Następny dzień.
Louis
Siedzieliśmy
z Alice w salonie oglądając jakiś film kiedy zadzwonił telefon. Moja żona
poszła go odebrać.
Gdy
wróciła była blada ale widziałem że jest wściekła.
-Ubieraj
się.
-Ja?
Po co?
-
Jedziemy do szkoły. Wychowawczyni Mike'a dzwoniła.
-Dobra
czekaj. Ja pojadę ty się nie denerwuj- zacząłem ubierać kurtkę. Co ten gówniarz
znowu odwalił
-
Trochę boję się żebyś jechał sam.
-Spokojnie-
pocałowałem i pojechałem do szkoły
Skierowany
do odpowiedniej sali wszedłem do środka. .
-
Dzień dobry, cieszę się że już sam jest.
-Dzień
dobry .
-Dzień
dobry. Przepraszam ale o co tu chodzi ?
-
Proszę usiąść, zaraz wszystko panu wyjaśnię. Otóż pański syn został złapany w
ubikacji szkolnej w dosyć jednoznacznej sytuacji z uczennicą rok młodszą.
-Słucham?-
otworzyłem szerzej oczy-ale który syn?
-
Mój wychowanek. - powiedziała.
-Mike
....Przyzna pani że jest to głupia sytuacja. Mogę tylko za niego przeprosić.
-
Moim obowiązkiem było poinformowanie pana.
-Rozumiem.
Gdzie on jest i czy w ogóle został jakoś ukarany?
-
Mike był u dyrektora, pewnie zaraz przyjdzie. Na pewno poniesie konsekwencje
swojego czynu tak jak i druga uczennica. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć
panu jakiego rozmiaru one będą gdyż to nie zależy już ode mnie.
-Dobrze
dziękuję. Przepraszam za syna. Mi już ręce opadają...
-
Mam nadzieję że następnym razem spotkamy się w miłych okolicznościach. -
wstała i podała mi rękę.
Odwzajemniłem
gest pożegnałem się i wyszedłem na korytarz. Ja mu kiedyś skopię tyłek po prostu nie mam do niego siły.
Chłopak
siedział na korytarzu z założonymi rękami.
-Czy
ciebie to już do końca Bóg odpuścił?
Popatrzył
na mnie z politowaniem i nic nie powiedział.
-Zbieraj
się wracamy do domu- wziąłem go za ramię i poprowadziłem do auta
-Myślisz
czasem?!
Ja
nawet takich rzeczy nie wymyślałem
-
Staram się jak mogę - śmiał się.
-Jaki
ty jesteś głupi....Musiałes to robić w szkole?!
-
No jakoś mnie naszło...
Uderzyłem
głową o kierownicę.
-
Będzie cię boleć.
-Ty
się już nie odzywaj- warknąłem i ruszyłem do domu
-
Jezu, nikogo nie zabiłem.
-Jezu
ale mogłeś na przykład stworzyć nowe życie idioto
-
Nie zgwałciłem jej. Sama tego chciała, no to jej nie odmówiłem.
-Jak
ona będzie w ciąży to nie wiem co ci zrobię
-
Nie będzie w żadnej ciąży.....- był kompletnie wyluzowany.
-Ja
nie wytrzymam. Jak ty się w ogóle zachowujesz
-
No co ja ci takiego robię?!
-Jesteś
nie odpowiedzialny! Zachowujesz się jak rozpuszczony bachor!
-
Co ich gówno obchodzi co my tam robiliśmy?
-Być
może obchodzi! Bo to jest szkoła a nie burdel gdzie będziesz pieprzył tą
dziwkę! Żadna szanująca się dziewczyna nie puszcza się bo kątach więc spójrz
jak nisko upadłeś robiąc to z nią !
-
Nie obchodzi mnie kim jest. Sam nie wiesz jaka jest twoja córka, skąd masz
pewność że ona nie jest taką dziwką?
-Nie
mów tak o Caroline! Dobrze wiem jaka ona jest i jaki ty! Ty jesteś kompletnym
idiotą! Jak przyjdę następny raz do szkoły to czego się dowiem? Że jaki cyrk
odstawiłeś tym razem
-
Powiedz co byś chciał to się postaram załatwić.
-Nie
dobra koniec. Kończysz pełnoletność i nie obchodzi mnie co zrobisz- wysiedliśmy
z auta-
-
Jasne.... - wszedł do domu i poszedł od razu do siebie. Kiedy wszedłem do
salonu znaczyłem że Caro pije herbatę. Nie była dzisiaj w szkole bo jest chora.
-Jak
się czujesz kochanie?- zapytałem łagodnym tonem
-
Ledwo mówię....- powiedziała tak że ledwo usłyszałem.
-Moje
słoneczko-poglaskalem ją po głowie-Jedziemy do lekarza i gdzie jest mama?
Pokazała
palcem na kuchnię.
Skierowałem
się od razu do żony. Musiałem z nią porozmawiać
-
Już jesteś. I co? - spytała kiedy mnie zobaczyła.
-Przegiął
tym razem.
-
Pobił kogoś?
-Niee
wręcz przeciwnie. Integrował się
-
Pił? - zgadywała.
-Nie.
Integrował się.z jakąś dziwką w toalecie
-
O matko.....- usiadła na krześle i schowała twarz w dłonie.
-Maleństwo-
podbiegłem do niej-Co się dzieję
-
Co my z nim mamy zrobić? Trzeba mu wytłumaczyć...
-Ja
mu tłumaczyłem ale mam już dosyć. Użyłem ostatecznego argumentu
Poparzyła
na mnie pytająco.
-Jeżeli
się nie zmieni może się wyprowadzić- rzuciłem i wyszedłem z.kuchni
-
Zaraz umrę....- skarżyła się córka.
-Skarbie
mama da ci zaraz mleko z miodem Idz się połóż
Przykryła
się kocem i taka owinięta usiadła w fotelu. Wtuliła się w niego tak że prawie
nie było jej widać.
Czemu
on nie mógł być tak grzeczny?no czemu ?
-
Masz, wypij póki ciepłe. - Alice podała córce kubek.
Dziewczyna
wzięła mleko a ja usiadłem na kanapie. Musiałem zaraz jechać po chłopaków
-
Ale to niedobre....
-Jak
nie dobre?dobre słodkie
-
Za słodkie
-Pij
nie gadaj- mruknąłem opierając łokieć o oparcie sofy
Wystawiła
mi język i znowu wypiła kilka łyków.
-Zostaniesz
do końca tygodnia . Mama idziesz do przedszkola?- zwróciłem się do Alice
-
Tak, pewnie pójdę. Mam kilka spraw do załatwienia i chce to zrobić póki mogę
-Dobrze
ja zostanę. No nic odwołałam na razie waszą trasę ...
-
Dlaczego? - spytała mnie córka.
-Bo
jesteś chora a od jutra są próby
-
Wyzdrowieje....
-Ale
jest jeszcze twój braciszek a on sobie nagrabił
-
Idiota....- zaczęła kaszleć.
-Taa.
Zapytaj się go co znowu wymyślił
O raaany, Mike jest na serio idiotą... I biedni Alice i Louis, mają z tymi dziećmi same problemy. A tak w ogóle, to fajnie, że dwa rozdziały dzisiaj, tylko szkoda, że takie krótkie. Czekam na next. Weny :)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział : )
OdpowiedzUsuńI co temu Mikowi znowu do łba strzeliło...
Czekam na nn : )
Mike jest okropny :( Szkoda Alice i Louis`a...
OdpowiedzUsuńCzekam nn :D
Ciekawe czy Mike się zmieni. Super czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńBoooskie ^^
OdpowiedzUsuńHhahaha!!
OdpowiedzUsuńMike!
Teraz to chyba trochę przegiął.... ;D
boski dodaj szybko next
OdpowiedzUsuńBoże... Mike co ty wyrabiasz... Matko Współczuję Alice i Louis'owi. Czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńRany Boskie... Rozdział boski czekam na nexta
OdpowiedzUsuń