Lekarze
pobrali mi maksymalną ilość krwi jaka była dozwolona. Mówiłem żeby wzięli
więcej lecz przekonywali mnie że więcej już nie można. Jak ją tak i oni byli
uparci. Leżałem w sali po pobraniu myśląc co będzie jak się obudzi. Co jej
powiem, jak przeproszę za to jej się przeze mnie stało. Ciągle nie dochodziło
do mnie że już mógłbym nie chodzić po tej ziemi. Moje dobijanie przerwali
chłopcy.
-ej
lou zostawiamy cię zdrowego a przychodzimy do ciebie leżącego w szpitalnej
koszuli- zaśmiał się Niall.
-
Oddawałem krew dla Alice. Ma rzadką grupę krwi, a ja jestem jej to winien.
-okay.
To ty byś płuco oddał aby byśmy nie wiedzieli.
-
Żyje tak? To nie róbmy afery. Zaraz będzie mi lepiej i będę mógł wstać.
Pierwsze co zrobię to pójdę po dużą, mocną kawę.
-Nie
będziesz pił kawy- zaprzeczył Liam.
-
No ale ja tu usnę, a muszę być przytomny i iść się dowiedzieć jak przebiegła
transfuzja. - powiedziałem Liamowi licząc iż zmieni zdanie.
-nie
będziesz pił kawy-powtórzył .
Uznałem
że nie na sensu się z nim kłócić i zaprzestałem dalszych protestów . Po kilku
chwilach moje powieki zaczęły opadać . Zasnąłem pomimo głośnych rozmów moich
przyjaciół .
~tydzień
później~
Transfuzja
przyniosła oczekiwane skutki i stan Ali się poprawił. Miałem nadzieję że to
znak tego że wszystko zmierza w dobrym kierunku i dziewczyna w końcu się
obudzi. Przychodziłem do niej codziennie. Czasem wpadali chłopcy. W ogóle to
całe miasto żyło ta strzelanina a nawet cały świat a Alice była bohaterką .
Była szczególnie moją bohaterką. Dzięki niej jeszcze żyje. Będę jej za to
wdzięczny do końca życia. Mam nadzieję że nie będzie musiała go ratować po raz
kolejny. Chciałbym wreszcie zobaczyć jej oczy jej uśmiech i usłyszeć jej głos.
Móc z nią porozmawiać i ją poznać. Mam nadzieję że będę mieć na to szansę.
-panie
tomlinson- usłyszałem głos lekarze którego już znałem.
-
Tak?
-pani
Alice właśnie się obudziła.
-Jak
to?Mogę do niej iść?- zapytałem podekscytowany.
Wreszcie będę mógł z nią porozmawiać, przeprosić i podziękować.
Wreszcie będę mógł z nią porozmawiać, przeprosić i podziękować.
-Nie
wiem czy to dobry pomysł - powiedział lekarz
-Błagam
pana- jęknąłem błagalnie.
No
dobrze ale tylko na 5 min .
-Dziękuję-
uściskałem go i wbiegłem do sali dziewczyny.
Leżała na tym łóżku blada i zdezorientowana. Stałem tam chwilę i po jakiś zdołałem coś powiedzieć.
Leżała na tym łóżku blada i zdezorientowana. Stałem tam chwilę i po jakiś zdołałem coś powiedzieć.
-Cześć
Alice- uśmiechnąłem się delikatnie.
-Żyjesz..- wydusiła- Udało się- miałem wrażenie, że oddycha z ulgą.
-Żyjesz..- wydusiła- Udało się- miałem wrażenie, że oddycha z ulgą.
Widać
było że nad czymś myślała
- złapali tego mężczyznę ?
-nie
wiem . Boże czemu ty to zrobiłaś ?
-impuls.
Jak pomyślałam że ten gość może cię zastrzelić to stwierdziłam że lepiej dla
wszystkich będzie jeśli zamiast ciebie oberwę ja .
-Dziewczyno
co ty mówisz? Mogłaś się zabić. Dla mnie, chociaż mnie nie znałaś, a wtedy
Niall nie dowiedziałby się że ma siostrę,
|
-Niall
wie ?! - spytała jakby to było niemożliwe .
