Z DEDYKACJĄ DLA WSZYSTKICH ANONIMOWYCH
Mike
Wszedłem
po schodach kierując się do pokoju siostry. Fakt wkurzało mnie jej zachowanie
ale potrzebowała pomocy. Nie pukając wszedłem do środka.
-
Co chcesz? - spytała siedząc na łóżku.
-Przetłumaczyć
ci parę spraw do rozumu. I nie nie obchodzi mnie że masz inne zdanie i uważasz
że nie trzeba z tobą gadać. Więcej słuchaj i mi nie przerywaj
-
Nie szkoda ci czasu? - popatrzyła na mnie jak na idiotę
-Patrz
jakoś mi nie szkoda. Nie wkurwiaj mnie głupimi pytaniami bo jak przyszedłem to
znaczy że chcę porozmawiać
-
To mów. Ale ostrzegam że to strata czasu.
-Słuchaj
idiotko jak stąd do Liverpoolu. Martwisz swoje zachowaniem całą rodzinę wiesz?
Rozumiem że masz problemy ale patrząc w sufit ani ich nie zrozumiesz ani sobie
ne pomożesz! Więc do cholery jasnej przestań się izolować. Wiesz co bybylo z
tatą gdyby nie dał sobie pomóc? Mielibyśmy ojca narkomana fajnie? Dowiedziałaś
się nie powinienem ci tego mówić ale nie ważne. Zastanów się nad tym jak tym
jak ranisz innych
-
Nic nie robię...- powiedziała cicho, widać było że była już mniej pewna
siebie
-Robisz
kurwa robisz! Ojciec z matką siedzą na dole i nie wiedzą co się dzieję
rozumiesz! Wujek Harry też się martwi o ukochaną więc proszę współpracuj
-
Po pierwsze! Nie jestem już mają córeczką, ani żadną ukochaną chrześnicą!
Jestem prawie dorosła!
-Oznaczy
że mają cię olać tak bo ty masz humorki! Jaką chrześnicą?!. Zgłupiałaś ...
sorry pytanie retoryczne. Przecież on cię kocha. KOCHA
-
Wiem że mnie kocha, mama i tata też, ale nie muszą się martwić....- znowu
mówiła spokojniej.
-Ja
pierdole no kretynka- uderzyłem głową o ścianę.-Patrz. Jest chłopak i jest
dziewczyna i ten chłopak czuję że się zakochuje w tej dziewczynie kumasz ? No i
tak jest z Harrym a muszą się martwić bo zachowujesz się jak ta z domu bez
klamek
Dziewczyna
patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami. Nie była w stanie nic powiedzieć.
Cały czas patrzyła mi prosto w oczy, nawet nie mrugała.
-No
co jest?
-
Kłamiesz. - powiedziała tonem tak chłodnym że aż przeszły mnie ciarki.
-Nie
kłamie nie mam powodu- odparłem twardo-Jak mi nie wierzysz to się zapytaj ojca
-
Harry...? Tak..? We mnie..?
-Tak
w tobie. Od zawsze
-
S-skąd ty to wiesz?
-Bo
sam to powiedział a raczej wykrzyczał rodzicom poza tym zobacz i przypomnij jak
się zachowywał do ciebie
Dziewczyna
chwilę myślała patrząc w okno.
-
Nie zauważyłam... - powiedziała cicho patrząc na mnie.
-To
masz problem. Zawsze cię traktował jak swoją księżniczkę. Dostawałaś prezenty
jak dla jego dziewczyny i chyba zauważyłaś że wujek nikogo nie miał
-
Dz...dzięki że mi powiedziałeś. - powiedziała niepewnie. - Możesz nikomu nie
mówić że wiem? Proszę.
-Dobra
ale ja czekam na co innego. Dotarło że masz zejść na dół zjeść obiad i jeśli
potrzebujesz pomocy to nam powiedzieć ?
-
Muszę jeść? - spytała błagalnie
-Dotarło
?- zignorowałem jej głupie pytanie
-
Dotarło - powiedziała ze spuszczoną głową
-No
to już- wskazałem na drzwi biorąc ją za ramię-Ale się nagadałem .. Jezus Maryja
-
Jak nigdy.... - przyznała mi rację
-Właśnie
więc uznaj to i zachowuj się jak normalny zdrowy na rozumie człowiek. Jazda na
dół - wypchnąłem ją na korytarz
-
Robisz się jeszcze bardziej nieznośny niż kiedyś braciszku
-Odziedziczam
po ojcu. Będziemy mieć rodzeństwo to tak w ogóle wiadomość dnia
-
Mama jest w ciąży? - odwróciła się do mnie.
-Ne
wiem wiem że będzie jeszcze jedno
-
Albo w ich przypadku może nawet dwójka
-O
tak to bardzo możliwe- rozbawiony razem z siostrą którą pchałem przed siebie
weszliśmy do salonu
Siedziała
tam mama z chłopcami, a tata był w kuchni
-No
dobra tato daj tej małej obiad!- krzyknąłem-Co tam młody?- usiadłem obok
Chrisa-Widzę że ktoś tu się bił- spojrzałem na jego limo pod okiem i na Fabiana
z siniakami na ramionach
-
Powiedział święty....
-No
przepraszam ale ja się nie bilem
-
Jasne...- powiedzieli obaj równo.
-
On bił mnie - do salonu weszła Caro z talerzem.
-Nie
biłem cię..- oburzyłem się-Ja się tylko z tobą nie bawiłem
-
Mam świadków. - pokazała na mnie łyżką
-Nie
masz. Mamooo ona kłamie powiedz chłopakom że ona kłamie
-
Oboje byliście i jesteście siebie warci
-E
tam. A wam o co poszło ?
-
To jego wina!- powiedzieli równo. Do pokoju wszedł tato i usiadł koło mojej
siostry przy stole
Pilnował
jak jadła kiedy ja prawie ze śmiechu umierałem. Wyglądał jak jakiś jej strażnik
np nie wiem ale było to komiczne
-
Przecież tego nie wypluje. - powiedziała już lekko wkurwiona.
-No
jedz jedz ja popatrzę na piękna córkę. Taka mała była. Taka mała- wskazał niską
wysokość-I chciała żebym ją karmił kąpał eh ...
-
A teraz prosi żeby się na nią nie gapił
-Dobrze
dzieci wy zostajecie tu- wskazał na salon- i nie wchodzicie na górę przez dwie
godziny
Zacząłem
się śmiać, a Caroline nawet wypluła zupę.
-Tak
widać że ci smakuje a ty z czego się śmiejesz?
-
Wystarczy ci dwie godziny? - dalej się śmiałem.
-wiesz
czeka nas z mamą poważna rozmowa...Poza tym nie interesuj się
-
Louis! - upomniała go mama i teraz już wszyscy się śmiali.
-No
ale to prawda. Dobra po prostu nie wchodzić na górę aż my nie zejdziemy. Róbcie
co chcecie
-
Dobra! - odpowiedzieliśmy całą czwórką
Tata
wziął mamę i poszli na górę
-
Zamawiany pizzę?- spytał Fabian
-I
pizze i co chcecie. Ja się muszę napić. Zrobiłbym imprezę hmm w końcu możemy
robić co chcemy
-
Tak Mike. Brawo. Rób imprezę z rodzicami na górze. - Caro powiedziała i poszła
do kuchni.
-są
w trakcie rozmowy. Nie zejdą a poza tym geniuszu mamy drugie skrzydło
domu!
-
Nie chce tu żadnych ludzi. - powiedziała. - Ale też bym się napiła. -
powiedziała mi do ucha żeby tamci nie słyszeli.
-Ty?-
spojrzałem na nią zaskoczony-No brawo idealna córka się stacza
-
Zamknij się. - wkurzyłem ją. - To jak? - spytała wiedząc że wiem o co jej
chodzi.
-Naprawdę
nie możemy paru ludzi zaprosić. Młodzi pójdą grać w piłkę
-
Wolałbym gdzieś pójść. Cholera wie kiedy tamci skończą ,,rozmawiać"
-Musimy
ich pilnować- Wskazałem na bliźniaków
-
Przecież nie są mali. Poradzą sobie. Do cholery nie mają pięciu lat. - ona
chyba naprawdę chciał się porządnie napić.
-Ej
dobra. Wy zostajecie w domu a my poszliśmy na spacer jasne?
-
I to wcale nie jest dziwne że wy na spacer razem idziecie...
-Nie
nie jest. Musimy ... porozmawiać jakby się ojciec pytał rozumiesz małolat?-
zwróciłem się do Fabiana
-
DobRa...ale zostawcie nam kasę na pizzę
-Leżą
w kuchni na szafce. Trzeba was jeszcze dużo nauczyć-Westchnąłem
Caroline
wzięła swoją torebkę i wyszliśmy.
Poszliśmy
do znanego klubu gdzie nas wpuszczają od razu po wypowiedzeniu nazwiska
Tomlinson .... Nieźle się bawiliśmy i wstawiliśmy ale w końcu trzeba było
wracać
Caroline
miała zdecydowanie słabą głowę. Musiałem jej pilnować bo sporo gości się do
niej przystawiało. Szedłem podtrzymując ją tą wadę odziedziczyła po mamie.
Szliśmy powali aż byliśmy na miejscu
-
Chyba ich nie ma. - pokazała mi na pusty garaż.
-Albo
nas okra ... Boże Chris! On miał kluczyki ...Uczyłem go jeździć
-
Przecież by tego nie zrobił..
-Nie
byłbym tego pewien. Ostatnio jak rodziców nie było to jeździł po okolicy
-
O matko..... To co robimy?
-Wchodzimy
do domu- wybełkotałem
Weszliśmy
i myślałem że będę skakał z radości kiedy zobaczyłam tych dwóch gnojków jak się
biją na podłodze. Głupi na zawsze szczęście. Nie dość że im nic nie jest to
jeszcze rodziców nie ma, a my wracamy pijani. Żyć nie umierać.
-Jesteśmy!-
oznajmiłem zataczając się na ścianę
Caroline
od razu poszła na górę żeby jej nie zobaczyli.
-
Gdzie rodzice?
-Skończyli
rozmawiać i pojechali was szukać bo uznali że jest za późno na spacer a nie
wzięliście
telefonów
-
To zadzwońcie do nich że już jesteśmy. - poszedłem do siebie.
Wziąłem
prysznic i położyłem się spać
~*~
Proszę nową część ;) podoba się?
Haha! ROZMAWIALI, a tamci NA SPACER. Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńHahaha ,,rozmawiali,, . Ale się uśmiałam ;p Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńARARARARA *-*
OdpowiedzUsuńZajebisty jak zawszę czekam na nn. < 3
Fajne. :*
OdpowiedzUsuńzgadzam sie z osoba wyzej czyli zajebisty jak zawsze weny :-*
OdpowiedzUsuńSuper : )
OdpowiedzUsuńCiekawe czy będą kolejne dzieci : )
Czekam na nn : )
SUPER <3
OdpowiedzUsuńTa rozmowa była super! haha
OdpowiedzUsuńCzekam na nn:)
Zostałaś nominowana do Liebster Blog za dobrze wykonaną pracę. Więcej szczegółów u mnie http://austinandallyfanfiction.blogspot.com/ :) /// świetny rozdział xxx
OdpowiedzUsuńRozmowa starszych i spacer młodszych... :D hahaha czeka n nn ;*
OdpowiedzUsuńhaha!!
OdpowiedzUsuńDobre!
Bo najlepiej się najebać! :D
Nooom, podoba się. :D
OdpowiedzUsuńNo proszę, Mike i Caro zgodne rodzeństwo. Tego jeszcze nie było. :D
Czekam na następny, pozdrawiam. ;) xx
Yeah w końcu z innej perspektywy. Fajnie jakbyś dała perspektywę Caro ;)
OdpowiedzUsuńBOSKI *.* zresztą jak zawsze ;> Ciekawe co zrobi Caro z wiadomością że Hazza ją KOCHA?!.
OdpowiedzUsuńCzekam nn :D
Fajny brat z tego Mike'a... A w ogóle, to może dla odmiany urodzą się trojaczki, co? Byłoby fajnie :) Weny
OdpowiedzUsuń