sobota, 20 kwietnia 2013

Historia przybiera zasady

Pożegnaliśmy się z mamą Louisa i jego siostrami, co nie było łatwe i pojechaliśmy na lotnisko. Małe było i tłumów nie zastaliśmy. Nie dopadli nas również żadni dziennikarze, co było bardzo dobrą wiadomością. Poszliśmy do odprawy i już po chwili zajmowaliśmy nasze miejsca w samolocie. Lecieliśmy, mi jak na złość ode chciało się spać i strasznie się nudziłam.
-Louis ja cię boję- przyznałam.
-Czego smyku?
- Przylotu, to znaczy Niall’a, to znaczy jego reakcji na to wszystko.
-Nie bój się. Zaskoczycie ich, jego i Greg'a, ale przecież on ciebie traktuje jak siostrę.
- Bo nie wie, że nią jestem. - powiedziałam szybko.
-No to tym bardziej się ucieszy. Idź spać skarbie
- No właśnie nie mogę, ode chciało mi się, Chyba przez te nerwy.
-Nie denerwuj się- pocałował mnie w skroń- Będę z tobą. Obok.
- Tylko to powstrzymuje mnie od wyskoczenia teraz z tego samolotu,
-Gdybyś nawet leciała sama to nie wiem co bym zrobił, ale byś nie skoczyła królewno.
-Hahaha. Może nie, ale musieli by mnie siłą stąd wyciągać.
-No dobrze. Zamykaj oczka, bo jeszcze mamy trochę czasu. W razie czego ci pośpiewam,
- Nie jesteśmy tu sami. Ale możesz mnie przytulić.
-no właśnie wiesz kochanie oni- wskazał dyskretnie na ludzi siedzących obok- Tylko na to czekają. Ale przytulić cię też mogę.
- To mnie przytul. - teraz bardziej rozkazałam niż poprosiłam.
Objął mnie ramieniem i znów chciał mnie pocałować, ale zrezygnował
Chyba nie których ruchów wobec mnie boi się bardziej niż ja sama. Tak strasznie stara się żebym czuła się swobodnie. Jest taki troskliwy.
-Śpij- dodał szybko.
To były ostatnie słowa jakie pamiętam. Potem zasnęłam.
Louis
Z samolotu wynosiłem ukochaną na rękach. Od razu z lotniska zabrali nas ochroniarze jadąc do domu Niall'a. Jak on jej powie coś niemiłego, będzie na nią zły albo coś innego to mu coś zrobię chyba, w końcu to nie jej wina, że ich rodzice postanowili to ukrywać. Ale jednak wierzę, że Niall taki nie jest. Ja naprawdę mu ufam i chyba nie chciałby skrzywdzić Alice. Gdy stanęliśmy przed domem Horan'ów wyszedł do nas tata blondynki.
- Dzień dobry Louis. - chciał mi podać rękę na przywitanie, ale zobaczył że niosę dziewczynę wtuloną we mnie. - Jak zwykle zasnęła. Moja córa. Może zanieś ją do pokoju.
-Dzień dobry. No miała męczącą noc- odparłem, a kąciki moich ust lekko drgnęły ku górze- Ma pan rację, niech jeszcze pośpi.
- Idź, Maura pokaże ci pokój w którym będzie mogła sobie pospać. - chyba nie skumał się co miałem na myśli z tą nocą. Lepiej dla mnie.
-Jasne- pokiwałem głową i wkroczyłem do domu. Kątem oka ujrzałem siedzącego w salonie Niall'a- Dzień dobry pani- przywitałem się z kobietą, która czekała na mnie w holu.
- Witaj chłopcze, widzę, że mała jak zwykle zasnęła podczas podróży. Chodź, pokaże ci gdzie ja położyć.
-Dziękuję- odparłem i udałem się za nią.
Boże, zaraz będę miał pogawędkę z przyjacielem. Ja się bardziej boję tego, że jak już się dowie to będzie chciał mi wykłady robić jak nie skrzywdzić Ali. będzie się bawił w odpowiedzialnego​ braciszka. Dobrze, że chociaż starszy nie jest, zawsze coś. Ułożyłem moje słoneczko na wygodnym łóżku, pocałowałem w policzek i zszedłem na dół. W salonie siedział Niall ze swoimi rodzicami, Greg ponoć pojechał do swojej narzeczonej. Blondyn spojrzał na mnie.
 -E Cześć- uśmiechnąłem się do niego.
- Chłopcy może ja ciasto pokroje. Na pewno jesteście głodni, co?
-Tak mamo- odparł blondyn nie odwracając ode mnie wzroku- Co ty tu robisz?

-No przyjechałem
- Tyle to ja widzę.
- No to po co pytasz? - chciałem próbować żartować.
-Bo zastanawia mnie co się takiego stało, że przyleciałeś aż do Irlandii?
- Stęskniłem się za tobą?
-Louuuis! nie, zostaw mnie! Niiieeee!- z góry dobiegły nas krzyki- Ratuj, Louis, ratuj!
Szybko pobiegłem na górę. Dopadłem drzwi i wszedłem do pokoju gdzie zostawiłem wcześniej Alice.
Wierciła się na łóżku kopiąc nogami.
-Zostaw mnie!
Tym razem wolno podszedłem do niej i usiadłem na brzegu łóżka.
- Nie dotykaj! - płakała.
-Alice, obudź się słyszysz? Otwórz oczy- poprosiłem.
Coś jej się śniło. Dziewczyna płakała, na prawdę płakała, jej twarz była we łzach, a ciało całe sie trzęsło. Po chwili jednak zaczęła otwierać oczy.
- Louis.... - powiedziała z ulgą.
-Jestem tu kochanie. Co się stało? Co ci się śniło?- przytulałem ją uspokajając.
- Jesteś tu. - powiedziała chyba bardziej do siebie niż do mnie.
-Jestem. Wstajesz?
- Tak, nie chce już spać.
-Dobrze. Chodź aniołku- wziąłem ją na ręce.
- Postaw mnie, sama pójdę.
-Nie- cmoknąłem ją w nosek i zniosłem na dół.
Niall się zdziwił jej obecnością.
- No..ten. Hej Niall. - powiedziała zakłopotana.
-Louis do jasnej cholery wytłumacz mi czemu tłukłeś się z Alice aż do Irlandii?!
- No bo chciałem ci coś powiedzieć, to znacz ona chciała. --moja dziewczyna mordowała mnie wzrokiem
- No to słucham.
-Nie, to ja ci coś synu mam do powiedzenia- do pokoju wszedł tata chłopaka.
- Kurde co was tak wszystkich na wyznania wzięło? - zaśmiał się Niall
-Alice...synu...​wy jesteście...
- Rodzeństwem Niall, jestem twoją siostrą. - powiedziała Ala. Złapałem ją za rękę i lekko ścisnąłem żeby dodać jej otuchy.
-Ty...jesteś....​moją siostrą?- wyjąkał zaskoczony.
- No. - powiedziała bardzo cicho.
-AAaaa mam siostrę! Tylko czemu ja o niej nie wiedziałem? i Czemu ty wiesz, a ja nie? To nie sprawiedliwe..
- Nie jesteś zły? - spytała zszokowana.
-Niee. Tylko mam starszą siostrę, a chciałem młodszą- zasmucił się
- Wszystko presz tobą. - Lou mrugnął do mojego taty.
- Raczej nie Louis, Niall szybciej doczeka się córki niż młodszej siostry. - powiedziała pani Horan.
-Haha najpierw któraś musi go zadowolić. Przecież to pełny etat. Cały czas przy kuchni- odparł 21-latek.
- Jak ty znalazłeś to ja też sobie poradzę. - powiedział do mnie.
-ALe ja nie mam takich wymagań jak ty- odpowiedziałem.
- Ale ja jestem dużo przystojniejszy od ciebie.
-Taaa wierzmy w cuda.
- Stary, wiem, że prawda boli, ale musisz się z tym pogodzić. Prawda siostra? - Alice uśmiechnęła się na ostatnie słowa.
-Tak? Alice kto jest przystojniejszy?​- zapytałem dziewczyny.
- No ja osobiście to uważam, że tato powala was na łopatki. - powiedziała przytulając się do pana Horana.
-Córcia tatusia- zaśmiał się- Tak swoją drogą to ja muszę z Louis'em poważnie pogadać.
-O i ja też!- odezwał się Niall.
- O, ja i mam pierwszeństwo więc pa! - podbiegła do mnie, złapała za rękę i zaczęła ciągnąć w stronę wyjścia
-Dziękuję- odetchnąłem z ulgą.
- I słusznie, bo masz za co. - uśmiechnęła się.
-Tak? A to niby czemu?
- Jak chcesz to możemy wrócić i się przekonasz.
-No co mi zrobi twój brat. Błagam cię...
- Uwierz mi, że nie chcesz wiedzieć. Sama nie chce. Narobiłby mi obciachu i na tym by się skończyło.
-Dobra i tak mi się wydaję, że mnie to nie ominie- westchnąłem
- Poradzisz sobie. - cmoknęła mnie w usta.
-Co robimy?- zapytałem ukochaną.
-Po prostu chodźmy na spacer.
-No to chodź księżniczko- wziąłem ją za rękę.
Po drodze spotkaliśmy kilka fanek, nie były jednak uciążliwe. Dałem im autografy i odeszły.
Podniosłem dziewczynę i zakręciłem
-Koooooocham cię!
- Tak? - spytała kiedy ją przed sobą postawiłem.
-Najbardziej na świecie!!!
- No żeby ci nie było smutno to też cię kocham.
-Nie słyszę?
- Kocham cię. - powiedziała specjalnie jeszcze ciszej tuż przy moim uchu- Chodź wracamy.
-Nie idziemy dalej.
- No, ale mi się już nie chce.
-TO cię będę niósł królewno- wziąłem ją na ręce- Szczerze to boję się tam wracać.
- Hahaha. No proszę cię Horanka się boisz?
-Nie, twojego taty- przyznałem.
- No to chyba, że. Maura z nim pogada i da ci spokój.
-Wiesz, ty nie wiesz jak się czuję ktoś odpowiedzialny za swoje dziecko lub siostrę. Ja tak mam w przypadku moich dziewczynek.
- Bo wszyscy przesadzacie i już.
-Nie, i cicho będziesz mnie bronić. Chodź- pociągnąłem ją za rękę i weszliśmy do środka.
- Jasne czarna robota to zawsze do Alice - powiedziała do siebie.
-Oj maleństwo, bo ty jesteś po prostu odważna- pocałowałem ją .
- Taa... - powiedziała w moje usta.
-Wiesz, że ja cię bardzo, bardzo kocham, a teraz czas na śmierć- objąłem ją w tali i weszliśmy do salonu.
- Hahahaha.
- Kiedy wracamy do Londynu? - spytał mnie NIall przy samym wejściu. Ja mogłem wracać choćby teraz.
-No jutro?- zaproponowałam.
-Jak chcesz- wzruszył ramionami- No pół ulicy słyszało, jak się darłeś stary- poklepał mnie po ramieniu- Nagadaliście się już?
- Tak , dzięki za troskę - odpowiedziałem.
-No to chodź na stronę- poprosił, kiedy ja posyłałem błagalne spojrzenie Ali. Wiedziałem, że zaraz dołączy do nas pan Horan.
- Niall, przestań to nie jest śmieszne. - powiedziała do brata.
-Ale ja nie żartuję. Wiesz, że trzeba mu uświadomić, że może cię skrzywdzić, a wtedy inaczej będziemy rozmawiać.
-Ja tu jestem.
- Przestań, wiesz, że jesteś moim bratem a ja już mam dosyć twojej nadopiekuńczości​.
-Ale to nie ja z nim będę gadać, tylko nasz tatuś.
- Tatuś? - spytałem.
-No przecież nie ja- roześmiał się.
- Szkoda cennego czasu twojego taty na mnie. - powiedziałem.
-O Louis dobrze, że już jesteście- za moimi plecami rozległ się głos Bob'a horan'a.
- No właśnie tato, bo ja chciałam z tobą porozmawiać. - podbiegła do niego Ala.
-Nie teraz Ala. Chodź- zwrócił się do mnie
- Ale ja muszę teraz. - złapała go za rękę.
-Ala, nie teraz- powtórzył- Pogadaj sobie z bratem. Chodź Lou na taras.
- Aleeee.....ja O! Tato ale ja jestem w ciąży! - krzyknęłam, a wszyscy na nią popatrzyliśmy.
-CO?!- nawet ja z siebie coś wykrztusiłem.
-A no to tym bardziej muszę pogadać z Louis'em.
- Nie no dobra żartowałam, widzę, że nic tu nie zdziałam.
-Uff, no Louis na taras, na taras- pogonił mnie mężczyzna.
- Idę - powiedziałem ze spuszczoną głową.
- Z czego się śmiejesz głupku?! - usłyszałem Alice. Biedny Niall.
-Wiesz, że ja cię bardzo lubię, ale boję się o moją córkę- zaczął.
- Wiem proszę pana.
-I nie chciałbym, abyś ją skrzywdził.
- Nie zrobię tego, zależy mi na niej. - powiedziałem pewny tego jak niczego innego.
-Widzę. No i jeszcze mam jedną prośbę.
- Słucham? Jaką?
-Mógłbyś poczekać.....z tym do ślubu?
Zatkało mnie.
- Słucham? - słowa ledwo przechodziły mi przez gardło.
-No żebyście poczekali do ślubu, bo tak trochę religijnie by wypadało.
- Yyy....no, ten... - nerwowo masowałem ręką swój kark.
-Da się zrobić?
- Jaaasne prze pana. - powiedziałem patrząc na swoje buty. No przecież nie powiem ojcu swojej dziewczyny, że już ze sobą spaliśmy.
-Louis, no nie mów mi, że...
- Nie, oczywiście, że nie! - szybko zaprzeczyłem. Kurde no weź pan odpuść.
-Nie wierzę ci, ale dobra. A dasz radę się dalej powstrzymać?
- No ale ja nie kłamie. - mówiłem zdesperowany.
-Louis no proszę cię- pokiwał litościwie głową- Trochę cię synu znam
- Ja pana bardzo szanuje i jak już mówiłem obiecuje, że nie skrzywdzę pańskiej córki. - próbowałem zmienić temat.
-Dobra, ale przestrzegaj tej zasady- poklepał mnie po ramieniu i wszedł do domu.
Stałem na tarasie głęboko oddychając.
- Twoje zasrane szczęście Tomlinson - powiedziałem do siebie.
-Kochanie...- usłyszałem z tyłu cichy głos.
- To tylko ty. - dziewczyna zaczęła do mnie podchodzić. - Nie zbliżaj się, mam zakaz dotykania cię.
- Czyli rozmowa była poważna. - powiedziała dziewczyna.
-Żebyś wiedziała...- mruknąłem.
Ale masz taki całkowity zakaz? - spytała stojąc mniej więcej metr ode mnie.
-Nie- przyznałem- Mam tylko z tobą nie sypiać.
- Czyli zostaje ci kanapa w salonie albo ewentualnie Niall na dzisiejszą .
-Ja w ogóle mam z tobą nie sypiać kotku.
- Oj przestań, tato zostanie tutaj, a my będziemy w Londynie. Czyli całe 600km od Boba Horana.
-Twój tata mnie przeraża, a tak w Londynie mamy pokój 6 metrów od Niall'a Horan'a.
- Przekupi się go żelkami
-Dobra, chodźmy do środka skarbie- objąłem ją ramieniem.
-Ej misiek, ale nie powiesz rodzicom o ...gwałcie?
-Czemu mam im kochanie mówić?
- Nie wiem.
-No właśnie. Jezu, jaki ja jestem zmęczony- mruknąłem.
- Mój biedny, masz ciężki dzień za sobą.
-Noo, a przede mną ile takich- westchnąłem- I jeszcze będę musiał spać na kanapie. Ja się chyba powieszę...- jęknąłem rozmasowując plecy.
- Możesz iść spać do Nialla. No i mój tato ma bardzo mocny sen jakbyś chciał wiedzieć.
-Myślisz, że uda mi się przejść przez wszystkie pułapki do twojego pokoju?- zapytałem wątpiąc w to.
- Ja tylko mówię, że tatę trudno obudzić. Co ty z tą informacją zrobisz to twoja sprawa. - wzruszyła ramionami.
-Ja chcę iść spać- jęknąłem siadając w salonie, w którym byliśmy sami z Niall'em.
-To idź. - powiedział blondyn.
-Nie, bo na górze jest twój tata- odparłem.
-A gdzie ty w ogóle masz spać? - spytał mnie
-Nie wiem, bylebym mógł się już położyć.
-Chodźcie dzieci przygotowałam wam pokoje- do pomieszczenia weszła pani Maura.
- Ja idę do siebie, a wy róbcie co chcecie. Tylko cicho. - zaśmiał się Niall i poszedł na górę.
-No wy też chodźcie- powiedziała do nas mama chłopaka. Wziąłem swoją dziewczyną za rękę i poszliśmy za kobietą. Oczywiście dostaliśmy dwa osobne pokoje.
-Jestem!- usłyszałem z dołu.
-O to Greg- rzuciła pani Horan i zeszła na dół.
-Świetnie, ja nie wiem kiedy ja się położę- jęknąłem.
- Nie musisz schodzić. Połóż się, a ja pójdę poznać drugiego brata i tez się kładę.
-Dobranoc maleństwo- pocałowałem ją na pożegnanie.
- pa.
Wyszła z pokoju, a ja się położyłem. Chyba od razu zasnąłem, bo nie pamiętam, abym się wiercił czy coś. Nie lubiłem, kiedy Alice nie było obok, bo przyzwyczaiłem się czuć jej obecność.
Alice
Zeszłam na dół skąd słyszałam rozmowy między innymi na mój temat
-Czemu nie powiedziałeś, że ona jest naszą siostrą wcześniej?
- Nie wiem, chciałem poczekać aż ułożycie sobie życie. To jest właśnie Alice - wskazał na mnie.
- Cześć. - powiedziałam nieśmiało.
-Cześć, piękna siostro- uśmiechnął się.
- Jestem Alice, ale to już chyba wiesz. Jesteś Greg to ja wiem, mam nadzieję, że będziemy się jakoś dogadywać. - uśmiechnęłam się w stronę chłopaka.
-No pewnie. Kurde, gdybym nie był zaręczony i z tobą spokrewniony na pewno bym się za tobą obejrzał.
- Dzięki, gdyby nie to, że jesteś moim bratem, a na górze śpi mój chłopak pewnie bym sie ucieszyła.
-Ucieszyć się zawsze możesz, a on chyba już nie śpi.
- Co? Skąd wiesz? - spytałam zdziwiona.
- Bo stoi za tobą- wskazał na coś za mną
- Hej stary, dawno cię nie widziałem. - Lou wyminął mnie i podał sobie rękę z Gregiem.
-Też cię miło widzieć. Zajebistą masz tą dziewczynę.
- Zajebistą masz siostrę. - odpowiedział.
- Śliczne macie słownictwo chłopcy - powiedziała Maura.
-Wiem mamo, no ale zobacz jakie cudo stoi w naszej kuchni.
- Tak synku Ala jest ładna.
-Dobra, ale to nie fair- oburzył się.
Nie no kolejny. Tam ten się fochnął, bo jestem starsza a ten?
- Idę spać. Dobranoc wszystkim. - powiedziałam i ruszyłam do pokoju.
Louis poszedł za mną. Weszłam z nim do jego pokoju.
- Widzę że dobrze się z moim drugim bratem znacie i dogadujecie.
-Nie znam go dobrze, ale lubię. A teraz idę spać. Śpisz ze mną?
- Chyba dostałeś zakaz. - droczyłam się z nim.
-No to jak dostałem to musisz w tym momencie, bez sprzeciwu opuścić ten pokój panienko Horan, córko Bob'a Horan'a
- Dobra, skoro tak mówisz to idę. - udałam obrażona i ruszyłam w stronę drzwi
-Oj zaczekaj- złapał mnie za rękę i przyparł do ściany- Nie chcę, żebyś szła, ale jak już mówiłem boję się twojego taty i w końcu w ogóle mi da zakaz zbliżania się do ciebie.
- Dobra, dobra - cmoknęłam go w usta. - Dobranoc.
-Dobranoc- odpowiedział.
-Kochanie?
-Nom?
-A ty na serio nie będziesz ze mną spał już nigdy?- zapytałam nieco przerażona tym faktem.
- To ci się wydaje takie straszne - poruszył znacząco brwiami.
- No odpowiedz.
-Poczekamy do ślubu.
- Do ślubu? . - spytałam zdziwiona. - Ty serio będziesz słuchał mojego taty? No ja cię proszę. Do ślubu będzie czekał, znalazł się.
-Wiesz religia to religia, a ja się nie chcę narażać, bo jeszcze cię do ołtarza nie puści- gadał jak potłuczony. Wiedziałam, że i tak zrobi jak będzie chciał, ale jego się pytać jak prawie śpi na stojąco.
- Idź spać misiu. Papa. - wyszłam i poszłam do swojego pokoju. Byłam padnięta.
Obudziły mnie promyki słońca, które wślizgnęły się do pokoju z nie dosuniętych zasłon. Zsunęłam się z łóżka narzucając na siebie koszulę Louis'a, bo miałam jego walizkę w tym pokoju, a moje rzeczy były na dnie. Na nogi założyłam skarpetki i poszłam do pokoju obok.
-Kochanie...- położyłam się obok mojego chłopaka.
Spał, ale mogłam patrzeć jak odpoczywa.
Tak słodko wyglądał. Zaczęłam bawić się jego włosami. W końcu otworzył oczy.
- Nie dasz mi pospać? . - spytał.
- Nie.
-Kocham cię- szepnął odwracając się na bok, czyli do mnie
- To się cieszę. Też cię kocham. Trzeba się szykować bo za chwilę będziemy jechać do Londynu. To znaczy na lotnisko.
-Nie chcę mi się. Co ty na to...zrobimy sobie wycieczkę?
- Coś ty znowu wymyślił? - rzuciłam się na poduszkę obok niego.
-Polecimy sobie...gdzie chcesz lecieć?- zapytał kładąc głowę na mojej klatce
- Nie wiem.
-A co myślisz maleństwo o Szkocji? O albo Norwegia hmm?
- Norwegia? Dobra niech będzie. Ale nie mamy biletów.
-Pff co za problem- wzruszył ramionami- Się zamówi. Kotku powiedz mi jedną rzecz...
- No chciałeś jedno słowo. To mówię radio.
- Sorry jedną rzecz
-Eh ty...nie oto mi chodziło. Ty naprawdę jesteś w ciąży?
- A co, chciałbyś?
-Czekaj, czy chciałbym a czy mam mieć to dwie inne sprawy.
- Wiem. Spokojnie, nie jestem w ciąży.
-A to fajnie, bo wtedy to już byłbym martwy.
- Hahaha. Tato nie zabrałby ojca swojemu wnukowi.
-Czy ja wiem?- zbliżył się do mnie i pocałował.
No był pełen sił, nie to co wczoraj. Oplotłam jego kark rękoma mocniej wpijając się w jego usta.
- Louis widziałeś Ali...?! - do pokoju wpadł Niall.
Od razu się od siebie oderwaliśmy. Ja aż wybuchłam śmiechem na widok zdezorientowanej​ miny Niall'a. Jeszcze do tego byłam w koszuli mojego chłopaka.
- To nie tak jak myślisz - szybko powiedziałam.
-No jeszcze ślepy nie jestem- odparł.
- Całą noc byłam grzecznie w swoim pokoju. Po za tym to nie twoja sprawa.
-No nie moja, przecież to on oberwie- wskazał głową na Louis'a i wzruszył ramionami.
- Nie bo nic tacie nie powiesz - uśmiechnęłam się do brata.
-Dobra. Przebierz się i schodźcie na dół na śniadanie. O której wracamy do Londynu Louis?
- Nie wracamy. To znaczy ja i Louis.
- Dlaczego?
-Lou powiedz mu a ja się idę ogarnąć
-Zabieram ukochaną na wycieczkę,
Kurde jak ja kocham jak on tak o mnie mówi -pomyślałam słysząc jego słowa.
- Szalejesz stary.
-Nie prawda. Jedziemy tylko do Norwegii bracie.
- Tylko żebyście z bachorem nie wrócili. - śmiał się blondyn.
-Nie nazywaj tak mojego dziecka- poprawiłem go.
- No przecież ona nie jest w ciąży. Jesteś? - zwrócił się do mnie. Chciałam mu odpowiedzieć ale Louis mi przerwał.
-A wątpisz w moje słowa?
- Jesteś?!
-Tak, zaszłam przedwczoraj w ciążę- pokiwałam litościwie głową. Tak łatwo tego Horanka nabrać.
- Ojciec was zabije. Powiedzcie że sobie jaja robicie.
- Oj braciszku.
-No co? Jak jest?
Miałam już dość. Ta rozmowa do niczego nie prowadziła.
- Nie jestem w ciąży. Koniec rozmowy.
-Całe szczęście, bo lubię mojego przyjaciela.
- Ja też cię lubię. Dobra trzeba się zbierać.
-Misiek, twoja walizka jest u mnie w pokoju.
Poszedł ze mną do sypialni, wziął bagaże i zeszliśmy na dół na śniadanie.
- Dzień dobry wszystkim. - powiedziałam wesoło.
-Cześć aniołku- tata pocałował mnie w policzek, a z Lou podał sobie rękę.
- My się za chwilę będziemy zbierać. - powiedział mój chłopak kiedy jedliśmy.
-O której macie lot ?-zapytała Maura.
- 13 ale musimy być na lotnisku dwie godziny wcześniej. - odpowiedziałam jej
-Czemu?- zapytała.
- Odbiór biletów, odprawa i te sprawy - powiedział Louis
-A to nie macie ich kupionych?
- Są zamówione, ale trzeba je odebrać. - wyjaśniał mój chłopak.
-A rozumiem. no to zbierajcie się kochasie.
- Już idziemy. - Louis zaniósł nasze bagaże do nuta, a ja żegnałam się z tatą i Maurą.
-Papa tatusiu- pocałowałam go w policzek.
- Trzymajcie się - odpowiedział mi.
- No i odwiedźcie nas niedługo. - dodała jego żona.
-Tak. Louis tak się wystraszył taty że chyba dopiero pojawimy się tu jak będziemy go prosić o błogosławieństwo​
-Przez warunki taty Louisowi będzie śpieszno do ołtarza. - śmiał się Greg. Pewnie Niall mu wypaplał.
- My już lepiej pojedziemy papa.
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy.
- Jesteśmy bezpieczni. - powiedziałam po chwili gdy nie było już widać domu.
-Ja tam nie wracam- uprzedził od razu.
- Nigdy? Kiedyś pojedziemy. Ale nie prędko - dodałam gdy zobaczyłam jego minę.
-Jezu on jest straszny.
- Mam ci przypomnieć jak zareagowałeś na chłopaka swojej siostry?
-Ja a on to co innego- odparł.
- Tak, oczywiście - powiedziałam sarkastycznie. - Skąd wiesz co oni tam robią jak nie patrzysz? - droczyłam się z nim.
-Ona ma 16 lat!
- Chodziło mi o całowanie się, ty od razu masz takie brudne myśli. - śmiałam się.
-Dobra kochanie zmieńmy temat. Właśnie chciałem cię uprzedzić że ja nie mam zamiaru spać w drugim pokoju jak będziemy w hotelu.
- Ale Bob nie byłby zadowolony - ledwo powstrzymywałam śmiech.
-Ważne że ty będziesz.
- Ale jesteś pewny siebie kochanie. Od razu ostrzegam, że jeżeli będziesz zadawał tak dużo głupich pytań jak ostatnio to osobiście cię do innego pokoju wywalę.
-Nie mam już pytań bo już moje maleństwo nie jest dziewica.
- Idź mi...... - odwróciłam się do okna.
Położył mi rękę na kolanie drugą dojeżdżając na lotnisko.
- Ile będziemy na tych wakacjach? - spytałam gdy po długiej i męczącej odprawie wsiadaliśmy do samolotu.
-Ile będziesz chciała piękna.- pocałował mnie
- Nie masz prób? . -zdziwiłam się.
-Na razie do świąt mamy wolne kotku.
- To fajnie. - samolot wystartował. Wyjęłam książkę i zaczęłam ją czytać
-No przynajmniej jestem pewny że nie będziesz czytać w nocy- szepnął mi do ucha.
- W nocy będę spać kochanie.
-Nie byłbym tego taki pewien.
- Nie umiesz myśleć o niczym innym? - spytałam przybliżając twarz do niego.
-Nie jak ty siedzisz obok a twój tata zagroził mi celibatem.
- A ty go nie chcesz słuchać - stwierdziłam.
-Chcę nawet nie wiesz jak bardzo- wymruczał.
-Bałwan jesteś.
-Słyszałem kiedyś od ciebie lepsze określenia kotku.
- Trzeba sobie zasłużyć. - chciałam wrócić do przerwanej lektury.
-A co ja ci złego przepraszam robię ?
- Nie dajesz czytać.
-bo ty chcesz w nocy spać..- oburzył się
- Jesteś jak dziecko. - roześmiałam się.
-Jak rana?- zapytał przejęty.
- Dobrze, czasem jeszcze trochę boli ale jest ok. Właśnie niedługo mam iść ściągnąć szwy.
-Pójdę z tobą.
-Nie musisz.
~~~*~~~~
Dobry wieczór kochani. Przychodzimy z ósmą częścią.
mam dwie ważne informację.
1. Powstał nowy blog z nową historią tego typu, ale oczywiście
o innej fabule i tym razem z Harry'm w roli. Rozdziały zostaną nie
długo dodane.
  2. Drugą sprawą jest nasz ASK.
Bardzo dziękuję za te wszystkie pytania, bo ja na razie to ja na nie odpowiadam ;)
Chciałabym prosić, abyście pytali również bohaterów nie tylko mnie.
można z nimi nawiązać rozmowę zwykłym pytaniem ,,Co robisz"
i mówię wam, że potem jest świetna zabawa z takiej konwersacji.
     

9 komentarzy:

  1. W końcu się doczekałam.
    Celibat... hahaha
    Rozdział cudowny...
    Pozdrawiam...



    Jestem pierwsza...

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha Louis no to się wpakowałeś..
    Haha czekam na nn ;* Oby był szybko ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze rozdział cudowny . Podoba mi się rozwiązanie z albumem :) Taa ,bo louis na pewno bedzie sie stosował do zakazu ;p
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, a twoje teksty od razu poprawiają mi humor a miałam kiepski. Padam na nos więc dopiszę tylko czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż.. ciekawy rozdział. Nawet bardzo xD Nastraszenie Lou było śmieszne. I dobrze, że chłopacy tak przyjeli wiadomość o nowym członku rodziny.
    Tylko... NAPRAWDĘ PISZĘ SIĘ NAPRAWDĘ RAZEM, A NA PEWNO NA PEWNO OSOBNO!!!
    :D
    Zapraszam do mnie :
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny ;) Cały czas chciało mi się śmiać... Jaja będą jak okaże się że ona naprawdę jest w ciąży... Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jak zawsze świetny !! <3
    Ps. Chciałabym Was powiadomić, że nominowałam Was do Libster Awords (więcej u mnie)

    http://it-all-hopenes-for-a-reason.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń