sobota, 6 lipca 2013

Spotkajmy się u dyrektora



Następny dzień.
Louis
Siedzieliśmy z Alice w salonie oglądając jakiś film kiedy zadzwonił telefon. Moja żona poszła go odebrać.
Gdy wróciła była blada ale widziałem że jest wściekła.
-Ubieraj się.
-Ja? Po co?
- Jedziemy do szkoły. Wychowawczyni Mike'a dzwoniła.
-Dobra czekaj. Ja pojadę ty się nie denerwuj- zacząłem ubierać kurtkę. Co ten gówniarz znowu odwalił
- Trochę boję się żebyś jechał sam.
-Spokojnie- pocałowałem i pojechałem do szkoły
Skierowany do odpowiedniej sali wszedłem do środka. .
- Dzień dobry, cieszę się że już sam jest.
-Dzień dobry .
-Dzień dobry. Przepraszam ale o co tu chodzi ?
- Proszę usiąść, zaraz wszystko panu wyjaśnię. Otóż pański syn został złapany w ubikacji szkolnej w dosyć jednoznacznej sytuacji z uczennicą rok młodszą.
-Słucham?- otworzyłem szerzej oczy-ale który syn?
- Mój wychowanek. - powiedziała.
-Mike ....Przyzna pani że jest to głupia sytuacja. Mogę tylko za niego przeprosić.
- Moim obowiązkiem było poinformowanie pana.
-Rozumiem. Gdzie on jest i czy w ogóle został jakoś ukarany?
- Mike był u dyrektora, pewnie zaraz przyjdzie. Na pewno poniesie konsekwencje swojego czynu tak jak i druga uczennica. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć panu jakiego rozmiaru one będą gdyż to nie zależy już ode mnie.
-Dobrze dziękuję. Przepraszam za syna. Mi już ręce opadają...
- Mam nadzieję że następnym razem spotkamy się w miłych okolicznościach.​ - wstała i podała mi rękę.         
Odwzajemniłem gest pożegnałem się i wyszedłem na korytarz. Ja mu kiedyś skopię  tyłek po prostu nie mam do niego siły.     
Chłopak siedział na korytarzu z założonymi rękami.         
-Czy ciebie to już do końca Bóg odpuścił? 
Popatrzył na mnie z politowaniem i nic nie powiedział.    
-Zbieraj się wracamy do domu- wziąłem go za ramię i poprowadziłem do auta
-Myślisz czasem?!    
Ja nawet takich rzeczy nie wymyślałem
- Staram się jak mogę - śmiał się.   
-Jaki ty jesteś głupi....Musiałe​s to robić w szkole?!           
- No jakoś mnie naszło...      
Uderzyłem głową o kierownicę.      
- Będzie cię boleć.
-Ty się już nie odzywaj- warknąłem i ruszyłem do domu  
- Jezu, nikogo nie zabiłem.
-Jezu ale mogłeś na przykład stworzyć nowe życie idioto 
- Nie zgwałciłem jej. Sama tego chciała, no to jej nie odmówiłem.
-Jak ona będzie w ciąży to nie wiem co ci zrobię
- Nie będzie w żadnej ciąży.....- był kompletnie wyluzowany.
-Ja nie wytrzymam. Jak ty się w ogóle zachowujesz          
- No co ja ci takiego robię?! 
-Jesteś nie odpowiedzialny! Zachowujesz się jak rozpuszczony bachor! 
- Co ich gówno obchodzi co my tam robiliśmy?
-Być może obchodzi! Bo to jest szkoła a nie burdel gdzie będziesz pieprzył tą dziwkę! Żadna szanująca się dziewczyna nie puszcza się bo kątach więc spójrz jak nisko upadłeś robiąc to z nią !         
- Nie obchodzi mnie kim jest. Sam nie wiesz jaka jest twoja córka, skąd masz pewność że ona nie jest taką dziwką?     
-Nie mów tak o Caroline! Dobrze wiem jaka ona jest i jaki ty! Ty jesteś kompletnym idiotą! Jak przyjdę następny raz do szkoły to czego się dowiem? Że jaki cyrk odstawiłeś tym razem
- Powiedz co byś chciał to się postaram załatwić.  
-Nie dobra koniec. Kończysz pełnoletność i nie obchodzi mnie co zrobisz- wysiedliśmy z auta-   
- Jasne.... - wszedł do domu i poszedł od razu do siebie. Kiedy wszedłem do salonu znaczyłem że Caro pije herbatę. Nie była dzisiaj w szkole bo jest chora.
-Jak się czujesz kochanie?- zapytałem łagodnym tonem   
- Ledwo mówię....- powiedziała tak że ledwo usłyszałem.
-Moje słoneczko-poglas​kalem ją po głowie-Jedziemy do lekarza i gdzie jest mama?
Pokazała palcem na kuchnię.           
Skierowałem się od razu do żony. Musiałem z nią porozmawiać
- Już jesteś. I co? - spytała kiedy mnie zobaczyła. 
-Przegiął tym razem.
- Pobił kogoś?
-Niee wręcz przeciwnie. Integrował się      
- Pił? - zgadywała.    
-Nie. Integrował się.z jakąś dziwką w toalecie       
- O matko.....- usiadła na krześle i schowała twarz w dłonie.
-Maleństwo- podbiegłem do niej-Co się dzieję      
- Co my z nim mamy zrobić? Trzeba mu wytłumaczyć...  
-Ja mu tłumaczyłem ale mam już dosyć. Użyłem ostatecznego argumentu         
Poparzyła na mnie pytająco.
-Jeżeli się nie zmieni może się wyprowadzić- rzuciłem i wyszedłem z.kuchni   
- Zaraz umrę....- skarżyła się córka.
-Skarbie mama da ci zaraz mleko z miodem Idz się połóż
Przykryła się kocem i taka owinięta usiadła w fotelu. Wtuliła się w niego tak że prawie nie było jej widać.          
Czemu on nie mógł być tak grzeczny?no czemu ? 
- Masz, wypij póki ciepłe. - Alice podała córce kubek.     
Dziewczyna wzięła mleko a ja usiadłem na kanapie. Musiałem zaraz jechać po chłopaków
- Ale to niedobre....   
-Jak nie dobre?dobre słodkie
- Za słodkie   
-Pij nie gadaj- mruknąłem opierając łokieć o oparcie sofy
Wystawiła mi język i znowu wypiła kilka łyków.
-Zostaniesz do końca tygodnia . Mama idziesz do przedszkola?- zwróciłem się do Alice
- Tak, pewnie pójdę. Mam kilka spraw do załatwienia i chce to zrobić póki mogę
-Dobrze ja zostanę. No nic odwołałam na razie waszą trasę ...      
- Dlaczego? - spytała mnie córka.   
-Bo jesteś chora a od jutra są próby 
- Wyzdrowieje....      
-Ale jest jeszcze twój braciszek a on sobie nagrabił          
- Idiota....- zaczęła kaszleć.  
-Taa. Zapytaj się go co znowu wymyślił

9 komentarzy:

  1. O raaany, Mike jest na serio idiotą... I biedni Alice i Louis, mają z tymi dziećmi same problemy. A tak w ogóle, to fajnie, że dwa rozdziały dzisiaj, tylko szkoda, że takie krótkie. Czekam na next. Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział : )
    I co temu Mikowi znowu do łba strzeliło...
    Czekam na nn : )

    OdpowiedzUsuń
  3. Mike jest okropny :( Szkoda Alice i Louis`a...
    Czekam nn :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe czy Mike się zmieni. Super czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hhahaha!!
    Mike!
    Teraz to chyba trochę przegiął.... ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże... Mike co ty wyrabiasz... Matko Współczuję Alice i Louis'owi. Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rany Boskie... Rozdział boski czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń