Harry
chodziłem
po sypialni gubiąc się we własnych myślach. Bałem się. Co jeśli odmówi?Jeśli
nie będzie chciała? Zwariuję zaraz,.
Wyjąłem
z szafy garnitur, w który zaraz się ubrałem. Cudem zawiązałem krawat.
Przeszukałem kieszenie do których wkładałem pudełeczko. Wszystko było na miejscu
.
Zaniosłem
pod drzwi łazienki sukienkę dla Caroline i kartkę ze wskazówką gdzie ma
przyjść. Właśnie spełniały się moje marzenia.......no prawie. Do pełnego
szczęścia brakowało tylko jej TAK.
Wyszedłem
do ogrodu, przeszedłem przez drugą furtkę a potem poszedłem na ścieżkę
oświetloną świeczkami. Moim calem była mała altana tak samo ozdobiona do wąska
dróżka.
Czekałem
i czekałem, ale kiedy wyszła oniemiałem z wrażenia. Miała na sobie sukienkę ode
mnie, lekko upięte włosy i ten swój piękny uśmiech.Podałem jej dłonią
przyciągając do siebie.
-
Witam pana.
-Witam
panią. Znowu pięknie wyglądasz kochanie
-
Cieszę się że ci się podoba, ty również w tym garniturze nieźle się
prezentujesz.
Pocałowałem
ją delikatnie w usta obejmując w talii.
-
Z jakiej to okazji? - dziewczyna spytała w moje usta.
-Zaraz
się dowiesz
Powoli
uklęknąłem na prawe kolano wyjmują granatowe pudełeczko od razu je otwierając.
-Caroline
Tomlinson jesteś moim szczęściem, moją miłością, moim światem. Pragnę cię
poślubić , więc czy uczynisz mi ten zaszczyt i
zgodzisz się zostać moją żoną?
Dziewczyna
patrzyłam to na mnie, to na pierścionek. Zlituj się i odpowiedz- myślałem.
-
Tak... Jasne że tak! Tak, tak, tak....!
Nasunąłem
jej pierścionek na dłoń, podniosłem się i wziąwszy ją w ramiona zakręciłem
-
Kocham cię! - pocałowała mnie.
Byłem
chyba najszczęśliwszym człowiek w tym momencie. Zgodziła się. Miałem ochotę
odetchnąć z ulgą, bo naprawdę się bałem. Mogła powiedzieć poczekajmy, albo nie
jestem gotowa, a ona się zgodziła. Nikt mi jej nie zabierze.
-Boże
nawet nie wiesz jak się cieszę- przytulałem ją delikatnie i całowałem we włosy.
-Ale
jesteś pewna?- zapytałem jeszcze raz
-
Nie pytaj się głupio.
-Nie
pytam, muszę upewnić- wziąłem ją na ręce idąc z powrotem. Cały czas patrzyłem w
jej piękne, niebieskie ocz
-
Więc cię upewniam. - pocałowała mnie.
Weszliśmy
do domu. Cały czas była w moich ramionach. Nie mogłem przestać się uśmiechać
-
Jak długo to już planowałeś? - spytała nagle.
-Od
miesiąca tak szczerze- odpowiedziałem- Został jeszcze twój tata. Myślisz że on
jest taki jak Bob horan? bo twoja mama wiedziała
-
Ucieszy się.....na pewno.
Zaniosłem
ją na górę do naszej sypialni. Delikatnie położyłem ją na łóżku, ciągle
całując.
Była
taka młoda i wybrała mnie. Kochałem ją jak nikogo innego. Przy mnie była
bezpieczna.
Położyłem
się obok obdarowując pocałunkami jej ramię.
-
Czekaj, czekaj....mama wiedziała? - popatrzyła na mnie.
-Tak-
przytaknąłem
-
Dlaczego? Ktoś jeszcze?
-Twoja
mama pomagała mi w znalezieniu dla ciebie pierścionka, dlatego wiedziała. Nikt
więcej.
oprócz
mojej mamy
-
Oł....no dobra.
-Na
którą masz jutro do szkoły?
-
Nie idę jutro do szkoły
-Dlaczego?-
zdziwiłem się.
-
Bo nie mam ochoty, dzień wolny sobie zrobię.
-Ty?
wzorowa uczennica?
-
Tak, właśnie tak...
-Nie
chcę cię demoralizować- powiedziałem wstając i zdejmując marynarkę oraz
rozpinając koszulę
-
Ale ja po prostu czuje że będę jutro chora.
-Źle
się czujesz?- uklęknąłem na łóżku
-
Nie. - zaśmiała się. - To będzie oficjalna wersja.
-Ah
rozumiem- zdjąłem białą koszulę i powiesiłem na krześle
Dziewczyna
cały czas na mnie patrzyła.
-
Fajne masz te tatuaże, lubię na nie patrzeć.
-Na
tatuaże?- zaśmiałem się kładąc obok
-
Między innymi.
-Dobrze
wiedzieć- ucałowałem jej czoło
-
Masz ich dużo.... - usłyszałem.
-No
trochę...
-
powiesz mi kiedyś co znaczy każdy z nich?
-Wiesz
.. nie każdy ma znaczenie. Ale np ten- wskazałem na literki a i g- to inicjały
mojej siostry i mamy
-
Logiczne, widać jak bardzo ci na nich zależy...
-Tak.
Dlatego będzie i twoje imię- gładziłem ją po plecach.
-
Kocham cię.
-Ja
też cię kocham skarbie
Podniosłą
głowę z mojego torsu i pocałowała mnie w usta. Oddałem pocałunek przejeżdżając
językiem po jej wardze. Otworzyła lekko usta dają mi wejście.
Nasze
języki zacięcie walczyć. Podniosłem dziewczynę bardziej na siebie. Moją dłoń
wplatałem w jej gęste włosy. Usiadła na mnie okrakiem dalej całując. Rozpiąłem
jej sukienkę zdejmując ją od razu Potem ona pozbyła się moich spodni.
Rozebrałem ją do końca całując
Później
znowu cieszyliśmy się sobą, zasnęła w moich ramionach, a ja zaraz po niej.
Obudziłem
ją gdy przyniosłem śniadanie
-
Co tam masz dobrego? - spytała.
-No
dzisiaj możesz liczyć na omlety
-
Mniam. - usiadła.
Jadła
śniadanie a raczej ją karmiłem. Cały czas się śmiała
-
Nie zmieszczę więcej.
-No
to już. Ubierasz się czy jeszcze leżysz
-
Nie, wstaje już.
Podałem
jej rękę.Wstała i poszła do łazienki,a poszedłem odebrać telefon, który zaczął
dzwonić.
-Halo?-
odebrałem
-
Hej, Harry mógłbyś powiedzieć Caroline żeby do nas przyjechała jak wróci ze
szkoły? - usłyszałem Alice.
-Hey
Alice.. wiesz może ja ją przywiozę zaraz bo ona nie poszła dziś do szkoły a coś
się stało ?
-
Musi mi pomóc, to znaczy pogadać z Mike'iem. Dlaczego ona nie poszła do szkoły?
-Alice....
-
No dobra, to przywieziesz ją?
-Tak
jasne- zauważyłem że dziewczyna wyszła-Kochanie zbieraj się zawiozę cię do
rodziców
-
Po co? - zdziwiła się.
-Chodzi
o mike'a. Nie wiem tyle mi ali powiedział
-
No dobra, zaraz będę gotowa.
W
końcu pojechaliśmy do Louisa.
Caroline
Rodzice
powiedzieli mi że Mike nie chce chodzić do szkoły i nie chce powiedzieć o co
chodzi. Poszłam do niego do pokoju ale zamknął drzwi, zapukałam.
-
Idź sobie. - powiedział miał strasznie przygnębiony głos.
Pukalam
tak długo aż otworzył. Musiałam się dowiedzieć o co chodzi
-
Rodzice cię przysłali? - spytał zły.
-Tak.
Musimy pogadać. O co chodzi?
-
O nic - odburknął.
-O
coś musi. Mów
-
To nie twoja sprawa
-Jesteś
moim bratem. Wszyscy się martwimy. Mike
Chłopak
usiadł na łóżku i schował twarz w dłonie.
-
Będe ojcem....
-Słucham?-
spojrzałam na niego. Nie wierzyłam.
-
Słyszałaś...
-Kto?
-
Nie ważne. - widać że tego bardzo nie chciał mi powiedzieć
-Mike
tu chodzi o dziecko! Z kim ?
-
To że ci powiem niczego nie zmieni.
-Musisz
ponieść odpowiedzialność. Z kim
-
Zrobię to ok....ale tego ci nie powiem. Sam sobie poradzę.
-Mike...Ile
ona jest w tej ciąży ?- spytałam
-
Nie wiem, nie spytałem, jak mi to powiedziała byłem w lekkim szoku....
-No
ra..- nie dokończyłam bo z dołu dobiegł nas krzyk. Rozpoznałam głos wujka
zayna
Zobaczyłam
przerażenie w oczach Mike'a ale pewnie wyglądałam tak samo.Zbiegłam szybko na
dół.
-Mike!-
teraz krzyknął tata
Mój
brat powoli zszedł na dół.
Ja
poszłam za nim i dotarliśmy do salonu
-Mike..-
odezwał się wujek.
-
No co? - spytał cicho.
-może
wyjaśnisz nam wszystkim...to
-
Ale co ja mam ci powiedzieć?
-Louis
zostaniesz dziadkiem. Moja córka jest w ciąży
Tata
zbladł, a mama usiadła z wrażenia. Ja sama mocno się zdziwiłam. Nigdy nie
myślałam że Marcy i mój brat.....
Harry
też był zaskoczony. Wszyscy byliśmy. Przecież..
-Słucham?-
odezwał się tata- Wiedziałem że tak będzie! Nie mogłeś chociaż jej zostawić w
spokoju?!
-
Nie chciałem żeby to się tak skończyło - powiedział cicho.
-Kochasz
ją chociaż czy to było na jeden raz?
Mike
wstał i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Świetnie.
Zayn... ja- tata był bezradny
-
Wujku, a jak Marcy się trzyma? - spytałam zmartwiona. Bardzo ją lubiłam.
-Boi
się... Boi się i odpowiedzialności i tego, że dziecko nie będzie miało ojca. 1
-
On taki nie jest - powiedziałam szybko. - To znaczy nie wiem jak jest między
nimi ale nie zostawi jej.
-Mi
się wydaję że on się zakochał- powiedziała mama- Wszystko będzie dobrze. Na
razie jest w szoku.
-
To by wyjaśniało dlaczego zaproponował ci pomóc przy naprawie auta. - zaśmiał
się Harry.
-No
tak- tata też się zaśmiał- No dobrze...
-Harry
udało się?- spytała mama.
-
Zapomnialam! - usiadłam koło niej. - Jest śliczny. - pokazałam jej pierścionek
znajdujący się na moim palcu.
-Co
jest śliczne?- odezwał się tata- Czemu ja nie wiem o niczym?
Dumnie
pokazałam mu swoją dłoń. Był w szoku, ale po chwili się uśmiechnął.
-Tak
właśnie Louis dla formalność to zgadzasz się prawda?- zapytał Harry.
-
I tak miała by gdzieś gdybym jej nie pozwolił. - posłałam tacie buziaka w
powietrzu.
-Jasne-
poklepał go po plecach- Gratuluję- narzeczony usiadł obok mnie obejmując
ramieniem- Ale nie jesteś w ciąży i to nie dlatego prawda?- zapytał aby się
upewnić
-
Nie jestem w ciąży...
-
Ale ci zazdroszczę - powiedział cicho wujek.
Spojrzeliśmy
na niego wszyscy.
-Będziesz
się cieszył- powiedziała mama
-
Na pewno, ale martwię się o małą, jej przyszłość.
-Będzie
dobrze- uśmiechnął się Harry.
-
Ona sama ci powiedziała? - spytałam wujka.
-Tak.
Sama
-
Tak w ogóle to w którym jest tygodniu?
-Jest
w 6 tygodniu- odpowiedział.
-2
miesiąc już- odpowiedział
-
To......długo. - powiedziałam cicho.
-No
długo..
-
Może się czegoś napijesz? - spytała go mama
-Nie,
będę już szedł. A i Harry gratuluję
Uśmiechnęłam
się ,a Harry podziękował .Zostaliśmy na obiedzie i wróciliśmy do domu
-
Zabije mojego brata jeśli zrobi jej krzywdę. - powiedziałam zdejmując buty.
-Na
pewno nie zrobi. To mądry chłopak- Harry włączył telewizor. Od razu zobaczyłam
nasze zdjęcia.
-
Zabije mojego brata jeśli zrobi jej krzywdę. - powiedziałam zdejmując buty.
-
Jak oni.....?
-Nie
wiem- westchnął.
-
No nie ważne. - usiadłam mu na kolanach.
Przytulił
mnie.
-Jak
donoszą nam prywatne źródła para zaręczyła się wczoraj wieczorem. Partnerka
Harry'ego to o 20 lat młodsza- Caroline Tomlinson córka jego przyjaciela. Czy
związek przetrwa mimo tak dużej różnicy wieku?- usłyszeliśmy dziennikarkę.
-
Niech się zajmą swoimi sprawami. - powiedziałam oglądając nasze zdjęcia w
telewizorze
-Kochanie
to są media- zaśmiał się brunet
-
Oj wiem....
Ułożył
mi głowę na swoim ramieniu i pocałował we włosy.
-Im
więcej się dzieję tym oni mają o czym mówić i tworzyć domysły
-
Pewnie masz rację.
-Przeżyjesz
to?
-
Jakoś sobie poradzę. - cmoknął mnie w usta
-Przecież
jesteś córką Louis'a- zaśmiał się- No dobra ale jutro już idziesz do szkoły-
ostrzegłem.
-
Muszę? No dobra
-Musisz.
Już nie długo masz maturę. Jeszcze miesiąc i kwiecień
-
I matura. Tak wiem. - zatkałam mu usta dłonią
-Na
pewno ją zdasz- powiedział kiedy odsunęłam rękę.
-
Taką mam nadzieję
-Ja
w ciebie wierzę. Chodź do ogrodu- wziął mnie za rękę- Jak tylko będzie po
maturze gdzieś wyjedziemy co?- usiadł na huśtawce biorąc mnie na kolana
-
Gdzie?
-Gdzie
tylko chcesz misiu.
-
Nie planuj na przód bo jeszcze wiele rzeczy może się zdarzyć.... - usiadłam na
nim okrakiem żeby być twarzą do niego.
-Co
się może zdarzyć że nie wyjedziemy? Potrzebujesz wakacji
-
No dobra. Widze że z nas dwojga to ty będziesz tym pozytywnie myślącym.
-Chyba
tak. Będziesz chciała mieć kiedyś ze mną dzieci?- zapytał patrząc mi w
oczy
-
Nie myślałam jeszcze o nich, ale tak, chciałabym. Po prostu nie wiem czy jestem
na gotowa.
-caroline
ja nie mówię że teraz, nie mówię że za miesiąc. kiedyś, za kilka lat, jak
będziesz wiedziała że to jest ten czas- pocałował mnie w czoło.
-
Na pewno
-Chciałbym
mieć córeczkę. Taką śliczną jak jej mama- wyznał.
-
Ale włosy żeby miała po tobie...- zaśmiałam się.
-po
mnie? - uśmiechnął się i przytulił się do mnie
-
Takie super loki.
-I
takie super niebieskie oczka. o i będę jej śpiewał żeby zasnęła.
Uśmiechnęłam
się. Zaczęłam sobie to wyobrażać.Ten widok był uroczy. Harry trzymający małą
dziewczynkę z loczkami i słodkimi dołeczkami w policzkach po nim. On taki uśmiechnięty. Położyłam głowę na
jego ramieniu.
-O
czym myślisz?- zapytał
-
O twojej córeczce.....
-Przecież
ja nie ... Jak wygląda gdy sobie ją wyobrażasz?
-
Jest śliczna. - uśmiechnęłam się.
-Nawet
nie wiesz jak bardzo cię kocham. Nie wiem czy na ciebie zasługuję.
-
Ale ja to wiem, jestem tego pewna.
Wziął
moją twarz w dłonie i pocałował mnie.
Oddałam
pocałunek i po chwili prawie spadliśmy z huśtawki.Mężczyzna złapał mnie i
zaśmiał się. Stanęliśmy na trawie wtuleni w siebie
-
Nad wodę dobra? Pojedziemy gdzieś nad wodę?
-Yhym...Byłaś
z rodzicami w Barcelonie prawda?
-
Byłam - zaśmiałam się.
-Tak,
dlatego może.. Grecja? Włochy, gdzie tylko chcesz.
-
Nad wodę, to jedyną prośbą.
-Dobrze,
będzie nad wodą skarbie- uniósł mnie kierując się do domu.
-
Dziękuję, ale za dużo dla mnie robisz.
-Nie
mów tak- pocałował mnie w usta- Pamiętaj że dla ciebie zrobię wszystko.
-
Wystarczy że będziesz przy mnie.
-Zawsze-
obiecał.
Położył
mnie na kanapie sam za to idąc do kuchni.
Mike
Chodziłem
po tym cholernym parku i już kilka godzin.
Głowa
mnie bolała, miałem wyrzuty sumienia i nie wiedziałem co ze sobą zrobić.
Kochałem Marcy i nie chciałem jej zostawiać w takiej sytuacji. Nie nadaje
się na ojca, będę się starał, ale ja się nie nadaje.
Jestem
za młody a moje zachowanie przechodzi ludzkie pojęcie.Czemu to Caro nie mogłaby
być w ciąży ..
Wiedziałem
że jak wrócę do domu to nie będę mieć życia. Nie chciałem marnować jej życia,
ale ona też tego chciała. Kurde wszystkich zawiodłem... Rodzice pewnie się
martwią.
Wujek
chce mnie zabić, a Marcy.....nawet nie chce myśleć.
Wyjąłem
telefon drżącą ręką i zadzwoniłem do niej, nie myśląc o konsekwencjach
Długo
nie odbierała w końcu to zrobiła.
-
Mike ja na prawdę nie chciałam im mówić kto jest ojcem, kazał mi, powiedział że
jak nie powiem to sam się dowie, a wtedy nie będzie z nim dobrze, przepraszam.
- usłyszałem kiedy odebrała, nie dała mi nic powiedzieć, a teraz słyszałem że
płacze.
-Czekaj.
Marcy nic się nie stało. Dobrze że wie.
-
N-nie jesteś zły? - dalej płakała, a mi ciężko było tego słuchać.
-Nie
kochanie. Nie płacz. Jak się czujesz
-
Chyba dobrze, sama nie wiem.
-Przyjść
do ciebie?- zapytałem przełykając ślinę. Bałem się wujka
-
Nie wiem czy to dobry pomysł, tata jest trochę zły. - mówiła niepewnie.
-Trochę?
Ale nie krzyczy na ciebie?
-
Nie i to jest najgorsze. Zawiodłam go.... - znowu się rozpłakała.
-Przestań.
Proszę nie płacz. Poradzimy sobie. Jak urodzisz wezmę na siebie prawaDo opieki
-
Jak to? Co ty mówisz?
-Nie
rozumiem twojego zdziwienia
-
Chcesz tego dziecka? To znaczy mieć z nim cokolwiek wspólnego? - jej głos był
dziwny, nie umiałem odczytać uczuć nią kierujących.
-Marcy
jak mogłaś pomyśleć inaczej?! Kocham cię i nasze malenstwo
-
Skąd miałam wiedzieć, masz 18 lat, a ja jeszcze mniej. Nie wiedziałam czy w
ogóle będziesz chciał mieć ze mną jeszcze coś wspólnego, nie mówiąc tu o innych
rzeczach.
-Przestań.
Kocham cię i to się nie zmieni. Nie płacz już
Teen rozdział jest słooodki <3333
OdpowiedzUsuńJak ja kocham to opowiadanie :*
A Mike awww....
Oby Zayn go nie zabił...
Pozdrawiam
Marzena :*
swietny :*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny *.* Mike zachował się świetnie.
OdpowiedzUsuńCzekam nn ;>
Haha Zayn go zabijeXD super rozdział.
OdpowiedzUsuńAwwww...ale słodki! *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.
Łoo... ale się porobiło... Hahaha Mike... Czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńdodaj szybko kolejny
Zgodziła się, zgodziła się, ale mam zaciesz
OdpowiedzUsuńSuuper rozdział już nie mogę się doczekać następnego <3
Świetny rozdział...czekam na nn. <3
OdpowiedzUsuńkocham to!!!
OdpowiedzUsuńpisz dalej!!!!
dodaj dzisiaj kolejyn bardzo prosze....
slodki rozdzial <3
OdpowiedzUsuńdodaj dzis kolejny ;*
Kocham!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOmg, z tą ciążą to mnie nieźle zaskoczyłaś.
OdpowiedzUsuńA Mike awwwwww...
I te zaręczyny i Harry ja też chcę takiego <3
Ale sie dzieje.
OdpowiedzUsuńNie ma takiego czegoś ak nuda.
Nie mog esie doczekać nastęonego.