wtorek, 16 lipca 2013

Tak czy nie?

Harry
chodziłem po sypialni gubiąc się we własnych myślach. Bałem się. Co jeśli odmówi?Jeśli nie będzie chciała? Zwariuję zaraz,.
Wyjąłem z szafy garnitur, w który zaraz się ubrałem. Cudem zawiązałem krawat. Przeszukałem kieszenie do których wkładałem pudełeczko. Wszystko było na miejscu .
Zaniosłem pod drzwi łazienki sukienkę dla Caroline i kartkę ze wskazówką gdzie ma przyjść. Właśnie spełniały się moje marzenia.......n​o prawie. Do pełnego szczęścia brakowało tylko jej TAK.
Wyszedłem do ogrodu, przeszedłem przez drugą furtkę a potem poszedłem na ścieżkę oświetloną świeczkami. Moim calem była mała altana tak samo ozdobiona do wąska dróżka.
Czekałem i czekałem, ale kiedy wyszła oniemiałem z wrażenia. Miała na sobie sukienkę ode mnie, lekko upięte włosy i ten swój piękny uśmiech.Podałem jej dłonią przyciągając do siebie. 
- Witam pana.
-Witam panią. Znowu pięknie wyglądasz kochanie
- Cieszę się że ci się podoba, ty również w tym garniturze nieźle się prezentujesz.
Pocałowałem ją delikatnie w usta obejmując w talii.
- Z jakiej to okazji? - dziewczyna spytała w moje usta.
-Zaraz się dowiesz
Powoli uklęknąłem na prawe kolano wyjmują granatowe pudełeczko od razu je otwierając.
-Caroline Tomlinson jesteś moim szczęściem, moją miłością, moim światem. Pragnę cię poślubić , więc czy uczynisz mi ten zaszczyt i zgodzisz się zostać moją żoną?
Dziewczyna patrzyłam to na mnie, to na pierścionek. Zlituj się i odpowiedz- myślałem.
- Tak... Jasne że tak! Tak, tak, tak....! 
Nasunąłem jej pierścionek na dłoń, podniosłem się i wziąwszy ją w ramiona zakręciłem
- Kocham cię! - pocałowała mnie. 
Byłem chyba najszczęśliwszym​ człowiek w tym momencie. Zgodziła się. Miałem ochotę odetchnąć z ulgą, bo naprawdę się bałem. Mogła powiedzieć poczekajmy, albo nie jestem gotowa, a ona się zgodziła. Nikt mi jej nie zabierze. 
-Boże nawet nie wiesz jak się cieszę- przytulałem ją delikatnie i całowałem we włosy.
-Ale jesteś pewna?- zapytałem jeszcze raz
- Nie pytaj się głupio.
-Nie pytam, muszę upewnić- wziąłem ją na ręce idąc z powrotem. Cały czas patrzyłem w jej piękne, niebieskie ocz
- Więc cię upewniam. - pocałowała mnie.
Weszliśmy do domu. Cały czas była w moich ramionach. Nie mogłem przestać się uśmiechać
- Jak długo to już planowałeś? - spytała nagle.
-Od miesiąca tak szczerze- odpowiedziałem- Został jeszcze twój tata. Myślisz że on jest taki jak Bob horan? bo twoja mama wiedziała 
- Ucieszy się.....na pewno.
Zaniosłem ją na górę do naszej sypialni. Delikatnie położyłem ją na łóżku, ciągle całując.
Była taka młoda i wybrała mnie. Kochałem ją jak nikogo innego. Przy mnie była bezpieczna.
Położyłem się obok obdarowując pocałunkami jej ramię. 
- Czekaj, czekaj....mama wiedziała? - popatrzyła na mnie.
-Tak- przytaknąłem
- Dlaczego? Ktoś jeszcze? 
-Twoja mama pomagała mi w znalezieniu dla ciebie pierścionka, dlatego wiedziała. Nikt więcej.
oprócz mojej mamy
- Oł....no dobra.
-Na którą masz jutro do szkoły?
- Nie idę jutro do szkoły
-Dlaczego?- zdziwiłem się.
- Bo nie mam ochoty, dzień wolny sobie zrobię. 
-Ty? wzorowa uczennica? 
- Tak, właśnie tak...
-Nie chcę cię demoralizować- powiedziałem wstając i zdejmując marynarkę oraz rozpinając koszulę 
- Ale ja po prostu czuje że będę jutro chora.
-Źle się czujesz?- uklęknąłem na łóżku
- Nie. - zaśmiała się. - To będzie oficjalna wersja.
-Ah rozumiem- zdjąłem białą koszulę i powiesiłem na krześle
Dziewczyna cały czas na mnie patrzyła.
- Fajne masz te tatuaże, lubię na nie patrzeć. 
-Na tatuaże?- zaśmiałem się kładąc obok
- Między innymi.
-Dobrze wiedzieć- ucałowałem jej czoło
- Masz ich dużo.... - usłyszałem. 
-No trochę...
- powiesz mi kiedyś co znaczy każdy z nich?
-Wiesz .. nie każdy ma znaczenie. Ale np ten- wskazałem na literki a i g- to inicjały mojej siostry i mamy 
- Logiczne, widać jak bardzo ci na nich zależy...
-Tak. Dlatego będzie i twoje imię- gładziłem ją po plecach. 
- Kocham cię. 
-Ja też cię kocham skarbie
Podniosłą głowę z mojego torsu i pocałowała mnie w usta. Oddałem pocałunek przejeżdżając językiem po jej wardze. Otworzyła lekko usta dają mi wejście.
Nasze języki zacięcie walczyć. Podniosłem dziewczynę bardziej na siebie. Moją dłoń wplatałem w jej gęste włosy. Usiadła na mnie okrakiem dalej całując. Rozpiąłem jej sukienkę zdejmując ją od razu Potem ona pozbyła się moich spodni. Rozebrałem ją do końca całując
Później znowu cieszyliśmy się sobą, zasnęła w moich ramionach, a ja zaraz po niej.
Obudziłem ją gdy przyniosłem śniadanie
- Co tam masz dobrego? - spytała.
-No dzisiaj możesz liczyć na omlety
- Mniam. - usiadła.
Jadła śniadanie a raczej ją karmiłem. Cały czas się śmiała
- Nie zmieszczę więcej.
-No to już. Ubierasz się czy jeszcze leżysz 
- Nie, wstaje już.
Podałem jej rękę.Wstała i poszła do łazienki,a poszedłem odebrać telefon, który zaczął dzwonić.
-Halo?- odebrałem
- Hej, Harry mógłbyś powiedzieć Caroline żeby do nas przyjechała jak wróci ze szkoły? - usłyszałem Alice. 
-Hey Alice.. wiesz może ja ją przywiozę zaraz bo ona nie poszła dziś do szkoły a coś się stało ?
- Musi mi pomóc, to znaczy pogadać z Mike'iem. Dlaczego ona nie poszła do szkoły?
-Alice....
- No dobra, to przywieziesz ją?
-Tak jasne- zauważyłem że dziewczyna wyszła-Kochanie zbieraj się zawiozę cię do rodziców 
- Po co? - zdziwiła się.
-Chodzi o mike'a. Nie wiem tyle mi ali powiedział
- No dobra, zaraz będę gotowa.
W końcu pojechaliśmy do Louisa.
Caroline
 Rodzice powiedzieli mi że Mike nie chce chodzić do szkoły i nie chce powiedzieć o co chodzi. Poszłam do niego do pokoju ale zamknął drzwi, zapukałam.
- Idź sobie. - powiedział miał strasznie przygnębiony głos.
Pukalam tak długo aż otworzył. Musiałam się dowiedzieć o co chodzi
- Rodzice cię przysłali? - spytał zły.
-Tak. Musimy pogadać. O co chodzi? 
- O nic - odburknął. 
-O coś musi. Mów
- To nie twoja sprawa
-Jesteś moim bratem. Wszyscy się martwimy. Mike
Chłopak usiadł na łóżku i schował twarz w dłonie.
- Będe ojcem....
-Słucham?- spojrzałam na niego. Nie wierzyłam. 
- Słyszałaś...
-Kto?
- Nie ważne. - widać że tego bardzo nie chciał mi powiedzieć
-Mike tu chodzi o dziecko! Z kim ? 
- To że ci powiem niczego nie zmieni.
-Musisz ponieść odpowiedzialność​. Z kim
- Zrobię to ok....ale tego ci nie powiem. Sam sobie poradzę.
-Mike...Ile ona jest w tej ciąży ?- spytałam
- Nie wiem, nie spytałem, jak mi to powiedziała byłem w lekkim szoku....
-No ra..- nie dokończyłam bo z dołu dobiegł nas krzyk. Rozpoznałam głos wujka zayna 
Zobaczyłam przerażenie w oczach Mike'a ale pewnie wyglądałam tak samo.Zbiegłam szybko na dół.
-Mike!- teraz krzyknął tata
Mój brat powoli zszedł na dół. 
Ja poszłam za nim i dotarliśmy do salonu
-Mike..- odezwał się wujek.
- No co? - spytał cicho.
-może wyjaśnisz nam wszystkim...to
- Ale co ja mam ci powiedzieć?
-Louis zostaniesz dziadkiem. Moja córka jest w ciąży 
Tata zbladł, a mama usiadła z wrażenia. Ja sama mocno się zdziwiłam. Nigdy nie myślałam że Marcy i mój brat.....
Harry też był zaskoczony. Wszyscy byliśmy. Przecież..
-Słucham?- odezwał się tata- Wiedziałem że tak będzie! Nie mogłeś chociaż jej zostawić w spokoju?! 
- Nie chciałem żeby to się tak skończyło - powiedział cicho.
-Kochasz ją chociaż czy to było na jeden raz?
Mike wstał i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Świetnie. Zayn... ja- tata był bezradny
- Wujku, a jak Marcy się trzyma? - spytałam zmartwiona. Bardzo ją lubiłam. 
-Boi się... Boi się i odpowiedzialnośc​i i tego, że dziecko nie będzie miało ojca. 1
- On taki nie jest - powiedziałam szybko. - To znaczy nie wiem jak jest między nimi ale nie zostawi jej. 
-Mi się wydaję że on się zakochał- powiedziała mama- Wszystko będzie dobrze. Na razie jest w szoku. 
- To by wyjaśniało dlaczego zaproponował ci pomóc przy naprawie auta. - zaśmiał się Harry.
-No tak- tata też się zaśmiał- No dobrze...
-Harry udało się?- spytała mama. 
- Zapomnialam! - usiadłam koło niej. - Jest śliczny. - pokazałam jej pierścionek znajdujący się na moim palcu.
-Co jest śliczne?- odezwał się tata- Czemu ja nie wiem o niczym? 
Dumnie pokazałam mu swoją dłoń. Był w szoku, ale po chwili się uśmiechnął.
-Tak właśnie Louis dla formalność to zgadzasz się prawda?- zapytał Harry.
- I tak miała by gdzieś gdybym jej nie pozwolił. - posłałam tacie buziaka w powietrzu. 
-Jasne- poklepał go po plecach- Gratuluję- narzeczony usiadł obok mnie obejmując ramieniem- Ale nie jesteś w ciąży i to nie dlatego prawda?- zapytał aby się upewnić 
- Nie jestem w ciąży...
- Ale ci zazdroszczę - powiedział cicho wujek. 
Spojrzeliśmy na niego wszyscy.
-Będziesz się cieszył- powiedziała mama
- Na pewno, ale martwię się o małą, jej przyszłość.
-Będzie dobrze- uśmiechnął się Harry. 
- Ona sama ci powiedziała? - spytałam wujka.
-Tak. Sama
- Tak w ogóle to w którym jest tygodniu?
-Jest w 6 tygodniu- odpowiedział.
-2 miesiąc już- odpowiedział
- To......długo. - powiedziałam cicho.
-No długo.. 
- Może się czegoś napijesz? - spytała go mama 
-Nie, będę już szedł. A i Harry gratuluję 
Uśmiechnęłam się ,a Harry podziękował .Zostaliśmy na obiedzie i wróciliśmy do domu
- Zabije mojego brata jeśli zrobi jej krzywdę. - powiedziałam zdejmując buty.
-Na pewno nie zrobi. To mądry chłopak- Harry włączył telewizor. Od razu zobaczyłam nasze zdjęcia. 
- Zabije mojego brata jeśli zrobi jej krzywdę. - powiedziałam zdejmując buty.
- Jak oni.....?
-Nie wiem- westchnął. 
- No nie ważne. - usiadłam mu na kolanach. 
Przytulił mnie.
-Jak donoszą nam prywatne źródła para zaręczyła się wczoraj wieczorem. Partnerka Harry'ego to o 20 lat młodsza- Caroline Tomlinson córka jego przyjaciela. Czy związek przetrwa mimo tak dużej różnicy wieku?- usłyszeliśmy dziennikarkę.
- Niech się zajmą swoimi sprawami. - powiedziałam oglądając nasze zdjęcia w telewizorze
-Kochanie to są media- zaśmiał się brunet
- Oj wiem.... 
Ułożył mi głowę na swoim ramieniu i pocałował we włosy.
-Im więcej się dzieję tym oni mają o czym mówić i tworzyć domysły 
- Pewnie masz rację. 
-Przeżyjesz to? 
- Jakoś sobie poradzę. - cmoknął mnie w usta 
-Przecież jesteś córką Louis'a- zaśmiał się- No dobra ale jutro już idziesz do szkoły- ostrzegłem. 
- Muszę? No dobra
-Musisz. Już nie długo masz maturę. Jeszcze miesiąc i kwiecień 
- I matura. Tak wiem. - zatkałam mu usta dłonią
-Na pewno ją zdasz- powiedział kiedy odsunęłam rękę.
- Taką mam nadzieję
-Ja w ciebie wierzę. Chodź do ogrodu- wziął mnie za rękę- Jak tylko będzie po maturze gdzieś wyjedziemy co?- usiadł na huśtawce biorąc mnie na kolana
- Gdzie?
-Gdzie tylko chcesz misiu.
- Nie planuj na przód bo jeszcze wiele rzeczy może się zdarzyć.... - usiadłam na nim okrakiem żeby być twarzą do niego.
-Co się może zdarzyć że nie wyjedziemy? Potrzebujesz wakacji 
- No dobra. Widze że z nas dwojga to ty będziesz tym pozytywnie myślącym. 
-Chyba tak. Będziesz chciała mieć kiedyś ze mną dzieci?- zapytał patrząc mi w oczy 
- Nie myślałam jeszcze o nich, ale tak, chciałabym. Po prostu nie wiem czy jestem na gotowa.
-caroline ja nie mówię że teraz, nie mówię że za miesiąc. kiedyś, za kilka lat, jak będziesz wiedziała że to jest ten czas- pocałował mnie w czoło.
- Na pewno    
-Chciałbym mieć córeczkę. Taką śliczną jak jej mama- wyznał.  
- Ale włosy żeby miała po tobie...- zaśmiałam się.
-po mnie? - uśmiechnął się i przytulił się do mnie 
- Takie super loki.     
-I takie super niebieskie oczka. o i będę jej śpiewał żeby zasnęła.
Uśmiechnęłam się. Zaczęłam sobie to wyobrażać.Ten widok był uroczy. Harry trzymający małą dziewczynkę z loczkami i słodkimi dołeczkami w policzkach po nim.        On taki uśmiechnięty. Położyłam głowę na jego ramieniu.
-O czym myślisz?- zapytał   
- O twojej córeczce.....          
-Przecież ja nie ... Jak wygląda gdy sobie ją wyobrażasz?
- Jest śliczna. - uśmiechnęłam się.  
-Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham. Nie wiem czy na ciebie zasługuję.      
- Ale ja to wiem, jestem tego pewna.
Wziął moją twarz w dłonie i pocałował mnie.        
Oddałam pocałunek i po chwili prawie spadliśmy z huśtawki.Mężczyzna złapał mnie i zaśmiał się. Stanęliśmy na trawie wtuleni w siebie
- Nad wodę dobra? Pojedziemy gdzieś nad wodę?
-Yhym...Byłaś z rodzicami w Barcelonie prawda? 
- Byłam - zaśmiałam się.     
-Tak, dlatego może.. Grecja? Włochy, gdzie tylko chcesz.
- Nad wodę, to jedyną prośbą.          
-Dobrze, będzie nad wodą skarbie- uniósł mnie kierując się do domu.
- Dziękuję, ale za dużo dla mnie robisz.     
-Nie mów tak- pocałował mnie w usta- Pamiętaj że dla ciebie zrobię wszystko. 
- Wystarczy że będziesz przy mnie.
-Zawsze- obiecał.
Położył mnie na kanapie sam za to idąc do kuchni.
Mike
Chodziłem po tym cholernym parku i już kilka godzin.    
Głowa mnie bolała, miałem wyrzuty sumienia i nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Kochałem Marcy i nie chciałem jej zostawiać w takiej sytuacji. Nie nadaje się na ojca, będę się starał, ale ja się nie nadaje.        
Jestem za młody a moje zachowanie przechodzi ludzkie pojęcie.Czemu to Caro nie mogłaby być w ciąży ..
Wiedziałem że jak wrócę do domu to nie będę mieć życia. Nie chciałem marnować jej życia, ale ona też tego chciała. Kurde wszystkich zawiodłem... Rodzice pewnie się martwią.
Wujek chce mnie zabić, a Marcy.....nawet nie chce myśleć.         
Wyjąłem telefon drżącą ręką i zadzwoniłem do niej, nie myśląc o konsekwencjach 
Długo nie odbierała w końcu to zrobiła.
- Mike ja na prawdę nie chciałam im mówić kto jest ojcem, kazał mi, powiedział że jak nie powiem to sam się dowie, a wtedy nie będzie z nim dobrze, przepraszam. - usłyszałem kiedy odebrała, nie dała mi nic powiedzieć, a teraz słyszałem że płacze.
-Czekaj. Marcy nic się nie stało. Dobrze że wie.    
- N-nie jesteś zły? - dalej płakała, a mi ciężko było tego słuchać.
-Nie kochanie. Nie płacz. Jak się czujesz    
- Chyba dobrze, sama nie wiem.      
-Przyjść do ciebie?- zapytałem przełykając ślinę. Bałem się wujka         
- Nie wiem czy to dobry pomysł, tata jest trochę zły. - mówiła niepewnie.         
-Trochę? Ale nie krzyczy na ciebie?
- Nie i to jest najgorsze. Zawiodłam go.... - znowu się rozpłakała.           
-Przestań. Proszę nie płacz. Poradzimy sobie. Jak urodzisz wezmę na siebie prawaDo opieki
- Jak to? Co ty mówisz?       
-Nie rozumiem twojego zdziwienia 
- Chcesz tego dziecka? To znaczy mieć z nim cokolwiek wspólnego? - jej głos był dziwny, nie umiałem odczytać uczuć nią kierujących.        
-Marcy jak mogłaś pomyśleć inaczej?! Kocham cię i nasze malenstwo   
- Skąd miałam wiedzieć, masz 18 lat, a ja jeszcze mniej. Nie wiedziałam czy w ogóle będziesz chciał mieć ze mną jeszcze coś wspólnego, nie mówiąc tu o innych rzeczach.
-Przestań. Kocham cię i to się nie zmieni. Nie płacz już

14 komentarzy:

  1. Teen rozdział jest słooodki <3333

    Jak ja kocham to opowiadanie :*
    A Mike awww....
    Oby Zayn go nie zabił...

    Pozdrawiam
    Marzena :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny *.* Mike zachował się świetnie.
    Czekam nn ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha Zayn go zabijeXD super rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwww...ale słodki! *.*
    Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  5. Łoo... ale się porobiło... Hahaha Mike... Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział ;D
    dodaj szybko kolejny

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgodziła się, zgodziła się, ale mam zaciesz
    Suuper rozdział już nie mogę się doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział...czekam na nn. <3

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham to!!!
    pisz dalej!!!!
    dodaj dzisiaj kolejyn bardzo prosze....

    OdpowiedzUsuń
  10. slodki rozdzial <3
    dodaj dzis kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Omg, z tą ciążą to mnie nieźle zaskoczyłaś.
    A Mike awwwwww...
    I te zaręczyny i Harry ja też chcę takiego <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale sie dzieje.
    Nie ma takiego czegoś ak nuda.
    Nie mog esie doczekać nastęonego.

    OdpowiedzUsuń