poniedziałek, 13 maja 2013

Historia za szybko biegnie

 ALBUM ZOSTAŁ UZUPEŁNIONY http://alicehoran-album.blogspot.com/
Miesiąc później
Stan Louis'a jest bez zmian. Przenieśli go na inną salę, gdzie mogłam chłopaka odwiedzać. Przesiadywałam tam całymi dniami opowiadając mu o wszystkim. O tym, że maluchy mnie kopały po raz pierwszy, o tym co robiłam, jak tęsknie, jak mi go brakuje. O wszystkim.
Właśnie wchodziłam do jego sali. Usiadłam na krześle obok niego i lekko się uśmiechnęłam.
- Cześć kochanie. Maluchy tęsknią wiesz? Kopią coraz bardziej i częściej. Niall kiedy położył rękę na brzuch stwierdził że chyba mają po tobie ADHD.
-Wiesz, już za 3 miesiące przyjdą na świat i bardzo bym chciała abyś je zobaczył- złapałam go za dłoń- Proszę obudź się- po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
Lubiłam na niego patrzeć, ale jednocześnie były to dla mnie katusze. Miałam już wychodzić i prosić teraz któregoś z chłopaków, kiedy ledwo wyczuwalnie moja dłoń została ściśnięta. Miałam wrażenie, że tylko mi się to wydawało.
- Słyszysz mnie? Louis wiem że słyszysz. - poczułam łzy na swojej twarzy.
Jeszcze raz delikatnie dał znak. Podeszłam do jego bezwładnego jak dotąd ciała i pocałowałam w usta, a potem wyszłam na korytarz wtulając się w brata.
- Budzi się.... - powiedziałam w jego koszulkę.
-Idź powiedz lekarzowi- szepnął
Tak zrobiłam. Poszłam i poinformowałam o wszystkim lekarza. Poszedł do Louisa, a ja czekałam. Po dwudziestu minutach opuścił jego salę.
-Ma pani rację. Pan Louis reaguje co oznacza, że szansę na wybudzenie się zwiększyły. Może to jednak jeszcze trochę potrwać.
- Będę czekać - uśmiechnęłam się. Byłam szczęśliwa i pełna nadziei.
Wróciłam do domu już w lepszym stanie. Usiadłam na kanapie i pogłaskałam się po brzuchu.
-Już nie długo tatuś się wybudzi i będziemy razem- powiedziałam.
Włączyłam nagrania z koncertów chłopaków i tak do wieczora oglądałam. Potem poszłam się umyć i jeszcze coś zjeść. Tak bardzo chciałam żeby on się już obudził . Wszyscy się o niego martwimy. Nawet mój tata... Zrobiłam sobie kanapki i poszłam na górę. Nie czułam się zmęczona. Zastanawiałam się co by było gdybym nie spotkała Louisa. Gdzie bym teraz była i co robiła. Nie wiem nawet czy Niall wiedziałby, że jestem jego siostrą. A poza tym też nie wiadomo co by się stało na uczelni. Boże jaki on był dla mnie ważny... I już nie długo miał być znowu przy mnie. Urodzą się maluchy i wspólnie je wychowamy. Położyłam głowę na poduszce Lou i zamknęłam oczy. Po chwili znowu poczułam kopniecie i uśmiech sam wpłynął na moją twarz. Lubiłam czuć ich obecność. Nie czułam się wtedy taka samotna. Po chwili poczułam drugie kopnięcie, a potem zasnęłam.
Kolejne 4 tygodnie później- październik
Ubrana w sukienkę opinającą brzuszek jechałam z Harrym do szpitala. Ledwo chodziłam bo plecy mnie strasznie bolały. Chłopak pomógł mi wyjść z auta i doszliśmy do szpitala. Jak zwykle poszłam w kierunku sali Louisa. Weszłam i zobaczyłam chłopaka leżącego jak zawsze. Podeszłam i usiadłam na łóżku obok.
- Wiesz jak mnie załatwiłeś? Ledwo się ruszam. Jestem gruba i to strasznie. Dzieci przypominają o sobie coraz bardziej. - poczułam znowu kopnięcie. Delikatnie wzięłam rękę chłopaka i położyłam na swoim brzuchu. - Pewnie nie będziesz tego pamiętał, ale chce żebyś to poczuł. - znowu kopnięcie. - To właśnie nasze dzieci.
Usłyszałam lekkie chrząkniecie. Spojrzałam na chłopaka. Mrugał powiekami błądząc wzrokiem po pomieszczeniu.
- Louis! - krzyknęłam, po chwili jednak się ogarnęłam. - Przepraszam, już nie krzyczę. Misiek obudziłeś się.
-Alice..- wychrypiał ściskając delikatnie moja dłoń która trzymał.
- Jestem. Cały czas tu jestem. Długo kazałeś mi czekać.
-Przepraszam. Przepraszam kochanie..- wyszeptał.
- Jezu jak ja się bałam. Tak strasznie tęskniłam. Wiesz, stwierdzam że mamy za duże łóżko. - przytuliłam się do niego delikatnie nie chcąc go urazić.
-mogę dotknąć?- zapytał cicho wskazując na mój ciężarny brzuch.
- To twoje kochanie. - uśmiechnęłam się, siadając bliżej niego.
-Kocham was i przepraszam
- Przestań już. Jak się czujesz? Boże muszę iść po lekarza! - zaczęłam wstawać co mi trochę zajęło.
-Cały obolały. Pamiętam tylko dużo świateł rażących w oczy i huk. Potem już nic ale mam wrażenie jakbym śnił na jawie. Słyszałem co do mnie mówiłaś.
- Cały czas? - spytałam już przy drzwiach.
-Nie wiem. Chyba od nie dawna.
Poszłam po lekarza, który od razu pobiegł do Louisa, a ja zadzwoniłam do chłopców. Harry był w szpitalu a zaraz pojawiła się reszta.
-Pani Horan- poprosił mnie lekarz
- Tak? – spytałam
-Od dziś wierzę w cuda- przyznał uśmiechając się- psycholog twierdzi że pan Tomlinson obudził się tylko dlatego że walczył. Miał dla kogo.
- Cieszę się. To dla mnie.....nie wiem co mam panu powiedzieć. - zaczęłam płakać ze szczęścia.
-Nic. Teraz będzie się pani musiała niestety nim opiekować bo jakiekolwiek ruchy będzie wykonywał przy pomocy kul.
- Tak, oczywiście.
-dobrze. I mogą być trochę problemy z kręgosłupem więc nie może przez najbliższe tygodnie się przeciążać bo już następnym razem skończy na wózku inwalidzkim.
- Dobrze. Nie pozwolę mu na to. Będzie miał całodobowy nadzór.
-No ale jest pani w 8 miesiącu ciąży.
- Poradzę sobie. No i są jeszcze chłopcy, oni mi pomogą.
-Dobrze. Niech pani teraz weźmie przyjaciół i wejdzie do sali ale nie na długo bo pacjent musi odpoczywać.
- Dobrze, dziękuję za wszystko. -podałam mu rękę i poszłam do chłopców. - Zapraszam panowie. - pokazałam na drzwi do sali Louisa. Od razu tam pobiegli, a ja spacerem poszłam za nimi.
-Stary witaj w świecie żywych- zaśmiał się Liam.
- Zawsze mówiłeś że to ja jestem leniwy. Sam tu sobie leżałeś kilka miesięcy. - śmiał się Niall.
-Tak macie rację i przegapiłem rozwój moich dzieci. Poza tym przeze mnie przerwaliście trasę. Przepraszam chłopaki.
- Weź stary daj spokój. Chociaż łatwo nie było. Alice była nie do zniesienia. Jej zdaniem to ty codziennie albo umierałeś albo się budziłeś. - powiedział Harry, a ja go uderzyłam.
-Haha no co poradzisz. Ukochanej mi nie zmienisz. A powiecie mi co się stało że tu jestem i jakie szkody poniosłem?
- Bardzo duże. Ale czy musimy do tego wracać? - odezwałam się i wszyscy na mnie popatrzyli. Nie chciałam tego wspominać.
-No ale chciałbym wiedzieć co się stało ...
- Złamane żebra, wstrząs mózgu, że nie wspomnę o...... - wyliczał Liam. Nie mogłam tego słuchać więc  stamtąd wyszłam. Usiadłam na krześle na korytarzu i zaczęłam głaskać swój naprawdę spory brzuch.
Wyszedł do mnie Harry.
-Chodź już- podniósł mnie i wprowadził do sali. Chłopcy śmiali się i żartowali ja stałam obok i się uśmiechałam.
- Co ci mówił lekarz? Kiedy wyjdziesz do domu? - spytałam.
-Za kilka dni skarbie- odparł. Chłopaki znowu powrócili do rozmowy kiedy ja poczułam mocny skurcz ale takiego to w życiu nie miałam.
- Cicho..... - mówiłam do maluchów. - Spokojnie. -. Zaczęłam głęboko oddychać. Po chwili poczułam coś mokrego na nogach. Już wiedziałam co się dzieje. - Kurwa! Jeszcze nie teraz! - strasznie bolało, a to dopiero był początek.
-Alice!- Lou chciał zerwać się z łóżka ale kroplówka i Niall mu na to nie pozwolili-Idioto przecież ona rodzi.
- Boli! - zaczęłam krzyczeć. Ale po chwili przypomniałam sobie jak bardzo wkurzały mnie krzyczące babki w filmach i się zamknęłam. - Ruszcie się kretyni. - powiedziałam do chłopców i próbowałam głęboko oddychać.
-Harry idź po lekarza debilu!- krzyknął Louis- Kochanie spokojnie no oddychaj-wstał z łóżka i mnie podtrzymał.
- Ja ci mówię że twoje połamane gnaty to przy tym pikuś. - bolało coraz bardziej.
-Domyślam się ale to nie jest za wcześnie? Znaczy ja nie wiem ile tu leżałem…
- 8 miesiąc, chyba. Nie wiem nie mogę myśleć. - do sali wbiegali lekarze, a konkretnie dwóch.
-Co pani jest?- zapytał jeden.
-Panie Tomlinson proszę się natychmiast położyć!- krzyknął drugi.
- Ona rodzi nie widzi pan?! - krzyknął Zayn
-Widzę a on zaraz padnie bo nie może chodzić! Alan zabieramy panią na porodówkę! -Ja chce z wami!-dodał szybko Louis
- Louis. Kładź się, proszę. - wysapałam. Trochę chciałam żeby przy mnie był bo cholernie się bałam ale musiał leżeć i to było najważniejsze, a nie mój głupi strach.
-Nie. Dajcie mi wózek kule cokolwiek ale ja muszę przy niej być!- warknął.
- Boli, boli, boli....... - zaczęłam powtarzać, głupio wierząc że to coś pomoże.
-Dobra. Niech któryś z panów pójdzie po pielęgniarkę która zabierze pacjenta na porodówkę, a my już idziemy- mnie posadzili na wózku i zaraz zabrali.
Jechaliśmy przez długi korytarz. Myślałam że on się nigdy nie skończy. Pojawiła się jakaś sala. Przenieśli mnie na duży fotel i zaczęli instruować co mam robić.
-Cesarka będzie-zadecydowała doktor która prowadziła moją ciążę.
- Dobrze. - powiedziała pielęgniarka i zawieźli mnie na inną salę. Miałam już dość.
-Uśpimy teraz panią bo nie będzie pani rodzić normalnie.
Pokiwałam głową że rozumiem. Dali mi na twarz maskę i po chwili odpłynęłam.
Louis
Do mojej sali wszedł lekarz informując że Ali rodzi cesarką.
- Czyli są jakieś komplikacje? - zaniepokoiłem się.
-Nie. Na razie nie ale pani Horan ciężko by było rodzić z bólami bo jest drobną osobą a to są bliźniaki.
- Rozumiem - powiedziałem spokojnie.
-No a pana wypiszemy za tydzień ale o kulach.
- Jak to za tydzień? Dopiero?
-Tak. Panie Tomlinson dopiero się pan obudził z kilkumiesięcznej śpiączki no i jeszcze jest pan chory.
- A Alice z dziećmi? Kiedy oni będą wracać?
-Jeszcze się nie urodziły.
- Ale za chwilę tak. A pan wie ile się zazwyczaj trzyma mamy z noworodkami w szpitalu.
-No za 4-7 dni. Jakoś tak.
- Długo to jeszcze potrwa? - miałem na myśli poród.
-Jeszcze.
Czekałem i strasznie się denerwowałem.
-Ej będzie dobrze- Harry poklepał mnie po plecach.
- Musi być - poprawiłem go.
-No właśnie. Będziesz mieć dwóch zdrowych chłopaków.
- Skąd wiesz że akurat chłopców? - zdziwiłem się.
-No nie wiem ale patrząc na ciebie to tak bym obstawiał- odparł a reszta wybuchła śmiechem.
- Wiesz jak pocieszyć nie na co. - uśmiechnąłem się. - Ważne żeby zdrowe były. - dodałem jeszcze. Po chwili usłyszałem płacz dziecka. - To moje? - popatrzyłem na lekarza który ciągle był w sali.
-Pewnie tak ale szczerze to powiem panu że dzisiaj jest makabrycznie dużo rodzących.
- Nie, nie, nie proszę pana. To tam drze się dokładnie jak młody Tomlinson. - powiedział poważnie Niall.
-Dzięki szwagier . Po prostu ... dzięki- pokręciłem z dezaprobatą głową i położyłem się bo wszystko mnie bolało.
Musiałem czekać. Nic innego nie mogłem zrobić.
Alice
 Gdy się przebudziłam było już po wszystkim a ją sama znajdowałam się w innej sali.
Moja ręką powędrowała na brzuch, który był mniej wypukły. Do sali weszła pani doktor.
- Gdzie one są? - spytałam od razu
-Na badaniach. To wcześniaki.
- Ale wszystko jest dobrze?
-Tak. Są zdrowe i silne. Jeden ma 40 centymetrów i 2.3 kg a dziewczynka ma 42 cm ale 2,2 kg.
- Czyli chłopczyk i dziewczynka. - powiedziałam do siebie. - Czy Louis już wie?
-Nie. Nie wie- uśmiechnęła się.
- Aha. - tylko tyle powiedziałam. - Kiedy będę mogła je zobaczyć?
-Zaraz zostaną przyniesione w inkubatorach.
- Dobrze, dziękuję.
Już po chwili pielęgniarka przyniosła moje maleństwa. To były dwie najpiękniejsze istoty jakie kiedykolwiek widziałam. Wyglądały tak niewinnie i cudownie. Były po prostu wspaniałe. Najpierw podano mi córeczkę. Była taka malutka i te niebieskie oczka w pół przymknięte.
- Moja dziewczynka...- pogłaskałam delikatnie jej maleńką główkę.
-Czy chciałaby pani udać się do sali pana Louisa?
- Oczywiście. - od razu się uśmiechnęłam.
Weszłam do sali i zobaczyłam Louisa leżącego na plecach. Patrzył w sufit.
- Hej - powiedziałam cicho.
-Alice- podniósł się do pozycji siedzącej- Kochanie już po wszystkim? Jak się czujesz?
- Jest w porządku. Kogoś ci przyniosłam... - pokazałam na dwa inkubatory koło mnie.
Oczy mu się zeszkli.
-Możesz je wyjąć? Co mamy ?
Podeszłam to pierwszego dziecka i je wyjęłam. Chciałam żeby zobaczył oboje naraz więc podeszłam do drugiego i położyłam sobie na drugiej ręce. Podeszłam do łóżka i usiadłam koło chłopaka.
- To jest Mike i Caroline. - uśmiechnęłam się do niego.
-Jezu jakie to maleństwa- wziął ode mnie chłopczyka-Jesteś moim synkiem wiesz i z tego co widzę to masz piękną siostrzyczkę maluchu.
- Dociera do ciebie że to nasze dzieci? - spytałam Louisa.
-Nie. Nie wiem jak sobie poradzę poza tym jak ją ci pomogę jak jestem kaleką.
- Nie jesteś. Jakiś czas będziesz chodził z kulami to wszystko.
-No właśnie się dowiedziałem że ze dwa miesiące. Jeju zobacz uśmiecha się...
Popatrzyłam na malucha i rzeczywiście zobaczyłam na jego twarzyczce leniwy uśmiech.
-Kocham cię i nasze dzieci. Przepraszam że nie byłem z tobą w tych ważnych momentach. Żałuję. Alice czy gdybym teraz skończył na wózku to...
- To zrobiłabym wszystko żeby cię z tego wyciągnąć, a jeżeli byłoby to niemożliwe to wspierałabym i pomagała jak tylko umiem. One na pewno też - pokazałam głową na trzymane przez nas dzidziusie.
-Jesteś wspaniała. Cieszę się że ciebie mam. Was. Tworzymy rodzinę i tak zostanie.
- A jak się czujesz?
-Ja ? Dobrze. Raczej powinien zapytać co z tobą i dziećmi.
- Dzieci są zdrowe wszystko jest z nimi w porządku. Zwłaszcza jak na wcześniaki.
-Cie ...- nie dokończył bo chłopaki wpadli do sali.
- Dzidzie! - usłyszałam.
- Jakie małe!
- Chłopcy ciszej. - powiedziałam.
-No patrz Niall jak się postarał i jakie dzieci zrobił. Brawo- oczywiście Harry.
- No raczej. Z takimi genami jak moje to nawet on nie mógł tego spieprzyć. - odpowiedział blondyn, a ja się śmiałam.
-Ty Horan weź mnie nie obrażaj. Ja po prostu nam ten talent i tyle. A ty zazdrościsz że mam takie cuda- odparował Louis całując Caro w główkę.
- No nie powiem fajnie to wygląda. - znowu Harry
-Tatusia córusia będzie tak?- chłopak zwrócił się do małej.
- Nie będziesz jej rozpieszczał nie wiadomo jak. Rozumiemy się? - Louis spiorunował mnie wzrokiem. - Masz jeszcze syna, który nawiasem mówiąc jest do ciebie mniej podobny niż córka. - zauważyłam.
-Dobra kotku nie grzej się. Będę rozpieszczał wszystkie moje dzieci. I ciebie.
- Ej ale serio mała jest twoją kopią normalnie. - powiedział do Louisa Zayn.
-No widzisz córuś? Podobna do tatusia ale syna też mam przystojnego.
- No jasne. Będziesz przyprowadzał mamie dziewczyny do domu? - spytałam śpiącego malucha.
-Na pewno będzie ale tylko takie ładne. Wy weźcie wyemigrujcie co?- zwrócił się do chłopaków.
- Louis. ,-upomniałam go. Też chciałam zostać sama, ale to co powiedział było nie grzeczne.
-Dobra rozumiemy. Ale czekaj ,czekaj . To ją będę chrzestnym jednego z tym tam-Niall wskazał na bliźniaki.
- Nie myśleliśmy jeszcze nad tym. - powiedziałam szczerze.
-No to my was zostawiamy a ten lekarz kazał przekazać że zabierają Lou na badania.
- No dobra. To zabieram maluchy i idę do siostry się zapytać co z karmieniem. - powiedziałam wstając
-A to jak będziesz karmić?-zainteresowal się Styles.
- Jak to jak?
-No to ja się pytam jak
- Nie wiesz jak się karmi dzieci?
-No ale wiesz ty zawsze jesteś inna więc może inaczej . Butelką czy czymś- tak swoją drogą to co go to obchodzi?
- Nie rozumiem cię Harry. Mam zamiar je karmić jak prawie każda mama. Piersią matole. - puknęłam go w czoło.
-Przepraszam państwa ale muszę zabrać pacjenta na tomografię i prześwietlenie- do sali weszła niska ładna blondyneczka. Czarowała uśmiechem.
- Może mnie pani weźmie. - uśmiechnął się Harry.
- Boże..... - powiedziałam. - Pa kochanie. - pocałowałam Louisa i z dziećmi wyszłam z sali. Poszłam od razu do swojej żeby nie chodzić z nimi nie potrzebnie. Nie chciałam ich narażać.

~~~*~~~~
Dużo komentarzy szybko kolejny. Taka zasada :D Weźcie bo się nie wyrabiam kopiować ;)

14 komentarzy:

  1. Aaaa urodziła i Louis się obudził :))
    Cały rozdział taki happy :p
    Czekam na nn .

    OdpowiedzUsuń
  2. URODZIŁA jak super, idę poskakać z radości, odwala mi jak nic, ale urodziła i się obudził nie koniecznie w tej kolejności. No nic czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwwww!! Kocham Cię!! Mega rozdział!! Łou mogłeś się trochę pospieszyć. Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest świetny ;) Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział B O S K I !! CUDO czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne czekam na następny <333

    OdpowiedzUsuń
  7. No dobrze że Louis się wybudził:) Rozdział wspaniały! Czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  8. Awwwww czekam na nn pisz szybciutko
    Zapraszam do siebie: http://trzebauwierzycwswojemarzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Mała Lou i mały Alice w wersji… poplątałam się ;P cud, miód i słodkie dzieci! ;3 czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  10. JUŻ DZIECI ?! O KURWA ! Jak szybko. Ale sweetaśny rozdział ; )
    Lou się obudził, Alice rodzi, chłopcy głupi jak zawsze - wszystko na poziomie dziennym.
    Super ^^.
    Isiia.

    OdpowiedzUsuń
  11. O KURWA! Czytam i uśmiech sam wpada mi na twarz a najlepsze: Ale po chwili przypomniałam sobie jak bardzo wkurzały mnie krzyczące babki w filmach i się zamknęłam. :D Beka w chuj!

    OdpowiedzUsuń
  12. jejujeju ! <3 jaki cudowny <3 i dzieci i lou się wybudził ! *_* poprostu przecudowny <3 !
    Izabela

    OdpowiedzUsuń
  13. Awww...Nawet nie wiesz,jak się ucieszyłam,że Lou się obudził...fajnie,że dzieci już przyszły na świat.Zdjęcia dzieci są słodkie. Rozdział bardzo mi się podoba <3

    Pozdrawiam
    Kasia xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Aww. *.* Kiedy next ?? <3 Czekam. . ;D Zapraszam do mnie . :D

    OdpowiedzUsuń