ALBUM ZOSTAŁ UZUPEŁNIONY http://alicehoran-album.blogspot.com/
Miesiąc później
Stan Louis'a jest bez zmian. Przenieśli go na inną salę, gdzie mogłam chłopaka odwiedzać. Przesiadywałam tam całymi dniami opowiadając mu o wszystkim. O tym, że maluchy mnie kopały po raz pierwszy, o tym co robiłam, jak tęsknie, jak mi go brakuje. O wszystkim.
Miesiąc później
Stan Louis'a jest bez zmian. Przenieśli go na inną salę, gdzie mogłam chłopaka odwiedzać. Przesiadywałam tam całymi dniami opowiadając mu o wszystkim. O tym, że maluchy mnie kopały po raz pierwszy, o tym co robiłam, jak tęsknie, jak mi go brakuje. O wszystkim.
Właśnie
wchodziłam do jego sali. Usiadłam na krześle obok niego i lekko się
uśmiechnęłam.
- Cześć kochanie. Maluchy tęsknią wiesz? Kopią coraz bardziej i częściej. Niall kiedy położył rękę na brzuch stwierdził że chyba mają po tobie ADHD.
- Cześć kochanie. Maluchy tęsknią wiesz? Kopią coraz bardziej i częściej. Niall kiedy położył rękę na brzuch stwierdził że chyba mają po tobie ADHD.
-Wiesz,
już za 3 miesiące przyjdą na świat i bardzo bym chciała abyś je zobaczył-
złapałam go za dłoń- Proszę obudź się- po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
Lubiłam
na niego patrzeć, ale jednocześnie były to dla mnie katusze. Miałam już
wychodzić i prosić teraz któregoś z chłopaków, kiedy ledwo wyczuwalnie moja
dłoń została ściśnięta. Miałam wrażenie, że tylko mi się to wydawało.
-
Słyszysz mnie? Louis wiem że słyszysz. - poczułam łzy na swojej twarzy.
Jeszcze
raz delikatnie dał znak. Podeszłam do jego bezwładnego jak dotąd ciała i
pocałowałam w usta, a potem wyszłam na korytarz wtulając się w brata.
- Budzi
się.... - powiedziałam w jego koszulkę.
-Idź
powiedz lekarzowi- szepnął
Tak
zrobiłam. Poszłam i poinformowałam o wszystkim lekarza. Poszedł do Louisa, a ja
czekałam. Po dwudziestu minutach opuścił jego salę.
-Ma pani rację. Pan Louis reaguje co oznacza, że szansę na wybudzenie się zwiększyły. Może to jednak jeszcze trochę potrwać.
-Ma pani rację. Pan Louis reaguje co oznacza, że szansę na wybudzenie się zwiększyły. Może to jednak jeszcze trochę potrwać.
- Będę
czekać - uśmiechnęłam się. Byłam szczęśliwa i pełna nadziei.
Wróciłam
do domu już w lepszym stanie. Usiadłam na kanapie i pogłaskałam się po brzuchu.
-Już nie długo tatuś się wybudzi i będziemy razem- powiedziałam.
Włączyłam nagrania z koncertów chłopaków i tak do wieczora oglądałam. Potem poszłam się umyć i jeszcze coś zjeść. Tak bardzo chciałam żeby on się już obudził . Wszyscy się o niego martwimy. Nawet mój tata... Zrobiłam sobie kanapki i poszłam na górę. Nie czułam się zmęczona. Zastanawiałam się co by było gdybym nie spotkała Louisa. Gdzie bym teraz była i co robiła. Nie wiem nawet czy Niall wiedziałby, że jestem jego siostrą. A poza tym też nie wiadomo co by się stało na uczelni. Boże jaki on był dla mnie ważny... I już nie długo miał być znowu przy mnie. Urodzą się maluchy i wspólnie je wychowamy. Położyłam głowę na poduszce Lou i zamknęłam oczy. Po chwili znowu poczułam kopniecie i uśmiech sam wpłynął na moją twarz. Lubiłam czuć ich obecność. Nie czułam się wtedy taka samotna. Po chwili poczułam drugie kopnięcie, a potem zasnęłam.
-Już nie długo tatuś się wybudzi i będziemy razem- powiedziałam.
Włączyłam nagrania z koncertów chłopaków i tak do wieczora oglądałam. Potem poszłam się umyć i jeszcze coś zjeść. Tak bardzo chciałam żeby on się już obudził . Wszyscy się o niego martwimy. Nawet mój tata... Zrobiłam sobie kanapki i poszłam na górę. Nie czułam się zmęczona. Zastanawiałam się co by było gdybym nie spotkała Louisa. Gdzie bym teraz była i co robiła. Nie wiem nawet czy Niall wiedziałby, że jestem jego siostrą. A poza tym też nie wiadomo co by się stało na uczelni. Boże jaki on był dla mnie ważny... I już nie długo miał być znowu przy mnie. Urodzą się maluchy i wspólnie je wychowamy. Położyłam głowę na poduszce Lou i zamknęłam oczy. Po chwili znowu poczułam kopniecie i uśmiech sam wpłynął na moją twarz. Lubiłam czuć ich obecność. Nie czułam się wtedy taka samotna. Po chwili poczułam drugie kopnięcie, a potem zasnęłam.
Kolejne 4 tygodnie później- październik
Ubrana
w sukienkę opinającą brzuszek jechałam z Harrym do szpitala. Ledwo chodziłam bo
plecy mnie strasznie bolały. Chłopak pomógł mi wyjść z auta i doszliśmy do
szpitala. Jak zwykle poszłam w kierunku sali Louisa. Weszłam i zobaczyłam
chłopaka leżącego jak zawsze. Podeszłam i usiadłam na łóżku obok.
- Wiesz jak mnie załatwiłeś? Ledwo się ruszam. Jestem gruba i to strasznie. Dzieci przypominają o sobie coraz bardziej. - poczułam znowu kopnięcie. Delikatnie wzięłam rękę chłopaka i położyłam na swoim brzuchu. - Pewnie nie będziesz tego pamiętał, ale chce żebyś to poczuł. - znowu kopnięcie. - To właśnie nasze dzieci.
- Wiesz jak mnie załatwiłeś? Ledwo się ruszam. Jestem gruba i to strasznie. Dzieci przypominają o sobie coraz bardziej. - poczułam znowu kopnięcie. Delikatnie wzięłam rękę chłopaka i położyłam na swoim brzuchu. - Pewnie nie będziesz tego pamiętał, ale chce żebyś to poczuł. - znowu kopnięcie. - To właśnie nasze dzieci.
Usłyszałam
lekkie chrząkniecie. Spojrzałam na chłopaka. Mrugał powiekami błądząc wzrokiem
po pomieszczeniu.
-
Louis! - krzyknęłam, po chwili jednak się ogarnęłam. - Przepraszam, już nie
krzyczę. Misiek obudziłeś się.
-Alice..-
wychrypiał ściskając delikatnie moja dłoń która trzymał.
-
Jestem. Cały czas tu jestem. Długo kazałeś mi czekać.
-Przepraszam.
Przepraszam kochanie..- wyszeptał.
- Jezu
jak ja się bałam. Tak strasznie tęskniłam. Wiesz, stwierdzam że mamy za duże
łóżko. - przytuliłam się do niego delikatnie nie chcąc go urazić.
-mogę
dotknąć?- zapytał cicho wskazując na mój ciężarny brzuch.
- To
twoje kochanie. - uśmiechnęłam się, siadając bliżej niego.
-Kocham
was i przepraszam
-
Przestań już. Jak się czujesz? Boże muszę iść po lekarza! - zaczęłam wstawać co
mi trochę zajęło.
-Cały
obolały. Pamiętam tylko dużo świateł rażących w oczy i huk. Potem już nic ale
mam wrażenie jakbym śnił na jawie. Słyszałem co do mnie mówiłaś.
- Cały
czas? - spytałam już przy drzwiach.
-Nie
wiem. Chyba od nie dawna.
Poszłam
po lekarza, który od razu pobiegł do Louisa, a ja zadzwoniłam do chłopców. Harry
był w szpitalu a zaraz pojawiła się reszta.
-Pani
Horan- poprosił mnie lekarz
- Tak? –
spytałam
-Od
dziś wierzę w cuda- przyznał uśmiechając się- psycholog twierdzi że pan
Tomlinson obudził się tylko dlatego że walczył. Miał dla kogo.
-
Cieszę się. To dla mnie.....nie wiem co mam panu powiedzieć. - zaczęłam płakać
ze szczęścia.
-Nic.
Teraz będzie się pani musiała niestety nim opiekować bo jakiekolwiek ruchy
będzie wykonywał przy pomocy kul.
- Tak,
oczywiście.
-dobrze.
I mogą być trochę problemy z kręgosłupem więc nie może przez najbliższe
tygodnie się przeciążać bo już następnym razem skończy na wózku inwalidzkim.
-
Dobrze. Nie pozwolę mu na to. Będzie miał całodobowy nadzór.
-No ale
jest pani w 8 miesiącu ciąży.
-
Poradzę sobie. No i są jeszcze chłopcy, oni mi pomogą.
-Dobrze.
Niech pani teraz weźmie przyjaciół i wejdzie do sali ale nie na długo bo
pacjent musi odpoczywać.
-
Dobrze, dziękuję za wszystko. -podałam mu rękę i poszłam do chłopców. -
Zapraszam panowie. - pokazałam na drzwi do sali Louisa. Od razu tam pobiegli, a
ja spacerem poszłam za nimi.
-Stary
witaj w świecie żywych- zaśmiał się Liam.
-
Zawsze mówiłeś że to ja jestem leniwy. Sam tu sobie leżałeś kilka miesięcy. -
śmiał się Niall.
-Tak
macie rację i przegapiłem rozwój moich dzieci. Poza tym przeze mnie
przerwaliście trasę. Przepraszam chłopaki.
- Weź
stary daj spokój. Chociaż łatwo nie było. Alice była nie do zniesienia. Jej
zdaniem to ty codziennie albo umierałeś albo się budziłeś. - powiedział Harry,
a ja go uderzyłam.
-Haha
no co poradzisz. Ukochanej mi nie zmienisz. A powiecie mi co się stało że tu
jestem i jakie szkody poniosłem?
-
Bardzo duże. Ale czy musimy do tego wracać? - odezwałam się i wszyscy na mnie
popatrzyli. Nie chciałam tego wspominać.
-No ale
chciałbym wiedzieć co się stało ...
-
Złamane żebra, wstrząs mózgu, że nie wspomnę o...... - wyliczał Liam. Nie
mogłam tego słuchać więc stamtąd
wyszłam. Usiadłam na krześle na korytarzu i zaczęłam głaskać swój naprawdę
spory brzuch.
Wyszedł
do mnie Harry.
-Chodź
już- podniósł mnie i wprowadził do sali. Chłopcy śmiali się i żartowali ja
stałam obok i się uśmiechałam.
- Co ci
mówił lekarz? Kiedy wyjdziesz do domu? - spytałam.
-Za
kilka dni skarbie- odparł. Chłopaki znowu powrócili do rozmowy kiedy ja
poczułam mocny skurcz ale takiego to w życiu nie miałam.
-
Cicho..... - mówiłam do maluchów. - Spokojnie. -. Zaczęłam głęboko oddychać. Po
chwili poczułam coś mokrego na nogach. Już wiedziałam co się dzieje. - Kurwa!
Jeszcze nie teraz! - strasznie bolało, a to dopiero był początek.
-Alice!-
Lou chciał zerwać się z łóżka ale kroplówka i Niall mu na to nie
pozwolili-Idioto przecież ona rodzi.
- Boli!
- zaczęłam krzyczeć. Ale po chwili przypomniałam sobie jak bardzo wkurzały mnie
krzyczące babki w filmach i się zamknęłam. - Ruszcie się kretyni. -
powiedziałam do chłopców i próbowałam głęboko oddychać.
-Harry
idź po lekarza debilu!- krzyknął Louis- Kochanie spokojnie no oddychaj-wstał z
łóżka i mnie podtrzymał.
- Ja ci
mówię że twoje połamane gnaty to przy tym pikuś. - bolało coraz bardziej.
-Domyślam
się ale to nie jest za wcześnie? Znaczy ja nie wiem ile tu leżałem…
- 8
miesiąc, chyba. Nie wiem nie mogę myśleć. - do sali wbiegali lekarze, a
konkretnie dwóch.
-Co
pani jest?- zapytał jeden.
-Panie
Tomlinson proszę się natychmiast położyć!- krzyknął drugi.
- Ona
rodzi nie widzi pan?! - krzyknął Zayn
-Widzę
a on zaraz padnie bo nie może chodzić! Alan zabieramy panią na porodówkę! -Ja
chce z wami!-dodał szybko Louis
-
Louis. Kładź się, proszę. - wysapałam. Trochę chciałam żeby przy mnie był bo
cholernie się bałam ale musiał leżeć i to było najważniejsze, a nie mój głupi
strach.
-Nie.
Dajcie mi wózek kule cokolwiek ale ja muszę przy niej być!- warknął.
- Boli,
boli, boli....... - zaczęłam powtarzać, głupio wierząc że to coś pomoże.
-Dobra.
Niech któryś z panów pójdzie po pielęgniarkę która zabierze pacjenta na
porodówkę, a my już idziemy- mnie posadzili na wózku i zaraz zabrali.
Jechaliśmy
przez długi korytarz. Myślałam że on się nigdy nie skończy. Pojawiła się jakaś
sala. Przenieśli mnie na duży fotel i zaczęli instruować co mam robić.
-Cesarka
będzie-zadecydowała doktor która
prowadziła moją ciążę.
-
Dobrze. - powiedziała pielęgniarka i zawieźli mnie na inną salę. Miałam już
dość.
-Uśpimy
teraz panią bo nie będzie pani rodzić normalnie.
Pokiwałam
głową że rozumiem. Dali mi na twarz maskę i po chwili odpłynęłam.
Louis
Do
mojej sali wszedł lekarz informując że Ali rodzi cesarką.
- Czyli
są jakieś komplikacje? - zaniepokoiłem się.
-Nie.
Na razie nie ale pani Horan ciężko by było rodzić z bólami bo jest drobną osobą
a to są bliźniaki.
-
Rozumiem - powiedziałem spokojnie.
-No a
pana wypiszemy za tydzień ale o kulach.
- Jak
to za tydzień? Dopiero?
-Tak.
Panie Tomlinson dopiero się pan obudził z kilkumiesięcznej śpiączki no
i jeszcze jest pan chory.
- A
Alice z dziećmi? Kiedy oni będą wracać?
-Jeszcze
się nie urodziły.
- Ale
za chwilę tak. A pan wie ile się zazwyczaj trzyma mamy z noworodkami w
szpitalu.
-No za
4-7 dni. Jakoś tak.
- Długo
to jeszcze potrwa? - miałem na myśli poród.
-Jeszcze.
Czekałem
i strasznie się denerwowałem.
-Ej
będzie dobrze- Harry poklepał mnie po plecach.
- Musi
być - poprawiłem go.
-No
właśnie. Będziesz mieć dwóch zdrowych chłopaków.
- Skąd
wiesz że akurat chłopców? - zdziwiłem się.
-No nie
wiem ale patrząc na ciebie to tak bym obstawiał- odparł a reszta wybuchła
śmiechem.
- Wiesz
jak pocieszyć nie na co. - uśmiechnąłem się. - Ważne żeby zdrowe były. -
dodałem jeszcze. Po chwili usłyszałem płacz dziecka. - To moje? - popatrzyłem
na lekarza który ciągle był w sali.
-Pewnie
tak ale szczerze to powiem panu że dzisiaj jest makabrycznie dużo rodzących.
- Nie,
nie, nie proszę pana. To tam drze się dokładnie jak młody Tomlinson. -
powiedział poważnie Niall.
-Dzięki
szwagier . Po prostu ... dzięki- pokręciłem z dezaprobatą głową i położyłem się
bo wszystko mnie bolało.
Musiałem
czekać. Nic innego nie mogłem zrobić.
Alice
Gdy się przebudziłam było już po wszystkim a
ją sama znajdowałam się w innej sali.
Moja
ręką powędrowała na brzuch, który był mniej wypukły. Do sali weszła pani doktor.
- Gdzie one są? - spytałam od razu
- Gdzie one są? - spytałam od razu
-Na
badaniach. To wcześniaki.
- Ale
wszystko jest dobrze?
-Tak.
Są zdrowe i silne. Jeden ma 40 centymetrów i 2.3 kg a dziewczynka ma 42 cm ale
2,2 kg.
- Czyli
chłopczyk i dziewczynka. - powiedziałam do siebie. - Czy Louis już wie?
-Nie.
Nie wie- uśmiechnęła się.
- Aha.
- tylko tyle powiedziałam. - Kiedy będę mogła je zobaczyć?
-Zaraz
zostaną przyniesione w inkubatorach.
-
Dobrze, dziękuję.
Już po
chwili pielęgniarka przyniosła moje maleństwa. To były dwie najpiękniejsze
istoty jakie kiedykolwiek widziałam. Wyglądały tak niewinnie i cudownie. Były
po prostu wspaniałe. Najpierw podano mi córeczkę. Była taka malutka i te
niebieskie oczka w pół przymknięte.
- Moja
dziewczynka...- pogłaskałam delikatnie jej maleńką główkę.
-Czy
chciałaby pani udać się do sali pana Louisa?
-
Oczywiście. - od razu się uśmiechnęłam.
Weszłam
do sali i zobaczyłam Louisa leżącego na plecach. Patrzył w sufit.
- Hej - powiedziałam cicho.
- Hej - powiedziałam cicho.
-Alice-
podniósł się do pozycji siedzącej- Kochanie już po wszystkim? Jak się czujesz?
- Jest
w porządku. Kogoś ci przyniosłam... - pokazałam na dwa inkubatory koło mnie.
Oczy mu
się zeszkli.
-Możesz
je wyjąć? Co mamy ?
Podeszłam
to pierwszego dziecka i je wyjęłam. Chciałam żeby zobaczył oboje naraz więc
podeszłam do drugiego i położyłam sobie na drugiej ręce. Podeszłam do łóżka i
usiadłam koło chłopaka.
- To jest Mike i Caroline. - uśmiechnęłam się do niego.
- To jest Mike i Caroline. - uśmiechnęłam się do niego.
-Jezu
jakie to maleństwa- wziął ode mnie chłopczyka-Jesteś moim synkiem wiesz i z tego co widzę to masz piękną
siostrzyczkę maluchu.
-
Dociera do ciebie że to nasze dzieci? - spytałam Louisa.
-Nie.
Nie wiem jak sobie poradzę poza tym jak ją ci pomogę jak jestem kaleką.
- Nie
jesteś. Jakiś czas będziesz chodził z kulami to wszystko.
-No
właśnie się dowiedziałem że ze dwa miesiące. Jeju zobacz uśmiecha się...
Popatrzyłam
na malucha i rzeczywiście zobaczyłam na jego twarzyczce leniwy uśmiech.
-Kocham
cię i nasze dzieci. Przepraszam że nie byłem z tobą w tych ważnych momentach.
Żałuję. Alice czy gdybym teraz skończył na wózku to...
- To
zrobiłabym wszystko żeby cię z tego wyciągnąć, a jeżeli byłoby to niemożliwe to
wspierałabym i pomagała jak tylko umiem. One na pewno też - pokazałam głową na
trzymane przez nas dzidziusie.
-Jesteś
wspaniała. Cieszę się że ciebie mam. Was. Tworzymy rodzinę i tak zostanie.
- A jak
się czujesz?
-Ja ?
Dobrze. Raczej powinien zapytać co z tobą i dziećmi.
-
Dzieci są zdrowe wszystko jest z nimi w porządku. Zwłaszcza jak na wcześniaki.
-Cie
...- nie dokończył bo chłopaki wpadli do sali.
-
Dzidzie! - usłyszałam.
- Jakie małe!
- Chłopcy ciszej. - powiedziałam.
- Jakie małe!
- Chłopcy ciszej. - powiedziałam.
-No
patrz Niall jak się postarał i jakie dzieci zrobił. Brawo- oczywiście Harry.
- No
raczej. Z takimi genami jak moje to nawet on nie mógł tego spieprzyć. -
odpowiedział blondyn, a ja się śmiałam.
-Ty
Horan weź mnie nie obrażaj. Ja po prostu nam ten talent i tyle. A ty
zazdrościsz że mam takie cuda- odparował Louis całując Caro w główkę.
- No
nie powiem fajnie to wygląda. - znowu Harry
-Tatusia
córusia będzie tak?- chłopak zwrócił się do małej.
- Nie
będziesz jej rozpieszczał nie wiadomo jak. Rozumiemy się? - Louis spiorunował
mnie wzrokiem. - Masz jeszcze syna, który nawiasem mówiąc jest do ciebie mniej
podobny niż córka. - zauważyłam.
-Dobra
kotku nie grzej się. Będę rozpieszczał wszystkie moje dzieci. I ciebie.
- Ej
ale serio mała jest twoją kopią normalnie. - powiedział do Louisa Zayn.
-No
widzisz córuś? Podobna do tatusia ale syna też mam przystojnego.
- No
jasne. Będziesz przyprowadzał mamie dziewczyny do domu? - spytałam śpiącego
malucha.
-Na
pewno będzie ale tylko takie ładne. Wy weźcie wyemigrujcie co?- zwrócił się do
chłopaków.
-
Louis. ,-upomniałam go. Też chciałam zostać sama, ale to co powiedział było nie
grzeczne.
-Dobra
rozumiemy. Ale czekaj ,czekaj . To ją będę chrzestnym jednego z tym tam-Niall
wskazał na bliźniaki.
- Nie
myśleliśmy jeszcze nad tym. - powiedziałam szczerze.
-No to
my was zostawiamy a ten lekarz kazał przekazać że zabierają Lou na badania.
- No
dobra. To zabieram maluchy i idę do siostry się zapytać co z karmieniem. -
powiedziałam wstając
-A to
jak będziesz karmić?-zainteresowal się Styles.
- Jak
to jak?
-No to
ja się pytam jak
- Nie
wiesz jak się karmi dzieci?
-No ale
wiesz ty zawsze jesteś inna więc może inaczej . Butelką czy czymś- tak swoją drogą
to co go to obchodzi?
- Nie
rozumiem cię Harry. Mam zamiar je karmić jak prawie każda mama. Piersią matole.
- puknęłam go w czoło.
-Przepraszam
państwa ale muszę zabrać pacjenta na tomografię i prześwietlenie- do sali
weszła niska ładna blondyneczka. Czarowała uśmiechem.
- Może mnie pani weźmie. -
uśmiechnął się Harry.
- Boże..... - powiedziałam. - Pa kochanie. - pocałowałam Louisa i z dziećmi wyszłam z sali. Poszłam od razu do swojej żeby nie chodzić z nimi nie potrzebnie. Nie chciałam ich narażać.
~~~*~~~~
Dużo komentarzy szybko kolejny. Taka zasada :D Weźcie bo się nie wyrabiam kopiować ;)
- Boże..... - powiedziałam. - Pa kochanie. - pocałowałam Louisa i z dziećmi wyszłam z sali. Poszłam od razu do swojej żeby nie chodzić z nimi nie potrzebnie. Nie chciałam ich narażać.
~~~*~~~~
Dużo komentarzy szybko kolejny. Taka zasada :D Weźcie bo się nie wyrabiam kopiować ;)
Aaaa urodziła i Louis się obudził :))
OdpowiedzUsuńCały rozdział taki happy :p
Czekam na nn .
URODZIŁA jak super, idę poskakać z radości, odwala mi jak nic, ale urodziła i się obudził nie koniecznie w tej kolejności. No nic czekam na next
OdpowiedzUsuńAwwwww!! Kocham Cię!! Mega rozdział!! Łou mogłeś się trochę pospieszyć. Czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny ;) Czekam na next!
OdpowiedzUsuńRozdział B O S K I !! CUDO czekam nn :*
OdpowiedzUsuńświetne czekam na następny <333
OdpowiedzUsuńNo dobrze że Louis się wybudził:) Rozdział wspaniały! Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńAwwwww czekam na nn pisz szybciutko
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://trzebauwierzycwswojemarzenia.blogspot.com/
Mała Lou i mały Alice w wersji… poplątałam się ;P cud, miód i słodkie dzieci! ;3 czekam na next
OdpowiedzUsuńJUŻ DZIECI ?! O KURWA ! Jak szybko. Ale sweetaśny rozdział ; )
OdpowiedzUsuńLou się obudził, Alice rodzi, chłopcy głupi jak zawsze - wszystko na poziomie dziennym.
Super ^^.
Isiia.
O KURWA! Czytam i uśmiech sam wpada mi na twarz a najlepsze: Ale po chwili przypomniałam sobie jak bardzo wkurzały mnie krzyczące babki w filmach i się zamknęłam. :D Beka w chuj!
OdpowiedzUsuńjejujeju ! <3 jaki cudowny <3 i dzieci i lou się wybudził ! *_* poprostu przecudowny <3 !
OdpowiedzUsuńIzabela
Awww...Nawet nie wiesz,jak się ucieszyłam,że Lou się obudził...fajnie,że dzieci już przyszły na świat.Zdjęcia dzieci są słodkie. Rozdział bardzo mi się podoba <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia xx
Aww. *.* Kiedy next ?? <3 Czekam. . ;D Zapraszam do mnie . :D
OdpowiedzUsuń