w kilka sekund. Adrenalina strach to wszystko przeze mnie przemawiało. Nawet nie wiem kiedy a już biegłam w stronę chłopaka. Chciałam go osłonić. Nie myślałam do końca racjonalnie jednak zdawałam sobie sprawę z konsekwencji mojej decyzji. Odepchnęłam chłopaka na bok a potem poczułam odrzucenie do tylu gdy kula trafiła mnie w brzuch. Teraz wszystko działo się w zwolnionym tempie. Czułam się coraz bardziej senna. Ostatnie co pamiętam to pochylającego się nade mną Louisa. Potem już była tylko ciemność.
Louis
Siedziałem w szpitalu, przy dziewczynie, której kompletnie nie znam i zawdzięczałem jej swoje życie. Tyle ryzykowała, abym to nie ja znalazł się na jej miejscu.
Obiecałem sobie że choćby nie wiem co odwdzięczę się jej za to co dla mnie zrobiła. Wiem że nie ma takiej rzeczy która mogłaby wyrazić moją wdzięczność ale będę robić co w moich siłach żeby jej choć trochę zrekompensować to co przeze mnie ją czeka. Mam na myśli miesiące rehabilitacji i niepewny powrót do zdrowia. Że już nie wspomnę o pełnej funkcjonalności w przyszłości. Miałem wyrzuty sumienia i to mocne. Siedzieliśmy z chłopakami na korytarzu, kiedy lekarz oznajmił, że nie długo powinni pojawić się rodzice Alice- tak miała na imię. Ładne nie powiem. Z resztą dziewczynie też nie jedna pewnie zazdrościła urody. Szczerze boję się spotkania z jej rodzicami. Bo co ja im powiem? Nie wiem czy państwa córka się obudzi, ale za to mi nic nie jest. Na pewno się ucieszą.
-Zayn, Harry i Niall- odezwał się Liam- musimy jechać na komisariat. Louis ty zostań.
- Tak, ja poczekam na jej rodziców. Muszę ich przeprosić. W końcu to moja wina.
-Nie twoja stary. Nie twoja- Hary poklepał mnie po barku i wyszli.
Zostałem sam z myślami, a nie należały one do tych przyjemnych. Kurczę ona biedna tam leży, niewinna, bezbronna fanka, która mogła oddać za mnie życie. To nie do pomyślenia. Nie zdawałem sobie sprawy, że directioners mogę być tak do nas przywiązane tak naprawdę nas nie znając. Bo przecież ta dziewczyna nie zna mnie osobiście. Na pewno jej mama teraz płacze z troski o nią a jej tato i pewnie chłopak też mają wielką ochotę mi wpieprzyć. Gdybym ją wtedy odepchnął. Byłaby teraz cała i zdrowa. Jeszcze jak Zayn wspominał o tym, że znalazła jego siostrzeńca to też mnie poruszyło. Powinna żyć dalej, ze względu na to ,że na to zasługuję. A przeze mnie nie jest to wcale pewne. Moje rozmyślanie przerwało wejście jakiegoś małżeństwa. Boże jedyny wstałem i się mało nie przewróciłem. Szedł tata Niall'a z jakąś kobieta nieco podobną do Alice. Tylko co tu robi tato Nialla i kim jest ta kobita, która tu z nim przeszła. Podeszli do mnie, więc wstałem i się przywitałem.
-Dzień dobry panu.
-Lo...Louis?- mężczyzna nieco się zdziwił.
- Niall panu nic nie powiedział? - zdziwiłem się w końcu jest ojcem mojego przyjaciela, ale po co tu przyjechał. - Jestem Louis Tomlinson. - przedstawiłem się kobiecie stojącej obok.
-Dobrze, chłopcze ale co ty tu robisz?
- Ja czekam na lekarza. Pani jest mamą Alice? - zwróciłem się do kobiety.
-Tak, ale o co tu chodzi? Bob możesz zapytać się gdzie leży nasza córka i co z nią jest?- zwróciła się do taty Irlandczyka.
- Przepraszam kogo córka? - musiałem coś źle usłyszeć. W końcu to jest tata Nialla.

-No moja córka i Boba córka- westchnęła rozdrażniona mama Alice.
- Wow - tylko tyle byłem w stanie powiedzieć.
-Tak, Louis Alice jest siostrą Niall'a- przyznał pan Horan- Ale co ty masz z tym wspólnego?
- No bo ten...
-Ja się zaraz wkurzę- odezwała się ta kobieta.
- Bo Alice była na naszym koncercie i wybuchła strzelanina. Ja nie zauważyłem że ktoś chce do mnie strzelić, a ona tak i wskoczyła przede mnie i została postrzelona. - wszystko mówiłem na jednym wydechu bardzo szybko - Ja strasznie przepraszam, nie chciałem gdybym wiedział to bym ją odepchnął, ale nie wiem co zrobił, ale bym do tego nie dopuścił. Przepraszam. - usiadłem i schowałem twarz w dłoniach.
-Synu uspokój się, to nie jest twoja wina- na plecach poczułem dłoń Irlandczyka- Ale powiedz nam co z Alice.
- Nie wiem jeszcze, czekam tu na lekarza od dłuższego czasu, a le ja k na złość nikogo nie ma.
-Dobrze zaraz się dowiem- odpowiedziała mama Ali i odeszła.
-Louis mogę cię prosić, abyś na razie zachował to dla siebie?
- Ta... tylko dlaczego? Pan to znaczy wiem, że to nie moja sprawa, ale...
-Mamy zamiar nie długo poinformować Niall'a i Greg'a. Ala wie, że jest ich siostrą.
- I nic z tym nie zrobiła przez te wszystkie lata?
-A co miała zrobić? Ona taka nie jest. nie ogłosi wszystkim, że jest siostrą sławnego Niall'a Horan'a dla pieniędzy.
- Kurwa! Po cholerę ona się tam pchała. Byłoby lepiej gdybym to ja tam teraz leżał.
-Uspokój się. Uratowała ci życie i to nie jest twoja wina. Jedź do domu.
- Nie zostanę. Chce wiedzieć co nią.
-Zadzwonię do ciebie, a teraz idź odpocznij i nie obwiniaj się.
- Pojadę się umyć, przebrać i zaraz wracam. - stwierdziłem że prysznic dobrze mi zrobi.
-Eh ty- mężczyzna westchnął, a kiedy miałem wychodzić przyszła mama Alice z wiadomościami od lekarza.
- Co z nią - spytałem szybko podchodząc do kobiety.
-Mocno się wykrwawiła, wyjęli jej kule z brzucha na szczęście żaden narząd nie został przebity, a teraz jest w śpiączce. Będzie potrzebowała transfuzji.
- Czyli potrzebna jest krew?
-Tak, ale grupa krwi jej jest nie typowa.
- Czyli...?
-AB.
- Mam taką samą grupę krwi, mogę oddać ile trzeba.
-No ja też mam taką samą bo jestem jej ojcem, ale ja jestem cukrzykiem.
- Jak już mówiłem mogę oddać ile tylko trzeba będzie. Jestem zdrowy, więc nic nie stoi na przeszkodzie.
-Chodźmy do lekarza- zaproponował pan Horan.
Poszliśmy. Zrobili mi mnóstwo badań i potwierdzili że mogę być dawcą dla Alice. odetchnąłem z ulgą. Moje odwdzięczanie czas zacząć.
~~~*~~~~
To jest pierwsza część naszego opowiadania.
Tak naszego.
Ja dodaję to wszytko, ale historia pisana jest z Karoliną.

15 komentarzy:

  1. I co ja mam Ci napisać?
    Powtarzam się ale ok.
    Twój blog jest niesamowity, nieziemski, wspaniały !!!
    Masz ogromny talent..nie da się go opisać słowami.
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuper, uratowała go szkoda, że jest w śpiączce czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna fabuła. Taka nietypowa. Zaciekawiła mnie. Pokochałam twojego bloga tuż po prologu.

    Kiedy następna część?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm nie wiem jest w trakcie kopiuj wklej z gg. Ale jeśli macie takie pytania to tutaj proszę. ŁAtwiej mi wam odpowiadać. I sama nie piszę tego bloga :D
      http://ask.fm/Alusiak1D

      Usuń
  4. Świetny początek. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy Alice się wybudzi. ♥
    Pozdrawiam cieplutko.xx ~ ruda mycha

    OdpowiedzUsuń
  5. Rany boskie, dodajcie proszę następny rozdział bo umrę jak go nie przeczytam :D
    Zajebisty! Macie talent!
    Zastanawia mnie jak zareagują Greg z Niallem, kiedy dowiedzą się o Alice. Mam nadzieję że ją zaakceptują. No i brawo dla niej za uratowanie życia Louisowi. Biedna teraz leży w śpiączce. Czekam na następny z wielką niecierpliwością. Pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdzial jest wspanialy. Wasz talent mnie przeraza jestescie genialne! Ten pomysl jest naprawde wspaniały. Skad wy takie swietne bierzecie? Alice ma wspaniale serce, jest wielkoduszna uwielbiam takie dziewczyny! Juz nie moge doczekać sie reakcji Nialla i Greg'a jak się dowiedzą ze Al jest ich siostra już nie mogę się doczekać NN oby pojawił się jak najszybciej
    http://you-and-me-in-this-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ła, najpierw znalezienie siostrzeńca Zayn'a, dostanie w "nagrodę" bilety na koncert, uratowanie Lou i zagrożenie życia. No cóż, nie wesoło. A na dodatek jej bracie nie wiedzą, ze mają siostrę.. No coż. Czekam na dalsze losy bohaterów.
    Zapraszam do mnie :
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. boski rozdział. czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział :d

    http://two-bff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale się działo. Zgubienie siostrzeńca. Bilety. Koncert. Strzelanina. Szpital. Transfuzja. Powiem tylko jedno. Zapowiada się jedna z najbardziej oryginalnych historii jakie czytam o 1D <3. Coś wspaniałego. Na początku ta akcja z Zaynem i jego siostrzeńcem, urocza. Potem ta strzelanina, świetny pomysł. A na końcu perspektywa Louisa, w szpitalu gdzie dowiaduję się, że obroniła go siostra Horana, o której on nic nie wie ! Świetna fabuła.
    Pozdrawiam i czekam na więcej.
    Isiia.

    Serdecznie zapraszam na :
    + http://you-and-i-lizzy.blogspot.com/
    + http://behind-of-the-scene.blogspot.com/
    + http://just-trust-isiia999.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne, kocham to opowiadanie <3 !!
    Z niecierpliwością czekam na następny!!
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  12. No po porostu suuuuuuuuuuuuper <3
    Już mi się bardzo podoba ;)
    Ciekawe co się wydarzy dalej ;)
    Mam nadzieją, że nie długo pojawi się kolejna część ;)
    Pozdrawiam was dwie ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy następny? Spodobał mi się twój blog!
    Pozdrawiam Straszliwa!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawie się zapowiada na część dalszą. Biedna Alice… Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń