ALBUM ZOSTAŁ UZUPEŁNIONY http://alicehoran-album.blogspot.com/
A
jednak nie.Usłyszałam głośny krzyk na ulicy.
-KOCHAM ALICE HORAN NAD ŻYCIE! ROZUMIESZ TO?! KOCHAM CIĘ I BĘDĘ SIĘ TAK DARŁ AŻ DO MNIE NIE WYJDZIESZ!
-KOCHAM ALICE HORAN NAD ŻYCIE! ROZUMIESZ TO?! KOCHAM CIĘ I BĘDĘ SIĘ TAK DARŁ AŻ DO MNIE NIE WYJDZIESZ!
Nie
mogłam pozwolić żeby tak krzyczał. Zbiegłam na dół, otworzyłam drzwi i wyszłam
na dwór.
- Przestań się drzeć! - krzyknęłam do niego. Jednak kiedy zobaczyłam jego zdziwioną minę, uśmiech sam wyszedł mi na twarz.
- Przestań się drzeć! - krzyknęłam do niego. Jednak kiedy zobaczyłam jego zdziwioną minę, uśmiech sam wyszedł mi na twarz.
-KOCHAM
I NIE PRZESTANĘ!
- Wejdź
do domu, bo sąsiedzi się zaczną gapić. - poprosiłam go.
-Niech
się gapią. Pierścionka tylko nie mam, ale mogę ci dać kwiatka a pierścionek
dorzucę kiedy indziej.
-
Przestań głupku. - zaczęłam się śmiać. - No właź. - pokazałam na drzwi.
Klęknął
przede mną ze stokrotką.
-Wyjdź za mnie- poprosił.
-Wyjdź za mnie- poprosił.
-
Przestań się wygłupiać. - patrzyłam na niego cały czas
-Ale ja
nie żartuję. Wyjdź za mnie- powtórzył.
- O
matko.... - nie mogłam w to uwierzyć. - Mówię ci żebyś mnie zostawił i żył
normalnie, a ty mi się oświadczasz? - łzy napływały mi do oczu.
-Tak,
bo ja nie umiem żyć bez powietrza. Ty byś umiała?
Teraz
już płakałam.
- Kocham cię! - krzyknęłam i wbiegłam na niego. przewracając go i upadając na nim
- Kocham cię! - krzyknęłam i wbiegłam na niego. przewracając go i upadając na nim
-Boże
jedyny.- roześmiał się- Ale zgadzasz się?
- Tak,
tak, tak....- mówiłam cały czas.
-I nie
uciekniesz mi skarbie?
- Sam
będziesz miał mnie dość. - przytuliłam się do niego mocniej. - Ale ja nigdy,
nigdy cię nie zostawię.
-Kocham
cię aniołku- pocałował mnie we włosy- Ja nie chcę ci mówić, ale leżymy na
środku asfaltu.
- Mi
tam jest wygodnie.- znowu się w niego wtuliłam
-Wiem,
ale samochód jedzie- skrzywił się lekko.
-
Ojoj... - szybko wstałam i pociągnęłam chłopaka za rękę na pobocze. - Chodź do
tego domu.
-Już,
już- wziął mnie na ręce i wniósł do środka.
- Na
nogach też bym doszła. Kocham cię, bardzo.
-Mówiłaś,
ale księżniczki się nosi, więc i ja cię noszę.
- Głupi
jesteś, ale i tak cię kocham.- wyswobodziłam się z jego objęć i usiadłam w
fotelu.
-Boże
jedyny, całe osiedle was słyszało- do pokoju weszła moja lekko przerażona mama.
-
Przepraszam...- powiedziałam śmiejąc się.
-Rozumiem.
Louis mam jutro kupować gazetę ?
- Nie
widziałem żadnych dziennikarzy proszę pani. - powiedział trochę przestraszony.
Chciało mi się z niego śmiać.
-Przed
nimi chyba nigdy nie da się ukryć. Ja wam mówię, że będziecie jeszcze w
gazetach.
-Możliwe- brunet się uśmiechnął- Pani Isabello pani mi mówiła, że się pani coś w kuchni z drzwiczkami zepsuło. No wie pani, miałem pani pomóc...czy coś
-Możliwe- brunet się uśmiechnął- Pani Isabello pani mi mówiła, że się pani coś w kuchni z drzwiczkami zepsuło. No wie pani, miałem pani pomóc...czy coś
- No to
jak obiecałeś to śmigaj kocie. - powiedziałam grożąc mu palcem, jednak na
ustach wciąż gościł mi uśmiech.
Louis
-Prze
pani, niech mi pani pomoże- szepnąłem, gdy byłem sam z kobietą w pomieszczeniu
obok.
- Ale z
czym? Przecież ty mi nic nie miałeś naprawiać. - mówiła zdziwiona.
-Pani
Isabello nie chodzi o żadną naprawę- odwróciłem się sprawdzając czy Alice nie
przyszła- Chodzi o dom.
- Jaki
dom? Louis do jasnej Anielki o co ci chodzi?
-Prze
pani kupuję dla Ali dom, jako prezent i musi pani ją tu kilka dni przed jej
urodzinami przetrzymać, bo musimy wynieść ze starego parę rzeczy. Powiem jej,
że mamy remont czy coś, ale to jeszcze nie teraz. Za kilka dni.
- Dom?
Kupujesz mojej córce dom?- podeszła do mnie - Troszcz się o nią, proszę cię. A
co do twojej prośby to po prostu przetrzymam ją tu dłużej i już. To, że do mnie
przyjechała tylko ułatwia sprawę.
-Dobrze,
ale mogę ją odwiedzać?
-O
każdej porze dnia i n.... dnia.
-Haha,
już dostałem kazanie prze pani i już wiem- zaśmiałem się.
- Z tą
różnicą , że ja się nie łudzę, że przestrzegasz zasad misiu kolorowy. Idę do
Alice, a ty mi napraw..... coś tam.
-Skąd
pani wie?- zaskoczyła mnie
- No
już, naprawiaj. - wyszła z kuchni.
-Ciekawe
co- mruknąłem opierając się o blat.
Miałem
już wyjeżdżać bo powoli robiło się ciemno, a Alice upierała się że nie będę po
ciemku jechać.
- Błagam, proszę i nie wiem co jeszcze uważaj jak będziesz jechał. - usłyszałem gdy zakładałem buty.
- Błagam, proszę i nie wiem co jeszcze uważaj jak będziesz jechał. - usłyszałem gdy zakładałem buty.
-Zawsze
uważam..- wzruszyłem ramionami.
- Tak
jak ostatnio?
-Ostatnio...
ostatnio to ktoś mnie mocno zdenerwował, a dzisiaj jest mój najszczęśliwszy
dzień w życiu- mówiłem ubierając kurtkę.
- A co
twoja drużyna wygrała mecz?
-Nie
moja ukochana zgodziła się zostać moją żoną. Kojarzysz? Taka uśmiechnięta
blondynka.
- Że co
przepraszam?! - za plecami Alice ujrzałem jej mamę.
-Podobno
pani słyszała?
- Tego
mogła nie usłyszeć, nie darłeś się już jak kretyn. - powiedziała Al.
-A no
tak możliwe.
- Moja
córeczka będzie wychodzić za mąż! - podbiegła i nas przytuliła.
-Jezu,
ale pani ma siły- wzdrygnąłem się.
-
Przestań mamo, daj mu jechać bo zaraz będzie ciemno. A jak się nie jest dobrym
kierowcą to się nie powinno jeździć nocą. - uśmiechnęła się do mnie złośliwie.
-Nie
wytrzymam z nią- jęknąłem. Chciałem ją pocałować, ale nie wiedziałem czy się
zgodzi.
-
Musisz przyznać mi rację kochanie. - dalej mówiła złośliwym głosem.
-Oczywiście
-
Serio? - była szczerze zdziwiona
-No-
skłamałem, ale już nie chciałem jej denerwować.
- No to
jedź. - mówiła już swoim głosem, który tak kochałem.
-A
pocałujesz mnie?- spojrzałem na nią z nadzieją.
Nic nie
powiedziała tylko do mnie podeszła i pocałowała. Czułem, że jest spięta, tak
bardzo pragnąłem żeby było jak dawniej. Chciałem żeby się nie bała. Całowała
mnie bardzo ostrożnie. Nie była jeszcze gotowa Na wszelki wypadek odsunąłem się
od niej.
Popatrzyła
na mnie zawstydzona. Wiedziałem, że chciała żebym wiedział, że się mnie nie
boi, żebym nie miał jej za złe. Nigdy nie miałem. Było mi tylko szkoda tej
niewinnej, kochanej dziewczyny, która sprawiała, że byłem szczęśliwy.
-Kocham
cię.- szepnąłem- Dobranoc pani Isabello.
- Też
cię kocham, bardzo. - powiedziała cicho.
- Papa Louis, dziękuje za pomoc! - krzyknęła z salonu.
- Proszę uważaj, wiem, że to nie daleko ale uważaj. - dodała jeszcze Alice.
- Papa Louis, dziękuje za pomoc! - krzyknęła z salonu.
- Proszę uważaj, wiem, że to nie daleko ale uważaj. - dodała jeszcze Alice.
-Pa
kochanie- mrugnąłem do niej i wyszedłem wsiadając do auta. Odjeżdżając
zobaczyłem jeszcze machającą do mnie Alice w oknie. Uśmiechnąłem się, a później sobie
przypomniałem- kurczę ja się oświadczyłem. Dojechałem do domu i z uśmiechniętą
gębą wszedłem do holu.
-Patrzcie
królewicz przyjechał- zaśmiał się Harry.
- Dać
ci w łeb? - spytałem śmiejąc się jednak, dzisiaj nic nie zepsuje mi humoru.
-Ty?
Mi?
- Nooo...
-hahahaha,
dobre- wybuchł śmiechem.
- Masz
racje , szkoda mi na ciebie siły.
-Jasne,
a gdzie twój rumak i królewna?- doczepił się Zayn
- Rumak
w garażu, a królewna w komnacie.
-Ty..-
zwrócił się do Loczka- Jemu to już na łeb leci.
- Sam
zacząłeś. - powiedziałem dosyć głośno.
-Dobra,
ale jakiś dziwny jesteś. Co nie Liam?- podszedł do mnie i wziął moją twarz w
dłonie- Gdzie jest mój louis? Gadaj co z nim zrobiłeś?
- Żenić
się będę!
-Co
przepraszam? Powtórz, bo jak tobie na łeb leci to mi na słuch- wykrztusił.
- Nie
powiem drugi raz. - chciało mi się z nich śmiać.
-Jezu
jedyny, on mi siostrę rozdziewiczył, a teraz się z nią hajtnie.!- krzyknął
Niall.
- Znam
ją dłużej od ciebie. - powiedziałem i rzuciłem się na kanapę.
-Ale,...
no ale ja jestem jej bratem.
- Ale
ja ci tego nie zabraniam, dzieci mi będziesz bawił....albo lepiej nie.
-Nie,
nie nie mów że ona jest w ciąży. Ja nie chcę tego słyszeć- chodził niespokojnie
po salonie, kiedy ja leżałem na kanapie patrząc na to wszystko.
- Nie
jest w ciąży baranie........jjeszcze.
-Wy
zamierzacie mieć dzieci?- zapytał Harry
- No
wyobraź sobie..... - zrobiłem głupią minę.
- Masakra..
- Spie*dalaj.
- powiedziałem tylko.
-No wiesz,
ty i ojcostwo. Haha
- Będę
kurwa ojcem numer jeden, a ty mi jeszcze sam będziesz pomnik stawiał.
-No jak
ich takiego słownictwa będziesz uczył...to na bank- dodał Liam.
-
Weźcie się wszyscy.... - machnąłem na nich ręką i zamknąłem oczy.
Cały
czas słyszałem śmiechy.
-Nie no haha... ja bym na miejscu Alice 5 razy się zastanowił czy bym się zgodził zostać żoną takiego idioty haha.
-Nie no haha... ja bym na miejscu Alice 5 razy się zastanowił czy bym się zgodził zostać żoną takiego idioty haha.
Głęboko
oddychałem żeby im nie przypieprzyć.
- Nie zaproszę was i ch*j wam w dupę. - zaśmiałem się.
- Nie zaproszę was i ch*j wam w dupę. - zaśmiałem się.
-Dobra
ej chyba trzeba mu pogratulować, bo partnerkę dobrą wybrał, ale za to mojej
siostrę będziemy tylko i wyłącznie współczuć- odparł Niall zwracając się do
chłopaków.
- Ja ci
zaraz naprawdę krzywdę zrobię, szwagier. - usiadłem żeby zobaczyć jego minę
-Odgrażasz
się od .. hmm tygodnia.
- Mam
przejść do czynów? - uniosłem jedną brew.
-Nie,
nie musisz, ale twoje obietnicę są mało warte- oj grabił sobie co raz bardziej.
- Idę
się położyć. - powiedziałem i ruszyłem do swojego pokoju.
-Będziemy
wujkami, zobaczycie. Inaczej by im się tak do ślubu nie śpieszyło. Oni się boją
Niall twojego taty- usłyszałem jeszcze.
- ja to
słyszę!
-Przecież
śpisz!
- Na
twoje nieszczęście jeszcze nie!
-Mówię
wam, że jemu już w głowie pie*doli. Najlepszemu przyjacielu wygraża- oczywiście
to Styles ze mną tak ambitnie rozmawiał,
- Nie
gadam z wami! - obróciłem się na drugi bok w moim łóżku.
-Ale my
z tobą nie rozmawiamy! No więc chłopaki trzeba przedyskutować jak będziemy się
zajmować tym dzieckiem. Jakieś reguły, zmiany, żebyśmy wszyscy się wymieniali.
Chciało
mi się z nich śmiać. Niech sobie idioci myślą że będą wujkami. Trochę się
zdziwią, zwłaszcza, że nie zanosi się żeby Alice szybko miała okazje zajść w
ciąże.
Już
miałem zasypiać, kiedy znowu podnieśli głos by dyskutować
-A wiecie, że ten sierota sobie nie poradzi jako mąż? Alice ma przerąbane. On nawet krawata nie umie odpowiednio dobrać- prychnął Niall
-A wiecie, że ten sierota sobie nie poradzi jako mąż? Alice ma przerąbane. On nawet krawata nie umie odpowiednio dobrać- prychnął Niall
-Tak, a
twój tata go zabije.- dorzucił Harry.
- Ja
pie*dole. - powiedziałem do siebie. Przez nich nie mogłem zasnąć.
-Ale,
nie możemy również dopuścić do szybkiej śmierci przyjaciele- odezwał się Liam.
A myślałem, że to ten na rozsądniejszy.
-Ej a nie zastanawia was jak on w ogóle się oświadczył. Przecież on nie kupował pierścionka, bo sam by nawet nie umiał wybrać.
-Ej a nie zastanawia was jak on w ogóle się oświadczył. Przecież on nie kupował pierścionka, bo sam by nawet nie umiał wybrać.
- Może
się go zapytamy? - chyba Zayn.
- Jak się
wku*wię to do was zejdę!- krzyknąłem rzucają się na poduszkę
- To
nam coś powiesz od razu! - znowu darł się kretyn w lokach.
-Żebyś
się rano w prostych włosach nie obudził!- warknąłem.
Co ich to tak obchodzi? I kurde czemu mam być złym mężem, a ojcem to już nie wspomnę? Wierzę we mnie cholernie...
Co ich to tak obchodzi? I kurde czemu mam być złym mężem, a ojcem to już nie wspomnę? Wierzę we mnie cholernie...
Alice
Kładłam
się właśnie spać kiedy z dołu zawołała mnie mama. Zeszła do salonu i zobaczyłam
kobietę siedzącą na kanapie.
- Co chciałaś? - spytałam.
- Co chciałaś? - spytałam.
-Powiedz
mi dziecko... kochasz Louis'a?
-
Bardzo, przecież wiesz. - nie wiedziałam o co jej chodzi.
-Tak,
no to dobrze. A będziecie się śpieszyć ze ślubem?
- Nie
rozmawiałam o tym z Louisem, ale mi się nie spieszy, chce trochę pobyć
narzeczoną.
-Pokaż
mi pierścionek- poprosiła.
-
Yyy...no..nie mam. - powiedziałam cicho.
-Co?
Jak to?- zdziwiła się.
- No
nie dał mi.
-No to
jak? Oświadczył ci się bez pierścionka? No tak się nie robi...
- Mamuś
przestań..... -kocha mnie, a chyba to się liczy nie? - usiadłam koło kobiety i
przytuliłam się jak małe dziecko.
-No
tak, tak ale to i tak dziwne. W sumie jest bogaty
- Mamo!
- No
co? To dziwne, bo raczej jak się ktoś komuś oświadcza to daje pierścionek.
- No
wiem, ale przecież go nie poproszę. - szczerze było mi trochę przykro z tego
powodu, ale to nie jest najważniejsze.
Chociaż
powiedział, że mi da kiedy indziej, bo w końcu to wszystko było takie
spontaniczne. No ale w końcu nie kocham go za pierścionek czy jego pieniądze.
-Kocham cię mamuś. - powiedziałam dalej wtulona w rodzicielkę
-Kocham cię mamuś. - powiedziałam dalej wtulona w rodzicielkę
-Też
cię kocham, ale idź już dziecko spać. Jutro coś porobimy i po jutrze i tak
dalej.
-
Kiedyś pasowałoby wrócić, ale nie chce tego jeszcze robić.
-Nie no
zostaniesz tu do świąt
- Zobaczę
jeszcze, dobra idę spać. Papa.
-Czekaj!
A jak ze świętami? No wiesz jestem ja, tata i jest jeszcze rodzina Lou
- Nie
mam pojęcia. Nie myślałam nad tym. Na pewno z tobą, to wiem. - uśmiechnęłam się
do niej.
-Tak,
tak dobra idź już śnić o tym swoim królewiczu.
-
Dobranoc! - krzyknęłam już na schodach.
Brakowało
mi Louis'a przy sobie, bo byłam przyzwyczajona, że jest gdzieś obok mnie i jak
rano się obudzę to go zobaczę. Poszłam się umyć. Wyszorowałam ciało płynem
truskawkowym, a włosy umyłam szamponem o tym samym zapachu. Dokładnie się
spłukałam i wyszłam z łazienki. Ubrałam się w piżamę i położyłam się spać.
Dobrze mi się spało, ale słońce które wpadło do mojego pokoju kazało mi
otworzyć oczy. Przetarła je i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Louis leżał
obok mnie i uśmiechał się.
-Dzień dobry kochanie- przywitał się ze mną.
-Dzień dobry kochanie- przywitał się ze mną.
- Co tu
robisz? - zanim mi odpowiedział przytuliłam się do niego mocno. To była
odruchowa reakcja na jego widok, nie miałam czasu zastanowić się czy się tego
boje. Ucieszyło mnie to.
-Obiecałem
ci coś już nie pamiętasz kotku? Poza tym chciałem się przywitać z moją
narzeczoną...i
- No to
witam kochanie - uśmiechnęłam się do niego szeroko.
-I
chciałem ci coś dać- dodał całując mnie bardzo subtelnie w policzek.
-
Całusa?
-Całusa
też ci dam jak będziesz chciała- posłał mi czuły uśmiech.
- Też?
Powiedziałeś chłopcom tak w ogóle? - spytałam ciekawa.
-Jezu z
nimi to jakaś masakra, ale to zaraz- sięgnął za siebie i wyjął zza pleców
czerwoną różę, którą mi wręczył, a zaraz potem otwarte pudełeczko z pierścionkiem
Nie
mogłam uwierzyć w to co widzę.
- Jest śliczny! - zaczęłam krzyczeć, a chłopak założył mi pierścionek na palec, gdzie miał zostać już na zawsze. - Dziękuje! - rzuciłam się na niego.
- Jest śliczny! - zaczęłam krzyczeć, a chłopak założył mi pierścionek na palec, gdzie miał zostać już na zawsze. - Dziękuje! - rzuciłam się na niego.
-Czemu
za każdym razem się na mnie rzucasz, co smyku?- zaśmiał się poprawiając mnie.
-
Przeszkadza ci to? Nie panuję nad tym po prostu. - wzruszyłam ramionami.
-Nie
nie przeszkadza mi to malutka- przejechał opuszkiem palców po linii od mojej
skroni do podbródka.
-
Kocham cię! Kocham, kocham, kocham......- mówiłam w kółko i patrzyłam się
głęboko w oczy chłopaka.
-Wiem,
dlatego chcę abyś została moją żoną, ale to jeszcze nie teraz- pocałował mnie.
Zrobił to.
-
Dokładnie to samo powiedziałam wczoraj mamie, nie musimy się spieszyć.
-Nie,
ale nawet wiesz ja teraz mam trasę. Nie zdążylibyśmy. Kochanie..-splótłł nasze palce.
- No
tak , trasa.... - humor trochę mi się popsuł
-Chciałbym
cię o coś zapytać..
-
Słucham? - poprawiłam się wygodniej na łóżku. Louis usiadł za mną i delikatnie
objął. Był taki kochany.
-Jak
spędzimy święta maluchu?
- Ty
chyba gadałeś z moją mamą.
-Nie,
po prostu mnie to dręczyło. Nie chciałbym się z tobą rozstawać na ten czas.
- Ja
też nie, ale nie mogę zostawić mamy samej.
-Hmm,
kochanie jest Boże narodzenie i dwa dni świąt. Przecież możemy zabrać ją do
mojej mamy.
-
Myślisz że się obie zgodzą? - obróciłam głowę w jego stronę.
-Moja
na pewno. Chętnie pozna kobietę, która stworzyła takie cudo- przytulił mnie do
siebie- Maleństwo, twój brat a mój przyjaciel jest mocno popierdo*ony.
-
Dlaczego tam sądzisz?
-No to
słuchaj...- opowiedział mi wszystko ze szczegółami z wczorajszego wieczora. Nie
raz wybuchłam śmiechem.
-
Głupki, wydaję mi się, że wiesz lepiej czy jestem w ciąży, a już na pewno ja.
-No tak
ale weź im przetłumacz. Skarbie ale ty na pewno nie jesteś w ciąży?
- Nie,
nie jestem.
-A
możesz to jakoś sprawdzić ?- zapytał.
- Louis
no nie jestem w ciąży, nie bój się. - zabije chłopców.
-Ale ja
się nie boję...no może trochę twojego taty ale chciałbym mieć takiego maluszka.
- Skąd
ta zmiana? - trochę się przestraszyłam, bo w końcu zanim zajedzie się w ciąże,
trzeba zrobić coś innego.
-Zawsze
chciałem mieć z tobą dzieci.
- No
ale jak kiedyś o tym rozmawialiśmy ,to mówiłeś co innego
-Co
mówiłem kochanie ?
- No
żebyśmy poczekali. - średnio komfortowo mi się z nim o tym rozmawiało, a nie
chciałam żeby tak było
-No i
poczekamy. Na razie to muszę twojego tatę poprosić o twoja rękę
- No
chyba ja tu mam najwięcej do gadania. - oburzyłam się.
-Ale
taka jest zasada maleństwo. Fajną masz ta piżamkę- zaśmiał się wskazując na
moja koszulę nocą w misie. Ale takie słodkie misie
-
Dziękuje. -Wtuliłam się w niego mocniej.
-Boże
czy wy się musicie tak miziać?- do pokoju wpadł Harry z Niallem
- A wy
co tu robicie? - zdziwiłam się bardzo.
-No
wiesz wpadliśmy przywitać ciężarną- uśmiechnął się Loczek .
- No to
domy pomyliliście kochany. - uśmiechnęłam się do niego sztucznie.
-No
chyba wiem co ten kretyn mówił- wskazał na moje kochanie które obejmowało mnie
ramieniem.
- Co
mówiłeś? - spytałam się Louisa.
-Tłumaczyłem
tym tłumokom że nie ich sprawa a oni sobie coś ubzdurali, bo tak szybko ci się
oświadczyłem
- Czyli
jestem w ciąży? - spytałam się tych idiotów stojących w drzwiach.
-Na to
wyszło z tego co gadał.
-Nie
mówiłem wam że Alice jest w ciąży!
- Widzę
że są dwie wersje wczorajszego wieczoru. Może tak, nie jestem w ciąży. -
mówiłam bardzo wolno żeby zrozumieli.
-Aaa no
to mówię że masz męża kretyna. Eh przyszliśmy ci współczuć.
- Nie
mam męża to po pierwsze, a po drugie to wyjazd z mojego pokoju bo chce się
ubrać!
-Możesz
przy nas. Znaczy ty Niall wyjdź- odpowiedział Styles.
- a wy
razem z nim. Już! - krzyknęłam.
-No
chłopaki zbierać tyłki idziemy na dół- Lou wyskoczył z łóżka.
Posłałam
mu wdzięczne uśmiech, a potem reszcie wystawiłam język
-Człowieku
ty to z nią masz raj- usłyszałam słowa Harry'ego
- O co
ci chodzi?! - krzyknęłam z pokoju.
-Ubieraj
się !- odkrzyknął
-
Gadaj!....Ale przez drzwi!.
-O nic
młoda. Ubieraj się bo głodny jestem- dodał.
- Nie
wytrzymam z nimi. - powiedziałam do siebie.
Louis
Staliśmy
w kuchni całą 4 ustalając szczegóły kupna domu. Już miałem ten wybrany .
- Czyli
co my mamy robić? - spytała blondyn
-Bajerować
Alice.
- No
ale żebym potem po mordzie od ciebie nie dostał. - śmiał się Harry.
-Ale
nie tak kretynie . Przepraszam za słownictwo - zwróciłem się do mamy Ali która
tylko pokiwała głową- Po prostu ona ma się nie domyślać
- No
wiem, wiem, tak sobie tylko żartuje.
- Spoko ja się Alice zajmę. - powiedział Niall jedząc kolejne ciastko.
- Spoko ja się Alice zajmę. - powiedział Niall jedząc kolejne ciastko.
-Taa
nie wątpię. Harry na dwór. Szybko
- Po
cholerę?- zdziwił się.
-Bo
muszę się przewietrzyć za nim cię przypierdo ... musimy pogadać.
- No ok.
– wyszedł za mną.
-Możesz
mi powiedzieć co ty odwalasz w stosunku do mojej siostry?!
- O co
ci chodzi? Odwiozłem ją tylko.
-Ja na
oczy widzę. Widzę jak się zachowuje przy tobie. Podobasz jej się.
- Nie
wiem jak jest, no ale nawet jak co czego się kurwa drzesz na mnie?! Moja wina,
że jestem przystojny i zajebisty?.......Ej ale
serio jej się podobam?
-Tak!
Daj jej spokój skromny człowieku!- krzyknąłem
- No
przecież ja nic nie robię!
-A ja
wiem ?! Jesteś nie wyżyty.
- Weź
się ode mnie odwal. - był już trochę wkurzony.
-Ale ja
ci nic nie robię! Dobra weź wejdźmy do domu bo sąsiedzi pomyślą że jestem
jakimś idiotą. Już wczoraj chyba sobie nagrabiłem .- powiedziałem cicho.
Wchodziliśmy
już do domu kiedy Harry zapytał się cicho.
- Ale serio na mnie leci?
- Ale serio na mnie leci?
-Boże
trzymajcie mnie- jęknąłem i poszedłem do salonu gdzie czekało na nas śniadanie
.
- No
pytam tylko! - krzyknął Harry z holu.
-To nie
pytaj!
~~~~*~~~~~~
mamy już dzisiaj kolejną część, bo mi się nudziło to postanowiłam dodać. Nadal liczymy na komentarze i dziękujemy za udział na asku ;) http://ask.fm/AliceLouisworld
ZOSTAŁ STWORZONY ASK DO NADII http://ask.fm/NadiaHarryworld
O matko oświadczył się jej Awww.
OdpowiedzUsuńUmieram ze śmiechu, to jest wspaniałe, a te wasze teksty mnie rozwalają. Cudowny i już bym chciała następny. Czekam na nn <3
Znasz już moją opinię bo pisałam Ci o tym wcześniej ;) Rozdział jest świetny ;P Dam sobie rękę uciąć że ona jednak jest w ciąży... Czekam na next!
OdpowiedzUsuńkolejny zajebisty rozdział <3 pytanko, harry leci na siostrę louisa?
OdpowiedzUsuńod tego jest ask ;)
Usuńzajebisty rozdział ♥
OdpowiedzUsuńMegaśny. No i niedługo będzie Alice Tomlinson a nie Horan xD
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ;*
Oświadczyny ? To bardzo słodkie, ale też i szybkie. Fajny rozdział. Pośmiałam się. Narzeczony kretyn xD. Albo jak Lou darł się na głos, że kocha Alice, albo jak leżeli sobie wygodnie na asfalcie a tu samochód jechał.
OdpowiedzUsuńOn jej chce kupić dom ! Mnie też by mógł - nie obraziłabym się :)
Harry leci na siostrę Lou !!!
Niall szwagier, jak słodko <3.
Super rozdział.
Pozdrawiam.
Isiia xxx.
+ http://just-trust-isiia999.blogspot.com/
+ http://you-and-i-lizzy.blogspot.com/
Haha leżę i kwiczę! :D ten rozdział jest zajebisty! Fajnie że Lou się oświadczył i to tak spontanicznie. Super, czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńOświadczyć się na asfalcie, ze stokrotką w ręku i bez pierścionka?
OdpowiedzUsuńTo tylko Louis potrafi.
Gratuluje weny na ten rozdział jest cudowny...
Xox
<3 <3 <3 <3 kocham was normalnie !!! Alice Tomlinson <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńczekaam na ślub i dzidziusia <3
Iza
hahaha. serio ? <:
OdpowiedzUsuńOne love widzę..
Zapraszam do mnie:
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com
Heeejjj! :D
OdpowiedzUsuńAle słodko*.* Jak ja kocham takie przeslodzone momenty w opowiadaniach;x
Lou nieźle wypalił z tymi oświadczynami! :D Nie ma to jak leżeć na asfalcie<33 A ja już myślałam, że ich to auto przejedzie .xd - zuaa ja;D
Chłopcy są genialni<3 Kocham ich dogadywanie, wkurzanie:D Są do tego wprost stworzni^^ No i ta 'niska' samoocena stylesa.xd Ten chłopak mnie czasami dobija:D
Już nie mogę się NN doczekać! :D
Oby coś zaczęło się dziać^^ Jakaś akcja etc. xd
Całuski! xx
Jak romantycznie, awww. ♥ Sama bym chciała takie oświadczyny, hahah. :))
OdpowiedzUsuńRozdział genialny, nie mogę się doczekać momentu, kiedy Alice się dowie o prezencie. Oni są taaaacy słodcy. *.* Rozpływam się. ♥
Czekam na następny. :)) Pozdrawiam. xx :*
Hahaha! Serio? No, ale serio, serio? Haha, oni mnie pozwalają! Jejuuuuuuu! Oświadczył się jej!!!!!! Śmieszny,świetny i romantyczny rozdzialik! Bosko! Czekam na next!!
OdpowiedzUsuń