-Nie
wie i proszę nie denerwuj się tak, bo miałaś transfuzje- poprosiłem
-
dobra już jestem spokojna .
-
Dzięki, bo wiesz jednak trochę się martwiłem.
-
ty o mnie ? Przecież ty mnie nawet nie znasz .
-A
ty mnie znasz? Uratowałaś mi życie, ryzykując swoje.
-
no bo sam pomyśl . Jesteś sławny, masz miliony fanek na całym świecie,
przyjaciół i dużą kochającą rodzinę. Wyobraź sobie twoje małe siostry
dowiadujące się o twojej śmierci. - powiedziała jakby to było najoczywistszą
rzeczą na świecie .
-Alice,
wiem, ale wiesz co bym czuł, gdybyś umarła? Gdybyś zostawiła mnie bez słowa
podziękowania tobie?
-Ale
żyje a ty mi już podziękowałeś .
-
O nie kochana ja ci jeszcze nie podziękowałem. Oprócz mojej krwi...- nie
dokończyłem bo mi przerwała.
-Twojej
krwi?- wydukała.
Momentalnie
pobladła, chociaż nie wiem czy do końca było to możliwe, bo i tak wyglądała jak
ściana.
- Oddałeś krew, która była mi potrzebna?
- Oddałeś krew, która była mi potrzebna?
-Tak.
I oddał bym więcej, gdybym tylko mógł- odparłem bez skrupułów.
Pierwszy raz spojrzała na mnie głęboko niebieskimi oczami. chwili potrwało, aż wróciłem do rzeczywistości.
Pierwszy raz spojrzała na mnie głęboko niebieskimi oczami. chwili potrwało, aż wróciłem do rzeczywistości.
-
Jesteś nienormalny! - zaczęła krzyczeć. - To znaczy jestem ci wdzięczna za to
co zrobiłeś ale zapamiętaj sobie że nie musisz nic dla mnie robić. -
powiedziała już ciszej i spokojniej.
-Ty
jesteś nienormalna! Będę ci wdzięczny jeszcze do końca swojego życia! I słuchaj
mnie uważnie- spuściłem z tonu- Należy ci się więcej niż myślisz, a ty nie
jesteś mi za nic wdzięczna,
-
Ale ja na prawdę niczego od ciebie nie chce. Proszę cię podziękowałeś mi teraz
po prostu żyj dalej jakby nic się nie stało.
-Nie,
bo stało się dużo- przysiadłem obok niej i po prostu lustrowałem wzrokiem.
Miała piękne blond włosy, lekko roztrzepane i była nieco podobna do Niall'a.
Oczy były tak samo niebieskie jak ocean. Mimo sytuacji w jakiej się znajdowała,
była radosna.
-
Dlaczego mi się tak przyglądasz? Mam coś na twarzy? . -spytała zdziwiona.
-Jesteś....piękna
jesteś- odpowiedziałem jej szeptem.
Sam się sobie dziwiłem za taką szczerość.
Sam się sobie dziwiłem za taką szczerość.
Dziewczyna
momentalnie poczerwieniała. Słodko przy tym wyglądała.
- Dzięki, ale chyba nie myślisz że ci uwierzę. Aż tak źle ze mną nie jest.
- Dzięki, ale chyba nie myślisz że ci uwierzę. Aż tak źle ze mną nie jest.
-Ale
ja mówię poważnie. Jesteś urocza. Dobra ja jeszcze tu przyjdę, tak łatwo się
mnie nie pozbędziesz, ale muszę już iść.
-Louis...
-Tak?
-Nie mów mu- poprosiła
-Louis...
-Tak?
-Nie mów mu- poprosiła
Nie
byłem pewien o co jej chodzi.
- Ale komu i o czym mam nie mówić?
- Ale komu i o czym mam nie mówić?
-Niall'owi.
-uważam
że powinien wiedzieć ale to twoja sprawa i ode mnie się tego nie dowie możesz
być tego pewna .
-Ależ
on się dowie- zaprotestowała- Ale ja chcę mu to powiedzieć, albo tata.
-
rozumiem . Jak już mówiłem ja mu nie powiem.
- dzięki, doceniam to .
- dzięki, doceniam to .
Alice
Leżałam
w tej sali zdając sobie sprawę co zrobiłam. Mogłam przyznać, że wykazałam się odwagą
i nie żałowałam tego. Powiem więcej. Zrobiłabym to jeszcze raz. Po rozmowie z
Louisem, stwierdziłam że chciałabym go lepiej poznać. Jest miły, opiekuńczy i
bardzo przystojny. Trochę skrępował mnie stwierdzeniem, że jestem piękna. Był
strasznie szczery i widać, że mu zależało. Nie brakuje mu pewności siebie, czym
zdecydowanie różni się ode mnie. Ja testem bardziej skryta i nieśmiała.
Moje
rozmyślania przerwał wchodzący do sali tato.
- Cześć tato. - uśmiechnęłam się lekko.
- Cześć tato. - uśmiechnęłam się lekko.
-Jezu
Alice...wiesz jak się martwiliśmy? Możesz czasami działaś mniej spontanicznie?
-
też się cieszę że cię widzę. - powiedziałam próbując rozśmieszyć mojego
zatroskanego tatusia .
Uśmiechnął
się, ale jego oczy nadal były smutne i przestraszone.
-
Tato na prawdę nic mi nie jest, proszę nie martw się już.
-
Louis też mógł!
-mogłaś
krzyknąć- wtrąciła moja mama.
-
nie było cię tam, nie wiesz co tam się działo. Nikt by mnie nie usłyszał nie
mówiąc już o zrobieniu czegokolwiek.
-Dobrze,
spokojnie- pocałowała mnie w czoło- Lou zaproponował, że zabierze że cię do
nich. Do domu One Direction.
-
Ale po co? Przecież mówiłam mu żeby zapomniał. Bardzo go polubiłam ale nie chce
by czuł się do czegoś zobowiązany.
-Nie
dyskutuj. Poznasz ich, bliżej swojego brata.
-
Czyli on już wie? Obaj wiedzą?
-
Ale on tego chce? - nie byłam pewna co do tego pomysłu.-Nie wiedzą, ale to nie
zmienia faktu, że go poznasz- odpowiedział tata.
-Ale
że kto?- spytała zdezorientowana mama- Chłopcy się zgadzają, abyś z nimi
zamieszkała. Lou i Zayn są ci wdzięczni.
-
Wariaci - zaczęłam się śmiać.
-Zgadzamy
się z tobą. Już za dwa dni cię wypuszczą.
-
Wreszcie, mam już dość tego miejsca, chociaż dopiero się obudziłam.
-Rozumiemy
cię. No my się już będziemy zbierać. Papa- rodzice pocałowali mnie na
pożegnanie i opuścili salę.
Po
wyjściu rodziców strasznie się nudziłam. Telefon zostawiłam w domu, książek nie
miałam. No dosłownie masakra. Nie na sensu znosić tu moich rzeczy skoro za
niedługo mam stąd wyjść . Leżałam i podziwiałam konstrukcję sufitu. Naprawdę mi
się nudziło. Nie miałam pojęcia co z sobą zrobić.
-wiedziałem,
że będziesz się nudzić - usłyszałam męski głos i odwróciłam głowę w stronę
drzwi.
-
Słucham? - nie wiedziałam jeszcze do kogo kieruje to pytanie.
Po
chwili w sali pojawiła się postać mojego louisa. Wróć. On przecież nie jest
mój.
-To
ty. Jak widzisz jestem bardzo zajęta więc mam nadzieję że przychodzisz w czymś
ważnym skoro przerywasz mi moje ambitne zajęcie - mówiłam śmiejąc się
-jasne.
Podziwianie sufitu to ambitne zajęcie ?- zapytał kpiąco .
-
oczywiście .
-yhym
. Piękna wiesz że za dwa dni zamieszkasz z 5 chłopakami ?
-
Czyli rodzice nie żartowali......czekaj, czekaj jak ty do mnie powiedziałeś?
-piękna?
-
Nie byłam pewna czy dobrze usłyszałam
-ah
to będę głośniej mówić - odpowiedział udając powagę.
Nie
wytrzymałam i wybuchłam śmiechem
- jak ty to robisz że zawsze potrafisz mnie rozśmieszyć ?
- jak ty to robisz że zawsze potrafisz mnie rozśmieszyć ?
-no
wiesz ma się ten dar- wypiął dumnie pierś do przodu.
-
w takim razie widzę że masz wiele talentów. Śpiewasz, rozśmieszasz ludzi.
Pochwał się jakie jeszcze talenty skrywasz .
-umiem
uwieść dziewczynę wiesz?
-
Tak? I co przydatna jest ta umiejętność? - spytałam ciekawa jego odpowiedzi.
-bardzo.
Uwieść je tak aby się zakochały to jest talent- odparł uśmiechając się
zawadiacko.
-
I co, dużo dziewczyn już tak w sobie rozkochałeś?
-a
chcesz być kolejną?
Sprytny
jest.
- To nie jest odpowiedź na moje pytanie.
- To nie jest odpowiedź na moje pytanie.
-wszystkie
nastolatki lecą na mnie.
-
Może ja nie jestem jak wszystkie. - powiedziałam lekko się uśmiechając.
-nie.
Ty jesteś wyjątkowa.
Zatkało
mnie. Przecież ten chłopak. Nie jakiś inny, tylko właśnie ten, taki kochany i
cudowny powiedział mi że jestem wyjątkowa.
- Nie musisz gadać takich głupot, dlatego że chcesz być miły.
- Nie musisz gadać takich głupot, dlatego że chcesz być miły.
-ja
nigdy nie gadam głupot skarbie zapamiętaj to- puścił mi oczko .
-
W takim razie jesteś dobrym aktorem. Na prawdę będę z wami mieszkać?
-nie
denerwuj mnie i taka prawda.
-
To ty mnie nie denerwuj bo ponoć mi nie wolno się denerwować i dlaczego mam z wami
mieszkać bo jeszcze nikt nie raczył mnie oświecić.
-aa
po to abyś ... no nie chcesz mieszkać z one direction ?
-
Hahaha... No tak każda dziewczyna dała by się zabić za to.
-muszę
się jakoś odwdzięczyć a jak będę cię miał przy sobie to będzie mi łatwiej.
-
Ale ja ci już mówiłam że niczego od ciebie nie chce. Od jesteś mi nic winien.
No i kto powiedział że ja się na to zgadzam?
-za
dużo gadasz nie powinnaś oszczędzać ruchów swoich ust?
-Ust?
Pierwsze słyszę. Co ci przeszkadza że tyle używam moich ust? Zatkaj sobie uszy
jak ci się nie podoba- Dokończyłam.
-aleś
ty drażliwa . Mogłabyś tak wszystkiego nie rozbijać na części pierwsze?
-
Ale jesteś. Ja ci tu wymieniałam twoje talenty, ty co...?
-wybacz.
Po prostu jak mówisz to ją się wyłączam. Masz taki delikatny głos
-
Przecież żartowałam. Ty serio próbujesz mnie zbajerować?
-nie.
Mówiłem ci że ty jesteś wyjątkowa- odparł.
-
Przestań, to ty jesteś idealny. Miły, opiekuńczy, zabawny i jeszcze kurde
przystojny.
-ty
jesteś miła delikatna wrażliwa i jeszcze kurde piękna.
-
Jesteś dużo lepszy ode mnie.
-nie.
Ty jesteś lepsza. Dobra kłócimy się już pół godziny. To co chcesz robić ?
-
Cokolwiek ale błagam wymyśl coś bo ja tu umrę z nudów.
-będziemy
śpiewać.
-
Ale ja nie umiem.
-jesteś
siostrą nialla? Jesteś, więc śpiewamy. Jaką lubisz piosenkę
- Hmm... Może more than this? Ale
to na prawdę nie jest dobry pomysł. Co jeśli Niall na talent po mamie?
-śpiewamy-
zignorował mój jęk i zaczął nucić odpowiednią melodię
Jakoś
doszliśmy do końca piosenki. Byłam pewna że Louis nigdy więcej nie zaproponuje
mi śpiewania. A właśnie. Jaki on ma głos. Jeszcze jak śpiewał to patrzył mi w
oczy. Jakie on na oczy. Nie no nie mogę prosiłam go żeby o mnie zapominał to
nie on najpierw pozwolił żebym go polubiła(?), a potem mnie podrywa.
-pięknie
śpiewasz- skomentował przysiadając obok i łapiąc za dłoń.
-
i znowu zmyślasz mój drogi .
-nie
zmyślam . Skarbie znam się chyba na tym i słyszę.
-
nie będę się w tobą kłócić tylko dlatego że mi się nie chce .
-eh
ty. To co teraz pani proponuje?
-
opowiedz mi o sobie .
-ale
co tu chcesz wiedzieć słońce ?
.-
wszystko .
-no
ale...eee dobra. Wiesz że kocham muzykę . Mam 5 sióstr. Uwielbiam zabawiać
ludzi i rozmawiać z pięknymi i inteligentnymi dziewczynami
-
to co ty tu jeszcze robisz ?
-rozmawiam
właśnie z taką jedną równie śliczna.
-
ale przecież tu jestem tylko ja skarbie - jak on może to ja też .
-no
i właśnie o tobie mówię kochanie- znowu się uśmiechnął a mnie aż przeszedł
dreszcz.
-
szybko nam idzie . Czułe słówka, wspólne zamieszkanie, aż boję się pomyśleć co
będzie za jakiś czas . Szybki ślub i gromadka dzieci - zaczęłam się śmiać .
-czekaj
to może ją skończę do jubilera żebyś się później po ślubie nie upominała że ci
pierścionka nie dałem?- zasugerował.
Znowu
wybuchłam śmiechem. Ja po prostu z niego nie mogę. Jego teksty są czasem
dobitnie zabawne.
-
dobra, koniec tych wygłupów. Czyli prosto ze szpitala jadę do was?
-tak
tylko nie wiem czy proste bp chyba miniemy parę zakrętów- wzruszył ramionami.
-Haha
Jezu człowieku ja ci kiedyś coś zrobię. Ale jesteś zabawny. Chłopcy już wiedzą?
- spytałam już trochę poważniej.
-że
z nami zamieszkasz?- zapytał chcąc się upewnić.
-
Tak. -no to wiedzą inteligencie.
-
Dzięki. Ale jesteś miły... Nie na co, wiesz jak skomplementować dziewczynę.
-no
jak ci mówię że jesteś piękna to mówisz że zmyślam.
-
Dobra nie ważne. Co robimy?
-Ja
chcę, żebyś coś zaśpiewała- chłopak upierał się przy swoim.
-
Lepiej dla wszystkich będzie jak ja się już zamknę.
-eh
dobra śliczna wybacz. Lecę zająć się twoimi rzeczami.
-
Hej... No przecież sama mogę to zrobić. Jak już wyjdę oczywiście.
-nie!-
warknął - a teraz skarbie ode zanim się zdenerwuje .
-
Ok... To pa.
Czasem naprawdę go nie rozumiem, ale przecież nie znam Louis'a długo.Dlaczego się tak zdenerwował? Przecież nic złego nie powiedziałam ani nie zrobiłam.
Czasem naprawdę go nie rozumiem, ale przecież nie znam Louis'a długo.Dlaczego się tak zdenerwował? Przecież nic złego nie powiedziałam ani nie zrobiłam.
~~~~~~~*~~~~~~~~
Przepraszam od razu za błędy! Wybaczcie, po prostu trudno jest wszystkie wyłapać. Wiecie kopiuj wklej i popraw. No więc, mamy II część. Następne już na was czekając, więc komentujcie. dziękujemy za ostatnie opinie.
Hej! :)
OdpowiedzUsuńRozdział- część bloga jest wspaniała. Ten pomysł zaczyna mi się coraz bardziej podobać^^
Kurde, jaki Louis jest kochany, że oddał tą krewa dla Niej!*.* To na prawdę kochane i szlachetne. Zachował się jak prawdziwy mężczyzna<3
Ich rozmowy mnie rozwalają;d Są genialni^^ Coś mi się wydaje, że pomiędzy nimi zaiskrzyło:D Nie jestem pewna, ale jakoś z tych dialogów etc tak wywnioskowałam:D
Kurde, ale ona ma szczęście*.* Nie dojść, że jest sis Nialla to jeszcze będzie mieszkać z 5 ciachami:D No dobra dla niej 4 .xd
Ciekawa jestem czy jakoś wykorzysta swój talent muzyczny;d Oby tak:)
Już się boję co będzie się działo w tym ich domu:D Z niecierpliwością czekam na dalszą część:) Mam jeszcze małą uwagę. jak to ja musze się zawsze czegoś czepiać.xd Starajcie pisać się imiona z wielkiej :) Bo kilka razy zauważyłam, że Louis było napisane z małej;)
To tyle;)
Całuski! xx
a no i...jestem PIERWSZAAAAAAAAAAAA<3 HUEHUE♥
UsuńAkcja się rozkręca ;) Świetna część ;P Czekam na next!
OdpowiedzUsuńNo, no...
OdpowiedzUsuńMile slowka, slub, dzieci..
Co on kombinuje....
Niech ten Niall szybko sie dowie ze to jest jego siostra...
Czekam na nastepny...
Pozdrawiam...
Świetne.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie.
SPAM.
Fabuła: Po tym jak Chachi wróciła do Londynu i zgodziła się zostać dziewczyną Harry'ego razem z chłopakami dogaduje się bardzo dobrze i spędza z nimi dużo czasu. Czasami zostaje u Harry'ego na noc, oczywiście nie dzieje się to bez przyczyny. Para po kilku miesiącach, chce razem zamieszkać, ale nie są pewni czy uda im się i czy nie będą się kłócili. Jednak, gdy spróbowali, układa im się coraz lepiej. Wtedy Chachi znów musi wyjechać, ale nie chce zostawiać chłopaków, Danielle i Jade.
http://love-oflondon.blogspot.com/
Ale się uśmiałam. Cudny rozdział. Ale słodko było skarbie kochanie jejciu. Więcej inwencji twórczej ode mnie dzisiaj nie żądaj. Czekam na next
OdpowiedzUsuńAle zajebisty rozdział, czytało się go przyjemnie.
OdpowiedzUsuńDobrze że Louis oddał jej krew no i że z nimi zamieszka. Chyba spodobała się Louisowi tak coś czuję :) Czekam na następny, pozdrawiam Asiek :*
No kurde nie wiem co powiedzieć taki jest suuuuuper ;p
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się następnego ;p
I dobrze, że Alice się obudziła ;p
Hahah, te dialogi są boskie. <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie, jest poprostu genialne. <3
Czekam na następny. <3
Pozdrawiam. <3
~ ruda mycha
PS Coś mi się na serduszka zebrało. <3
PS Może dodasz coś jutro z okazji najważniejszego święta w roku (jeśli nie wiesz, o jakie chodzi, to się nie przyznawaj, tylko sprawdż 12 kwietnia na Wikipedii:D)? <3
Może i dialogi boskie, owszem tylko, że jestem ciekawa keidy w końcu się Niall dowie ... No cóż, czekam na następny.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com
Ps. warto czasem pracować nad błędami :)
Boskie <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze części <3
Bardzo ładne, przemyślane dialogi. Treść bardzo ciekawa :). Akcja z pierścionkiem - super. Alice wydaje się być bardzo pozytywną postacią :D. U nie mg się doczekać, ich wspólnego mieszkania. Trzymam kciuki za Louisa i Alice. Śliczny szablon :D. Literówek nie bd się czepiać, bo każdemu się zdarzy ^^.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Isiia.
+ http://you-and-i-lizzy.blogspot.com/
MEGA!!!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział!!
<3
<3
<3
Hahaha ; D Jest super, a te ich sprzeczki po prostu mnie rozwalają. Hahah śmieję się jak jakaś wariatka. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuń