Pożegnaliśmy
się z mamą Louisa i jego siostrami, co nie było łatwe i pojechaliśmy na
lotnisko. Małe było i tłumów nie zastaliśmy. Nie dopadli nas również żadni
dziennikarze, co było bardzo dobrą wiadomością. Poszliśmy do odprawy i już po
chwili zajmowaliśmy nasze miejsca w samolocie. Lecieliśmy, mi jak na złość ode
chciało się spać i strasznie się nudziłam.
-Louis ja
cię boję- przyznałam.
-Czego smyku?
-Czego smyku?
- Przylotu,
to znaczy Niall’a, to znaczy jego reakcji na to wszystko.
-Nie bój
się. Zaskoczycie ich, jego i Greg'a, ale przecież on ciebie traktuje jak
siostrę.
- Bo nie
wie, że nią jestem. - powiedziałam szybko.
-No to tym
bardziej się ucieszy. Idź spać skarbie
- No właśnie
nie mogę, ode chciało mi się, Chyba przez te nerwy.
-Nie
denerwuj się- pocałował mnie w skroń- Będę z tobą. Obok.
- Tylko to
powstrzymuje mnie od wyskoczenia teraz z tego samolotu,
-Gdybyś
nawet leciała sama to nie wiem co bym zrobił, ale byś nie skoczyła królewno.
-Hahaha. Może
nie, ale musieli by mnie siłą stąd wyciągać.
-No dobrze.
Zamykaj oczka, bo jeszcze mamy trochę czasu. W razie czego ci pośpiewam,
- Nie
jesteśmy tu sami. Ale możesz mnie przytulić.
-no właśnie
wiesz kochanie oni- wskazał dyskretnie na ludzi siedzących obok- Tylko na to
czekają. Ale przytulić cię też mogę.
- To mnie
przytul. - teraz bardziej rozkazałam niż poprosiłam.
Objął mnie
ramieniem i znów chciał mnie pocałować, ale zrezygnował
Chyba nie
których ruchów wobec mnie boi się bardziej niż ja sama. Tak strasznie stara się
żebym czuła się swobodnie. Jest taki troskliwy.
-Śpij- dodał
szybko.
To były
ostatnie słowa jakie pamiętam. Potem zasnęłam.
Louis
Z samolotu
wynosiłem ukochaną na rękach. Od razu z lotniska zabrali nas ochroniarze jadąc
do domu Niall'a. Jak on jej powie coś niemiłego, będzie na nią zły albo coś
innego to mu coś zrobię chyba, w końcu to nie jej wina, że ich rodzice
postanowili to ukrywać. Ale jednak wierzę, że Niall taki nie jest. Ja naprawdę
mu ufam i chyba nie chciałby skrzywdzić Alice. Gdy stanęliśmy przed domem Horan'ów
wyszedł do nas tata blondynki.
- Dzień
dobry Louis. - chciał mi podać rękę na przywitanie, ale zobaczył że niosę
dziewczynę wtuloną we mnie. - Jak zwykle zasnęła. Moja córa. Może zanieś ją do
pokoju.
-Dzień
dobry. No miała męczącą noc- odparłem, a kąciki moich ust lekko drgnęły ku
górze- Ma pan rację, niech jeszcze pośpi.
- Idź, Maura
pokaże ci pokój w którym będzie mogła sobie pospać. - chyba nie skumał się co
miałem na myśli z tą nocą. Lepiej dla mnie.
-Jasne-
pokiwałem głową i wkroczyłem do domu. Kątem oka ujrzałem siedzącego w salonie
Niall'a- Dzień dobry pani- przywitałem się z kobietą, która czekała na mnie w
holu.
- Witaj
chłopcze, widzę, że mała jak zwykle zasnęła podczas podróży. Chodź, pokaże ci
gdzie ja położyć.
-Dziękuję-
odparłem i udałem się za nią.
Boże, zaraz będę miał pogawędkę z przyjacielem. Ja się bardziej boję tego, że jak już się dowie to będzie chciał mi wykłady robić jak nie skrzywdzić Ali. będzie się bawił w odpowiedzialnego braciszka. Dobrze, że chociaż starszy nie jest, zawsze coś. Ułożyłem moje słoneczko na wygodnym łóżku, pocałowałem w policzek i zszedłem na dół. W salonie siedział Niall ze swoimi rodzicami, Greg ponoć pojechał do swojej narzeczonej. Blondyn spojrzał na mnie.
Boże, zaraz będę miał pogawędkę z przyjacielem. Ja się bardziej boję tego, że jak już się dowie to będzie chciał mi wykłady robić jak nie skrzywdzić Ali. będzie się bawił w odpowiedzialnego braciszka. Dobrze, że chociaż starszy nie jest, zawsze coś. Ułożyłem moje słoneczko na wygodnym łóżku, pocałowałem w policzek i zszedłem na dół. W salonie siedział Niall ze swoimi rodzicami, Greg ponoć pojechał do swojej narzeczonej. Blondyn spojrzał na mnie.
-E Cześć- uśmiechnąłem się do niego.
- Chłopcy
może ja ciasto pokroje. Na pewno jesteście głodni, co?
-Tak mamo-
odparł blondyn nie odwracając ode mnie wzroku- Co ty tu robisz?
|
-No
przyjechałem
- Tyle to ja
widzę.
- No to po co pytasz? - chciałem próbować żartować.
- No to po co pytasz? - chciałem próbować żartować.
-Bo
zastanawia mnie co się takiego stało, że przyleciałeś aż do Irlandii?
- Stęskniłem
się za tobą?
-Louuuis!
nie, zostaw mnie! Niiieeee!- z góry dobiegły nas krzyki- Ratuj, Louis, ratuj!
Szybko
pobiegłem na górę. Dopadłem drzwi i wszedłem do pokoju gdzie zostawiłem
wcześniej Alice.
Wierciła się
na łóżku kopiąc nogami.
-Zostaw mnie!
-Zostaw mnie!
Tym razem
wolno podszedłem do niej i usiadłem na brzegu łóżka.
- Nie dotykaj! - płakała.
- Nie dotykaj! - płakała.
-Alice,
obudź się słyszysz? Otwórz oczy- poprosiłem.
Coś jej się śniło. Dziewczyna płakała, na prawdę płakała, jej twarz była we łzach, a ciało całe sie trzęsło. Po chwili jednak zaczęła otwierać oczy.
- Louis.... - powiedziała z ulgą.
Coś jej się śniło. Dziewczyna płakała, na prawdę płakała, jej twarz była we łzach, a ciało całe sie trzęsło. Po chwili jednak zaczęła otwierać oczy.
- Louis.... - powiedziała z ulgą.
-Jestem tu
kochanie. Co się stało? Co ci się śniło?- przytulałem ją uspokajając.
- Jesteś tu.
- powiedziała chyba bardziej do siebie niż do mnie.
-Jestem.
Wstajesz?
- Tak, nie
chce już spać.
-Dobrze.
Chodź aniołku- wziąłem ją na ręce.
- Postaw
mnie, sama pójdę.
-Nie-
cmoknąłem ją w nosek i zniosłem na dół.
Niall się zdziwił jej obecnością.
Niall się zdziwił jej obecnością.
- No..ten.
Hej Niall. - powiedziała zakłopotana.
-Louis do
jasnej cholery wytłumacz mi czemu tłukłeś się z Alice aż do Irlandii?!
- No bo
chciałem ci coś powiedzieć, to znacz ona chciała. --moja dziewczyna mordowała
mnie wzrokiem
- No to słucham.
- No to słucham.
-Nie, to ja
ci coś synu mam do powiedzenia- do pokoju wszedł tata chłopaka.
- Kurde co
was tak wszystkich na wyznania wzięło? - zaśmiał się Niall
-Alice...synu...wy
jesteście...
-
Rodzeństwem Niall, jestem twoją siostrą. - powiedziała Ala. Złapałem ją za rękę
i lekko ścisnąłem żeby dodać jej otuchy.
-Ty...jesteś....moją
siostrą?- wyjąkał zaskoczony.
- No. -
powiedziała bardzo cicho.
-AAaaa mam
siostrę! Tylko czemu ja o niej nie wiedziałem? i Czemu ty wiesz, a ja nie? To
nie sprawiedliwe..
- Nie jesteś
zły? - spytała zszokowana.
-Niee. Tylko
mam starszą siostrę, a chciałem młodszą- zasmucił się
- Wszystko
presz tobą. - Lou mrugnął do mojego taty.
- Raczej nie Louis, Niall szybciej doczeka się córki niż młodszej siostry. - powiedziała pani Horan.
- Raczej nie Louis, Niall szybciej doczeka się córki niż młodszej siostry. - powiedziała pani Horan.
-Haha
najpierw któraś musi go zadowolić. Przecież to pełny etat. Cały czas przy
kuchni- odparł 21-latek.
- Jak ty
znalazłeś to ja też sobie poradzę. - powiedział do mnie.
-ALe ja nie
mam takich wymagań jak ty- odpowiedziałem.
- Ale ja
jestem dużo przystojniejszy od ciebie.
-Taaa wierzmy
w cuda.
- Stary,
wiem, że prawda boli, ale musisz się z tym pogodzić. Prawda siostra? - Alice
uśmiechnęła się na ostatnie słowa.
-Tak? Alice
kto jest przystojniejszy?- zapytałem dziewczyny.
- No ja
osobiście to uważam, że tato powala was na łopatki. - powiedziała przytulając
się do pana Horana.
-Córcia
tatusia- zaśmiał się- Tak swoją drogą to ja muszę z Louis'em poważnie pogadać.
-O i ja też!- odezwał się Niall.
-O i ja też!- odezwał się Niall.
- O, ja i
mam pierwszeństwo więc pa! - podbiegła do mnie, złapała za rękę i zaczęła
ciągnąć w stronę wyjścia
-Dziękuję-
odetchnąłem z ulgą.
- I
słusznie, bo masz za co. - uśmiechnęła się.
-Tak? A to
niby czemu?
- Jak chcesz
to możemy wrócić i się przekonasz.
-No co mi
zrobi twój brat. Błagam cię...
- Uwierz mi,
że nie chcesz wiedzieć. Sama nie chce. Narobiłby mi obciachu i na tym by się
skończyło.
-Dobra i tak
mi się wydaję, że mnie to nie ominie- westchnąłem
- Poradzisz
sobie. - cmoknęła mnie w usta.
-Co robimy?-
zapytałem ukochaną.
-Po prostu
chodźmy na spacer.
-No to chodź
księżniczko- wziąłem ją za rękę.
Po drodze
spotkaliśmy kilka fanek, nie były jednak uciążliwe. Dałem im autografy i
odeszły.
Podniosłem
dziewczynę i zakręciłem
-Koooooocham cię!
-Koooooocham cię!
- Tak? -
spytała kiedy ją przed sobą postawiłem.
-Najbardziej
na świecie!!!
- No żeby ci
nie było smutno to też cię kocham.
-Nie słyszę?
- Kocham
cię. - powiedziała specjalnie jeszcze ciszej tuż przy moim uchu- Chodź wracamy.
-Nie idziemy
dalej.
- No, ale mi
się już nie chce.
-TO cię będę
niósł królewno- wziąłem ją na ręce- Szczerze to boję się tam wracać.
- Hahaha. No
proszę cię Horanka się boisz?
-Nie,
twojego taty- przyznałem.
- No to
chyba, że. Maura z nim pogada i da ci spokój.
-Wiesz, ty
nie wiesz jak się czuję ktoś odpowiedzialny za swoje dziecko lub siostrę. Ja
tak mam w przypadku moich dziewczynek.
- Bo wszyscy
przesadzacie i już.
-Nie, i
cicho będziesz mnie bronić. Chodź- pociągnąłem ją za rękę i weszliśmy do
środka.
- Jasne czarna
robota to zawsze do Alice - powiedziała do siebie.
-Oj
maleństwo, bo ty jesteś po prostu odważna- pocałowałem ją .
- Taa... -
powiedziała w moje usta.
-Wiesz, że
ja cię bardzo, bardzo kocham, a teraz czas na śmierć- objąłem ją w tali i
weszliśmy do salonu.
- Hahahaha.
- Kiedy wracamy do Londynu? - spytał mnie NIall przy samym wejściu. Ja mogłem wracać choćby teraz.
- Kiedy wracamy do Londynu? - spytał mnie NIall przy samym wejściu. Ja mogłem wracać choćby teraz.
-No jutro?-
zaproponowałam.
-Jak chcesz-
wzruszył ramionami- No pół ulicy słyszało, jak się darłeś stary- poklepał mnie
po ramieniu- Nagadaliście się już?
- Tak ,
dzięki za troskę - odpowiedziałem.
-No to chodź
na stronę- poprosił, kiedy ja posyłałem błagalne spojrzenie Ali. Wiedziałem, że
zaraz dołączy do nas pan Horan.
- Niall,
przestań to nie jest śmieszne. - powiedziała do brata.
-Ale ja nie
żartuję. Wiesz, że trzeba mu uświadomić, że może cię skrzywdzić, a wtedy
inaczej będziemy rozmawiać.
-Ja tu jestem.
-Ja tu jestem.
- Przestań,
wiesz, że jesteś moim bratem a ja już mam dosyć twojej nadopiekuńczości.
-Ale to nie
ja z nim będę gadać, tylko nasz tatuś.
- Tatuś? -
spytałem.
-No przecież
nie ja- roześmiał się.
- Szkoda
cennego czasu twojego taty na mnie. - powiedziałem.
-O Louis
dobrze, że już jesteście- za moimi plecami rozległ się głos Bob'a horan'a.
- No właśnie
tato, bo ja chciałam z tobą porozmawiać. - podbiegła do niego Ala.
-Nie teraz
Ala. Chodź- zwrócił się do mnie
- Ale ja
muszę teraz. - złapała go za rękę.
-Ala, nie
teraz- powtórzył- Pogadaj sobie z bratem. Chodź Lou na taras.
-
Aleeee.....ja O! Tato ale ja jestem w ciąży! - krzyknęłam, a wszyscy na nią
popatrzyliśmy.
-CO?!- nawet
ja z siebie coś wykrztusiłem.
-A no to tym bardziej muszę pogadać z Louis'em.
-A no to tym bardziej muszę pogadać z Louis'em.
- Nie no
dobra żartowałam, widzę, że nic tu nie zdziałam.
-Uff, no
Louis na taras, na taras- pogonił mnie mężczyzna.
- Idę -
powiedziałem ze spuszczoną głową.
- Z czego się śmiejesz głupku?! - usłyszałem Alice. Biedny Niall.
- Z czego się śmiejesz głupku?! - usłyszałem Alice. Biedny Niall.
-Wiesz, że
ja cię bardzo lubię, ale boję się o moją córkę- zaczął.
- Wiem
proszę pana.
-I nie
chciałbym, abyś ją skrzywdził.
- Nie zrobię
tego, zależy mi na niej. - powiedziałem pewny tego jak niczego innego.
-Widzę. No i
jeszcze mam jedną prośbę.
- Słucham?
Jaką?
-Mógłbyś
poczekać.....z tym do ślubu?
Zatkało
mnie.
- Słucham? - słowa ledwo przechodziły mi przez gardło.
- Słucham? - słowa ledwo przechodziły mi przez gardło.
-No żebyście
poczekali do ślubu, bo tak trochę religijnie by wypadało.
- Yyy....no,
ten... - nerwowo masowałem ręką swój kark.
-Da się
zrobić?
- Jaaasne
prze pana. - powiedziałem patrząc na swoje buty. No przecież nie powiem ojcu
swojej dziewczyny, że już ze sobą spaliśmy.
-Louis, no
nie mów mi, że...
- Nie,
oczywiście, że nie! - szybko zaprzeczyłem. Kurde no weź pan odpuść.
-Nie wierzę
ci, ale dobra. A dasz radę się dalej powstrzymać?
- No ale ja
nie kłamie. - mówiłem zdesperowany.
-Louis no
proszę cię- pokiwał litościwie głową- Trochę cię synu znam
- Ja pana
bardzo szanuje i jak już mówiłem obiecuje, że nie skrzywdzę pańskiej córki. -
próbowałem zmienić temat.
-Dobra, ale
przestrzegaj tej zasady- poklepał mnie po ramieniu i wszedł do domu.
Stałem na tarasie głęboko oddychając.
Stałem na tarasie głęboko oddychając.
- Twoje
zasrane szczęście Tomlinson - powiedziałem do siebie.
-Kochanie...-
usłyszałem z tyłu cichy głos.
- To tylko
ty. - dziewczyna zaczęła do mnie podchodzić. - Nie zbliżaj się, mam zakaz
dotykania cię.
- Czyli rozmowa była poważna. - powiedziała dziewczyna.
- Czyli rozmowa była poważna. - powiedziała dziewczyna.
-Żebyś
wiedziała...- mruknąłem.
Ale masz
taki całkowity zakaz? - spytała stojąc mniej więcej metr ode mnie.
-Nie-
przyznałem- Mam tylko z tobą nie sypiać.
- Czyli
zostaje ci kanapa w salonie albo ewentualnie Niall na dzisiejszą .
-Ja w ogóle
mam z tobą nie sypiać kotku.
- Oj
przestań, tato zostanie tutaj, a my będziemy w Londynie. Czyli całe 600km od
Boba Horana.
-Twój tata
mnie przeraża, a tak w Londynie mamy pokój 6 metrów od Niall'a Horan'a.
- Przekupi
się go żelkami
-Dobra,
chodźmy do środka skarbie- objąłem ją ramieniem.
-Ej misiek, ale nie powiesz rodzicom o ...gwałcie?
-Czemu mam im kochanie mówić?
-Ej misiek, ale nie powiesz rodzicom o ...gwałcie?
-Czemu mam im kochanie mówić?
- Nie wiem.
-No właśnie.
Jezu, jaki ja jestem zmęczony- mruknąłem.
- Mój
biedny, masz ciężki dzień za sobą.
-Noo, a
przede mną ile takich- westchnąłem- I jeszcze będę musiał spać na kanapie. Ja
się chyba powieszę...- jęknąłem rozmasowując plecy.
- Możesz iść
spać do Nialla. No i mój tato ma bardzo mocny sen jakbyś chciał wiedzieć.
-Myślisz, że
uda mi się przejść przez wszystkie pułapki do twojego pokoju?- zapytałem
wątpiąc w to.
- Ja tylko
mówię, że tatę trudno obudzić. Co ty z tą informacją zrobisz to twoja sprawa. -
wzruszyła ramionami.
-Ja chcę iść
spać- jęknąłem siadając w salonie, w którym byliśmy sami z Niall'em.
-To idź. -
powiedział blondyn.
-Nie, bo na
górze jest twój tata- odparłem.
-A gdzie ty
w ogóle masz spać? - spytał mnie
-Nie wiem, bylebym
mógł się już położyć.
-Chodźcie dzieci przygotowałam wam pokoje- do pomieszczenia weszła pani Maura.
-Chodźcie dzieci przygotowałam wam pokoje- do pomieszczenia weszła pani Maura.
- Ja idę do
siebie, a wy róbcie co chcecie. Tylko cicho. - zaśmiał się Niall i poszedł na
górę.
-No wy też
chodźcie- powiedziała do nas mama chłopaka. Wziąłem swoją dziewczyną za rękę i
poszliśmy za kobietą. Oczywiście dostaliśmy dwa osobne pokoje.
-Jestem!- usłyszałem z dołu.
-O to Greg- rzuciła pani Horan i zeszła na dół.
-Świetnie, ja nie wiem kiedy ja się położę- jęknąłem.
-Jestem!- usłyszałem z dołu.
-O to Greg- rzuciła pani Horan i zeszła na dół.
-Świetnie, ja nie wiem kiedy ja się położę- jęknąłem.
- Nie musisz
schodzić. Połóż się, a ja pójdę poznać drugiego brata i tez się kładę.
-Dobranoc
maleństwo- pocałowałem ją na pożegnanie.
- pa.
Wyszła z pokoju, a ja się położyłem. Chyba od razu zasnąłem, bo nie pamiętam, abym się wiercił czy coś. Nie lubiłem, kiedy Alice nie było obok, bo przyzwyczaiłem się czuć jej obecność.
Wyszła z pokoju, a ja się położyłem. Chyba od razu zasnąłem, bo nie pamiętam, abym się wiercił czy coś. Nie lubiłem, kiedy Alice nie było obok, bo przyzwyczaiłem się czuć jej obecność.
Alice
Zeszłam na
dół skąd słyszałam rozmowy między innymi na mój temat
-Czemu nie
powiedziałeś, że ona jest naszą siostrą wcześniej?
- Nie wiem,
chciałem poczekać aż ułożycie sobie życie. To jest właśnie Alice - wskazał na
mnie.
- Cześć. - powiedziałam nieśmiało.
- Cześć. - powiedziałam nieśmiało.
-Cześć,
piękna siostro- uśmiechnął się.
- Jestem
Alice, ale to już chyba wiesz. Jesteś Greg to ja wiem, mam nadzieję, że
będziemy się jakoś dogadywać. - uśmiechnęłam się w stronę chłopaka.
-No pewnie.
Kurde, gdybym nie był zaręczony i z tobą spokrewniony na pewno bym się za tobą
obejrzał.
- Dzięki,
gdyby nie to, że jesteś moim bratem, a na górze śpi mój chłopak pewnie bym sie
ucieszyła.
-Ucieszyć
się zawsze możesz, a on chyba już nie śpi.
- Co? Skąd
wiesz? - spytałam zdziwiona.
- Bo stoi za
tobą- wskazał na coś za mną
- Hej stary,
dawno cię nie widziałem. - Lou wyminął mnie i podał sobie rękę z Gregiem.
-Też cię
miło widzieć. Zajebistą masz tą dziewczynę.
- Zajebistą
masz siostrę. - odpowiedział.
- Śliczne macie słownictwo chłopcy - powiedziała Maura.
- Śliczne macie słownictwo chłopcy - powiedziała Maura.
-Wiem mamo,
no ale zobacz jakie cudo stoi w naszej kuchni.
- Tak synku
Ala jest ładna.
-Dobra, ale
to nie fair- oburzył się.
Nie no kolejny. Tam ten się fochnął, bo jestem starsza a ten?
Nie no kolejny. Tam ten się fochnął, bo jestem starsza a ten?
- Idę spać. Dobranoc
wszystkim. - powiedziałam i ruszyłam do pokoju.
Louis
poszedł za mną. Weszłam z nim do jego pokoju.
- Widzę że
dobrze się z moim drugim bratem znacie i dogadujecie.
-Nie znam go
dobrze, ale lubię. A teraz idę spać. Śpisz ze mną?
- Chyba
dostałeś zakaz. - droczyłam się z nim.
-No to jak
dostałem to musisz w tym momencie, bez sprzeciwu opuścić ten pokój panienko
Horan, córko Bob'a Horan'a
- Dobra,
skoro tak mówisz to idę. - udałam obrażona i ruszyłam w stronę drzwi
-Oj
zaczekaj- złapał mnie za rękę i przyparł do ściany- Nie chcę, żebyś szła, ale
jak już mówiłem boję się twojego taty i w końcu w ogóle mi da zakaz zbliżania
się do ciebie.
- Dobra,
dobra - cmoknęłam go w usta. - Dobranoc.
-Dobranoc-
odpowiedział.
-Kochanie?
-Nom?
-A ty na serio nie będziesz ze mną spał już nigdy?- zapytałam nieco przerażona tym faktem.
-Kochanie?
-Nom?
-A ty na serio nie będziesz ze mną spał już nigdy?- zapytałam nieco przerażona tym faktem.
- To ci się
wydaje takie straszne - poruszył znacząco brwiami.
- No odpowiedz.
- No odpowiedz.
-Poczekamy
do ślubu.
- Do ślubu?
. - spytałam zdziwiona. - Ty serio będziesz słuchał mojego taty? No ja cię proszę.
Do ślubu będzie czekał, znalazł się.
-Wiesz
religia to religia, a ja się nie chcę narażać, bo jeszcze cię do ołtarza nie
puści- gadał jak potłuczony. Wiedziałam, że i tak zrobi jak będzie chciał, ale
jego się pytać jak prawie śpi na stojąco.
- Idź spać
misiu. Papa. - wyszłam i poszłam do swojego pokoju. Byłam padnięta.
Obudziły
mnie promyki słońca, które wślizgnęły się do pokoju z nie dosuniętych zasłon.
Zsunęłam się z łóżka narzucając na siebie koszulę Louis'a, bo miałam jego
walizkę w tym pokoju, a moje rzeczy były na dnie. Na nogi założyłam skarpetki i
poszłam do pokoju obok.
-Kochanie...- położyłam się obok mojego chłopaka.
Spał, ale mogłam patrzeć jak odpoczywa.
-Kochanie...- położyłam się obok mojego chłopaka.
Spał, ale mogłam patrzeć jak odpoczywa.
Tak słodko
wyglądał. Zaczęłam bawić się jego włosami. W końcu otworzył oczy.
- Nie dasz mi pospać? . - spytał.
- Nie.
- Nie dasz mi pospać? . - spytał.
- Nie.
-Kocham cię-
szepnął odwracając się na bok, czyli do mnie
- To się
cieszę. Też cię kocham. Trzeba się szykować bo za chwilę będziemy jechać do
Londynu. To znaczy na lotnisko.
-Nie chcę mi
się. Co ty na to...zrobimy sobie wycieczkę?
- Coś ty
znowu wymyślił? - rzuciłam się na poduszkę obok niego.
-Polecimy
sobie...gdzie chcesz lecieć?- zapytał kładąc głowę na mojej klatce
- Nie wiem.
-A co
myślisz maleństwo o Szkocji? O albo Norwegia hmm?
- Norwegia?
Dobra niech będzie. Ale nie mamy biletów.
-Pff co za
problem- wzruszył ramionami- Się zamówi. Kotku powiedz mi jedną rzecz...
- No
chciałeś jedno słowo. To mówię radio.
- Sorry
jedną rzecz
-Eh ty...nie
oto mi chodziło. Ty naprawdę jesteś w ciąży?
- A co,
chciałbyś?
-Czekaj, czy
chciałbym a czy mam mieć to dwie inne sprawy.
- Wiem.
Spokojnie, nie jestem w ciąży.
-A to
fajnie, bo wtedy to już byłbym martwy.
- Hahaha.
Tato nie zabrałby ojca swojemu wnukowi.
-Czy ja
wiem?- zbliżył się do mnie i pocałował.
No był pełen sił, nie to co wczoraj. Oplotłam jego kark rękoma mocniej wpijając się w jego usta.
No był pełen sił, nie to co wczoraj. Oplotłam jego kark rękoma mocniej wpijając się w jego usta.
- Louis
widziałeś Ali...?! - do pokoju wpadł Niall.
Od razu się
od siebie oderwaliśmy. Ja aż wybuchłam śmiechem na widok zdezorientowanej miny
Niall'a. Jeszcze do tego byłam w koszuli mojego chłopaka.
- To nie tak
jak myślisz - szybko powiedziałam.
-No jeszcze
ślepy nie jestem- odparł.
- Całą noc
byłam grzecznie w swoim pokoju. Po za tym to nie twoja sprawa.
-No nie
moja, przecież to on oberwie- wskazał głową na Louis'a i wzruszył ramionami.
- Nie bo nic
tacie nie powiesz - uśmiechnęłam się do brata.
-Dobra.
Przebierz się i schodźcie na dół na śniadanie. O której wracamy do Londynu
Louis?
- Nie
wracamy. To znaczy ja i Louis.
- Dlaczego?
-Lou powiedz mu a ja się idę ogarnąć
- Dlaczego?
-Lou powiedz mu a ja się idę ogarnąć
-Zabieram
ukochaną na wycieczkę,
Kurde jak ja
kocham jak on tak o mnie mówi -pomyślałam słysząc jego słowa.
- Szalejesz
stary.
-Nie prawda.
Jedziemy tylko do Norwegii bracie.
- Tylko
żebyście z bachorem nie wrócili. - śmiał się blondyn.
-Nie nazywaj
tak mojego dziecka- poprawiłem go.
- No
przecież ona nie jest w ciąży. Jesteś? - zwrócił się do mnie. Chciałam mu
odpowiedzieć ale Louis mi przerwał.
-A wątpisz w
moje słowa?
- Jesteś?!
-Tak,
zaszłam przedwczoraj w ciążę- pokiwałam litościwie głową. Tak łatwo tego
Horanka nabrać.
- Ojciec was
zabije. Powiedzcie że sobie jaja robicie.
- Oj braciszku.
- Oj braciszku.
-No co? Jak
jest?
Miałam już
dość. Ta rozmowa do niczego nie prowadziła.
- Nie jestem w ciąży. Koniec rozmowy.
- Nie jestem w ciąży. Koniec rozmowy.
-Całe
szczęście, bo lubię mojego przyjaciela.
- Ja też cię
lubię. Dobra trzeba się zbierać.
-Misiek,
twoja walizka jest u mnie w pokoju.
Poszedł ze
mną do sypialni, wziął bagaże i zeszliśmy na dół na śniadanie.
- Dzień
dobry wszystkim. - powiedziałam wesoło.
-Cześć
aniołku- tata pocałował mnie w policzek, a z Lou podał sobie rękę.
- My się za
chwilę będziemy zbierać. - powiedział mój chłopak kiedy jedliśmy.
-O której
macie lot ?-zapytała Maura.
- 13 ale
musimy być na lotnisku dwie godziny wcześniej. - odpowiedziałam jej
-Czemu?-
zapytała.
- Odbiór
biletów, odprawa i te sprawy - powiedział Louis
-A to nie
macie ich kupionych?
- Są
zamówione, ale trzeba je odebrać. - wyjaśniał mój chłopak.
-A rozumiem.
no to zbierajcie się kochasie.
- Już
idziemy. - Louis zaniósł nasze bagaże do nuta, a ja żegnałam się z tatą i
Maurą.
-Papa
tatusiu- pocałowałam go w policzek.
- Trzymajcie
się - odpowiedział mi.
- No i odwiedźcie nas niedługo. - dodała jego żona.
- No i odwiedźcie nas niedługo. - dodała jego żona.
-Tak. Louis
tak się wystraszył taty że chyba dopiero pojawimy się tu jak będziemy go prosić
o błogosławieństwo
-Przez
warunki taty Louisowi będzie śpieszno do ołtarza. - śmiał się Greg. Pewnie
Niall mu wypaplał.
- My już lepiej pojedziemy papa.
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy.
- Jesteśmy bezpieczni. - powiedziałam po chwili gdy nie było już widać domu.
- My już lepiej pojedziemy papa.
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy.
- Jesteśmy bezpieczni. - powiedziałam po chwili gdy nie było już widać domu.
-Ja tam nie
wracam- uprzedził od razu.
- Nigdy?
Kiedyś pojedziemy. Ale nie prędko - dodałam gdy zobaczyłam jego minę.
-Jezu on
jest straszny.
- Mam ci
przypomnieć jak zareagowałeś na chłopaka swojej siostry?
-Ja a on to
co innego- odparł.
- Tak,
oczywiście - powiedziałam sarkastycznie. - Skąd wiesz co oni tam robią jak nie
patrzysz? - droczyłam się z nim.
-Ona ma 16
lat!
- Chodziło
mi o całowanie się, ty od razu masz takie brudne myśli. - śmiałam się.
-Dobra
kochanie zmieńmy temat. Właśnie chciałem cię uprzedzić że ja nie mam zamiaru
spać w drugim pokoju jak będziemy w hotelu.
- Ale Bob
nie byłby zadowolony - ledwo powstrzymywałam śmiech.
-Ważne że ty
będziesz.
- Ale jesteś
pewny siebie kochanie. Od razu ostrzegam, że jeżeli będziesz zadawał tak dużo
głupich pytań jak ostatnio to osobiście cię do innego pokoju wywalę.
-Nie mam już
pytań bo już moje maleństwo nie jest dziewica.
- Idź
mi...... - odwróciłam się do okna.
Położył mi
rękę na kolanie drugą dojeżdżając na lotnisko.
- Ile
będziemy na tych wakacjach? - spytałam gdy po długiej i męczącej odprawie
wsiadaliśmy do samolotu.
-Ile
będziesz chciała piękna.- pocałował mnie
- Nie masz
prób? . -zdziwiłam się.
-Na razie do
świąt mamy wolne kotku.
- To fajnie.
- samolot wystartował. Wyjęłam książkę i zaczęłam ją czytać
-No przynajmniej
jestem pewny że nie będziesz czytać w nocy- szepnął mi do ucha.
- W nocy
będę spać kochanie.
-Nie byłbym
tego taki pewien.
- Nie umiesz
myśleć o niczym innym? - spytałam przybliżając twarz do niego.
-Nie jak ty
siedzisz obok a twój tata zagroził mi celibatem.
- A ty go
nie chcesz słuchać - stwierdziłam.
-Chcę nawet
nie wiesz jak bardzo- wymruczał.
-Bałwan
jesteś.
-Słyszałem
kiedyś od ciebie lepsze określenia kotku.
- Trzeba
sobie zasłużyć. - chciałam wrócić do przerwanej lektury.
-A co ja ci złego
przepraszam robię ?
- Nie dajesz
czytać.
-bo ty
chcesz w nocy spać..- oburzył się
- Jesteś jak
dziecko. - roześmiałam się.
-Jak rana?-
zapytał przejęty.
- Dobrze,
czasem jeszcze trochę boli ale jest ok. Właśnie niedługo mam iść ściągnąć szwy.
-Pójdę z
tobą.
-Nie musisz.
~~~*~~~~
Dobry wieczór kochani. Przychodzimy z ósmą częścią.
mam dwie ważne informację.
1. Powstał nowy blog z nową historią tego typu, ale oczywiście
o innej fabule i tym razem z Harry'm w roli. Rozdziały zostaną nie
długo dodane.
2. Drugą sprawą jest nasz ASK.
Bardzo dziękuję za te wszystkie pytania, bo ja na razie to ja na nie odpowiadam ;)
Chciałabym prosić, abyście pytali również bohaterów nie tylko mnie.
można z nimi nawiązać rozmowę zwykłym pytaniem ,,Co robisz"
i mówię wam, że potem jest świetna zabawa z takiej konwersacji.
W końcu się doczekałam.
OdpowiedzUsuńCelibat... hahaha
Rozdział cudowny...
Pozdrawiam...
Jestem pierwsza...
Haha Louis no to się wpakowałeś..
OdpowiedzUsuńHaha czekam na nn ;* Oby był szybko ; )
boskie<3
OdpowiedzUsuńJak zawsze rozdział cudowny . Podoba mi się rozwiązanie z albumem :) Taa ,bo louis na pewno bedzie sie stosował do zakazu ;p
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :)
Świetny rozdział, a twoje teksty od razu poprawiają mi humor a miałam kiepski. Padam na nos więc dopiszę tylko czekam na next
OdpowiedzUsuńNo cóż.. ciekawy rozdział. Nawet bardzo xD Nastraszenie Lou było śmieszne. I dobrze, że chłopacy tak przyjeli wiadomość o nowym członku rodziny.
OdpowiedzUsuńTylko... NAPRAWDĘ PISZĘ SIĘ NAPRAWDĘ RAZEM, A NA PEWNO NA PEWNO OSOBNO!!!
:D
Zapraszam do mnie :
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com
Rozdział świetny ;) Cały czas chciało mi się śmiać... Jaja będą jak okaże się że ona naprawdę jest w ciąży... Czekam na next!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny !! <3
OdpowiedzUsuńPs. Chciałabym Was powiadomić, że nominowałam Was do Libster Awords (więcej u mnie)
http://it-all-hopenes-for-a-reason.blogspot.com/